DZIKIE ŻYCIE

Malta – ptasie piekło

Barbara Grzebulska, Przemysław Gumułka

Na przełomie października i listopada, w poszukiwaniu słońca i podwodnego życia morskiego, udaliśmy się do wyspiarskiego kraju położonego na Morzu Śródziemnym. Przez kilka dni na drugiej co do wielkości wyspie archipelagu – Gozo (37 tys. mieszkańców) żyliśmy niemalże jak w bajce, wzruszając się oglądaniem bogatego, pulsującego życia rozgwiazd, ryb papuzich, kałamarnic i krabów pustelników. Główna wyspa – Malta, jest nieco większa (386 tys. mieszkańców), ale nadal można ją bez trudu przejść pieszo w ciągu jednego dnia.

Wszystkie wyspy charakteryzują się niezwykle skąpą roślinnością, porastającą wapienne i piaskowcowe skały. Nieliczne i szczątkowe obszary lasów tworzą sosny alepskie. Niezwykle malownicza, klifowa linia brzegowa poprzecinana jest pięknymi, stromymi jarami i solniskami sięgającymi czasów średniowiecznych. Pełni zachwytu nad tą surowością krajobrazu odradzającego się jesienią po letniej suszy ruszaliśmy na nasze piesze wędrówki – wielkość wysp jest wprost idealna dla tego sposobu zwiedzania (15-25 km szerokości). Szybko pękła iluzja i musieliśmy dać wyspiarzom pierwszą żółtą kartkę – wzgórza wręcz usiane były łuskami po amunicji śrutowej, najczęściej blisko małych, kamiennych domków, które początkowo naiwnie wzięliśmy za schronienia przed palącym słońcem. Żadnych złudzeń nie dawały też regularne i nieustanne odgłosy wystrzałów. Na co z taką zawziętością się tu poluje przy tak ograniczonej faunie i surowym środowisku?


Klatki ze złapanymi ptakami wystawione jako przynęta na upalnym słońcu, Manikata (zachodnie wybrzeże Malty), listopad 2016. Fot. Barbara Grzebulska
Klatki ze złapanymi ptakami wystawione jako przynęta na upalnym słońcu, Manikata (zachodnie wybrzeże Malty), listopad 2016. Fot. Barbara Grzebulska

Szokujące odkrycie

Jednym z najbardziej urokliwych i najczęściej uczęszczanych przez turystów zakątków na Malcie jest rejon Ħaġar Qim. Ciepłe, jesienne słońce skusiło nas obietnicą przygody: wybrzeża klifowe, ścieżki pośród opuszczonych kamieniołomów i pozostałości megalitycznych świątyń Mnajdra. Zamiast chaosu naturalnych formacji skalnych zaskoczyło nas nieoczekiwanie uporządkowanie świadczące o ludzkiej obecności: mozaiki ogrodzeń o wysokości od jednego do dwóch metrów, budowanych najczęściej z kamienia, cegieł lub podręcznych odpadów. Część „działek” wytyczona była za pomocą niskiego drutu rozpiętego między słupkami granicznymi. Okazało się, że za ogrodzeniami znajdują się klatki. Wielkości pudełek na buty, czasami nieco większe. W każdej z nich znajdował się ptak. Niewielki, wróblowaty. Różnych gatunków – dostrzegliśmy dzwońce, szczygły, zięby i świergotki łąkowe. Między klatkami były niewielkie poletka ze świeżo rozgrabioną ziemią, pośrodku betonowy basenik z wodą. Słychać było śpiew tych osamotnionych, wystraszonych ptaków, który zmroził nas w ten upalny dzień. W tym momencie wyciągnęliśmy z kieszeni czerwoną kartkę i wiedzieliśmy, że resztę urlopu spędzimy w minorowych nastrojach.

Tuż obok klatek znajdowały się konstrukcje zatrzaskujących się pułapek, do których wabione były kolejne ptaki. Cały ten proceder, a także nas – wzburzonych turystów, obserwowali ze swoich kamiennych mini-domków-bunkrów mężczyźni wyraźnie niezadowoleni z naszej obecności.

