DZIKIE ŻYCIE

Jak zjadamy naszą przyszłość – recenzja filmu „Smak zagłady”

Ryszard Kulik

Taka porcja prawdy na talerzu może przyprawić o mdłości. Ale tylko tych, którzy zajadają się mięsem, rybami i nabiałem. Mocny i jednoznaczny przekaz jest zaletą tego filmu, ale też słabością.

Leonardo DiCaprio mówi: „To jest film, który przyszłe pokolenia chciałyby, żebyśmy wszyscy dzisiaj zobaczyli”. Bo właśnie o naszą wspólną przyszłość tutaj chodzi. Katastrofa ekologiczna w postaci wymierania gatunków, zmian klimatu, kurczenia się zasobów wodnych i zagrożeń dla zdrowia ludzkości w postaci pandemii powiązana jest z jednym szczególnie czarnym charakterem. Jest nim apetyt na mięso, nabiał i ryby. Świat oszalał na punkcie białka zwierzęcego, a ludzie dosłownie zjadają swoją przyszłość, poświęcając swoje zdrowie i środowisko naturalne w imię kawałka mięsa.

Plakat filmu
Plakat filmu

Dokument wyreżyserowany przez braci Ludo i Otto Brockwayów, nie skupia się na prawach zwierząt, jak to było najczęściej w innych tego typu obrazach. Dominują kwestie środowiskowe, które dopiero od jakiegoś czasu wysunęły się jako najbardziej palące problemy w debacie publicznej. Zatem mamy okazję zobaczyć, jak hodowla zwierząt oraz połowy ryb przyczyniają się do wylesiania, emisji metanu, nadużywania antybiotyków, transmisji wirusów ze zwierząt na ludzi, powstawania martwych stref w oceanach, zaśmiecania plastikiem czy kurczenia się zasobów wodnych.

Mamy okazję zetknąć się z poruszającymi serce obrazami, ale też mnóstwem rzetelnych informacji opartych na badaniach naukowych. Oto niektóre z faktów przekazywanych w filmie (część z nich jest również dostępna na stronie internetowej obrazu):

· Mięso jest największym zagrożeniem dla dzikiej przyrody i główną przyczyną utraty bioróżnorodności: od lat pięćdziesiątych XX wieku planeta straciła 90% wszystkich dużych ryb, 84% słodkowodnych zwierząt wodnych oraz 68% populacji dzikich zwierząt.

  • Hodowla zwierząt jest odpowiedzialna za 80% wylesiania Amazonii.
  • Hodowle są zdecydowanie największym zagrożeniem dla lasów. Kraje, które importują paszę dla zwierząt gospodarskich, nawet jeśli zminimalizowały utratę lasów w swoich granicach, powodują niszczenie lasów w krajach rozwijających się.
  • Zanieczyszczenie azotem (spowodowane wypłukiwaniem nawozów z pól uprawnych) jest jedną z głównych przyczyn martwych stref oceanów.
  • Hodowla ryb nie jest dobrym rozwiązaniem. Warunki w gospodarstwach rybnych są przerażające. Do wody dodawane są ogromne ilości antybiotyków i innych środków chemicznych. Ryby hodowlane są karmione genetycznie zmodyfikowaną kukurydzą i soją, która jest uprawiana w Amazonii na wylesionych terenach.
  • Większość odpadów z tworzyw sztucznych w naszych oceanach pochodzi z wyrzuconych narzędzi połowowych.
  • Do 2050 r. ilość gazów cieplarnianych związanych z produkcją żywności wzrośnie o 80%.
  • 75% antybiotyków produkowanych na całym świecie podaje się zwierzętom gospodarskim. W rezultacie antybiotyki stają się mniej skuteczne. Oporność patogenów na antybiotyki jest obecnie głównym problemem zarówno ludzi, jak i zwierząt.
  • Pandemie na przestrzeni dziejów były spowodowane naszym toksycznym związkiem ze zwierzętami – hodowaniem ich, wykorzystywaniem i utrzymywaniem z nimi stałego kontaktu.
  • Dieta roślinna uwolniłaby 76% ziemi dla dzikiej przyrody.
  • Bez zwierząt gospodarskich dieta roślinna mogłaby wyżywić dodatkowe 4 miliardy ludzi.
  • Eliminując hodowlę zwierząt, możemy przyczynić się do złagodzenia najgorszych skutków zmian klimatycznych w znacznie krótszym czasie niż poprzez redukcję CO2.

Czy można mieć jakieś wątpliwości? Ależ oczywiście! Mają je przedstawiciele lobby hodowlanego, którzy czerpią niebotyczne zyski z eksploatacji zwierząt i planety. Za tym lobby stoją znaczący politycy oraz miliardy konsumentów płacących codziennie wielkie pieniądze, by ten karuzela śmierci mogła się ciągle kręcić.

