DZIKIE ŻYCIE

Wieści ze świata

Tomasz Nakonieczny, Diana Maciąga

Obronna rola lasów ukraińskiego Polesia osłabiona wyrębami w czasie pokoju

W czasach Rusi Kijowskiej lasy były aktywnie wykorzystywane w celach obronnych. Wyznaczano tam specjalne pasy w celu ochrony przed atakami ludów koczowniczych – Połowców i Pieczyngów. Takie strefy utrudniały manewry piechoty i konnicy. Czasami umacniano leśne pasy palami wbitymi w ziemię. Według badacza Maksyma Wiktorowicza Bobrowskiego, leśne pasy ochronne uznawano za ściśle chronione lub „zakazane”. W takim lesie nie tylko zabroniony był wyrąb drzew i polowań, ale nawet chodzenie po nim.

Szerokość takiej leśnej linii fortecznej wynosiła od kilkunastu metrów obejmujących rowy i wały, niewielkie bagno lub rzekę, do 40-60 km ciągłych lasów. Zazwyczaj szerokość lasów obronnych wynosiła 4-6 km.

Pod Kijowem wzdłuż rzek Desna, Stugna, Oster, Sula, Trubeż znajdowały się takie lasy forteczne.

Lasy ogromną rolę odegrały podczas II wojny światowej w partyzanckiej walce z III Rzeszą.

Lasy odgrywają ważną rolę również w obecnej wojnie Ukrainy z Rosją Putina. Współcześni zagraniczni obserwatorzy wojskowi zwracają uwagę na dużą skuteczność ukraińskich sił zbrojnych, które rozbijają wojska Putina za pomocą zasadzek w lasach. Tłumaczy się to tym, że wróg nie znający dobrze terenu, porusza się głównie po drogach, często zamieniając się w doskonały cel dla ukraińskich bojowników, którzy zaszyli się w lasach.

Walka ta mogłaby być jednak znacznie skuteczniejsza, gdyby Lasy Czernihowskie, Kijowskie, Sumskie czy też lasy poleskie zostały zachowane w ich dawnej zwartości i okazałości. Niestety poza ekologami nikt się tym nie martwił. Wszystkie apele organizacji ekologicznych o konieczności niewycinania lasów, w tym ze względu na ich wartość obronną, nie zostały wysłuchane przez rząd, media ani opinię publiczną.

Gospodarstwo Leśne Ukrainy w ciągu minionych 15 lat przeprowadziło w tych lasach liczne wielkopowierzchniowe wyręby obejmujące średnio nawet 10% całości lasów. Wyręby nie ominęły nawet miejskich lasów Kijowa, gdzie w ciągu 15 lat wycięto 2,5 tys. hektarów (6,6% miejskich lasów Kijowa).

W efekcie wiele kompleksów leśnych utraciło swoją wartość. Zaczęły przypominać sito z wielkimi pustymi zrębami i jako takie utraciły wiele ze swych walorów obronnych.

Władimir Borejko z Kijowskiego Centrum Ekologiczno-Kulturalnego wyraża nadzieję, że po wygraniu wojny przez naród ukraiński stosunek do lasów powinien być diametralnie przewartościowany, a wyręby w lasach nadgranicznych obwodów całkowicie zakazane.

(Киевский эколого-культурный центр)

Zatrzymanie nielegalnego trawlera u wybrzeży Liberii

W kwietniu 2022 r. członkowie Sea Shepherd wspomagali Liberyjską Straż Przybrzeżną w aresztowaniu trawlera poławiającego ryby w zakazanej dla przemysłowego rybołówstwa 6-milowej strefie przybrzeżnej, ustanowionej przez rząd Liberii w celu ochrony środowiska i źródeł utrzymania drobnych liberyjskich rybaków. Około 33 tysiące Liberyjczyków utrzymuje się z tych lokalnych łowisk.

Załoga Sea Shepherd szybko zmobilizowała swoje nadmuchiwane łodzie o sztywnych kadłubach do przechwycenia trawlera. Po zbliżeniu się do celu zespół medialny Sea Shepherd udokumentował, że statek nie posiadał nazwy namalowanej na dziobie rufy, co stanowi poważne naruszenie liberyjskiego prawa.

Kiedy straż weszła na pokład statku, zobaczyła, że połowę tego, co złowiono stanowiły plastikowe torebki.

Dostęp do czystej wody pitnej jest problemem na całym wybrzeżu Afryki Zachodniej, dlatego wiele osób kupuje wodę pitną w małych plastikowych torebkach od ulicznych sprzedawców. Torby te często trafiają do morza, gdzie lądują w brzuchu morskich stworzeń.

Ilość plastiku, jak i obecność trawlera poławiającego w chronionej strefie pokazują, że problem zanieczyszczenia plastikiem i przełowienia dotarł także do wybrzeży Afryki Zachodniej.

(Sea Shepherd)

Osiągnięcie celów Porozumienia paryskiego niemożliwe bez udziału ludów tubylczych

Nowy raport sporządzony przez Forest Declaration Assessment mówi, że wypełnienie Porozumienia paryskiego nie będzie możliwe bez uznania i wsparcia kluczowej roli ludów tubylczych i społeczności lokalnych w regenerowaniu i ochronie ziem.