Podjęliśmy próby rozmowy z łapaczami. Pierwszy mężczyzna, zdenerwowany naszą obecnością, zaczął nas przeganiać. Inny, zapytany, czy sprzeda mi jednego ptaszka, odpowiedział, że zrobi to za 5 euro. Gdy spytałam, czy sprzeda cztery, stał się podejrzliwy i zaczął się wycofywać. Życie dzikiego ptaka wyceniono taniej niż skromny posiłek w barze. W kraju, gdzie te ptaki pojawiają się tylko w czasie migracji – jesienią i na wiosnę. Te niezwykłe wzgórza, zamiast pełnić rolę rezerwatu, zostały podzielone na setki przyległych do siebie działek, między którymi wije się szlak turystyczny, czasami zaledwie dwa metry od klatek, jakby ktoś celowo zaprojektował to świadectwo ludzkiego okrucieństwa. Widzieliśmy wielu innych turystów rozglądających się z niedowierzaniem. Tym większym, że tablica informacyjna ustawiona nieopodal muzeum archeologicznego z pewną ulgą informowała, że łapanie ptaków łuszczakowatych jest zabronione od 2008 roku. Tymczasem zięby i dzwońce były głównymi gatunkami widzianymi przez nas w klatkach. Czy zatem prawo jest tam w ogóle respektowane?

Wówczas nie wiedzieliśmy jeszcze, jakie jest przeznaczenie tych ptaków, jak wyglądają „tradycje” myśliwskie, ale wiedzieliśmy, że po powrocie do kraju przyjrzymy się temu szczegółowiej. 


Łuski po nabojach śrutowych, Marsalforn (północ wyspy Gozo), listopad 2016. Fot. Barbara Grzebulska
Łuski po nabojach śrutowych, Marsalforn (północ wyspy Gozo), listopad 2016. Fot. Barbara Grzebulska

Zwyczaje polowań i historia bird-trappingu

Jak na niewielki kraj, zbliżony powierzchnią do Krakowa, prawie pozbawiony dzikich ssaków, bardzo dużo ludzi związanych jest tu z myślistwem. Poluje ponad 20 000 obywateli, a około 4,5 tysiąca osób trudni się łapaniem ptaków.

Niewielkie chatki, rozrzucone po widnokrąg w skalistym krajobrazie wielu rejonów Malty, używane są przez łapaczy jako kryjówki. Ptaki wabione są do pułapek poprzez używanie żywych przynęt w postaci innych śpiewających ptaków. Miejsca, w których następuje łapanie ptaków, muszą być specjalnie przygotowane: płaskie, wyjałowione przy pomocy benzyny, ognia i środków chemicznych. Krajobraz zostaje zniszczony na dziesiątki lat, do dziś widoczne są blizny po tego typu miejscach opuszczonych wiele lat temu1. W przeciwieństwie do pozostałych krajów basenu Morza Śródziemnego, schwytane ptaki w większości przypadków nie kończą na talerzu, ale w klatkach „miłośników przyrody”. Jest to niezwykle popularne „hobby” Maltańczyków. Klatki często trzymane są w ciemnych, zatęchłych garażach, co sami kilkukrotnie zaobserwowaliśmy w dzielnicach na wpół wyludnionych po sezonie turystycznym. Zapotrzebowanie na niewolenie ptaków jest tak ogromne, że nie zaspokaja go nawet działalność ogromnej liczby łapaczy – na Maltę trwa nieustanny przemyt dziesiątek tysięcy ptaków, np. z Wielkiej Brytanii2.

Pytaliśmy innych turystów, co sądzą o tym zwyczaju. Byli zbulwersowani i choć słyszeli o tym wcześniej, nie spodziewali się takiej skali. Byliśmy także zaskoczeni, że policja czy służby związane z ochroną przyrody byli zupełnie nieobecni. Miejsca łapania ptaków są znane i ogólnodostępne, a czas migracji ptaków ograniczony. Podejrzewamy więc, że to jawne nierespektowanie prawa ma ogromną skalę i niestety także tradycję – to słowo nabiera we współczesnym języku coraz bardziej pejoratywnego znaczenia.

