DZIKIE ŻYCIE

Wojna w Ukrainie nami wstrząsnęła, teraz transformacja energetyczna musi przyspieszyć. Rozmowa z Marcinem Popkiewiczem

Grzegorz Bożek, Diana Maciąga

Co skłoniło Cię do napisania kolejnej książki, wszak w ostatniej dekadzie publikowałeś „Świat na rozdrożu”, „Rewolucję energetyczną. Ale po co?” i „Naukę o klimacie”? Czy wynika to z ogromnej dynamiki zmian w świecie energetyki?

Marcin Popkiewicz: Miałem potrzebę napisania tej książki, mimo że po poprzednich obiecywałem sobie, że „nigdy więcej żadnego pisania książek”, bo wymaga to zbyt wiele pracy.


Najnowsza książka Marcina Popkiewicza
Najnowsza książka Marcina Popkiewicza

Ale w związku z tym, że obecnie jest już coraz mniej ludzi, którzy mówią: „nie ma globalnego ocieplenia” czy że „to naturalne zmiany klimatu”, dyskusja przesunęła się z tego, czy w ogóle mamy do czynienia z globalnym ociepleniem i czy będzie ono poważnym problemem, na to, co w obecnej sytuacji należy zrobić. Dlatego zabrałem się do pracy.

Materiały do książki czerpałem m.in. z wykładów, które prowadziłem. Ludzie zadawali mi różne pytania, często wielokrotnie powtarzające się. Włączyłem je do książki, w której wyjaśniam te intrygujące ludzi kwestie. Teraz dla ludzi ważne są odpowiedzi na pytania: „Czy na świecie – i w Polsce – da się odejść od paliw kopalnych?”, „Co z atomem – czy bez niego da się dopiąć system czy nie?”, „Czy samochody elektryczne mają sens czy nie?, „Co z wodorem?”, „Czy gaz ziemny może być paliwem przejściowym? I co to właściwie znaczy”. Takich pytań i wątpliwości jest oczywiście więcej. A ponieważ te pytania dostawałem na wielu spotkaniach postanowiłem odnieść się do nich w książce.

Pracę redakcyjną rozpocząłem jesienią ubiegłego roku, 12 lutego przekazałem książkę do pierwszych recenzji. Wtedy przyszedł 24 lutego, który wstrząsnął światem. W pełni ujawniła się nasza zależność od paliw kopalnych. Import ropy, gazu ziemnego i węgla, kosztujące Polskę w ostatnich latach po kilkadziesiąt miliardów złotych rocznie (wysyłanych głównie do Rosji), w tym roku będzie nas kosztował jakieś 200 mld złotych.

Oczywiście po ataku Rosji na Ukrainę dopisałem kilka stron, ale w większości w tekście w tym kontekście dokonałem zmiany z trybu przypuszczająco-warunkowego na tryb dokonany; niestety.

Wcześniej miałem różne spotkania z politykami, ostrzegałem ich, że zależność od paliw kopalnych może nam się odbić czkawką, że jest to poważne ryzyko geopolityczne. Mówili wtedy: „Panie Marcinie, co pan opowiada, do tego na pewno nie dojdzie”. Teraz mam taką niechcianą satysfakcję „A nie mówiłem…?”.


Ceny ropy naftowej, gazu ziemnego oraz węgla na rynku europejskim w okresie 01.2015 – 03.2022. Wszystkie dane wyrażone w gr/kWh. Niebieski przedział pokazuje zakres zmienności cen z lat 2015-2020, przed wybuchem pandemii. Wszystkie infografiki pochodzą z książki „Zrozumieć transformację energetyczną” Marcina Popkiewicza
Ceny ropy naftowej, gazu ziemnego oraz węgla na rynku europejskim w okresie 01.2015 – 03.2022. Wszystkie dane wyrażone w gr/kWh. Niebieski przedział pokazuje zakres zmienności cen z lat 2015-2020, przed wybuchem pandemii. Wszystkie infografiki pochodzą z książki „Zrozumieć transformację energetyczną” Marcina Popkiewicza

„Świat na rozdrożu” napisałeś 10 lat temu – jakie kluczowe zmiany nastąpiły w tym czasie w temacie energetyki?

Paliwa kopalne cały czas dominują, ale pojawiła się perspektywa kresu tej dominacji. Można je zastąpić i już z grubsza wiadomo czym. Nowe inwestycje idą coraz bardziej w coś innego niż paliwa kopalne.