Autorzy raportu zatytułowanego „Sink or swim” z Climate Focus and World Resources Institute (WRI) skupili się na potencjale terenów ludów rdzennych w Brazylii, Kolumbii, Meksyku i Peru w zakresie łagodzenia zmian klimatycznych. Następnie autorzy sprawdzili, czy potencjał ten znajduje odzwierciedlenie w polityce klimatycznej poszczególnych krajów i wkładach ustalonych na szczeblu krajowym w realizację celów Porozumienia paryskiego.

Juan Carlos Altamirano, ekonomista WRI, który kierował badaniami raportu w obliczaniu emisji sekwestrowanych na terenach ziem tubylczych, powiedział, że zawsze byli oni świadomi, iż tereny te są pochłaniaczami CO2. Jednak ich dochodzenie wykazało, że tak było w przypadku aż co najmniej 90% docelowych obszarów badawczych.

W czterech krajach Ameryki Łacińskiej badania wykazały również, że każdy hektar gruntów tubylczych pochłania rocznie średnio 33 ton węgla, czyli około dwa razy więcej niż ziemie poza opieką społeczności rdzennych. Odpowiada to około 30% celów Porozumienia paryskiego tych czterech krajów na rok 2030.

Bez tych wkładów, stwierdza raport, inne kluczowe sektory gospodarki musiałyby nadrobić zaległości, aby osiągnąć obiecane cele redukcji emisji. Na przykład Brazylia i Kolumbia musiałyby wycofać 80% swoich flot pojazdów, aby rozliczyć się z utraty usług sekwestracji świadczonych przez lasy ludów rdzennych na terenach tych państw.

Według raportu, hodowla bydła, górnictwo i wyręby są głównymi zagrożeniami dla tych terytoriów. Niedawne badania wykazały, że większość wylesienia wywołanego rolnictwem komercyjnym we wszystkich czterech krajach jest nielegalna.

„Jesteśmy jak kamień w bucie rozwoju” – mówi Harol Rincon Ipuchima, rdzenny przywódca ludu Maguta w kolumbijskiej Amazonii oraz koordynator ds. zmian klimatycznych i bioróżnorodności w Koordynacji Tubylczych Organizacji Dorzecza Amazonki.

Ipuchima podkreśla, że istnieje potrzeba dywersyfikacji gospodarki, ale nie tej opartej na soi czy wylesianiu poświęcającym Matkę Ziemię dla wzrostu ekonomicznego, ale raczej opartej na nauce tego, jak społeczności tubylcze zarządzają swoimi terytoriami.

„Mamy wszystkie dane, aby pokazać, że jesteśmy wydajni i skuteczni i że powinniśmy być uwzględnieni” – dodaje Ipuchima. „Wszystko, czym jesteśmy i wszystko, co mamy – nasze języki, nasz sposób rozumienia świata, nasza sztuka – to pełny pakiet, a te elementy łączą się, aby spełnić standardy łagodzenia zmian klimatu i ochrony bioróżnorodności”.

W Azji Południowo-Wschodniej zwiększone ubóstwo i utrata środków do życia przyczyniły się do popchnięcia niektórych członków społeczności rdzennych do niezrównoważonych projektów wydobywczych na ich ziemiach lub wykarczowania lasów i drzew pod uprawy dochodowe.

Według naukowców dzieje się tak, gdy ludzie zaczynają tracić ziemię i swój tradycyjny związek z naturą. Wówczas częściej wchodzą w interakcję z rynkiem i postrzegają zachęty finansowe do niezrównoważonej działalności jako bardziej wpływowe niż ochrona. Badacze sugerują zabezpieczanie i wspieranie tradycyjnych tubylczych źródeł utrzymania i ich ziem, aby zapobiec staczaniu się w niezrównoważone praktyki.

Raport przyznaje, że w przeciwieństwie do wielu części Afryki i Azji, Brazylia, Kolumbia i Meksyk są jednymi z niewielu krajów na świecie, które formalnie uznały prawa społeczności rdzennych i lokalnych na większości z ich tradycyjnych terytoriów.

Szacuje się, że na całym świecie terytoria tubylcze obejmują 36% ocalałych nienaruszonych krajobrazów leśnych i 80% bioróżnorodności Ziemi.

(Mongabay)

Prezydent Joe Biden przeznacza miliard dolarów na ochronę amerykańskiej przyrody

Administracja Bidena uruchomiła program o wartości 1 miliarda dolarów, którego celem jest ochrona 30% ziem i wód kraju do 2030 r.

Program America the Beautiful Challenge, będzie służył jako „punkt kompleksowej obsługi” dla stanów, plemion indiańskich, terytoriów, organizacji pozarządowych i innych podmiotów, aby ubiegać się o liczne dotacje na projekty konserwatorskie i restauracyjne.

Na początku swojej kadencji prezydent Joe Biden wyznaczył narodowy cel ochrony 30% ziem i wód Ameryki do 2030 r. w celu przeciwdziałania zmianom klimatycznym i utracie różnorodności biologicznej.