Proza życia migrujących ptaków jest na tyle brutalna, że są one pod koniec swojej wędrówki tak zmęczone, że nie trzeba wielkiego sprytu, aby je łapać3. Skuszą się obietnicą każdej kałuży słodkiej wody, każdego ziarna rozsypanego na ziemi. Skrajne wyczerpanie ptaków wykorzystywane jest okrutnie. A przecież migrujące przez kontynenty ptaki są wręcz symbolem wytrwałości, myślimy o nich z podziwem i zachwytem. W zderzeniu z tą walką o życie, jakich słów użyć do opisu ludzi polujących lub łapiących ptaki w czasie ich wędrówek?


Poza wabieniem na głosy ptaków już uwięzionych, wabi się je także na misę z wodą oraz rozsypane ziarno. Dingli (południowo-zachodnie wybrzeże Malty), listopad 2016 r. Fot. Barbara Grzebulska
Poza wabieniem na głosy ptaków już uwięzionych, wabi się je także na misę z wodą oraz rozsypane ziarno. Dingli (południowo-zachodnie wybrzeże Malty), listopad 2016 r. Fot. Barbara Grzebulska

Strzelanie śrutem do ptaków, w większości wróblowatych, niewielkich drozdów, sprawia, że ogrom cierpi umierając w męczarniach. Prof. dr hab. Piotr Tryjanowski (Instytut Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu) obliczył, że co roku nad Maltą ginie do 3 milionów ptaków4. Jest to jedyny kraj w Unii Europejskiej, który zezwala na strzelanie do ptaków w czasie migracji wiosennych5. Dzieje się to mimo zobowiązań akcesyjnych. Narodowe okrutne hobby było dla Maltańczyków tak ważne, że w trakcie negocjacji unijnych stawiano ogromny nacisk na ustępstwa wobec myśliwych i wywalczenie okresu przejściowego do 2008 roku dla polowań na ptaki śpiewające. Nigdy się jednak do niego nie zastosowano. Plan zakładał m.in. wprowadzenie programu hodowli ptaków i zaspokajania nim potrzeb „miłośników przyrody”. Długie tradycje myśliwskie na Malcie nigdy nie szły jednak w parze z wiedzą o rozmnażaniu ptaków w niewoli (stąd m.in. przemyt z Wielkiej Brytanii). Unia Europejska w ciągu ostatnich lat wielokrotnie wysyłała ostrzeżenia – przez trzy lata obowiązywał również zakaz wiosennych polowań wydany przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości – jednak nie doprowadziły one do żadnego przełomu i wszystkie ustalenia są nieustannie łamane.

Konserwatyzm czy ewolucja myśli?

Podejście społeczności Malty do polowań i łapania ptaków w pułapki zmienia się niezwykle powoli. W badaniu opinii społecznej przeprowadzonym w 2015 roku przez jeden z większych maltańskich dzienników, „Malta Today”, ukazuje się korelacja pomiędzy wykształceniem a poszanowaniem środowiska6. Niestety osoby z najniższym wykształceniem są najbardziej zainteresowane polowaniami. Rozszerzające się horyzonty społeczeństwa i wzrost zainteresowania naukami przyrodniczymi doprowadziły do założenia Maltańskiego Towarzystwa Ornitologicznego (dzisiejsze BirdLife Malta). Założone w 1962 r. było pierwszą organizacją pozarządową i pierwszym głosem krytyki podjętym w sprawie polowań. Jeszcze w latach sześćdziesiątych łapanie ptaków było oceniane na równi z wypasem owiec i uprawą ziemi. Wprowadzenie podejścia do przyrody związanego z nieniszczeniem siedlisk i niewyrządzaniem szkody ptakom wymaga zmian mentalności, co jest procesem bardzo długotrwałym, nie nadążającym za potrzebą ochrony zagrożonych gatunków. To prawda, że ilość odstrzeliwanych i łapanych ptaków nie zmieniła się znacząco, jednak kilkadziesiąt lat temu liczebność gatunków pozwalała na ich samoodtwarzanie. Dziś jesteśmy w zupełnie innej sytuacji i polowania na szlakach migracji są stale zwiększającym się zagrożeniem.

W 2013 roku maltańskie organizacje pozarządowe zebrały 44 tysiące podpisów w celu przeprowadzenia referendum dotyczącego zakazu wiosennych polowań na Malcie. Referendum to odbyło się 11 kwietnia 2015 roku. Frekwencja była bardzo wysoka i wyniosła 75% (dzięki połączeniu z wyborami parlamentarnymi). Różnicą zaledwie kilku promili Maltańczycy zagłosowali za utrzymaniem status quo, mimo wcześniejszych sondaży sugerujących przewagę zwolenników wprowadzenia zakazów. Znamiennym jest fakt, że zarówno premier rządu Malty, jak i przywódca partii opozycyjnej otwarcie opowiadali się przed referendum za kontynuacją wiosennych polowań7.

Organizacje ekologiczne przeprowadzają wiele akcji informacyjnych, dokumentując spadki europejskich populacji turkawki, przepiórki, błotniaków, gadożerów i trzmielojadów8. Przeciwnicy wciąż powtarzają, na przekór badaniom przyrodników, że polowania te nie niosą zagrożenia dla populacji. Przypomina to fenomen negacjonizmu klimatycznego, niedawno opisywanego przez M. Kosakowskiego w „Dzikim Życiu” (nr 11/2016). Tutaj także największą skłonność do negowania pracy naukowców mają osoby najmniej wyedukowane.

Wielokrotnie próby zmiany przepisów dotyczących polowań załamywały się pod presją siły myśliwych. Hasła typu „Twój głos jest jak strzelba – użyj go dobrze” i „20 000 myśliwych to 20 000 głosów” pojawiały się na wielu maltańskich ścianach i płotach. Na demonstracjach w latach 90. padały też hasła pełne buty i pogardy: „I tak będziemy strzelać do turkawek”, „Przygotujcie więzienie dla 30 000 więźniów”, „Jeśli fruwa, umrze”9.

Ponadto jak piszą J. Sultana i J. Borg w „History of Ornithology In Malta” wielokrotnie działacze i pracownicy BirdLife Malta doświadczali przemocy werbalnej i fizycznej, zdarzały się przypadki niszczenia mienia, liczne podpalenia i zniszczenia samochodów.


Klatki z ptakami – przynętami niedaleko Dingli (południowo-wschodnie wybrzeże). Na pierwszym planie widać dzwońca zwyczajnego. Miejsca łapania ptaków znajdowały się zaledwie kilka kroków od trasy opisywanej w jednym z najpopularniejszych przewodników po Malcie, listopad 2016 r. Fot. Barbara Grzebulska
Klatki z ptakami – przynętami niedaleko Dingli (południowo-wschodnie wybrzeże). Na pierwszym planie widać dzwońca zwyczajnego. Miejsca łapania ptaków znajdowały się zaledwie kilka kroków od trasy opisywanej w jednym z najpopularniejszych przewodników po Malcie, listopad 2016 r. Fot. Barbara Grzebulska

W latach 80. wprowadzono do przepisów państwowych listę 21 gatunków, na które można polować oraz 15 gatunków, które można łapać. Wszystkie pozostałe gatunki w myśl tego aktu prawnego (Legal Notice 68) znalazły się pod ochroną. Po raz pierwszy objęto nią ptaki drapieżne. Nadal można było polować na wiele gatunków, takich jak lelki, czaple i żurawie. W rzeczywistości te przepisy nigdy nie były egzekwowane. Gdy dwanaście lat temu (razem z Cyprem, Polską i innymi krajami Europy Środkowej) Malta została przyjęta do Unii Europejskiej, została zobligowana do wdrożenia zapisów Dyrektywy Ptasiej.

W obecnym stanie prawnym polowanie jest dozwolone przez okres od września do stycznia (stąd liczne słyszane przez nas wystrzały na przełomie października i listopada). Corocznie ogłaszany jest także ruchomy okres 2-3 tygodni, w trakcie których dozwolone jest polowanie na turkawki i przepiórki10 – ich populacja spadła o 80% w stosunku do lat 80.11 Właśnie te okresy wiosennych polowań wzbudzały kontrowersje i były przedmiotem referendum. Co ciekawe, w publicznym dyskursie nie piętnuje się mentalności osób wyłapujących ledwo słaniające się ptaki, osłabione po długiej i być może pierwszej w życiu po okresie lęgowym wędrówce na zimowisko.

Obecna lista gatunków, na które można polować, zawiera 33 punkty. Są wśród nich turkawki zwyczajne, gołębie migrujące, których populacja w Europie dramatycznie maleje. Jako przyczynę tego stanu podaje się m.in. polowania w basenie śródziemnomorskim12. Legalnie poluje się także na przepiórki, słonki, drozdy (głównie śpiewaka), siewki złote oraz… skowronki13. Nielegalnie zabijane są także pustułki, jerzyki, bączki, różne gatunki mew (w tym mewy romańskie) i – co najbardziej szokujące – błotniaki łąkowe14.

Puste nieba

Niegdyś łapanie wszystkiego co się rusza mogło być tłumaczone głodem, biedą, surowością warunków życia. Malta kilkakrotnie doświadczyła problemów z zaopatrzeniem w czasie nie swoich wojen, płacąc rachunek za globalny kolonializm. Dziś PKB per capita jest tam jednak prawie dwukrotnie wyższe niż w Polsce i trudno w jakikolwiek sposób uzasadnić utrzymywanie średniowiecznych zwyczajów, gdy odpowiednio duża liczba ptaków złapanych przez młodzieńca świadczyła o jego sprycie i kwalifikowała go do ożenku.

W przeszłości polowano na ptaki w celu uzyskania pożywienia, jednak szczyty popularności polowań i łapań przypadły na XVIII wiek. Już wtedy kronikarze tamtych czasów zauważyli, że Maltańczycy robią to dla rozrywki oraz na sprzedaż. Dziewiętnastowieczny ornitolog R. M. Sperling opisuje, że na stoły trafiały także upolowane żołny, dudki, sowy i ptaki drapieżne15. Pierwsze akty prawne z 1911 r. i późniejszych lat, ograniczające polowanie i łapanie ptaków, nie były ściśle egzekwowane. W kolejnych latach rozszerzano listę gatunków, wiele zmian było całkowicie niezrozumiałych i zaskakujących, jak wpisanie na listę zwierząt łownych jerzyka zwyczajnego w latach 80. Był to ewidentny nacisk grup społecznych związanych z myślistwem16.

Niemal wszystkie gatunki ptaków były dostępne na sprzedaż na międzynarodowej sławy targu w stolicy Malty, Valletcie. Zaopatrywały się tutaj także europejskie ogrody zoologiczne. Wiele wypchanych ptaków z maltańskiego targu znajduje się do dziś w renomowanych muzeach przyrodniczych Wielkiej Brytanii i Włoch. Targ był jednym z ulubionych miejsc uzupełniania swoich kolekcji przez dziewiętnastowiecznych ornitologów. Można więc powiedzieć, że europejski świat nauki korzystał z okrutnych zwyczajów społeczeństwa Malty i nawet je wspierał. Zaopatrywali się tu tacy brytyjscy i włoscy ornitolodzy jak Henry Drummond-Hay, William Medlycott, Arrigoni degli Oddi i wielu innych, którzy budowali podwaliny nauki o ptakach17.

W latach pięćdziesiątych dzikie żywe ptaki zniknęły jednak z targowisk. Zaczęto także zauważać, że wiele z popularnych niegdyś gatunków zniknęło z listy maltańskiej fauny. W 1956 r. zastrzelono ostatnią kawkę, w latach 70. i 80. zniszczono całe populacje płomykówki, pustułki i sokoła wędrownego. Obecnie klatki z ptakami złapanymi w czasie migracji nie są już eksponowane na tarasach i balkonach. Trzymane w ukryciu w piwnicach, garażach i na tyłach domów, wskazują na pewne zmiany w postrzeganiu problemu w społeczeństwie.

Mimo że oficjalnie sezon na polowania dotyczy także ssaków, nie zauważyliśmy na wyspie żadnych dziko żyjących zwierząt – poza szczurami. Nie było także mew, krukowatych, zbyt wielu drozdów oraz kaczek i królików. Przyroda Malty, doświadczająca ciągłego nadużycia ze strony człowieka, nie ma możliwości odbudowania się. Powstające ruchy ekologiczne pokazują, że zaczyna to być dostrzegane. Podejście do tematu zmienia się, jednak potrzeba kilku pokoleń, aby ugruntować te zmiany, na co nie ma już czasu. Jest to niestety typowy współczesny problem, gdy tempo przemian i wzrostu świadomości ekologicznej jest znacznie wolniejsze niż degradacja środowiska w wyniku ludzkiej działalności.

Malta jest tylko jednym z punktów zapalnych, niszcząc zasoby całej Europy w skali niewspółmiernej do swojej wielkości. Nawet gdyby każdy Maltańczyk został myśliwym, cały kraj nie byłby w stanie powodować takich zniszczeń, jak choćby Egipt z plażami usianymi dwumetrowymi siatkami, Cypr, gdzie najpopularniejszą metodą jest smarowanie gałęzi klejem (przerażająca śmierć głodowa) czy nawet „cywilizowane” Włochy, gdzie nielegalnie morduje się ponad 5 milionów ptaków rocznie! Łącznie w tym rejonie ginie rocznie z rąk kłusowników ok. 25 milionów ptaków, głównie we Włoszech, Egipcie, Cyprze, Syrii i Libanie18. W każdym z tych krajów istnieją odpowiednie regulacje prawne, kary i służby, które powinny zapewnić ich skuteczność (zapewne wyjątkiem jest obecnie Bliski Wschód). Czemu one wszystkie są nieskuteczne? Czemu tak niewielki kraj jak Malta może prowadzić tak zuchwałą politykę i nie obawiać się żadnych sankcji ze strony zjednoczonej Europy? Robi to zresztą również w innych dziedzinach, choćby sprzedając paszporty (czyli obywatelstwo unijne) Rosjanom19. Jeśli Unia Europejska jest bezradna w tak drobnych (z punktu widzenia całych społeczeństw) sprawach, to czy ma jakąkolwiek rację bytu i czy będzie w przyszłości w stanie podejmować decyzje w zadaniach wyższej rangi?


Klatki z ptakami – przynętami niedaleko Dingli (południowo-wschodnie wybrzeże). Na pierwszym planie widać dzwońca zwyczajnego. Miejsca łapania ptaków znajdowały się zaledwie kilka kroków od trasy opisywanej w jednym z najpopularniejszych przewodników po Malcie, listopad 2016 r. Fot. Barbara Grzebulska
Klatki z ptakami – przynętami niedaleko Dingli (południowo-wschodnie wybrzeże). Na pierwszym planie widać dzwońca zwyczajnego. Miejsca łapania ptaków znajdowały się zaledwie kilka kroków od trasy opisywanej w jednym z najpopularniejszych przewodników po Malcie, listopad 2016 r. Fot. Barbara Grzebulska

Hasło „Bird trapping Malta” wpisane w popularną przeglądarkę zwraca 487 tys. wyników – to więcej niż liczba mieszkańców Malty. Najświeższy artykuł pochodzi z listopada tego roku. Temat jest zatem bardzo rozpowszechniony medialnie, ale czwarta władza okazuje się równie bezradna jak politycy. Jakie inne drogi nam zostają? Czy moralnie zasadny jest bojkot turystyczny Malty? Dotknąłby on głównie osoby niezwiązane z myślistwem i konserwatywną częścią społeczeństwa. Ale może nie mamy innego wyjścia niż zastosować odpowiedzialność zbiorową, wymuszając dalsze rozmowy wewnętrzne i dolewając paliwa do transformacji? Może to przynieść odwrotny efekt, wzbudzając agresję wobec obcych, szczególnie w postkolonialnym świecie, ale ryzyko jest warte świeczki, gdy brak już innych rozwiązań. Wszystkie ostatnie konflikty i ważne wydarzenia międzynarodowe pokazują, że największa siła tkwi obecnie w mediach społecznościowych i samoorganizujących się grupach aktywistów. Sytuacja jest zresztą dość zbliżona do naszych wewnętrznych problemów i Puszczy Białowieskiej. Czy gdyby np. Unia zdecydowanie zagroziła wstrzymaniem wypłat środków i była gotowa wprowadzić to w życie, to rząd przestałby ignorować głosy organizacji naukowych i ekologicznych? Czy gdyby wzrosła presja międzynarodowa, izolacjonizm i ryzyko utraty wpływów z turystyki, sami obywatele nie stanęliby murem za Puszczą?