Gdy pisałem „Świat na rozdrożu” byłem przekonany, że w oparciu o dostępne technologie nie da się dokonać zmiany, że odejście od paliw kopalnych na rzecz innych źródeł energii po prostu się nie spina. W tamtym czasie sprzedaż samochodów elektrycznych na świecie stanowiła odsetek bliski 0,0%. Teraz w Norwegii już prawie 100% sprzedawanych samochodów to samochody elektryczne, a nawet i w Niemczech ponad połowa. Oznacza to, że transport samochodowy możemy mieć bez udziału ropy. Dzisiaj bezemisyjne źródła energii – wiatr i słońce są najtańszym źródłem energii na świecie. Było tak jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę, a po wybuchu wojny, gdy ceny paliw kopalnych poszły mocno w górę, wahadło opłacalności ekonomicznej jeszcze bardziej przesunęło się w stronę OZE.

Żal, że wcześniej w Polsce nie zrobiliśmy więcej, bo teraz mielibyśmy więcej bezemisyjnej energii, a przez to bylibyśmy mniej zależni od paliw kopalnych i ich importu.

Podaję często przykład Chin, które mocno krytykujemy, że są największym trucicielem świata, że połowa światowego zużycia węgla to zasługa właśnie Chińczyków. Na wykładach pytam ludzi: „Ile procent chińskich inwestycji w sektorze elektroenergetycznym idzie w paliwa kopalne – w elektrownie węglowe i gazowe?”. Padają odpowiedzi: 90, 80, 50%... tymczasem w rzeczywistości jest to około 10%. Koleje 5% chińskich inwestycji idzie w elektrownie jądrowe, a cała reszta w odnawialne źródła energii!

W Polsce w kontekście ochrony środowiska i energetyki uwielbiamy zarówno narzekać, że „Unia nam każe”, jak i wytykać palcem Chińczyków, jaki to największy truciciel świata. Jednak, gdy przyjrzeć się ich inwestycjom, widać, że wyciągamy drzazgę z ich oka, podczas gdy w naszym tkwi cały kilof.

Trzeba podkreślić, że Chinom nikt niczego nie może dziś narzucić, ani Unia Europejska, ani USA, ani Indie czy Japonia, czy ktokolwiek inny. Chiny robią to nie dlatego, że ktoś je do tego zmusza, lecz dlatego, że uznały, że jest to w ich własnym najlepiej pojętym interesie. Mają przy tym cały szereg motywacji. U nas w dyskusjach o ochronie klimatu przewija się wątek, że „mali jesteśmy i od nas niewiele zależy” – Chiny, odpowiadające za ponad 30% globalnych emisji gazów cieplarnianych nie mogą tak mówić. Co więcej, mają świadomość powagi konsekwencji zmiany klimatu, a ich obecny przywódca, Xi Jinping, osobiście traktuje to jako kwestię priorytetową. Chiny nie posiadają znaczących złóż ropy i gazu, co uzależnia je od importu, a w sytuacji potencjalnego konfliktu z kontrolującymi szlaki żeglugowe Stanami Zjednoczonymi, stawia w bardzo trudnej sytuacji. Ropy i gazu nie mają, a uzależnienia od węgla, którego złoża mogłyby im wystarczyć jeszcze na 20-30 lat, też coraz bardziej chcą się pozbyć. Chiński smog, osiągający iście apokaliptyczną skalę, dał się Chińczykom poważnie we znaki, także przedstawicielom elit, którzy z jednej strony mogli wszystko, a z drugiej nie mogli bezpiecznie dla zdrowia przez dużą część roku opuszczać hermetycznych, wentylowanych przez zaawansowane filtry pomieszczeń. W oparciu się na własnych, odnawialnych źródłach energii, elektryfikacji transportu i innych działaniach ukierunkowanych na odejście od paliw kopalnych Chiny widzą też okazję do zdominowania tych przyszłościowych sektorów i wzmocnieniu konkurencyjności swojej gospodarki. Nikt im nie każe tego robić, po prostu dodali dwa do dwóch, wyciągnęli wnioski i podjęli działania. Przypuszczam, że po gwałtownym wzroście cen ropy i gazu po inwazji Rosji na Ukrainę jeszcze zintensyfikują działania.

Międzynarodowa Agencja Energii i liczne think tanki podkreślają, że świat coraz szybciej będzie odchodził od paliw kopalnych i przechodził na OZE. Ten proces oczywiście potrwa. Wydaje się, że szalony wzrost wykładniczy ilości spalanych paliw kopalnych i emisji mamy już za sobą i czeka nas dekada stabilizacji. Brzmi to jak dobra wiadomość, choć… zgodnie z celami Porozumienia paryskiego podczas tej dekady emisje powinny spaść o połowę.

