DZIKIE ŻYCIE

Spór o GMO

Radosław Szymczuk

W listopadowym numerze DŻ opisywaliśmy szeroko sprawę GMO – organizmów modyfikowanych genetycznie. W ostatnim czasie w Polsce i Unii Europejskiej toczą się na ten temat coraz głośniejsze dyskusje, które zdecydują o przyszłości GMO na naszym kontynencie.

W listopadzie ub.r., Stavros Dimas, Komisarz ds. Środowiska Unii Europejskiej, zablokował wydanie pozwolenia na uprawę dwóch odmian genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy, do których patenty posiadają międzynarodowe koncerny Syngenta i Pioneer/DuPont. Jednak polityce Dimasa sprzeciwia się grupa komisarzy: brytyjski komisarz ds. handlu Peter Mandelson, niemiecki komisarz ds. przemysłu Günter Verheugen, duńska komisarz ds. rolnictwa i rozwoju wsi Mariann Fischer Boel oraz słoweński komisarz ds. nauki Janez Potocznik. Przekonują oni, że brak pozwolenia na uprawę GMO będzie niezgodny z zasadami Światowej Organizacji Handlu (WTO), która może wszcząć postępowanie karne przeciwko UE. Kilka lat temu USA, Kanada i Argentyna złożyły skargę do WTO przeciwko unijnemu moratorium. KE przegrała pierwszą sprawę w 2004 r.


Fot. Joanna Milewska
Fot. Joanna Milewska

Jeśli ta grupa wygra, zwycięstwo odniosą też ponadnarodowe korporacje, jak Monsanto, co może oznaczać otwarcie Europy na uprawy zmodyfikowanych roślin na masową skalę. 31 stycznia br. Komisja Europejska pozwała Polskę do unijnego Trybunału Sprawiedliwości za wprowadzenie zakazu obrotu materiałem siewnym odmian roślin genetycznie modyfikowanych. Chodzi tu o wprowadzone w kwietniu 2006 r. przepisy, zmieniające ustawę o nasiennictwie oraz ustawę o ochronie roślin. Uniemożliwiają one w Polsce zakup i uprawę roślin modyfikowanych genetycznie, co KE uważa za sprzeczne z prawem unijnym.

Nowelizacja wprowadziła do ustawy o nasiennictwie art. 57 ust. 3, który stanowi wprost, że „materiał siewny odmian genetycznie zmodyfikowanych nie może być dopuszczony do obrotu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. Tymczasem, zgodnie z unijnym prawem, państwa członkowskie nie mogą zakazywać, ograniczać i utrudniać wprowadzenia do obrotu GMO, jeśli takie rośliny zostały dopuszczone na szczeblu unijnym. Unijny katalog odmian dopuszczonych do użytku obejmuje rośliny GMO. Odstępstwa są możliwe, jeśli dany kraj wytłumaczy je ryzykiem dla zdrowia ludzkiego lub środowiska naturalnego. Wtedy można ubiegać się o zgodę na tymczasowe ograniczenie albo zakaz stosowania lub sprzedaży produktów GMO.


Fot. Kaj Romeyko-Hurko
Fot. Kaj Romeyko-Hurko

Na niezgodność tych przepisów polskiej ustawy z prawem UE wskazywał już podczas prac legislacyjnych Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. KE dwukrotnie upominała polski rząd, że ustawa jest sprzeczna z prawem UE. W odpowiedzi polskie władze podtrzymywały chęć zakazu i zapowiadały, że Polska będzie krajem wolnym od GMO. W tej sytuacji Komisja Europejska skierowała sprawę do Trybunału w Luksemburgu za złamanie unijnych regulacji dotyczących dopuszczenia GMO do obrotu.

KE kwestionuje też drugą polską ustawę – o paszach. Zakazuje ona stosowania od 1 sierpnia 2008 r. organizmów genetycznie modyfikowanych w paszach. W tej sprawie jednak KE nie wystąpiła jeszcze przeciwko Polsce do Trybunału.

W odpowiedzi, w lutym br. rząd RP zaskarżył decyzję Komisji Europejskiej w sprawie GMO do Sądu Pierwszej Instancji Wspólnot Europejskich. Powodem zaskarżenia była wada proceduralna, bowiem KE zbyt późno odrzuciła notyfikację projektu ustawy, a swoją decyzję w tej sprawie (z 12 października 2007 r.) przekazała Polsce z dwumiesięcznym opóźnieniem.