System się kręci, ale kręcą też decydenci konfrontowani z brutalną rzeczywistością. Widzimy więc kilka scen, w których przyparci do muru politycy i przedstawiciele branży hodowlanej robią prawdziwe intelektualne szpagaty i piruety, by wywinąć się z niewygodnej prawdy. W innej scenie jesteśmy wtajemniczeni w zeznania lobbysty, który twierdzi, że pobiera pół miliona euro za uchwalenie ustawodawstwa korzystnego dla jego prominentnych klientów. Mówi również o miliardach euro w unijnych dopłatach do hodowli zwierząt gospodarskich, które, gdyby była wola polityczna, można by łatwo wykorzystać, aby pomóc rolnikom w przejściu z hodowli zwierzęcej na uprawy roślin.

Dokument rozprawia się z powszechnymi mitami dotyczącymi hodowli na mięso. Jednym z nich jest przekonanie, że ryby są zdrowym produktem, który może bezpiecznie zastąpić mięso. To oczywista nieprawda i to nie tylko z powodu wspomnianego już przełowienia i warunków, jakie panują w akwakulturach. Okazuje się bowiem, że ryby (zwłaszcza tłuste) kumulują w sobie toksyczne substancje, których jest pełno w oceanach i sztucznych hodowlach, stąd mięso ryb jest po prostu niezdrowe.

Kolejny mit dotyczy przekonania, że mięso ekologiczne jest lepsze z punktu widzenia klimatu niż mięso z hodowli przemysłowej. Otóż nie jest. Nawet hodowle ekologiczne potrzebują ogromnych terenów, zasobów wodnych i tak samo są związane z emisjami metanu i podtlenku azotu jak farmy przemysłowe.

Można by zapytać: dlaczego robimy to wszystko? Gdyby jeszcze mięso było zdrowe… Ale nie, i tutaj nie mamy już wątpliwości, że dieta oparta na białku zwierzęcym jest ostatecznie dla nas niezdrowa i wiąże się z ryzykiem wielu poważnych chorób, w tym raka, nadciśnienia, udarów i zawałów.

Zatem: dlaczego? Niestety na to pytanie twórcy dokumentu nie odpowiadają. Może też nie ma co wikłać się w takie dociekania, skoro rozwiązanie wydaje się banalnie proste. Trzeba bowiem zrezygnować z jedzenia mięsa, nabiału i ryb. Może to zrobić każdy, w dowolnym czasie. Najlepiej jak najszybciej. Tak jak zrobiły to już miliony ludzi na całym świecie. Ci ludzie niczego nie poświęcili: ani smaku potraw, ani ich wyglądu czy wartości odżywczych. Zyskali przy tym zdrowie i czyste sumienie, bo przestali przyczyniać się do destrukcji środowiska.

Wniosek jest więc prosty: najważniejszą czynnością, którą podejmujesz na co dzień dla środowiska i zdrowia, jest wybór żywności, którą spożywasz.

A jednak... czy ta prawda się przebija? Czy ktoś, kto nie chce jej słuchać, nie zamknie swoich uszu i oczu przy pierwszych sygnałach niewygodnych informacji? Im mocniejszy jest ten przekaz, tym większy może wzbudzać opór, bo prowokuje niebotyczne poczucie winy. Jak to? – zabijam siebie i całą planetę, mając przy okazji na sumieniu cierpienie niewinnych zwierząt? Kto z nas ma ochotę tak się katować? Oczywiście poczucie winy, jak donoszą badania psychologów może prowokować zmianę w pożądanym kierunku, ale nie może być ono zbyt duże.

Powstają więc kolejne wstrząsające dokumenty, ale nic się nie zmienia w wymiarze globalnym. Dyskutujemy i dyskutujemy, przekonując już przekonanych i tracąc tych nieprzekonanych. Być może nic nie można zrobić. Być może ludzka zagłada jest wpisana w naszą naturę jako immanentna cecha ludzkości. Być może…

Tak czy owak, każdy z nas ma wybór, jak przeżyć swoje życie. Ten film daje mocne argumenty tym, którzy jeszcze się wahają i szukają dla siebie drogi, w której mogą zadbać o siebie i świat wokół. Dla takich ludzi jest ten film. Jeśli przyczyni się on do zmniejszenia cierpienia choć jednej istoty na świecie, to było warto.

Ryszard Kulik

„Smak zagłady” (Eating Our Way to Extinction), reżyseria Ludo Brockway/Otto Brockway; scenariusz Otto Brockway, produkcja Wielka Brytania 2021. Film dostępny nieodpłatnie na kanale You Tube lub na stronie www.smakzaglady.pl