DZIKIE ŻYCIE

Wieści ze świata

Tomasz Nakonieczny, Diana Maciąga

Spadek wylesień pod plantacje palmy olejowej w Azji Południowo-Wschodniej

Wylesienia spowodowane zakładaniem plantacji palm olejowych w Malezji, Indonezji i Papui Nowej Gwinei wyraźnie spadły i są najniższe od 2017 r. W porównaniu z 2020 r. zmniejszenie tempa wylesiania w trzech krajach łącznie wyniosło 50% (spadek z 38000 ha 2020 r. do 19000 ha w 2021 r.).

Co zaskakujące spadek wylesień nastąpił pomimo wysokich cen oleju palmowego na rynku światowym. Im wyższe ceny, tym większe tempo deforestacji.

Nierecenzowane badanie z 2021 r., przeprowadzone przez naukowców z firmy technologicznej TheTreeMap i innych instytucji wykazało, że wskaźniki zarówno ekspansji plantacji, jak i utraty lasów są skorelowane z cenami oleju palmowego. Według badań, spadek cen o 1% wiązał się ze spadkiem o 1,08% powierzchni nowych plantacji i spadkiem o 0,68% utraty powierzchni lasów.

Według Christophera Wiggsa, dyrektora programu Aidenvironment Asia, przerwanie związku wysokich cen oleju z wylesianiem może mieć miejsce w przypadku firm, które zobowiązały się nie wycinać lasów, nie usuwać torfowisk oraz nie eksploatować pracowników w ramach polityki NDPE (No Deforestation, No Peat and No Exploitation) i działają w ramach łańcuchów dostaw NDPE.

Wiggs powiedział, że firmy te w dużej mierze nie wycinają już lasów. Ale firmy bez zobowiązań NDPE nadal wycinają lasy deszczowe i nadal mogą sprzedawać swój olej palmowy na tzw. „rynku przecieków”. Oznacza to, że dopóki istnieje „rynek przecieków”, trudno jest osiągnąć zerowe wylesianie. Innym możliwym czynnikiem zmniejszającym wylesianie jest pandemia COVID-19 i związane z nią ograniczenia ruchu.

Wylesianie pod nowe plantacje palm olejowych zaczęło drastycznie spadać w 2020 r. (o 58% mniej wylesień w porównaniu z 2019 r.). W tym czasie ceny oleju palmowego spadły, później gwałtownie wzrosły w 2021 r. Te niepewności oznaczają, że jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy malejące wylesianie będzie trendem długoterminowym.

Istnieje jednak obawa, że indonezyjski program produkcji biodiesla może stymulować ekspansję plantacji kosztem lasów, które nie są objęte moratorium na wycinkę nałożonym przez rząd.

(Mongabay)

Lasy ochładzają atmosferę nie tylko przez pochłanianie CO2

Rola lasów jako gąbek magazynujących w swojej biomasie i glebach węgiel z CO2 jest dobrze znana. Jednak nowe, obszerne dane sugerują, że lasy zapewniają korzyści dla klimatu znacznie wykraczające poza samo magazynowanie węgla, pomagając utrzymać powietrze znacznie chłodniejsze i wilgotniejsze ze względu na sposób, w jaki fizycznie przekształcają energię i wodę.

Naukowcy z USA i Kolumbii odkryli, że lasy utrzymują planetę o co najmniej 0,5 °C chłodniejszą ze względu na efekty biofizyczne – od wydzielanych związków chemicznych po turbulencje i odbijanie światła w połączeniu z asymilacją CO2. W tropikach efekt chłodzenia przekracza aż 1 °C.

Chociaż wszystkie lasy zapewniają wiele korzyści, niektóre z nich są ważniejsze w utrzymaniu stabilnego klimatu niż inne.

„Pomimo coraz większej liczby dowodów na to, że lasy zapewniają niezliczone korzyści dla klimatu, drzewa nadal są postrzegane przez wielu decydentów na arenie zmian klimatu jako pałeczki węgla” – mówi Louis Verchot, główny naukowiec w Międzynarodowym Centrum Rolnictwa Tropikalnego (CIAT) i współautor badania „The Unseen Effects of Deforestation: Biophysical Effects on Climate”. „Lasy są kluczem do łagodzenia, ale także adaptacji klimatycznej” – dodaje.

