DZIKIE ŻYCIE

Wieści ze świata

Radosław Szymczuk

Gwałtowny spadek liczby falklandzkich wydrzyków

Populacja wydrzyków zamieszkujących Falklandy zmniejszyła się prawie o połowę w ciągu zaledwie pięciu lat – alarmują portugalscy i brytyjscy naukowcy.

Nie jest jasne, dlaczego liczba ptaków na New Island w zachodniej części Falklandów tak drastycznie spadła. Badacze podejrzewają, że z jakiegoś powodu ptaki nie mogą się rozmnażać. To przypuszczenie nasuwa pytania o stan środowiska morskiego w południowo-zachodniej części Atlantyku. Wydrzyki, ptaki przypominające mewy, wiją gniazda wprost na ziemi. Zamieszkują tereny od Arktyki po Antarktydę.

Dr Paulo Catry z Muzeum Historii Naturalnej w Lizbonie i jego koledzy z Portugalii oraz Wielkiej Brytanii przeprowadzili w odstępie pięciu lat dwa badania tego gatunku, którego największa populacja gniazduje na New Island. Wyniki opublikowano w magazynie „Polar Biology”.

Wydrzyki falklandzkie nie są płochliwe i nie ukrywają swoich gniazd, umieszczonych na otwartej przestrzeni, co sprawia, że łatwo je policzyć. Są tak spokojne, że niektóre wciąż wysiadywały jaja, kiedy się do nich zbliżaliśmy – powiedział Catry portalowi BBC.

Liczba wydrzyków na New Island spadła w ciągu pięciu lat – od 2004 do 2009 roku – o 47,5%, co daje roczny spadek na poziomie 12,1%.


Wydrzyki broniące swojego terytorium. Fot. Pétur Gauti, flickr.com
Wydrzyki broniące swojego terytorium. Fot. Pétur Gauti, flickr.com

To największa znana kolonia tego gatunku, obecnie obejmująca 333 pary, więc powinno to wzbudzić niepokój. Wydrzyki są ptakami długowiecznymi, więc ta sytuacja nie powinna być uznana za normalną – dodał. W gnieździe każdej pary dorasta średnio 0,28 pisklęcia rocznie, mimo że inne gatunki wydrzyków mają średnio jedno młode rocznie.

Powód zmniejszenia populacji pozostaje tajemnicą. Na całym świecie żyje jeszcze kilka tysięcy par wydrzyków falklandzkich, m.in. na pozostałych wyspach Falklandów i na wybrzeżu Argentyny. – Byliśmy zaskoczeni wynikami, zwłaszcza że inne ptaki wodne zamieszkujące New Island mają się dobrze – podkreślił Catry.

Ten spadek jest najprawdopodobniej związany z niespotykanie niskim poziomem rozrodu, którego przyczyn wciąż nie znamy. Odkrycie ich jest istotne nie tylko dla wydrzyków, ale i całego środowiska Falklandów – uważa naukowiec. Jego zdaniem, istotna może też być konkurencja z karakarą, podobną do sokoła, z którą wydrzyki rywalizują o pożywienie w postaci jaj mniejszych ptaków. Populacja karakary wzrosła w ostatnich latach o 15%.

Catry twierdzi, że problem wydrzyków może być wierzchołkiem góry lodowej. – Wydrzyki falklandzkie są głównymi drapieżnikami w ekosystemie. Jeśli coś jest nie tak z nimi, to znaczy, że coś dzieje się ze środowiskiem. Liczba wielu ptaków Falklandów zmniejszyła się w ostatnich dekadach. Wydrzyki mogą nam pomóc dowiedzieć się, dlaczego tak się stało – podkreślił.

(PAP)

Niedoceniane lasy mangrowe

Lasy mangrowe, porastające tropikalne regiony Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku, zatrzymują więcej węgla, niż do tej pory sądzono – dowodzą badania naukowe, których wyniki opublikowano w magazynie „Nature Geoscience”.

Większość tego pierwiastka zmagazynowana jest w bogatej w składniki organiczne glebie, na której rosną mangrowce. Wycinka tych drzew, stanowiących mniej niż 1% lasów tropikalnych, może skutkować 10-procentowym wzrostem emisji węgla do atmosfery w skali globalnej – ostrzega ekolog ze Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych w Durham, J. Boone Kauffman, który przeprowadził badania.

Zasoby węgla w innych rodzajach lasów tropikalnych już oszacowano, ale lasy mangrowe – mimo ich obecności w ponad 100 krajach – były pod tym względem ignorowane.

Ich rozmiary zmniejszyły się w ciągu ubiegłego wieku o ponad 50%, dlatego określenie ich możliwości kumulowania węgla może mieć duże znaczenie dla przyszłych strategii przeciwdziałania zmianom klimatu. Na przykład niszczenie tropikalnych torfowisk, również porastających bogate w węgiel gleby, jest odpowiedzialne za około jedną czwartą emisji węgla do atmosfery.