Polski rząd deklaruje równocześnie, że podejmie prace legislacyjne nad projektem ustawy „Prawo o organizmach genetycznie zmodyfikowanych”. Planowane są zmiany merytoryczne, zgodne z prawem unijnym, ale zawierające pewne obostrzenia dotyczące przepisów o GMO. Planowane jest m.in. wyłączenie obszarów spod upraw GMO poprzez tworzenie stref wolnych od tych organizmów i znakowanie produktów pochodzących z upraw żywności genetycznie modyfikowanej. Zanim sędziowie Trybunału rozstrzygną spór, polski rząd chce zmienić ustawę o GMO w taki sposób, by spełniała ona unijne kryteria i jednocześnie była możliwie najbardziej restrykcyjna.


Fot. Wojciech Lewandowski
Fot. Wojciech Lewandowski

Jednocześnie Rada Ministrów podtrzymała stanowisko poprzedniego rządu w sprawie stosowania GMO w paszach. Ustawa o paszach, zakazująca stosowania organizmów genetycznie modyfikowanych, nie będzie zmieniona. Oznacza to, że od 12 sierpnia 2008 r. nie będzie można w paszach stosować genetycznie modyfikowanej soi. Rząd dopuścił jedynie sprowadzanie żywności GMO pod warunkiem jej wyraźnego oznakowania i bez możliwości dalszego przetwarzania. Stanowisko w sprawie GMO poszczególnych ministrów nie jest tak jednoznaczne jak całego rządu. Minister środowiska, prof. Maciej Nowicki, deklarował po objęciu funkcji, że Polska ma być krajem wolnym od GMO i podkreślał, że w tej kwestii chciałby kontynuować linię swojego poprzednika, Jana Szyszko. Jego zdaniem, nie można sobie pozwolić na taki niepewny eksperyment, którego skutków dla człowieka i środowiska nikt jeszcze w tej chwili nie jest w stanie przewidzieć.

Jednak minister rolnictwa, Marek Sawicki, kwestionował możliwość zapewnienia, by Polska była krajem całkowicie wolnym od organizmów genetycznie modyfikowanych. Twierdził, że „Postępu w biologii, w nauce, zatrzymać się nie da...”. Jego zdaniem, „politycy w Europie wojnę o GMO już tak naprawdę przegrali, środowiska naukowe przespały i są daleko w tyle za różnego rodzaju technologiami z USA”. W kontekście konkurencji hodowców z innych krajów UE, podał w wątpliwość sens zakazu stosowania pasz GMO w Polsce. Pytał: „Czy ministrowi rolnictwa godzi się powiedzieć, że będzie blokował pasze o 20 procent tańsze?”.

Jednocześnie Sawicki jest przeciwny wprowadzeniu upraw GMO w Polsce. Jako konsument, przy braku dostatecznych badań i informacji, sam obawia się żywności z GMO. Jest za tym, by wszystkie opracowywane rozwiązania prawne zahamowały ekspansję takich roślin, aby w maksymalny sposób ograniczyć możliwość uprawy roślin genetycznie modyfikowanych na cele paszowe, przemysłowe i spożywcze. Ministerstwo Rolnictwa będzie wymagało również, aby wszystkie produkty zawierające GMO były czytelnie oznakowane.

Daje się tu zaobserwować pewną niekonsekwencję ministra rolnictwa. Wydaje się, że jest on podatny na wpływ lobbystów GMO. Jednak jako członek Rady Ministrów poddaje się woli większości, której zdanie wyrażał m.in. Mikołaj Dowgielewicz, szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej: „Zrobimy wszystko, żeby wprowadzić jak najbardziej restrykcyjne przepisy, które regulują obecność GMO w Polsce”.

W samej UE także ścierają się dwa spojrzenia na ten problem. Coraz więcej krajów unijnych wyraża swój sprzeciw wobec GMO, wchodząc nawet w otwarty konflikt z obecnymi przepisami prawa europejskiego. Obecnie UE jest obszarem wolnym od upraw GMO, poza nielicznymi wyjątkami w kwestii kukurydzy MON810. Uprawia się ją głównie w Hiszpanii (ok. 70 tys. ha). Inne kraje, jak Austria i Francja, wyrażają sprzeciw wobec wprowadzenia GMO na rynek. Francja w styczniu br. ogłosiła zawieszenie możliwości uprawiania tej kukurydzy, powołując się na unijny przepis mówiący, że „wprowadzenie GMO na rynek może być zablokowane, jeżeli istnieją uzasadnione wątpliwości co do bezpieczeństwa biologicznego takiego produktu”.