Chłodzenie przez lasy jest spowodowane wieloma efektami biofizycznymi, takimi jak fizyczny aspekt drewna, liści i gęstości drzew, w przeciwieństwie do czynników biochemicznych, takich jak węgiel.

Lasy emitują substancje chemiczne zwane biogennymi lotnymi związkami organicznymi (BVOC), tworząc aerozole odbijające przychodzącą energię i tworzą chmury. Oba te czynniki mają działanie chłodzące. Chociaż prowadzą one także do nagromadzenia się dwóch gazów cieplarnianych – ozonu i metanu w równowadze, to ochłodzenie przeważa nad ociepleniem.

Głębokie korzenie, efektywne wykorzystanie wody i tak zwana szorstkość baldachimu pozwalają lasom łagodzić wpływ ekstremalnych upałów.

Te cechy fizyczne pozwalają drzewom przenosić ciepło i wilgoć z dala od powierzchni Ziemi, na której żyjemy, co bezpośrednio chłodzi lokalny obszar i wpływa na tworzenie się chmur i opadów deszczu.

W tropikach, gdzie wskaźniki składowania i sekwestracji CO2 w lasach są najwyższe, biofizyczne oddziaływania lasów wzmacniają korzyści związane z asymilacją CO2. Innymi słowy, wylesianie lasów tropikalnych natychmiast zwiększa lokalnie ekstremalne upały i zmniejsza lokalne i regionalne opady. Czynniki biofizyczne nie chłodzą jednak całej planety, ale zmieniają sposób, w jaki doświadczamy ciepła.

Lepsza ochrona i lepsze zarządzanie światowymi lasami są uważane przez wielu ekspertów za jedne z najbardziej obiecujących rozwiązań opartych na przyrodzie.

(„The Guardian”)

Elektrownie wodne fałszywym rozwiązaniem dla klimatu

Doliny rzeczne to żyzne siedliska dla ludzi i zwierząt. Zniszczenie ich aby wytworzyć rzekomo przyjazną dla klimatu energię wodną nie ma nic wspólnego z ochroną klimatu. Jeżeli Dyrektywa o Odnawialnych Źródłach Energii Unii Europejskiej uzna destruktywny wpływ energetyki wodnej na ekosystemy rzek i dolin, będzie to ważny sygnał dla ochrony przyrody w całej Europie.

Po ponad 60 latach, przy wsparciu USA i kontrowersyjnego giganta infrastruktury Bechtel – największej amerykańskiej firmy inżynieryjno-budowlanej, powrócono do planów budowy elektrowni wodnej Skavica o mocy 210 MW w Albanii. Zapora Skavica jest ostatnią, wymagającą ukończenia barierą z 7, które rzeka Czarny Drin będzie musiała pokonać w drodze do Morza Adriatyckiego tamując ostatni swobodnie płynący odcinek rzeki i tworząc jeden z największych zbiorników w Europie. Zostałaby zalana znaczna część historycznego regionu Dibër – długiej, żyznej, idyllicznej doliny otoczonej ośnieżonymi górami, która w ostatnich latach stała się ośrodkiem ekoturystyki i rolnictwa ekologicznego.

Nowelizacja Dyrektywy o Odnawialnych Źródłach Energii może jeszcze powstrzymać niszczenie siedlisk na dużą skalę spowodowaną ekspansją niektórych źródeł energii odnawialnej i wyznaczyć kurs na ogólne przemyślenie transformacji energetycznej.

Jest to pilne zadanie, ponieważ globalny dyskurs został mocno zniekształcony. Na konferencjach, na których politycy i lobby hydroenergetyczne podają sobie ręce, mówi się, że transformacja energetyczna nie może być zarządzana bez rozbudowy mocy hydroenergetycznej. Przewiduje się, że do 2050 r. na całym świecie musi zostać wygenerowane dodatkowe 850 GW, aby utrzymać globalne ocieplenie poniżej 2 °C.

Jednak dalsza ekspansja hydroenergetyki jest nie tylko nieuzasadniona z ekologicznego i społecznego punktu widzenia, jest również nieopłacalna i nieodpowiednia jako środek ochrony klimatu. Nie bez powodu tamy pod koniec lat 90. prawie całkowicie straciły społeczne poparcie.

Opierając się na jasnych ustaleniach naukowych, Światowa Komisja ds. Zapór, kilka rządów, a nawet duże instytucje finansowe jak np. Bank Światowy, ogłosiły publicznie, że budowa dużych zapór jest społecznie i ekologicznie niedopuszczalna.

Jednak od 10-15 lat budowa elektrowni wodnych znów przeżywa rozkwit, zarówno w Europie, jak i na innych kontynentach. W Europie planowana budowa 5734 nowych elektrowni wodnych zwiększyłaby produkcję elektryczności z energii wodnej maksymalnie o 3,9%, ponieważ większość z nich to małe elektrownie wodne, które nie dość że wytwarzają niewielkie ilości energii, to jednocześnie mają bardzo szkodliwy wpływ na środowisko.

Ponadto infrastruktura i związane z nią prace budowlane niszczą ważne pochłaniacze dwutlenku węgla, takie jak lasy, jednocześnie osłabiając funkcję regulacji CO2 samych rzek. Zbiorniki zaś emitują znaczne ilości szkodliwego dla klimatu metanu i innych gazów cieplarnianych, a projekty hydroenergetyczne na różne sposoby zagrażają zdolnościom adaptacji ekosystemów i ludzi do zmian klimatycznych, również poprzez tworzenie niezdrowej zależności od coraz bardziej zawodnego źródła energii.

(Euronatur)

Amerykański przemysł wydobywczy uranu chce skorzystać na ukraińskiej tragedii

Stany Zjednoczone w związku z agresją Rosji na Ukrainę i embargiem na surowce energetyczne pochodzące z Rosji, chcą szybko przejść na ekonomię opartą na czystej energii, jednak wymaga to przejściowych środków. Wśród nich wskazuje się na większe pozyskiwanie krajowych zasobów energetycznych.

Na przesłuchaniu Senackiej Komisji ds. Energii i Zasobów Naturalnych w sprawie podaży krytycznych zasobów mineralnych w USA, jednym z zaproszonych świadków był przedstawiciel organizacji handlowej Amerykańskich Producentów Uranu.

Przemysł uranu już od lat podsycał mylne obawy o zagrożeniu dostaw i rosnącym zapotrzebowaniu. Naciskał na rząd federalny, aby przyspieszył krajowe wydobycie w imię bezpieczeństwa narodowego. Jednak większość amerykańskiego uranu pochodzi już z krajowych źródeł i od sojuszników. Lobby uranowe liczy na subsydia z kieszeni amerykańskich podatników.

Na celowniku przemysłu wydobywczego uranu znajduje się region Wielkiego Kanionu Kolorado. Jednak korzyści z wydobycia na tym obszarze są minimalne. Region Wielkiego Kanionu zawiera mniej niż 1% znanych zasobów uranu w USA, ale zagrożenia dla środowiska i ludzi żyjących na tym obszarze są astronomiczne. Znajdują się tu jedne z najcenniejszych amerykańskich terenów przyrodniczych i krajobrazowych. Jest to również ojczyzna licznych społeczności plemiennych, w tym plemienia Havasupai, znanego również jako Strażnik Wielkiego Kanionu.

Jedna z kopalń uranu – Canyon znajduje się nad jedynym źródłem wody pitnej plemienia Havasupai i może skazić rzekę Kolorado, od której zależy 40 milionów Amerykanów, od Las Vegas po Los Angeles. Kopalnia już przebiła główną warstwę wodonośną, przez co spółka wydobywcza musiała wypompowywać wodę z szybu kopalnianego i rozpylać wodę skażoną uranem do pobliskiego lasu państwowego.