Chciałoby się, aby zmiany były dużo szybsze, ale przynajmniej w końcu wychodzimy ze starej utartej koleiny.

Ludzie chcą mieć tanią energię i bezpieczeństwo energetyczne, ale przez wiele lat było mocne przekonanie o tym, że ochrona klimatu konkuruje z tymi priorytetami. Po ataku Rosji na Ukrainę optyka zupełnie się zmieniła: jak chcemy mieć tanią energię i bezpieczeństwo energetyczne, musimy uniezależniać się jak najszybciej od paliw kopalnych.

W Europie jeszcze przed inwazją przygotowano pakiet Fit For 55 i olbrzymie fundusze na transformację energetyczną. Po inwazji Rosji na Ukrainę Unia Europejska postanowiła tę transformację jeszcze przyspieszyć – bo im więcej mamy bezemisyjnych źródeł energii, tym mniej potrzebujemy paliw kopalnych, i tym mniejsze jest nasze uzależnienie od Rosji. Czas abyśmy w Polsce wyciągnęli wnioski i stwierdzili, że jest to w naszym dobrze pojętym interesie, nawet tym egoistycznym narodowym, co do niektórych środowisk, szczególnie po prawej stronie sceny politycznej, silnie przemawia.


Koszty importu paliw kopalnych do Polski.
Koszty importu paliw kopalnych do Polski.

Co udało Ci się przewidzieć, a w czym się pomyliłeś?

Dekadę temu pojawiła się rewolucja łupkowa, która dała ludzkości spore nadwyżki ropy i gazu ziemnego. W 2008-2009 roku tak szybkiej jej eksplozji praktycznie nikt nie przewidywał. Należy mieć jednak świadomość, że to zasoby jedynie na krótki czas.

Zaskoczył mnie postęp spadku cen rozwiązań bezemisyjnych (wiatru, słońca) – dekadę temu krajowe prognozy mówiły, że będziemy mieli obecnie kilka megawatów fotowoltaiki, a mamy ich 1000-krotnie więcej. To duża zmiana.

Zaskoczyła też elektromobilność, widać już, że jesteśmy w stanie na nią przejść, a lit i inne surowce nie będą barierą nie do przeskoczenia.

Zaskoczyła też polityka unijna, coraz bardziej zdecydowanie nastawiona na odchodzenie od paliw kopalnych.

Zaskoczyła również polityka chińska Xi Jinpinga, który osobiście jest zaangażowany w ochronę środowiska i klimatu. W „Świecie na rozdrożu” pisałem, że „prędzej piekło zamarznie stopnieje lód na biegunie, niż Chiny zgodzą się zobowiązać do nałożenia limitu na swoje emisje”, a oni rzeczywiście zaczęli to robić. To dobra wiadomość, że Chiny zmieniły kurs.

Indie też zaczęły stawiać na fotowoltaikę i elektryfikację za pomocą paneli fotowoltaicznych.

W Stanach Zjednoczonych mamy do czynienia jednocześnie z ogromną innowacyjnością, ale też z silnym lobby paliw kopalnych sypiącym piach w tryby transformacji energetycznej.

Niestety kryzys bioróżnorodności na świecie ma się dobrze. Wciąż mamy zamiłowanie do wzrostu gospodarczego. System finansowy jeszcze przed wojną w Ukrainie był na krawędzi, teraz dla setek milionów ludzi będzie poza krawędzią. Podobnie z dostępem do żywności i energii, np. ropy. Zaczynamy zderzać się z problemami systemowymi.

Zmiana klimatu z grubsza postępuje zgodnie z tym, jak przewidywałem. Zresztą nie tyle ja osobiście, co środowisko naukowe. Stężenie CO2 i metanu rośnie szybciej niż dekadę temu. Punkty krytyczne są bliżej niż nam się wydawało, a kolejne raporty pokazują, że nie jest dobrze.

Polska polityka klimatyczna wciąż jest na minusie. Trzymamy się starego schematu, gdy na świecie rozkręca się koniunktura na nowe rozwiązania. Pewnym wyjątkiem jest polityka walki ze smogiem, której dobrym przykładem jest poprawiająca się sytuacja w Krakowie.


Zmiany emisji dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych w latach 1850-2021.
Zmiany emisji dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych w latach 1850-2021.

