DZIKIE ŻYCIE

Wieści ze świata

Tomasz Nakonieczny

Kanada. Arktyczne ssaki morskie zagrożone poszukiwaniami ropy

Dotychczas nieskażone wody wokół Clyde River w Kanadyjskiej Arktyce są ostoją 90% populacji narwali. Niestety rząd Kanady dał zielone światło firmom naftowym na poszukiwanie złóż ropy w dnie morza. Już sam proces odwiertu jest szkodliwy dla waleni, ale o wiele gorsze są testy sejsmiczne w poszukiwaniu złóż, polegające na wykonywaniu potężnych eksplozji podwodnych. Tego typu działania stanowią śmiertelne zagrożenie dla narwali, które tak jak inne walenie posługują się echolokacją w orientowaniu się w toni wodnej i przez to są bardzo wrażliwe na wszelkie dźwięki. Wybuchy doprowadzą do ogłuchnięcia, dezorientacji, a nawet śmierci zwierząt, które znajdują się w okolicy. Dźwięk w wodzie rozchodzi się szczególnie intensywnie i na bardzo duże odległości. Ponadto w przypadku wykrycia ropy i podjęcia eksploatacji akwenom tym będą grozić wycieki, szczególnie niebezpieczne i destruktywne w zimnych wodach Arktyki. 


Między Qikiqtarjuaq and Clyde River, Fot. Mike Beauregard, flickr.com
Między Qikiqtarjuaq and Clyde River, Fot. Mike Beauregard, flickr.com

Narwale pełnią kluczową rolę w arktycznym ekosystemie, są ponadto ważnym źródłem pożywienia mieszkających tu Inuitów, rdzennych mieszkańców Arktyki. W rejonie Clyde River większość z Inuitów wciąż żyje z polowań, dlatego sprzeciwiają się decyzji rządu i aktywności wielkich firm naftowych na ich terenie. Niestety lokalna społeczność z Clyde River liczy zaledwie 900 mieszkańców. Potrzebują wsparcia z zewnątrz. Można ich poprzeć udzielając swojego podpisu na specjalnie powołanej stronie internetowej Help Protect Canada’s Arctic from Oil Spills: savethearctic.org/en-CA/clyde-river.

(Fighting for people over profits)

Indonezja. Mieszkańcy jednej z wiosek na Sulawesi zabiegają o ochronę swoich świętych lasów

Spokojną, położoną nad rzeką wioskę Manurung zamieszkuje ok. 400 mieszkańców. W pobliżu wioski na górze Pensimoni zachowała się połać pierwotnego lasu, uznawanego przez miejscowych za święty. Las ochrania źródła czystej wody, które zaopatrują wioski leżące poniżej. Według lokalnych wierzeń na tej górze pierwszy człowiek Batara Guru zstąpił na ziemię. Miejsce to jest święte – nikomu nie wolno tam przebywać. Według współczesnego prawa przywódca wioski jest jednocześnie zarządcą lasu, ale według wciąż żywych, tradycyjnych obyczajów lasem opiekuje się dwoje ludzi zwanych Pua – mężczyzna i kobieta wybierani przez starszyznę na podstawie szamańskich wizji. Oboje dzielą odpowiedzialność za ochronę lasu: mężczyzna podtrzymuje relacje między ludźmi a Stwórcą, natomiast kobieta rozwiązuje kwestie między ludźmi a Ziemią.

W okolicy znajduje się osiem świętych lasów, w których wyręby i rolnictwo są niedopuszczalne. Mieszkańcy tego terenu żyją w harmonii z naturą. Las, rzeka i zamieszkujące je stworzenia pełnią ważną rolę w ich duchowości. Sezonowe połowy ryb są ich głównym źródłem dochodów. Rzekę uważają za świętą, zamieszkaną przez duchy świata podziemnego, dlatego nie wolno jej zanieczyszczać. Miejscowi nie zaśmiecają rzeki ani nie używają w niej nawet mydła. Chcąc się umyć, przynoszą wodę z rzeki. Żyjące w rzece krokodyle nazywają „babciami”. Jeden z mieszkańców powiedział: „Kiedy pływam w rzece, czasem »babcia« przepływa obok mnie. Jeśli my jej nie będziemy niepokoić, to i ona nie będzie niepokoiła nas”.

Wzgórze Pensimoni, mimo że chronione lokalnymi wierzeniami, nie jest bezpieczne. Wysoka cena twardego drewna przyciąga w ostatnich latach nielegalnych drwali. Niecałe 2 km od wioski obrzeża lasu już zostały wyrąbane. Niewiele dalej plantacja palmy olejowej rozszerza swój areał. – „Nasz las jest dla nas wszystkim” – mówi Irwan Jafar, przywódca wioski. – „Nie znieślibyśmy widoku Pensimoni zamienionego w plantację”. Razem z sąsiadami martwi się o las i razem pracują, aby zapewnić mu ochronę według oficjalnych przepisów odwołujących się do prawa zwyczajowego. Ma nadzieję, że rząd regencyjny oficjalnie uzna osiem połaci lasu za chronione prawem zwyczajowym, zanim zostaną wycięte.

(Mongabay.com)

Papua Nowa Gwinea. Uratowano jaskinię z naskalnymi dziełami sztuki i otaczający las

Jaskinia Karawari, z prastarymi malowidłami sięgającymi 20 tys. lat wstecz, otoczona jest przez pierwotne lasy deszczowe. Niestety, firma Pristine nr 18 (jej współudziałowcem jest malezyjska firma Rimbunan Hijau, powiązana z mafią drzewną, odpowiedzialna za nielegalne wyręby lasów w Malezji) wespół z australijską firmą Australian Siburan zamierzały w tym miejscu wybudować kopalnię złota, a przy okazji prowadzić wyręby lasu. Gdyby inwestycja doszła do skutku, zniszczyłaby nie tylko dziedzictwo kulturowe i duchowe miejscowych plemion Meakambut i Penale – jaskinię i naturalne środowisko, ale także doprowadziłaby lokalne społeczności do kulturowego i fizycznego wyniszczenia na skutek pozbawienia ich źródła utrzymania, jakim jest zdrowy las.

Miejscowa ludność prowadzi koczowniczy zbieracko-łowiecki tryb życia. Dzięki przykładnemu zorganizowaniu się tubylców przeciwnych inwestycji oraz wsparciu ze strony EcoInternet (organizacji nagłaśniającej globalnie lokalne protesty), wzmocnionych ponad 238 tys. e-maili z petycjami z całego świata, udało się powstrzymać budowę kopalni i wyrąb lasów w tym miejscu. Jaskinia Karawari wciąż służy lokalnej ludności jako miejsce tymczasowego schronienia.

(Rainforest Portal; e-mail od dr. Glena Barry’ego z EcoInternet)

Opracowanie: Tomasz Nakonieczny