DZIKIE ŻYCIE

Beskidzki buk

Jakub Lenkiewicz

Przemierzałem ostatnio lasy w okolicach Iwonicza-Zdroju, jak to zwykłem czynić od dzieciństwa. Gdy wybieram się do lasu, zawsze robię to z ogromną przyjemnością. Towarzyszy mi wtedy coś w rodzaju chęci odkrywania i obserwowania – staję się odkrywcą i obserwatorem. W większości przypadków moje radosne pobudzenie szybko przygasa, a nawet znika ze względu na skutki wzmożonego pozyskiwania dochodowego drewna prowadzonego przez Lasy Państwowe.

W okolicach iwonickiego kurortu ma to miejsce m.in. na stokach gór: Borowinowej (506 m), Suchej Góry (611 m) czy Gloriety (551 m). Do wycinki idą okazałe buki, dostojne jodły, a także brzozy, sosny, olsze. Niektóre buki i jodły to drzewa o wymiarach pomnikowych mające ponad 100 lat. Niszczeniu ulega runo leśne, gleba, nie mówiąc o tym, co ciężko zmierzyć i oszacować, czyli walorach estetycznych lasu. Ale o tych wycinkach napiszę może innym razem. 


Pień przewróconego buka (około 2,5 m wysokości). W jego wnętrzu zakorzenił się czarny bez i malina właściwa. Fot. Jakub Lenkiewicz
Pień przewróconego buka (około 2,5 m wysokości). W jego wnętrzu zakorzenił się czarny bez i malina właściwa. Fot. Jakub Lenkiewicz

Dzisiaj opowiem o spotkaniu z przewróconym bukiem, którego znalazłem przy leśnej ścieżce. Jego czas dobiegł końca, styrany latami, po przeżytych setkach burz i wichur, po wydaniu wielu, wielu pokoleń runął na ziemię. Był piękny, bo rozłożysty, dostojny, okazały, taki prawdziwie beskidzki. Dawał schronienie i cień wielu zwierzętom i roślinom. To szumiał, to milknął niczym posłuszny instrument w rękach iwonickich wiatrów.

Pomimo tego, że powalone drzewo może nie budzić pozytywnych skojarzeń i odczuć, a raczej smutek, refleksję i nostalgię, to u mnie paradoksalnie zrodziło się uczucie radości z tego spotkania. Radość ta spowodowana była jakimś dziwnym mistycyzmem oraz samym faktem, że coraz rzadziej w lasach gospodarczych można spotkać naturalnie powalone zębem czasu, sędziwe drzewa, które dokonały swego żywota. Przeważnie „odpowiednio wcześniej” są one wycinane, segregowane, wyceniane, układane na stosy i wywożone w celach handlowych.

Nie wiem czy „mój” buk będzie miał to szczęście, aby wejść w odwieczny cykl obiegu materii. Pomimo tego, że bardzo mu tego życzę, to mam wątpliwości i obawy, że tak będzie, bo Lasy Państwowe nie śpią i być może wytyczą nową drogę zrywkową przez mogiłę beskidzkiego buka.

Niemniej jednak spotkanie z Nim i te kilkanaście minut spędzone w Jego towarzystwie były dla mnie czymś wyjątkowym. Pokłoniłem się Mu na koniec, oddając przyrodniczą cześć i szacunek.

Jakub Lenkiewicz

Jakub Lenkiewicz – geograf fizyczny, absolwent Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Miłośnik naturalnych lasów, płazów, motyli i dziko rosnących storczyków.