Po wizycie na Malcie jesteśmy na tyle wzburzeni, że postanowiliśmy nagłaśniać to, co widzieliśmy – i działać. Nie zgadzamy się na to, żeby bezsensownie zadawać cierpienie zwierzętom i podtrzymywać barbarzyńskie zwyczaje, tłumacząc to tradycją. Zachęcamy do dyskusji na profilu „Stop zabijaniu migrujących ptaków na Malcie”20 na Facebook’u, gdzie będziemy informować o petycji i innych działaniach na rzecz ochrony ptaków migrujących przez basen Morza Śródziemnego, w które można się będzie włączyć.

Barbara Grzebulska, Przemysław Gumułka

Przemysław Gumułka – po wielu latach porzucił świat systemów informatycznych przedsiębiorstw i jest w przejściowym etapie marzeń o wydawnictwie łączącym komiksy, ekologię i sprawy społeczne. Pozostałe chwile poświęca fotografii, wyprawom rowerowym, wspinaczce, nurkowaniu i ukochanemu sznaucerowi – Czajnikowi.

Barbara Grzebulska – z zawodu zajmuje się hydrologią, kartografią i Systemami Informacji Geograficznej, a z zamiłowania i powołania także ornitologią, ekologią i szeroko rozumianym rozwojem osobistym. Udziela się aktywnie jako wolontariuszka w różnych organizacjach ekologicznych. Od niedawna pracuje w Regionalnym Centrum Ekologicznym w Warszawie.

1. Bird trapping on Malta. A tradition in transition, komitee.de/en/actions-and-projects/malta/trapping (dostęp: 22.11.2016).
2. 60,000 wild birds trapped and sent to Malta, independent.co.uk/news/60000-wild-birds-trapped-and-sent-to-malta-1072658.html (dostęp: 22.11.2016).
3. Krwawa rzeź ptaków nad Maltą, dziennik.pl, wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/145297,krwawa-rzez-ptakow-nad-malta.html (dostęp 21.11.2016).
4. Ibidem.
5. J. Winiecki, Sukces myśliwych w referendum na Malcie, Polityka, 13 kwietnia 2015, polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1615655,1,sukces-mysliwych-w-referendum-na-malcie.read (dostęp: 18.11.2016).
6. J. Sultana, J. Borg, History of Ornithology in Malta, Birdlife Malta, 2015
7. Referendum na Malcie 2015, Wikipedia, pl.wikipedia.org/wiki/Referendum_na_Malcie_w_2015_roku#cite_note-1 (dostęp: 18.11.2016).
8. Ibidem.
9. ‘If It Flies, It Dies’: The Tradition of Bird Hunting in Malta and How You Can Help End the Brutalityonegreenplanet.org/animalsandnature/the-tradition-of-bird-hunting-in-malta/ (dostęp: 22.11.2016).
10. J. Sultana, J. Borg, op. cit.
11. ‘If It Flies, It Dies’, op. cit.
12. Turkawka zwyczajna, Wikipedia, pl.wikipedia.org/wiki/Turkawka_zwyczajna (dostęp: 18.11.2016).
13. J. Sultana, J. Borg, op. cit.
14. C. Packham, Malta is a Bird hell, theguardian.com/environment/2014/apr/28/chris-packham-malta-is-a-bird-hell (dostęp: 21.11.2016).
15. Some Account of an Ornithologist’s Cruise in the Mediterranean, Lieut. R. M. Sperling R.N.; Ibis Volume 6, Issue 3, str. 268–290, July 1864.
16. J. Sultana, J. Borg, op. cit.
17. Ibidem.
18. Conservationists appalled at illegal killing of 25m birds a year in the Mediterranean, theguardian.com/environment/2015/aug/26/conservationists-appalled-at-illegal-killing-of-25m-birds-a-year-in-the-mediterranean (dostęp: 22.11.2016).
19. Malta free to sell EU citizenship, commission says, euobserver.com/justice/122101 (dostęp: 22.11.2016).
20. web.facebook.com/StopBirdTrappingMalta