Kopalnie w regionie Wielkiego Kanionu są również jednymi z najdroższych w eksploatacji kopalń w kraju. Większość z nich jest zamykana. W całej północnej Arizonie opuszczone kopalnie i przetwórnie rud uranowych zaśmiecają krajobraz. W samym Rezerwacie Indian Navajo jest ich ponad 1000. Opuszczone kopalnie są także źródłem toksycznych i zanieczyszczających wody gruntowe odcieków. Badanie z 2016 r. wykazało, że 27% członków plemienia Navajo miało podwyższony poziom uranu w organizmie.

Raúl M. Grijalva, przewodniczy Komisji Zasobów Naturalnych Izby Reprezentantów USA, reprezentujący w Kongresie południową Arizonę powiedział, że jakkolwiek słusznie debata koncentruje się na rosyjskiej agresji na Ukrainę i zaspokojeniu krajowych potrzeb, to przestrzega przed przemysłem uranowych chcącym odwrócić uwagę.

Grijalva wskazał, że wybrani urzędnicy, w tym prezydent Biden i senatorowie reprezentujący Arizonę muszą przeciwstawić się tym fałszom przemysłu uranu oraz że możliwe jest zaspokojenie krajowych potrzeb energetycznych nie tylko bez polegania na dostawach z Rosji, ale i bez narażania społeczności plemiennych, czystej wody i Wielkiego Kanionu.

(The Hill)

Opracowanie: Tomasz Nakonieczny

Wojna w Ukrainie zagraża bezcennej przyrodzie

Pożary wywołane ostrzałem, wycieki szkodliwych substancji w wyniku niszczenia infrastruktury czy przemieszczanie się wojsk i ciężkiego sprzętu to przykłady bezpośredniego zagrożenia dla siedlisk i gatunków. Ocena skali wpływu rosyjskiej agresji na Ukrainę na przyrodę będzie możliwa dopiero po zakończeniu wojny, jednak organizacje przyrodnicze i służby ochrony środowiska już teraz zwracają uwagę na zagrożenia wynikające z działań wojennych. Według wstępnych szacunków Ministerstwa Ekologii i Zasobów Naturalnych Ukrainy (stan na 1 marca) Rosja prowadziła działania wojenne na 900 obszarach chronionych co stanowi prawie 1/3 ze wszystkich ustanowionych w Ukrainie. Zagrożonych było około 200 obszarów (2,9 mln ha) należących do Sieci Szmaragdowej stworzonej w krajach nienależących do Unii Europejskiej w celu zachowania gatunków i siedlisk wymagających ochrony na całym kontynencie. Tereny te odgrywają ogromną rolę w ochronie różnorodności biologicznej i ratowaniu klimatu.

Działaniami wojennymi objętych jest 44% najcenniejszych przyrodniczo obszarów Ukrainy (parki narodowe, rezerwaty przyrody i biosfery, narodowe parki przyrody). Ukraińska Grupa Ochrony Przyrody (Ukrainian Nature Conservation Group) podała, że łączna powierzchnia lasów w strefie działań wojennych, które znajdują się pod tymczasową kontrolą rosyjskich okupantów lub dostęp do nich został odcięty wynosi ponad 3 miliony hektarów. Stanowi to około 22% wszystkich obszarów leśnych w Ukrainie. W strefie działań wojennych i pod kontrolą sił okupacyjnych znajduje się też ponad 1,65 miliona hektarów dziewiczych stepów, co stanowi około 59% tych obszarów w kraju.

Na terenie Ukrainy znajduje się wiele kluczowych ptasich ostoi o znaczeniu paneuropejskim. W wyniku walk wokół Chersonia w Rezerwacie Biosfery Morza Czarnego wybuchły pożary, które były wykrywalne z kosmosu i mogły zniszczyć unikalne siedliska. To największy rezerwat przyrody w Ukrainie i kluczowy przystanek na trasie migracji, w którym rocznie zimuje około 120 000 ptaków. Ornitolodzy ostrzegają, że wojna może zaburzyć wiosenną migrację. Większość tras przelotu znajduje się obecnie nad strefami działań wojennych. Może to doprowadzić do wyczerpania ptasich migrantów z powodu zmiany tras lub utraty miejsc do odpoczynku, a także ich śmierć w wyniku ostrzału i eksplozji pocisków.

(Ecoaction Ukraina, uncg.org.ua/en, ceobs.org)

Opracowanie: Diana Maciąga