DZIKIE ŻYCIE

Antropocen

Dagmara Stanosz

Infracienkie

Dźwięk i obraz ruchu, splątanych nici grzybni, przecięcia, synapsy. Nieustający ruch, zarastanie. Łączenie tego, co nad, z tym, co pod, w jeden spójny, pulsujący organizm, genialnie zaprogramowany system koniecznych następstw, połączeń. Sceny życia w koronie korzeni w filmie Laurenta Charbonniera i Michaela Seydoux „Serce dębu” to jeden z piękniejszych obrazów tegorocznej jesieni. Narodziny grzyba wprawiły mnie w zakłopotanie, a przy scenach z życia słoników ryjkowcowatych zastanawiałam się, czy to dokument, czy wizja futurystyczna rodem z Lema. Trzymający w napięciu, piękny, przyrodniczy i fabularny. Film mistrzowski. Otworzył sezon dokumentalny – w kinie, na szlaku, w pamięci. Październikowo-listopadowe rendez vous między światem żywych i umarłych.

Fotografie zatopionej kopalni Bibiela na terenie Parku Przyrodniczo-Krajobrazowego Pasieki. Fot. Dagmara Stanosz
Fotografie zatopionej kopalni Bibiela na terenie Parku Przyrodniczo-Krajobrazowego Pasieki. Fot. Dagmara Stanosz

Reportaż filmowy o Simonie Kossak autorstwa Natalii Korynckiej-Gruz to kolejna wyprawa na pogranicze światów – kossakowskich mitów i życiowych historii. Bolesna i przejmująco ludzka opowieść z perspektywy krewnych Simony, a przede wszystkim złożony obraz jej osobowości i miłości do życia, długo zostaje w pamięci. Życiorys ekolożki nie potrzebuje naddatków artystycznych i reżyserskich kreacji. Scena po scenie, fakt po fakcie, układa się w opowieść o trudnej, pozbawionej tkliwości, relacji człowieka z samym sobą, swoim losem i światem.

Dokument odsłania ciemną kartę rodziny Kossaków, skomplikowanych relacji rodzinnych. To ważny głos, pokazujący, jak skomplikowany jest człowiek, jego psychika i zależności społeczne. Nomem omen, przykład Simony pokazuje, że to ludzkie poplątanie – ambicje, tradycje, animozje, dziedziczenie tradycji i tradycja wydziedziczania, szukanie tożsamości – są częścią świata przyrody.

W czasie kryzysu klimatycznego i humanitarnego, w epoce antropocenu, gdzie nie da się nie widzieć pęknięć w obrazie naszej wysoko rozwiniętej cywilizacji, oba dokumenty nabierają jeszcze większej mocy. Jak wielowymiarowy jest ten nasz antropocen? Co zrobimy z dziedzictwem zaniedbań niszczących bioróżnorodność, klimat, nas? Jak bardzo trzeba być radykalnym, by inspirować i realnie działać dla przyrody i ludzi, być zmianą?

Fotografie zatopionej kopalni Bibiela na terenie Parku Przyrodniczo-Krajobrazowego Pasieki. Fot. Dagmara Stanosz
Fotografie zatopionej kopalni Bibiela na terenie Parku Przyrodniczo-Krajobrazowego Pasieki. Fot. Dagmara Stanosz

Jedną z naszych (moich i syna) październikowych wypraw było odkrywanie ruin zatopionej kopalni Bibiela. Ruiny wraz z kolorowym jeziorkiem zabarwionym od tlenków rud żelaza, znajdują się na terenie Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego Pasieki. Leśny, podmokły i odludny teren, w którym przyroda pochłania resztki budynków, mchy i grzyby „trawią” ślady ludzkiej przeszłości, przenoszą w czasie do potencjalnego „kiedyś”, już bez nas.

Przyroda sobie poradzi. My bez przyrody – nie. Z okazji święta zmarłych zabieram mojego syna na kirkut. Stare macewy zapadają się w ziemię, zarastają bluszczem, „wtulają” w drzewa. Jako znak pamięci zostawiamy kamień na kamieniu. Bez plastikowych wieńców i zniczy, stosów śmieci. Zostawiam kilkuletniego człowieka z tymi obrazami, bez krytyki, bez pouczania. Dzieci są racjonalne. Nie muszę niczego oceniać. Nowe pokolenia mogą z dystansu spojrzeć na różne tradycje i kierować się instynktem, wrażliwością, potrzebą doświadczeń duchowych, niezależnie od praktyk religijnych. U źródła, każde z tych zachowań miało dawać przecież poczucie jedności z wszechświatem, łączyć żywych i umarłych w cyklu życia i harmonii jedności z ziemią. W przesyconym plastikiem antropocenie troszeczkę zapomnieliśmy, że jesteśmy częścią tej ziemi nie mniej niż słoniki ryjkowcowate.

Dagmara Stanosz