Wieści z kraju
Zawieszony certyfikat FSC RDLP Białystok
Z dniem 13 sierpnia br. jednostka SGS Qualifor zawiesiła certyfikat FSC dla Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych Białystok. Niezależny audyt wykazał, że Lasy Państwowe źle zarządzają Puszczą Białowieską. Stwierdzono nieprawidłowości w działaniach prowadzonych m.in. przez hajnowskie nadleśnictwo.
Certyfikat, który jest ważny przez pięć lat, został przyznany białostockiej RDLP po raz drugi w 2005 r. Wcześniejszy nie obejmował trzech nadleśnictw Puszczy Białowieskiej – Białowieży, Hajnówki i Browska, które dopiero od dwóch lat podlegają certyfikacji. Na ich terenie od dawna pojawiają się problemy m.in. z wycinką starych drzew. Obecnie potwierdził to okresowy audyt prowadzony w Nadleśnictwie Hajnówka.
Podczas tegorocznej kontroli ponownie stwierdzono nieprawidłowości, które obserwowano dwa lata temu. Były to tzw. dwie niezgodności zasadnicze: brak odpowiednich konsultacji z zainteresowanymi stronami, dotyczących prowadzenia prac w lasach o szczególnej wartości ochronnej, a także brak ocen wpływu na środowisko przy pracach i inwestycjach prowadzonych w rezerwatach przyrody.
Taki wynik audytu skutkować mógł tylko jednym – certyfikat został zawieszony, a nadleśnictwo otrzymało czas na naprawienie błędów.
Włodzimierz Jankowski, członek zespołu audytorów SGS Qualifor, stwierdził: „RDLP Białystok musi zrozumieć, że wprawdzie jest w lesie gospodarzem, ale zarząd swój sprawuje w imieniu całego narodu i ma obowiązek konsultować się z jego przedstawicielami. Szczególnie jeśli sprawy dotyczą obszarów leśnych o wadze i znaczeniu europejskim – a do takich należy Puszcza Białowieska. Wszystkie wykonywane w niej prace muszą być szczegółowo i wnikliwie uzasadnione. A właśnie temu służą procedury konsultacji i ocen wpływu na środowisko prac prowadzonych przez leśników”.
Reakcja RDLP na decyzję okazała się zadziwiająca. Nie dość, że nie podjęła się naprawy błędów, to postanowiła nadal posługiwać się certyfikatem. W ich ocenie audyt był nieobiektywny, nadleśnictwa podległe RDLP prowadzą gospodarkę zgodnie z obowiązującymi przepisami, nie naruszając zasad FSC. Lasy uważają także, iż poczynania SGS noszą znamiona celowego działania, zmierzającego do zdyskredytowania gospodarki leśnej, prowadzonej przez te nadleśnictwa. I rozważały podanie tej sprawy do sądu.
Ocenie swoich działań przez RDLP Białystok zaprzeczają jednak jej działania. Przykładem może być choćby wycinka świerków w rezerwacie Starzyna, gdzie zrobiono to bez konsultacji i oceny wpływu tych prac na środowisko. Znane są również sytuacje, gdy hajnowskie nadleśnictwo odmawiało udziału w postępowaniu zainteresowanym stronom. Tak było np. w przypadku podlaskiego oddziału Pracowni.
Według Włodzimierza Jankowski, „Brak reakcji [na zarzuty] zostanie uznany za świadome łamanie reguł certyfikacji i w konsekwencji może spowodować całkowite odebranie certyfikatu... Warto przypomnieć o tym, że RDLP Białystok od samego początku – w porównaniu z innymi RDLP – spełnia jedynie minimum wymagań, aby być w zgodzie z wymogami zasad i kryteriów FSC”.
(„Kurier Poranny”)
Górale przeciwni przebudowie dróg na Podhalu
Wydanie 17 sierpnia br. przez wojewodę małopolskiego decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przebudowy „zakopianki” na odcinku Poronin – Zakopane, wywołało eskalację niezadowolenia i protestów mieszkańców Podhala.
Górale sprzeciwiają się wywłaszczeniom gruntów pod dwujezdniową drogę ekspresową, która spowoduje znaczną ingerencję w istniejące obszary zabudowane. Zapowiadane są radykalne protesty, włącznie z „czynną” ochroną prywatnej własności. Zdaniem mieszkańców, dla rozwiązania obecnych problemów komunikacyjnych wystarczające jest poszerzenie istniejącej drogi o utwardzone pasy awaryjne, chodniki i oświetlenie oraz jednoczesne przeprowadzenie modernizacji linii kolejowej Kraków – Zakopane. Innego zdania są samorządowcy tatrzańscy, którzy (wbrew stanowisku mieszkańców regionu) uważają, że przebudowa „zakopianki” jest jedynym sposobem poprawy płynności ruchu w kierunku Zakopanego.
Inną sporną kwestią jest przebudowa drogi z Szaflar do Zakopanego, która wiąże się z wywłaszczeniem i wyburzeniem ok. 200 domostw. Przedstawiciele Federacji Komitetów Protestacyjnych Skalnego Podhala uważają, że planowana przebudowa jest niedopuszczalna zarówno ze względu na radykalną ingerencję w obszary zabudowane, jak i z uwagi na zagrożenia dla środowiska naturalnego. Jak dotąd z planami inwestora (GDDKiA w Krakowie) nie zgadzają się gminy, które nie zatwierdziły żadnego z kilkunastu przedstawionych wariantów przebiegu drogi.
(PAP)
Nie będzie robót w Dolinie Rospudy
Polski rząd w piśmie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości zobowiązał się nie rozpoczynać budowy obwodnicy Augustowa na terenach chronionych siecią Natura 2000, zanim nie zapadnie wyrok, czy inwestycja jest legalna.
Pod koniec lipca KE zwróciła się do Trybunału o nakaz wstrzymania robót na terenach chronionych, do czasu wydania wyroku. Wtedy premier zapowiedział, że budowa na obszarach Natury 2000 się nie zacznie. 6 września taką deklarację Trybunał dostał na piśmie. Rozpatrywanie wniosku o wstrzymanie prac stało się więc bezprzedmiotowe.
Ale prace nie będą całkowicie wstrzymane. Drogowcy twierdzą, że mogą budować poza terenami chronionymi, obwodnica będzie więc budowana z sześciokilometrową dziurą w środku. Jeśli Trybunał uzna, że inwestycja łamie prawo, budowane drogi nigdy się nie połączą.
Zastrzelony krnąbrny żubr
Pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego zastrzelili 11 września żubra, który przez kilka dni zakłócał spokój mieszkańcom kilku wsi w okolicach Siemiatycz. Żubr plądrował ogródki warzywne, atakował ludzi i pasące się na łące bydło.
Odstrzału zwierzęcia dokonali pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego. Skorzystali ze zgody ministerstwa środowiska na odstrzał selekcyjny, który pozwala na eliminację osobników nie nadających się do dalszej hodowli (chorych i niebezpiecznych dla ludzi). Żubr jest zwierzęciem chronionym, dlatego bez zgody tego resortu nie można go ani uśpić, ani zastrzelić.
(„Gazeta Wyborcza”)
Farmy wiatrowe na Ławicy Słupskiej
Holding BOT Górnictwo i Energetyka Projekt opracował projekt budowy olbrzymich farm wiatrowych na Bałtyku. Dwie z trzech farm miałyby powstać na tzw. Ławicy Słupskiej, jednej z płycizn na Morzu Bałtyckim – najpłytsze partie sięgają tam ośmiu metrów.
Wstępną zgodę na budowę tych farm wyraził minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk. Koncepcja budowy farm wiatrowych na polskiej części Bałtyku nie jest nowa, jednak dotychczasowe propozycje (siedem) były negatywnie oceniane przez ministra środowiska, ponieważ miały znaleźć się na obszarach chronionych w ramach konwencji helsińskiej oraz Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000.
Ławica Słupska jest obszarem siedliskowym i ptasim sieci Natura 2000. Jest także ostoją ptasią o randze europejskiej, w okresie zimy występuje tu co najmniej 1% populacji szlaku wędrówkowego lodówki i nurnika. Jest to miejsce występowania krasnorostu Delesseria sanguinea, który został uznany za zaginiony na obszarze Bałtyku Właściwego. Wypłycenia zasiedlają liczne bezkręgowce, stanowiąc bogatą bazę pokarmową dla zatrzymujących się jesienią i zimujących tu stad ptaków wodno-błotnych. Dominującymi roślinami są makroalgi, z wieloma gatunkami, których zanikanie stwierdzono w Zatoce Gdańskiej. Jest to także obszar tarła i wzrostu ryb.
Ławica Słupska należy także do najlepszych łowisk w polskiej strefie na Bałtyku. Kilka lat temu organizacje skupiające rybaków szeroko oprotestowały jeden z pierwszych projektów budowy farm na Ławicy. Rybacy obawiali się m.in., że w trakcie budowy zostanie mechanicznie zniszczona biocenoza denna, a podwodne pagórki z betonu i metalowe wieże przeszkodzą rybom w ich wędrówkach pokarmowych i rozrodczych.
Pierwsza z farm miałaby aż 150 km2, położona byłaby 60 kilometrów od brzegu. Druga, podobnej wielkości, znajdowałaby się 90 kilometrów od brzegu na wysokości Ustki. Trzecia na wysokości Żarnowca. Każda będzie miała po 100 wiatraków o mocy 3 MW, czyli w sumie 900 MW, koszt tej inwestycji ma wynieść około 5 mld zł.
Dla inwestora kluczowe jest to, że farmy wiatrowe na morzu mają trzykrotnie większą wydajność niż podobne urządzenia na lądzie. Jednocześnie zapewnia, że ich projekt będzie zgodny z założeniami programu Natura 2000.
Jacek Antczak, ornitolog z Akademii Pomorskiej w Słupsku, uważa, że ławica jest wyjątkowym obszarem, który należy chronić. – „Zainteresowanie przez inwestorów wskazuje, że chcą oni obniżyć koszty budowy siłowni wiatrowych, ze względu na tę właśnie płytkość tego rejonu Bałtyku” – mówi naukowiec.
Jego zdaniem, jednak dopiero dokładnie badania mogą dać odpowiedź na pytanie, czy inwestycja zagrozi temu niezwykłemu miejscu.
(„Głos Pomorza”, „Głos Słupski”, PAP)
Polscy rybacy łamią prawo
Według doniesień prasowych, 50 armatorów kutrów z Ustki, Darłowa, Łeby i Jarosławca zdecydowało jednogłośnie o rozpoczęciu połowów dorsza mimo nałożenia na Polskę przez Komisję Europejską zakazu połowów tej ryby we wschodnim Bałtyku do końca 2007 roku. Rybacy, którzy złamią unijny zakaz, narażą nasz kraj na poważne konsekwencje, łącznie z postawieniem Polski przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Mogą zostać wstrzymane unijne dotacje na sektor rybołówstwa, a nawet zostać nałożone na Polskę przez Komisję Europejską wysokie kary finansowe.
W wyniku postępowania części polskich rybaków, może być zagrożony cały sektor bałtyckiego rybołówstwa. Podobna ignorancja w podejściu do ochrony dorsza miała miejsce w latach 90-tych u Wybrzeży Nowej Funlandii i doprowadziła do całkowitego wytrzebienia populacji tej ryby, co z kolei spowodowało upadek całego sektora związanego z rybołówstwem w tym regionie. Pracę straciło wówczas 30 tysięcy osób.
Przystępując do Unii Europejskiej, Polska, podobnie jak inne kraje członkowskie, zobowiązała się przestrzegać kwot (limitów) połowowych dla ryb w Morzu Bałtyckim, w tym dla dorsza. W przeciwieństwie do polskich rybaków, rybacy ze Szwecji i Niemiec zaakceptowali zakaz połowów dorsza do końca 2007 r., który obowiązuje ich w cieśninie Skagerrak, łączącej Morze Północne z Bałtykiem. Stosując się do zakazu połowów, polscy rybacy mogliby liczyć na wypłatę rekompensat – Unia Europejska zgodziła się przyznać na ten cel specjalne środki. Jak wynika z danych Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES), zasoby dorsza dorosłego, zdolnego do reprodukcji, wynoszą we wschodnim Bałtyku ok. 100600 ton, a więc ponad dwukrotnie mniej od minimalnego poziomu gwarantującego bezpieczne odradzanie się stada (wynosi on ok. 240000 ton). Dlatego powinno się natychmiast zastosować zaostrzone środki ostrożności w zakresie zarządzania rybołówstwem dorszowym we wschodnim Bałtyku.
(WWF)
Opracowanie: Radosław Szymczuk