Swoje książki przekazywałeś i udostępniałeś politykom, ludziom z branż energetycznych, reprezentantom różnych partii politycznych i ruchów społecznych. Czy spotykałeś się ze zrozumieniem tego, co im proponowałeś w swoich tekstach, wykładach, podczas spotkań?

Przygotowując swoje książki w dużym stopniu bazuję na wykładach i zebranych podczas nich doświadczeniach oraz informacjach zwrotnych. Ludzie słuchają, są zainteresowani dokonaniem zmian, niektórzy uruchamiają działania w swoich firmach.

W partiach zainteresowanie tą tematyką zwiększyło się zdecydowanie. Kilkanaście lat temu, to o czym mówiłem, było  wołaniem na puszczy, niemal nikt się tym nie interesował. Gdy zmiany klimatu zaczęły być coraz bardziej widoczne, na wymarciu znalazł się też negacjonizm klimatyczny. Spore zainteresowanie budzą tematy dotyczące cen energii. W zasadzie wszystkie partie na lewo od Prawa i Sprawiedliwości popierają transformację energetyczną. Warto jednak pamiętać o tym, że póki co historia nauczyła nas, że nie ważne kto był u władzy, to blokował transformację energetyczną – zarówno Sojusz Lewicy Demokratycznej, Polskie Stronnictwo Ludowe, jak i Platforma Obywatelska. Szeroko pojęty sektor energetyczny, w większości zmonopolizowany i kontrolowany przez polityków, jest bowiem największym „dobrodziejem” klasy politycznej – źródłem synekur, konfitur i kasy. Obecnie jednak widać, że sposób myślenia u części polityków się zmienia. Na przykład u Szymona Hołowni, który jest mocno przekonany do transformacji energetycznej. Zieloni z kolei zarazili Platformę Obywatelską myśleniem proklimatycznym, o energii z OZE pozytywnie myślą też Lewica i PSL. W tym ostatnim przypadku zresztą jest to jasny interes ich i ich elektoratu – rozproszone źródła energii są bowiem z definicji w większości na wsi.

Nawet Prawo i Sprawiedliwość nie jest już monolitem węglowym, którym było jeszcze kilka lat temu. W PiS-ie są osoby, które kurczowo trzymają się węgla, ale też i takie, które chcą robić transformacją energetyczną, więc i tam następuje dobra zmiana w tym zakresie. Liczę na to, że większość ludzi z PiS-u dojdzie w końcu (oby jak najszybciej!) do wniosku, że transformację energetyczną warto robić. Obecnie jedynie Konfederacja jest niereformowalnym betonem w kontekście dalszego pielęgnowania naszego uzależnienia od paliw kopalnych.

Na wykładach zadaję ludziom pytanie: „Ile pieniędzy wyda Polska na import paliw kopalnych w tym roku?”. A wygląda na to, że wydamy jakieś 200 miliardów złotych. Taką kwotę wyślemy za granicę, a to wielkie pieniądze. Często mówi się że transformacja energetyczna będzie kosztować – postawienie wiatraków, termomodernizacja domów, kopenhagizacja miast itd. Ale jeśli porównamy te wydatki z pieniędzmi, które każdego roku wypływają od nas do Rosji lub szejków naftowych, to widać, że przeprowadzenie takiej transformacji się opłaca. I zaczyna to wreszcie docierać do polityków.

Duże rzeczy zmieniają się właśnie w kryzysach. Jeżeli ten kryzys wynikający z agresji Rosji na Ukrainę nami nie potrząśnie, to już trudno sobie wyobrazić, co innego mogłoby skuteczniej otworzyć nam oczy.


Zmiany stężenia CO2 – ostatnie 10 tysięcy lat. Dane sprzed 1958 roku pochodzą z badania rdzeni lodowych, późniejsze z pomiarów na Mauna Loa. Stan na początek 2022 r.
Zmiany stężenia CO2 – ostatnie 10 tysięcy lat. Dane sprzed 1958 roku pochodzą z badania rdzeni lodowych, późniejsze z pomiarów na Mauna Loa. Stan na początek 2022 r.

Jak ze sprawczością w gremiach decydenckich, czy udało się coś realnie zmienić?

Niektórych ludzi z tych kręgów przekonałem, dla innych rewolucją jest nawet zasianie wątpliwości odnośnie do sensowności trzymania się status quo. Mam znajomych zaangażowanych w transformację w wielu miejscach, nie tylko w różnych partiach politycznych ale też np. w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju czy wielkich bankach. Jestem edukatorem i robię na tym polu co mogę.