Jednak w 2007 r. pierwszy raz powierzchnia upraw roślin zmodyfikowanych genetycznie osiągnęła w Europie wielkość ponad 100 tys. ha. Największy wzrost zanotowano we Francji, podobny trend zauważalny był również w innych krajach: w Hiszpanii, Czechach, Portugalii czy w Niemczech. Wciąż jednak takie uprawy zajmują niewielki obszar europejskich pól. Przykładowo, w ubiegłym roku stanowiły tylko 1 proc. powierzchni wszystkich upraw kukurydzy, czyli jedynej rośliny, której zmodyfikowane genetycznie odmiany występują w UE. W Unii Europejskiej uprawą GMO zajmuje się 8 państw: Francja, Czechy, Niemcy, Hiszpania, Portugalia, Słowacja, Rumunia oraz Polska.

Na świecie 80% upraw GMO znajduje się obecnie w trzech krajach: USA, Argentynie i Brazylii. UE jest poddawana silnym naciskom ze strony WTO i USA, które są głównymi zwolennikami GMO. 15 stycznia br. rząd Stanów Zjednoczonych potwierdził, że podejmie niezbędne kroki w sprawie złamania przepisów Światowej Organizacji Handlu (WTO), zabezpieczających jej prawa w zakresie wprowadzenia zakazu handlu roślinami genetycznie modyfikowanymi. Działania podjęte przez USA przewidują nałożenie na UE sankcji finansowych za niedostosowanie prawa Unii do zasad WTO. Raport Panelu Światowej Organizacji Handlu stwierdza, że:

  1. Kraje członkowskie UE nie implementowały gruntownie przepisów UE dotyczących organizmów genetycznie zmodyfikowanych.
  2. Zakazy handlu [GMO] w poszczególnych krajach członkowskich powinny zostać zniesione
  3. UE nie dokonała zatwierdzenia produktów, czego przyczyną wielokrotnie był zbyt długi proces oceny organizmów genetycznie zmodyfikowanych. W ciągu ostatnich lat wydano zezwolenie na import jedynie czterem produktom transgenicznych, przy 47 oczekujących na decyzje. W tym tempie załatwienie zaległych wniosków może zająć nawet 10-12 lat, nie biorąc pod uwagę systematycznie napływających nowych wniosków.

Zdaniem zwolenników GMO, „rolnicy UE powinni mieć prawo wyboru upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych i mieć możliwość czerpania korzyści ekonomicznych, jednocześnie dbając o środowisko naturalne... Kompromitującym jest fakt, że Komisja Europejska oraz Kraje Członkowskie nie są w stanie implementować reguł, które same ustanowiły. Wskutek tego Unia Europejska ze swoim, można powiedzieć nielegalnym, stanowiskiem dotyczącym GMO staje przeciwko reszcie świata”.

Także w samej UE pojawiają się niepokojące sygnały o uleganiu naciskom lobby producentów GMO. We wrześniu 2007 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości potwierdził wyrok wydany w pierwszej instancji, że ustanowione przez rząd Austrii „strefy wolne od GMO” są sprzeczne z prawem. Trybunał oddalił apelację władz lokalnych Górnej Austrii i austriackiego rządu w sprawie zakazu upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych w regionie Górnej Austrii. Sekretarz Generalny EuropaBio – stowarzyszenia zrzeszającego firmy biotechnologiczne, twierdził, że „przemysł wzywa władze regionu Górnej Austrii, aby zniosły nielegalny i naukowo nieuzasadniony zakaz upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych i zezwoliły austriackim rolnikom na wybór technologii upraw”. Jego zdaniem, próby utworzenia „stref wolnych od GMO” powinny być postrzegane jako negowanie wolności wyboru rolników i konsumentów.

Wyrok Trybunału stanowi, że interes rolnictwa ekologicznego i tradycyjnego rolnictwa rodzinnego, nie może zostać wykorzystany jako argument dla wprowadzenia zakazu upraw roślin modyfikowanych. Decyzja Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości potwierdziła, że nielegalne jest wprowadzanie zakazów przez władze regionalne lub krajowe i pozbawianie indywidualnych rolników prawa wyboru upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych, dopuszczonych do uprawy komercyjnej w UE. Może to być niebezpieczny wyrok na przyszłość, dla innych krajów chcących wprowadzenia „stref wolnych od GMO”.

Mimo że opinia publiczna w Polsce i całej Europie jest przeciwna uprawom GMO, to istnieje możliwość, iż będziemy wkrótce pozbawieni szans wyboru żywności, którą chcemy produkować i konsumować.

Radosław Szymczuk


Kolumna dofinansowana przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach.