DZIKIE ŻYCIE Wywiad

Naszym celem jest ochrona Puszczy Białowieskiej i lokalnej społeczności. Rozmowa z Joanną Łapińską

Ryszard Kulik

Co to jest grupa Lokalsów?

Joanna Łapińska: Grupa Lokalsi przeciwko wycince Puszczy Białowieskiej zawiązała się 30 grudnia 2015 r. Stało się to w momencie gdy jasne było, że po objęciu władzy przez ministra Szyszkę Puszcza Białowieska będzie zagrożona, a my zostaniemy po raz kolejny wpisani w narrację „mieszkańcy przeciw ekologom”.

Do grupy stopniowo przyłączają się kolejne osoby. Pewnym wyznacznikiem jest zamieszkiwanie w regionie, chociaż z przymrużeniem oka traktujemy podział na swoich i obcych. W ludziach, którzy chcieliby tu osiąść, widzimy znakomity potencjał do rozwoju regionu, zwłaszcza że od co najmniej stulecia Puszcza przyciąga nieprzeciętne osoby.

W Grupie Lokalsów są więc przyjezdni, jednak trzon stanowią mieszkańcy pochodzący z powiatu hajnowskiego. Do naszej grupy należą ludzie różnych pokoleń i zawodów: humaniści, artyści, leśnicy, przedsiębiorcy, osoby młodsze i starsze. 


Obywatelski spacer dla Puszczy, 27 maja w Nadleśnictwie Hajnówka. Fot. Radosław Ślusarczyk
Obywatelski spacer dla Puszczy, 27 maja w Nadleśnictwie Hajnówka. Fot. Radosław Ślusarczyk

Co stanowiło dla was impuls do działania?

Powstanie grupy było spontaniczną reakcją na hasło, że miejscowi są za wycinką. Bodźcem było również poczucie niezgody na to, aby oddać głos ludziom krzyczącym, agresywnym, posuwającym się do kłamstw, a także by nas o różnych poglądach wrzucano do jednego worka.

Chcieliśmy pokazać, że mieszkają tu ludzie, którym Puszcza jest bliska i którzy nie traktują jej jako źródło surowca do tartaku, choć z drugiej strony chcemy też pokazywać, że ekolodzy i leśnicy muszą pamiętać o potrzebach lokalnej społeczności. 

A co dla ciebie było takim impulsem? Jak to się stało, że zaczęłaś bronić tego lasu?

Dla mnie tym impulsem było powstanie Grupy, odkrycie że są mieszkańcy regionu Puszczy, którzy chcą dać wyraz niezadowoleniu z kolejnej zwiększonej wycinki. 

Jakie działania do tej pory podejmowaliście?

Przez ten czas nie podjęliśmy może spektakularnych działań, ale dla wielu z nas jednak samo opowiedzenie się po stronie obrony Puszczy było sporym wyzwaniem. Przyznanie się otwarte do tego, że jest się przeciw wycince, było odważnym krokiem, tym bardziej gdy uświadomimy sobie, że większość naszego społeczeństwa ma poglądy ukształtowane przez leśną propagandą. Najważniejsze okazało się pokazanie innego oblicza mieszkańców powiatu, także jednoczenie się Grupy, bo większość z nas miała poczucie, że osób stających za ochroną przyrody jest garstka. Dziś wiemy, że ta grupa rośnie, że odkrywamy kolejne osoby, które myślą podobnie, tylko nie bardzo mają możliwość z kimkolwiek o tym porozmawiać.

W regionie panuje przeświadczenie, że opowiadanie się po którejś ze stron jest ryzykowne, zwłaszcza opowiadanie się za ochroną Puszczy. Taki pogląd jest zdecydowanie niepopularny i niesie za sobą obawę, że zostanie się źle przyjętym, zakrzyczanym. Nasza działalność to także współpraca z mediami, uczestnictwo w różnych wydarzeniach związanych z Puszczą. W tym roku zorganizowaliśmy np. akcję sprzątania okolic Białowieży czy nieformalny jubileusz dwudziestej rocznicy poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego. Chcieliśmy podziękować tym, którzy się do tego przyczynili, aby pokazać, że miejscowa ludność nie składa się jedynie z osób negatywnie nastawionych wobec ekologów, ale także z takich, które doceniają wysiłki ludzi z całej Polski dbających o nasz region.

Piszemy też listy – pierwszym krokiem było przekazanie petycji do premier Beaty Szydło. Petycja, pod którą podpisało się blisko 400 osób ostatecznie trafiła do ministra Szyszki – nigdy nie otrzymaliśmy na nią odpowiedzi. 


Blokada harwesterów, 8 czerwca 2017. Fot. Archiwum
Blokada harwesterów, 8 czerwca 2017. Fot. Archiwum

Wraz z przedstawicielami branży turystycznej protestowaliśmy przeciw zamknięciu Puszczy przed mieszkańcami i turystami. Obecnie wysłaliśmy list do stałych delegatów UNESCO oraz do większości ambasadorów urzędujących w Polsce. I podjęliśmy inicjatywę Koalicji dla Puszczy i Ludzi, która ma na celu próbę zbudowania nowego kompromisu uwzględniającego potrzeby ludzi i wyjątkowego lasu.

W regionie trwa obecnie zbiórka podpisów poparcia, które chcemy złożyć na ręce naszych samorządowców, żeby zachęcić ich do rozpoczęcia działań mających na celu rozmowy o konflikcie i poszukiwaniu rozwiązań.

Nasza działalność nie jest może zbyt spektakularna, ale staramy się zmieniać społeczną świadomość. 

Co najbardziej zagraża Puszczy Białowieskiej?

Puszczy najbardziej zagraża niestabilna sytuacja zależna od bieżącej polityki. Prowadzi to do braku spójnego sposobu zarządzania Puszczą. Wierzymy, że zarządzanie w oparciu o strefy wyznaczone przez UNESCO, czy zasady określone w pakiecie ustaw prezydenta Kaczyńskiego, byłoby znacznie lepszym rozwiązaniem. Z naszego punktu widzenia ważne jest też to, że strefy te wytyczają obszary, na których mogłaby być prowadzona gospodarka leśna, zapewniająca niezbędną ilość opału i surowca drzewnego na rynek lokalny. Zagrożeniem jest też opieranie się na utrwalonych mitach i niewystarczająca wiedza mieszkańców regionu o Puszczy. Dziś mieszkańcy mocno wierzą, że kornik to bezwzględne zło, nie wiedzą nic o procesach ekologicznych, które samoregulują funkcjonowanie lasu. 

O co w twoim przekonaniu toczy się spór wokół Puszczy?

O władzę. Nie wierzę, że miałby to być spór o pieniądze. Uważam, że dominującą kwestią jest obawa o stratę kontroli nad tym miejscem. Wypracowany w 2010 r. kompromis był dobry, teraz w grę weszły przekonania i ideologia, a nie wiedza i merytoryczne decyzje. Nie wiem, jak wyglądała i wygląda obecnie edukacja leśna, ale być może jest ona nieadekwatna w odniesieniu do obecnego stanu wiedzy przyrodniczej. Leśnicy gospodarują nie tylko w miejscach, gdzie ma być prowadzona gospodarka leśna, ale także w miejscach, gdzie muszą dbać o walory przyrodnicze. Niestety ostatnie zmiany ustawy o ochronie przyrody uznały gospodarkę leśną za formę ochrony przyrody...

Gospodarka leśna jest koniecznością, jednak w miejscach wymagających troski przyrodniczej widzimy teraz drastyczne ingerencje i to nie tylko w Puszczy Białowieskiej. To pokazuje, że nowa ustawa niekorzystnie wpływa na gospodarowanie w lasach i należałoby ustanowić na nowo zasady dotyczące gospodarki leśnej, ze ścisłym określeniem wymogów stawianych Lasom Państwowym.

Spór o Puszczę to walka o zmianę negatywnego stosunku ludzi do kornika. My odwołujemy się do wiedzy naukowej, do faktu, że świerk w Puszczy przez tysiąclecia wycofywał się i powracał. Obecna gradacja kornika nie jest katastrofą dla Puszczy jako takiej, a jedynie dla części świerków. Widzimy też, że świerk łatwo się odnawia. Przeciwna strona widzi w masowym zamieraniu świerków śmierć Puszczy, a przecież rosną tam także tysiące innych drzew. 

Jak miejscowa społeczność odnosi się do tego konfliktu? Na kim możecie jako Lokalsi polegać? Kto jest waszym sojusznikiem?

Miejscowa społeczność od kilkudziesięciu lat słyszy, że przez ekologów sytuacja regionu się pogorszyła, że przez nich upadły zakłady drzewne, bo nie można było zdobyć w Puszczy surowca. Jednak z danych wynika, że nawet przed 2010 r., gdy wycinka była na wyższym poziomie, lokalni przedsiębiorcy mieli problemy z nabyciem drewna na swoje potrzeby. Niechęć do postaw proekologicznych jest duża, zwłaszcza że była budowana przez dziesięciolecia, a w obliczu gradacji kornika, która zniszczyła ogromne ilości świerków, najłatwiej było wskazać palcem ekologów jako winnych.

Sprzymierzeńców mamy niewielu i raczej są oni spoza regionu, należy do nich zaliczyć naukowców i organizacje ekologiczne. Dla większości mieszkańców regionu udział w tym konflikcie to możliwość wyrzucenia z siebie nagromadzonych przez lata pretensji. 

Czego boją się ludzie na miejscu? Co stanowi barierę w większym zaangażowaniu lokalnej społeczności w ochronę Puszczy?

Obaw jest cały katalog. Nawet w sąsiednim Bielsku Podlaskim w ankiecie o Puszczy Białowieskiej dla lokalnej prasy, ludzie woleli się nie wypowiadać, nie mieli zdania na ten temat. Bycie za ochroną przyrody jest mało popularne. Prezentując takie poglądy, łatwo można narazić się na ostracyzm społeczny, na zwykłą kąśliwość, czy na uznanie za osobę odrealnioną, żyjącą mrzonkami. Ryzykuje się bycie wziętym za oszołoma, choć przecież jesteśmy zwykłymi ludźmi, płacimy podatki, realnie myślimy o przyszłości regionu, opierając się o rzetelne dane i badania naukowe. Generalnie ludzie boją się negatywnego społecznego odbioru, ale i tego, że otwartość w wyrażaniu poglądów w tej sprawie może nie podobać się zwierzchnikom, a to grozi utratą pracy. 

Obecnie w Puszczy ma miejsce wycinka, której towarzyszą akcje bezpośrednie aktywistów z różnych organizacji ekologicznych. Jaki jest wasz stosunek do tych działań? Włączacie się w nie?

To akurat stanowi dla nas pewien problem, bo są to działania na granicy prawa. Jednak całym sercem popieramy aktywistów i bardzo dziękujemy im za to, co robią, bo wymaga to wielkiej determinacji. Uważamy też, że skoro sytuacja doszła do tego, że ministerstwo i leśnicy są głusi na wszelkie pisma i protesty, to należy szukać mocniejszych środków. Nie włączamy się bezpośrednio w takie działania, raczej uczestniczymy w drobniejszych wydarzeniach, takich jak marsze i spacery dla Puszczy. Ale kiedy trwają blokady harwesterów staramy się być na miejscu, wspierać aktywistów swoją obecnością, a czasem jakimiś kanapkami czy inną pomocą. Należy też pamiętać, że jesteśmy zwykłymi ludźmi, musimy chodzić do pracy, zajmować się codziennymi obowiązkami. Duchem jednak jesteśmy z aktywistami. 

Czego Lokalsi potrzebują, by jeszcze skuteczniej działać na rzecz Puszczy?

Potrzebujemy rosnąć w siłę poprzez włączanie się kolejnych osób, które myślą tak jak my. Nie muszą to być oczywiście osoby, które zaangażują się bezpośrednio, choć te są bezcenne i bardzo potrzebne, ale takie, o których będziemy wiedzieć, że są z nami. 

Czy masz jakieś ulubione miejsca w Puszczy? Co cię najbardziej zachwyca w tym lesie?

Lubię te miejsca, gdzie jest woda – doliny rzeczne, bagna, wiosenne rozlewiska. Moim osobistym marzeniem jest pokazywanie, że przyjezdni (nie mam tu na myśli turystów) są wartościowi dla regionu i nie są obciążeniem. Wsie wymierają, a tu chcą się osiedlać ludzie często wykształceni, zaangażowani społecznie, w końcu ludzie w wieku produkcyjnym, a przecież ktoś musi płacić podatki. Obraz regionu, w którym grozi się osobom będącym po stronie ekologów, to nie jest obraz, którym możemy zachęcić kogoś do osiedlenia się tutaj. A przecież nie możemy się łudzić, że okoliczne miasta i wsie staną się nagle najlepiej rozwiniętymi gminami w kraju. Dlatego walczyć należy o to, co jest korzystne dla nas w dłuższej perspektywie. Oczywiście podstawowym celem jest Puszcza Białowieska i jej ochrona. Widzimy jednak jak narasta konflikt wokół Puszczy... Nie chcemy być jak mieszkańcy Augustowa, których moim zdaniem podle wplątano w konflikt o Rospudę. Gdyby mieszkańcy Augustowa przyłączyli się do ekologów, do właściwego projektu, ich obwodnica powstałaby co najmniej kilka lat wcześniej. Moim zdaniem zostali oni w sposób dość wyrachowany wykorzystani przez różne siły. Podobnie jest u nas – nie chcę winić leśników, ale jednak pełnią oni w tym konflikcie ważną rolę. 

Dziękuję za rozmowę.

Joanna Łapińska – mieszkanka Hajnówki, członkini grupy Lokalsi przeciwko wycince. Ma nadzieję, że Puszcza niedługo znów będzie bezpieczna, żeby mogła oddać się szydełkowaniu i czytaniu książek.


Joanna Łapińska
Joanna Łapińska