Nowy program „pomoże zmobilizować nowe inwestycje w lokalnie prowadzone dobrowolne projekty ochrony i restauracji w całym kraju, jednocześnie ułatwiając społecznościom dostęp do tych zasobów” – podkreśliła w oświadczeniu Brenda Mallory, przewodnicząca Rady Białego Domu ds. Jakości Środowiska.

Fundusze zostaną przyznane projektom skoncentrowanym na kilku obszarach: ochrona i rekultywacja rzek, wybrzeży, terenów podmokłych, lasów i użytków zielonych; przywracanie spójności krajobrazów i korytarzy dzikich zwierząt; zwiększenie odporności na powodzie przybrzeżne, susze i inne czynniki klimatyczne; zwiększenie dostępu do aktywności na świeżym powietrzu.

„America the Beautiful Challenge oferuje możliwość wspierania lokalnych wysiłków prowadzonych przez tych, którzy znają, kochają i mają udział w otaczających ich krajobrazach” – przekazała w oświadczeniu Sekretarz Zasobów Wewnętrznych Deb Haaland.

Ogłoszenie programu pojawiło się wtedy, gdy mało znana grupa z Teksasu rozpoczyna kampanię dezinformacyjną przeciwko inicjatywie administracji Bidena, znanej nieformalnie jako „30x30”. Od 2021 r. Amerykańscy Strażnicy Wolności (American Stewards of Liberty), prawicowa grupa powiązana z przemysłem paliw kopalnych, sprzeciwiała się celom ochrony przyrody, fałszywie nazywając je federalnym „zagarnianiem ziemi” i podsycając strach w społecznościach wiejskich, wmawiając że administracja przygotowuje się do przejęcia kontroli nad własnością prywatną.

Chociaż „30x30” przyciągnęło zaciekłych przeciwników, pozostaje niezwykle popularne w całym kraju. Ankieta przeprowadzona w styczniu 2021 r. wśród zarejestrowanych wyborców wykazała, że 80% popiera cel ochrony.

„Ochronę 30% ziem i wód Ameryki do końca dekady można osiągnąć tylko dzięki partnerstwu i wiedzy w terenie we wszystkich 50 stanach” – powiedziała Jennifer Rokala, dyrektor wykonawczy grupy konserwatorskiej Center for Western Priorities. „To zobowiązanie o wartości miliarda dolarów pokazuje, że administracja jest na właściwej drodze do osiągnięcia 30x30”.

(YaleEnvironment 360)

Opracowanie: Tomasz Nakonieczny

Wojna w Ukrainie uderza w morskie ssaki

Działania wojenne na Morzu Czarnym powodują śmierć waleni. Naukowcy wskazują, że zanieczyszczenie dźwiękiem przez rosyjskie jednostki powoduje ucieczkę delfinów w kierunku Turcji i Bułgarii. Od początku wojny Turcja odnotowała wzrost liczby wyrzuconych na brzeg delfinów zwyczajnych (Delphinus delphis) na całym wybrzeżu Morza Czarnego. Ponad 80 martwych zwierząt znaleziono w zachodniej części Morza Czarnego, z czego połowa zginęła w wyniku zaplątania się w sieci rybackie. Dr Pavel Golʼdin, naukowiec z ukraińskiej Narodowej Akademii Nauk, podkreśla, że o ile uraz akustyczny może tłumaczyć wyrzucanie na brzeg, o tyle stały hałas podwodny spowodowany działaniami wojskowymi może wyjaśniać wyższy wskaźnik przyłowów. Podobną tendencję wykryli ekolodzy w wodach bułgarskich, głównie wśród morświnów czarnomorskich (Phocoena phocoena relicta).

Sprawę nagłośniła też Ludmyla Denisova, Rzecznik Praw Obywatelskich Ukrainy, zaalarmowana przez organizacje przyrodnicze. W poście na Facebooku informuje, że na powierzchnię wypłynęło już wiele martwych ssaków. „Wykorzystanie sonarów wojskowych jest szczególnie niebezpieczne dla delfinów. W wyniku działania urządzeń nawigacyjnych zwierzęta przestają odbierać echo, co prowadzi do ich śmierci” – napisała, dodając: „Cała flora i fauna mórz Czarnego i Azowskiego jest w niebezpieczeństwie z powodu agresywnych działań raszystów. Okupanci naruszyli artykuł 35 Protokołu Dodatkowego do Konwencji Genewskiej z 12 sierpnia 1949 r. o ochronie ofiar międzynarodowych konfliktów zbrojnych (Protokół nr 1) z 8 czerwca 1977 r., dotyczący właściwego traktowania środowiska podczas działań wojennych”.

Denisova zwróciła się teraz do Rady Praw Człowieka ONZ o zbadanie tych faktów w ramach kontroli inwazji militarnej Rosji na Ukrainę, traktując je jako zbrodnie wojenne i łamanie praw człowieka. Obecnie nie istnieją żadne protokoły ochrony ssaków morskich podczas wojny.

Źródło: The Guardian, Facebook Ludmyly Denisovej

Opracowanie: Diana Maciąga