Dzisiaj coraz lepiej jest rozumiane, że przesyłając pieniądze Putinowi nie tylko finansujemy jego armię, ale też tracimy innowacyjność naszej gospodarki, blokujemy kreatywną destrukcję, która powoduje, że stary model jest zastępowany przez nowy. Kreatywną destrukcję na świecie skutecznie realizują właśnie m.in. Chińczycy. Musimy wiedzieć, że to nie są wyrzeczenia, ale realna szansa dla polskiej przyszłości, która może skutkować wręcz boomem infrastrukturalnym i miejscami pracy przyszłości.

Pokazuję korzyści z realizacji procesu dokonywania zmiany. Niestety w Polsce przez długi czas blokowaliśmy możliwości jej przeprowadzenia. Blokując kreatywną destrukcję i towarzyszące jej innowacje, blokujemy realizację pozytywnych zmian, które pozwoliłyby takim wrażliwym miejscom jak Bełchatów Turów czy Górny Śląsk przejść przez transformację dokonując skoku w przyszłość.

Książkę pisałeś przed inwazją Rosji na Ukrainę z 24 lutego 2022 r. Co zmieniła wojna i jej konsekwencje dla globalnej oceny sytuacji energetycznej świata?

To jest game changer. Piszę o tym w „Zrozumieć transformację energetyczną”. Przez lata dyskusja o systemie energetycznym obracała się wokół wierzchołków trójkąta: ochrona klimatu vs. bezpieczeństwo energetyczne vs. niskie koszty energii i przeciągania liny między nimi. Wojna w Ukrainie spowodowała, że wszystkie te aspekty jednoznacznie wskazują, żeby jak najszybciej odchodzić od paliw kopalnych. To, co się stało w konsekwencji wojny w Ukrainie, w zasadzie kończy dyskusję na temat tego czy powinniśmy dokonać transformacji energetycznej. Pozostaje jedynie odpowiedzieć sobie na pytanie – czy powinniśmy realizować tę transformację szybko czy bardzo szybko?

Czy ta wojna była potrzebna, aby się obudzić?

Ta wojna uświadomiła nam, że powinniśmy dokonać zmiany kursu. W Europie są wnioski Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, na świecie Międzynarodowej Agencji Energii i wielu innych organizacji.

Tak niestety czasem jest, że budzimy się dopiero w krytycznych sytuacjach. Wolałbym, abyśmy podjęli transformację energetyczną wcześniej, bo teraz byłoby nam łatwiej i mielibyśmy dużo większy komfort geopolityczny. Ale w wyniku naszego kurczowego trzymania się starych rozwiązań jest jak jest i niestety Rosja ma pieniądze, które może wydawać na finansowanie wojny.


Redukcja produkcji energii elektrycznej z węgla w UE w latach 2015-2020 oraz prognoza na 2030 rok. O ile spadek w 2020 roku był częściowo związany z COVID-19, a w 2021 roku nastąpiło częściowe odbicie po koronakryzysie, to trend spadkowy był widoczny już wcześniej. Prognoza na podstawie Krajowych Planów na rzecz Energii i Klimatu.
Redukcja produkcji energii elektrycznej z węgla w UE w latach 2015-2020 oraz prognoza na 2030 rok. O ile spadek w 2020 roku był częściowo związany z COVID-19, a w 2021 roku nastąpiło częściowe odbicie po koronakryzysie, to trend spadkowy był widoczny już wcześniej. Prognoza na podstawie Krajowych Planów na rzecz Energii i Klimatu.

Czy nie obawiasz się gigantycznego boomu na inwestycje gazowe, nie tylko elektrownie, których w Polsce ma powstać co najmniej dziesięć, ale i na infrastrukturę przesyłową?

Gaz ma swoją rolę w systemie energetycznym. A w ogóle osobną kwestią jest, co to jest gaz. Jestem fizykiem i jako fizyk odpowiem, że jest to stan skupienia. W kontekście energetycznym gazem może być metan z gazu ziemnego, ale może być też np. biometan czy wodór z elektrolizy bezemisyjnym prądem.

Jak mamy dużo źródeł dyspozycyjnych odnawialnych takich jak wiatr i słońce, które są zależne od pogody, to trzeba je uzupełniać, w sytuacji gdy nie wieje wiatr i nie świeci słońce. Obecnie w podstawie energetycznej mamy węgiel. Metan jest jednak lepszym paliwem, bo ma dwukrotnie mniejszą emisyjność na jednostkę. Ale zastąpienie elektrowni węglowych elektrowniami gazowymi pracującymi „w podstawie” nie jest sensownym podejściem.

W książce pokazuję prosty scenariusz. Gdybyśmy w Polsce postawili tyle wiatraków i fotowoltaiki ile mieli Niemcy w 2021 r. i uzupełniali to dyspozycyjnie elektrowniami gazowymi, gdy za mało wieje i świeci – roczne zapotrzebowanie na gaz ziemny wynosiłoby ok. 4 mld m3, co mniej więcej odpowiada 20% obecnego polskiego zużycia gazu. Emisje CO2 z takiego systemu energetycznego wyniosłyby ok. 8 mln ton, w porównaniu ze 140 mln ton CO2 obecnie. To byłby 20-krotny spadek emisji! Co więcej, przy tak małej ilości potrzebnego metanu spokojnie można by mieć go z biogazowni z samych odpadów organicznych, nawet bez żadnych upraw energetycznych. Po wprowadzeniu dodatkowych rozwiązań, jak magazynowanie prądu i ciepła, zarządzanie popytem i produkcja wodoru z nadwyżek energii, nawet po elektryfikacji transportu, ogrzewania i procesów przemysłowych, zapotrzebowanie na gaz do dyspozycyjnego uzupełniania pracy OZE może spaść nawet poniżej 1 mld m3 rocznie.

Trzeba sobie jasno powiedzieć – gaz ziemny będzie używany. Ale ważne jest aby zapotrzebowanie na niego zdecydowanie zmniejszyć, do poziomu, w którym cały metan będzie biometanem z odpadów. Problemem jest to, że nie budujemy u nas systemu w nowym modelu, gdzie gaz ma pełnić rolę dyspozycyjną, uzupełniającą bezemisyjne źródła energii. My wciąż inwestujemy w elektrownie termiczne mające pracować w podstawie.

Potrzebujemy magazynów gazowych, sieci przesyłowych i elektrowni gazowych, bo to jest nasza polisa ubezpieczeniowa. Powtórzę – docelowo może i powinien to być jednak gaz bezemisyjny – biometan.

W Polsce mamy jednak problem z myśleniem systemowym. Z jednej strony celowo, bo idzie pod prąd zasiedziałych i wpływowych grup interesów, z drugiej, ponieważ nie rozumiemy tego, co docelowo budujemy. Świat funkcjonuje na paliwach kopalnych – ropie naftowej, gazie ziemnym, węglu, a to są chemiczne nośniki energii. Energię pozyskujemy spalając je. Gdy w oparciu o to produkujemy prąd, to sprawność tego procesu wynosi 40-50%.

Jak mamy odejść od paliw kopalnych, to co mamy do dyspozycji? Duży potencjał mają wiatr, fotowoltaika i elektrownie jądrowe; poza Polską także wodne. Wszystkie te źródła energii dostarczają prądu. Do tego dochodzi też biomasa, będąca chemicznym nośnikiem energii, jak paliwa kopalne. Jednak biomasy jest bardzo mało, a do tego nie jest ona tylko czymś do spalenia. W gospodarce może służyć jako wsad do materiałów budowlanych, mebli, papieru, zielonej chemii, tkanin i wielu innych celów o dużo większej wartości dodanej niż puszczenie jej z dymem. Do tego oczywiście potrzebujemy żywności, no i ekosystemów. Owszem będziemy spalać trochę biomasy, ale im mniej tym lepiej, a do tego najlepiej biomasę odpadową.

Wspomniałem, że nośnikiem energii przyszłości jest prąd, ale są sektory, których nie da się bezpośrednio zelektryfikować, np. żeglugi dalekomorskiej, przelotów samolotami, produkcji nawozów azotowych czy ciężkiego sprzętu wojskowego. Tu potrzebne będą chemiczne nośniki energii – najprawdopodobniej wodór z elektrolizy wykorzystującej nadwyżki bezemisyjnego prądu (oraz nośniki wodoropochodne, jak np. amoniak czy e-paliwa) oraz biometan.


Zmiany jednostkowego kosztu wytwarzania energii elektrycznej (LCOE [ang. Levelized Cost of Electricity], zł/MWh) w nowych elektrowniach różnego typu. Od 2009 roku ceny energii z wiatru spadły 3-krotnie, a z fotowoltaiki prawie 10-krotnie. Kurs USD/PLN = 4. Kwoty w legendzie po prawej stronie odpowiadają LCOE za 2021 rok. Wartości są średnimi światowymi, ale całkiem dobrze odpowiadają też warunkom polskim.
Zmiany jednostkowego kosztu wytwarzania energii elektrycznej (LCOE [ang. Levelized Cost of Electricity], zł/MWh) w nowych elektrowniach różnego typu. Od 2009 roku ceny energii z wiatru spadły 3-krotnie, a z fotowoltaiki prawie 10-krotnie. Kurs USD/PLN = 4. Kwoty w legendzie po prawej stronie odpowiadają LCOE za 2021 rok. Wartości są średnimi światowymi, ale całkiem dobrze odpowiadają też warunkom polskim.

Transformacja energetyczna – kto pcha ją do przodu, a kto jest hamulcowym? Globalnie na świecie i lokalnie w naszym państwie?

W interesie Rosji jest to, abyśmy byli jak najbardziej zależni od paliw kopalnych. Niestety kraje surowcowe mają największe opory przed robieniem transformacji energetycznej. Ale nawet Arabia Saudyjska zdaje sobie sprawę z tego, że trendy na świecie pokazują, iż trzeba dywersyfikować swoją gospodarkę i odchodzić od paliw kopalnych. A że w ich warunkach geograficznych mają doskonały potencjał energii słonecznej, wygląda na to, że nadal będą mogli eksportować energię, zarówno w formie prądu liniami przesyłowymi wysokich napięć, jak i wodoru wyprodukowanego w elektrolizie oraz szarej energii w wytworzonych u nich na miejscu produktach energochłonnych.

Są też kraje, w których ekipa rządząca radykalnie zmieniła kurs – tak stało się np. w Australii, która przez lata była mocno związana z paliwami kopalnymi i niechętna zmianie. Nowy australijski rząd chce być supermocarstwem energetycznym, ale opartym na OZE.

Niełatwo jest odpowiedzieć na pytanie kto przyspiesza, a kto hamuje. To złożona i często niejednoznaczna kwestia. W koncernach motoryzacyjnych niektórzy chcą przyspieszać transformację, inni blokować. Wśród państw, także w krajach Unii Europejskiej, są kraje które chcą szybszej transformacji, a niektóre państwa zwlekają. W Stanach Zjednoczonych są siły działające na rzecz innowacji i transformacji, ale też silne lobby blokujące zmiany.

Przyspieszeniu transformacji sprzyjają wysokie koszty energii, co widać w przypadku cen gazu, paliw na stacjach benzynowych czy nawet węgla w Polsce. Widać, że jest coraz więcej firm i państw lub grup interesu, które chcą robić tę transformację energetyczną.

Banki już liczą, ile kosztować będzie transformacja – od nowych źródeł energii, przez termomodernizację budynków po całą resztę. Większość tych środków przejdzie przez system finansowy, z godziwą marżą. Banki naciskają więc na rządy, aby te przyspieszały transformację energetyczną, bo widzą w tym swój interes. A gdy mówią to instytucje, które zarządzają setkami miliardów dolarów, to politycy nadstawiają ucha bardziej niż gdy robi to fizyk lub ekolog z liściem we włosach.

Samorządy są teraz w czarnej d…ziurze z ciepłowniami, które w wyniku wzrostu cen węgla i gazu stają na granicy bankructwa. Oczywiście wyłączenie ludziom ciepła nie przejdzie, więc... no, będzie ciekawie.

Do większości ciepłowników jeszcze nie dotarło, że można mieć ciepło bez spalania; że przyszłością jest elektryfikacja sektora w oparciu o pompy ciepła, magazyny ciepła i programy efektywności energetycznej. Ale szukają rozwiązań, coraz bardziej desperacko zresztą. W Narodowym Centrum Badań i Rozwoju prowadzone są projekty bezemisyjnych ciepłowni i elektrociepłowni, w wyniku których powstaną działające instalacje, dostarczające ciepło tysiącom ludzi – liczymy, że po uruchomieniu tych projektów pilotażowych i pokazaniu, że to działa i można zapewnić ludziom ciepło bez kupowania paliw z zewnątrz i za rozsądne pieniądze, instalacje takie będą się rozpowszechniać.

Reasumując – coraz więcej jest tych, którzy pchają do przodu, ale wciąż są siły, który hamują proces zmiany, np. związki górnicze.


Grafika Climate Action Tracker pokazująca prognozy wzrostu temperatury globalnej do 2100 roku w zależności od realizowanych polityk redukcji emisji.
Grafika Climate Action Tracker pokazująca prognozy wzrostu temperatury globalnej do 2100 roku w zależności od realizowanych polityk redukcji emisji.