W trakcie badań analizowano 25 obszarów porośniętych przez mangrowce, m.in. na terenie Mikronezji, Indonezji i Bangladeszu. Naukowcy doszli do wniosku, że lasy te zatrzymują więcej węgla niż lasy borealne czy lasy tropikalne występujące na wyżynach – szczególnie w warstwie gleby znajdującej się 30 cm pod powierzchnią. Warstwa ta jest – zdaniem badaczy – grubsza w lasach rosnących przy ujściach rzek, niż w tych położonych blisko oceanu.

Naukowcy uważają, że rezerwy węgla w lasach mangrowych mogą stanowić jedną czwartą zasobów tropikalnych torfowisk.

(PAP)

Kanadyjskie ciemności objęte ochroną

W Kanadzie chroni się nie tylko przyrodę – w ramach ochrony środowiska naturalnego powstają też rezerwaty ciemności. Właśnie otwarto nowy rezerwat ciemnego nieba – Jasper National Park.

Nowy rezerwat ciemności, największy tego typu na świecie, znajduje się w górach między Albertą a Kolumbią Brytyjską, na zachodzie Kanady. Jego powierzchnia wynosi ponad 11,2 tys. kilometrów kwadratowych. Ciekawostką jest to, że na terenie rezerwatu znajduje się miasto. Rezerwat jest jednak na tyle duży, że 97% jego powierzchni pozostaje wolne od jakichkolwiek sztucznych świateł.

Określaniem miejsc, gdzie przed światłami cywilizacji chroni się ciemności, zajmuje się w Kanadzie Królewskie Towarzystwo Astronomiczne (Royal Astronomical Society of Canada). Podobne rezerwaty powstają od 2003 r. i znajdują się już w Kolumbii Brytyjskiej, Ontario, Saskatchewan i Nowym Brunszwiku.

Zarówno astronomowie, jak i zarządzająca kanadyjskimi parkami narodowymi instytucja pod nazwą Parks Canada zwracają uwagę, że naturalne ciemności to jeden z ekologicznych zasobów potrzebujących ochrony. Nie chodzi tylko o oglądanie Drogi Mlecznej – z rezerwatów ciemności korzystają choćby zwierzęta o nocnym trybie życia, narażone na wyginięcie w nadmiernie oświetlonym środowisku. Biolodzy podkreślają też, że sztuczne światło niekorzystnie wpływa na rośliny, które „nie wiedzą”, kiedy zaczyna się noc, co może mieć wpływ na ich rozwój. Lekarze zaś badający sen dodają, że do właściwego wyspania się człowiek potrzebuje prawdziwej ciemności, bez nawet najsłabszej lampki. Istnieją nawet ośrodki, które stosują niekonwencjonalną terapię, polegającą na pobycie w całkowitych ciemnościach.

Rezerwaty ciemności można też odwiedzać, by podziwiać gwiazdy. Trzeba jednak przestrzegać pewnych reguł – użycie sztucznego światła jest ograniczone do minimum. Na przykład w kanadyjskim Beaver Hills Dark Sky Preserve w prowincji Alberta, jeśli w ogóle są jakiekolwiek lampy, to ich światło jest kierowane ku dołowi. Wyposaża się je też w czujniki, by działały tylko wówczas, gdy to niezbędne.

Rezerwaty ciemnego nieba są także w Stanach Zjednoczonych, Szkocji i na Słowacji. Istnieje także od 2009 r. polsko-czeski Izerski Park Ciemnego Nieba w Górach Izerskich.

(PAP)

Likwidacja elektrowni w Fukushimie potrwa 10 lat

Firma Toshiba, która zaopatrywała cztery z sześciu reaktorów w elektrowni Fukushima I, opracowała plan likwidacji uszkodzonej siłowni. Przewiduje, że uda się ją zakończyć w około 10 lat. Koszt przedsięwzięcia może znacznie przekroczyć miliard dolarów. Wynika z niego, że usunięcie prętów paliwowych oraz reaktorów, a także ograniczenie promieniowania w tym miejscu może zająć ok. 10 lat – ocenił przedstawiciel firmy Keisuke Omori.

Plan przewiduje najpierw ustabilizowanie i schłodzenie reaktorów. Następnie silnie napromieniowane obszary należałoby zalać betonem, a od spodu umieścić płytę, która zapobiegnie radioaktywnym wyciekom do gleby. Pozostałe tereny należałoby odgrodzić, dopóki promieniowanie nie ustanie tam w sposób naturalny.

Według autorów projektu, reaktory da się ustabilizować w ciągu kilku miesięcy. Usuwanie paliwa miałoby się rozpocząć pod koniec tego roku; jednocześnie czyszczono by napromieniowane ruiny siłowni i zniszczono mniej radioaktywne elementy na zewnątrz reaktorów – powiedział Omori. Podkreślił jednak, że nie ustalono jeszcze skali zniszczeń w reaktorach.

Firma Fairwinds Assoctaes, zajmująca się doradztwem w sprawach środowiskowych, oceniła, że koszt likwidacji Fukushimy może znacznie przekroczyć miliard dolarów.

(PAP)

Opracowanie: Radosław Szymczuk