Niczym grom z jasnego nieba…
Wiadomość spadła niczym grom z jasnego nieba: w upalny poranek, 4 sierpnia, zadzwoniła Beata Hyży-Czołpińska i z wyraźnym trudem wypowiedziała słowa: Janusz jest w bardzo ciężkim stanie. Wczoraj wieczorem stracił przytomność, umiera! Tylko cud może go uratować... Kolejne wiadomości i upływ czasu nie dawały jednak żadnej nadziei i w piątek 7 sierpnia przyszła ta najgorsza: Janusz nie żyje!
Odszedł nasz Przyjaciel, wielki Przyjaciel Przyrody, a w szczególności Puszczy Białowieskiej, której ochronie i obronie poświęcił ostatnie – jak się okazało – lata swojego życia!
Trudno pogodzić się z niespodziewanym odejściem Janusza – tak niedawno jeszcze rozmawialiśmy, pisaliśmy do siebie. Zaledwie kilka dni wcześniej wspierałem Go w staraniach o wpisanie do rejestru zabytków alei w Białowieży. Nasza ostatnia wymiana e-mailowa w tej sprawie nosiła datę 31 lipca.
Janusz był pionierem filozofii ekologii głębokiej w Polsce, założycielem i wieloletnim liderem Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, twórcą i redaktorem naczelnym miesięcznika „Dzikie Życie” oraz prezesem Towarzystwa Ochrony Krajobrazu z siedzibą w Hajnówce, był też wielkim sympatykiem i przyjacielem Sadyby. Właśnie po powstaniu naszego stowarzyszenia (w 2004 roku) spotkaliśmy się z Januszem po raz pierwszy (tzn. moja żona i ja, bo inni członkowie Sadyby – Iza Lota, Rafał Kubacki i Marek Broniarek – znali go jeszcze z lat 90.). Spotkaliśmy się wtedy w Jego małym drewnianym domku prawie na skraju Puszczy. Opowiadaliśmy Januszowi o naszej akcji Ratujmy Aleje, ale nie tylko. Szybko okazało się, że mamy takie same poglądy na wiele tematów, zwłaszcza na temat szeroko pojmowanego krajobrazu, nie tylko przyrodniczego. Janusz jako architekt i urbanista był wrażliwy na wszelkie akty dewastowania krajobrazu kulturowego i dziedzictwa kulturowego, zarówno materialnego, jak i niematerialnego, w tym także układów urbanistycznych (co wśród wielu ekologów i ludzi zajmujących się ochroną przyrody i krajobrazu naturalnego nie jest wcale takie oczywiste).
Janusz brał aktywny udział w konferencji alejowej zorganizowanej przez nas w Piszu, my natomiast uczestniczyliśmy w spotkaniach i działaniach TOK-u. Tak ze współpracy zrodziła się przyjaźń. Jak wiadomo, Janusz rzadko i raczej niechętnie opuszczał swoją ukochaną Puszczę, ale robił wyjątki i kilkakrotnie odwiedził nas w Kadzidłowie, spędzając u nas nawet urlop (chyba jedyny w ostatnich latach). Znacznie częściej my (Danusia i ja, czasami też wspomniani już Iza, Rafał i Marek oraz Marek Łachacz) odwiedzaliśmy Janusza w Białowieży. Podczas ostatniego pobytu u Janusza w lutym tego roku zażartowałem, że jeździmy do niego niczym z wizytą Ad Limina Apostolorum1. Tam, w Jego drewnianym domku przy ulicy Zastawa, w saloniku, dyskutowaliśmy o wielu sprawach dotyczących krajobrazu i przyrody. Owocem tych rozmów była m.in. pierwsza próba złożenia wniosku do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie przepisów w sprawie tworzenia parków narodowych. Ponieważ ta pierwsza próba zakończyła się fiaskiem (wraz z nagłą śmiercią ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego), w domu Janusza zrodził się pomysł obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej w sprawie parków narodowych. W lutym dyskutowaliśmy, co dalej...
Nam będzie bardzo brakowało tych rozmów, Puszczy Białowieskiej jej Wielkiego Obrońcy, rzeszy ekologów Nauczyciela, Mistrza i Mentora, a wszystkim Wielkiego, Mądrego Człowieka i Przyjaciela!
Krzysztof A. Worobiec
Stowarzyszenie Sadyba
PS Janusz często powtarzał, że przyroda i Puszcza Białowieska nie potrzebują nas, ludzi, że bez nas dadzą sobie doskonale radę. I tu się bardzo mylił, bo przyroda, a zwłaszcza Puszcza Białowieska potrzebuje takich dobrych ludzi jak Janusz!
Przypis:
1. Regularna, obligatoryjna wizyta biskupów w Watykanie, mająca na celu przedstawienia papieżowi sprawozdania odnośnie do stanu swoich diecezji, służąca umocnieniu więzi z Głową Kościoła, uznaniu jego zwierzchnictwa, przyjęciu jego rad i zaleceń.