Czy masz jakąś wizję Polski i świata za dekadę? Co da się zrobić, a co może być utopią?

Po pierwsze jednoznacznie stwierdzamy, że odchodzimy od paliw kopalnych, bo jest to w naszym najlepiej pojętym interesie. Węgiel wygaszamy w latach 30. XXI wieku.

Robimy programy efektywności energetycznej, inwestujemy w termomodernizację budynków. Wcześniej realizujemy projekty pilotażowe. Pokazujemy na przykład, że można mieć w budynkach wentylację z odzyskiem ciepła i wdrażamy różne narzędzia, które nas do tego prowadzą.

Nasze miasta zmieniają się pod względem transportowym i planowania przestrzennego – idziemy w stronę kopenhagizacji miast, więcej jeździmy rowerami, mamy lepszy transport miejski, zmniejsza się liczba samochodów. Na prowincji kończymy z wykluczeniem transportowym, stawiamy na transport zbiorowy.

Transport elektryfikujemy. Stawiamy na elektromobilność, na mniejsze i lżejsze samochody z mniejszymi akumulatorami. Promujemy też skutery i rowery elektryczne.

Ogrzewamy budynki dzięki pompom ciepła, mamy niższe rachunki za ogrzewanie, ograniczamy ubóstwo energetyczne. Pozbywamy się smogu.

Nie palimy już paliwami stałymi. Mamy dużo więcej energii z wiatru i słońca, jak mowa o najbliższych 10 latach, to bez atomu.

Jemy mniej mięsa, a ponieważ hodowla zwierząt wymaga dużo miejsca, więc przestrzenie uwolnione z hodowli oddajemy przyrodzie.

Bezwzględnie odchodzimy od gazu i ropy z Rosji. Budujemy system pod kątem gospodarki cyrkularnej i zużycia surowców.

Widzę Polskę nie jako skansen technologii węglowych, ale jako miejsce dla innowacyjnych firm, które eksportują pomysły do innych krajów.

Jak policzymy, ile kosztuje nas status quo importu paliw kopalnych, konsekwencje emisji gazów cieplarnianych, smog itd., to zyski w skali ćwierć wieku są porównywalne do kosztów, które musimy ponieść na realizację transformacji energetycznej. Ale zasadnicza różnica widoczna będzie po tym czasie – wtedy nie już będzie kosztów paliw kopalnych, zmiany klimatu i smogu. Będziemy mieć naszą własną energię, a Putin będzie mógł wsadzić sobie swoją gazrurkę, no wiecie gdzie.

Jeśli tego nie zrobimy, bo siły broniące przed kreatywną destrukcją są w Polsce wciąż silne, to wylądujemy w bardzo nieprzyjemnym miejscu. A to zdecydowanie nie jest optymistyczna historia.

W swojej najnowszej książce w pierwszej części pokazuję jak jest źle, w drugiej zaś pokazuję co trzeba zrobić, aby nie zakończyło się to katastrofą.

Zmiana jest możliwa. Mamy już do tego rozwiązania i technologie. Pod tym względem narracja jest optymistyczna.

Potrzebujemy jednak wizji, aby jak najszybciej wykopać się z obecnej sytuacji, bo im szybciej to zrobimy, tym przyszłość będzie mniej bolesna.

Marcin Popkiewicz
Marcin Popkiewicz

Dlaczego na końcu książki zadajesz sobie sam pytania i na nie odpowiadasz?

Pytania zadaję na początku :) To zresztą najczęściej pojawiające się pytania na spotkaniach. Ludzi interesują te zagadnienia, dlatego postanowiłem udzielić odpowiedzi na ich pytania już w książce. A odpowiadam na nie krok po kroku w książce, na końcu tylko podsumowuję odpowiedzi w zwięzłej i przystępnej formie.

Dziękujemy za rozmowę.

Marcin Popkiewicz – założyciel i redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl i portalu „Ziemia na rozdrożu”, fizyk jądrowy, przedsiębiorca, dziennikarz. Autor książek „Świat na rozdrożu” (2012), „Rewolucja energetyczna. Ale po co?” (2015), współautor książki „Nauka o klimacie” (2018). W czerwcu 2022 r. ukazała się jego najnowsza książka „Zrozumieć transformację energetyczną. Od depresji do wizji albo jak wykopywać się z dziury, w której jesteśmy”.

Marcin Popkiewicz, Zrozumieć transformację energetyczną, Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2022. postfactum.com.pl/produkt/zrozumiec-transformacje-energetyczna