Cztery lata niszczenia Łyśca
Od kwietnia 2019 r. trwały rządowe próby usunięcia z granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego 1,35 ha z zabytkową, pobenedyktyńską zabudową po to, żeby móc je przekazać zakonowi Oblatów. Do dziś w tej sprawie kolejni ministrowie środowiska naruszali polskie prawo ochrony przyrody i manipulowali nim tak aby usankcjonować nieuzasadnione przejęcie własności Skarbu Państwa przez zakon. Kolejnym politykiem zaangażowanym w bezprawną procedurę jest premier polskiego rządu Mateusz Morawiecki oraz starosta kielecki Mirosław Gębski. To oni sfinalizowali bezprawną procedurę zmiany granic ŚPN.
Geneza problemu
14 stycznia 2022 r. premier Morawiecki został zaproszony przez Stowarzyszenie MOST na happening „Świętej Pamięci Natura”, który 4 dni później odbył się pod Kancelarią Premiera w Warszawie. Happening miał być manifestacją niezgody na toczącą się procedurę. Przedmiotem sprzeciwu społeczników, aktywistów, przyrodników i naukowców był projekt rozporządzenia RD 162 przygotowanego przez ministra Michała Wosia. Projekt zakładał usunięcie z granic ŚPN działek na Łyścu o powierzchni 1,35 ha oraz włączenie w granice ŚPN izolowanej enklawy leśnej oddalonej od parku o kilkanaście kilometrów o powierzchni ponad 62 ha pod wsią Grzegorzowice. Projekt Wosia miał być fortelem, dzięki któremu zostaną ominięte zapisy ustawy o ochronie przyrody. Ustawa jednoznacznie wskazuje, że teren parku narodowego może być usunięty z jego granic wyłącznie w przypadku wykazania równoczesnej, bezpowrotnej utraty jego wartości przyrodniczych i kulturowych.
Ministerstwo klimatu i środowiska od czasów ministra Henryka Kowalczyka (2019 r.) twierdzi, że fragment wierzchowiny na Łyścu w ŚPN utracił bezpowrotnie swoje wartości przyrodnicze. Jednocześnie ministerstwo uważa, że teren nie utracił swoich wartości kulturowych. Na tym sprawa powinna się zakończyć bo nie zostały spełnione ustawowe przesłanki pozwalające na wyłączenie z granic ŚPN niewielkiej enklawy z zabytkową zabudową. Jako ciekawostkę dodam, że minister Kowalczyk w 2019 r. pytany przez Stowarzyszenie MOST o przyczyny i osoby odpowiedzialne za rzekomą utratę wartości, odpowiedział w piśmie, że odpowiedzialni są zaborcy austriaccy. Podobnie kuriozalnej odpowiedzi udzieliła Stowarzyszeniu Sekretarz Stanu w ministerstwie klimatu i środowiska Małgorzata Golińska, która w swoim piśmie stwierdziła, że pojęcie wartości nie jest nigdzie sprecyzowane i że ministerstwo samo oceni jakie wartości reprezentują działki na Łyścu.
Przypomnę, że teren o którym mówię jest Pomnikiem Historii ustawionym przez Prezydenta Polski, zabytkiem kultury, fragmentem parku narodowego i częścią obszaru Natura 2000. Pierwszy rezerwat przyrody utworzono tu w 1924 r., a park narodowy powołano w 1950 r. Austriacy zajmowali Łysieć w XIX wieku. Wartości przyrodnicze i kulturowe poświadczone zostały przez pokolenia naukowców i badaczy przyrodników, historyków i archeologów.
Zastanawiające jest skąd taka determinacja rządu aby za wszelką cenę, w tym za cenę prawa, pozbyć się rzekomo pozbawionego wartości terenu i skąd taka determinacja zakonu Oblatów, żeby uruchomić aparat państwa w celu przejęcia tej wyjątkowej ruiny?
Morawiecki nie wie co podpisuje?
Wróćmy do premiera Morawieckiego i jego roli w toczącym się bezprawiu. Jak wspomniałem, premier Mateusz Morawiecki został zaproszony na wyjątkowe wydarzenie, które zgromadziło kilkaset osób i przeszło jedną z głównych ulic stolicy pod Kancelarię Premiera. Wcześniej premier był informowany przez Stowarzyszenie MOST o problemie w 2020 r. Zwieńczeniem całej sprawy miał być podpis premiera pod bezprawnym projektem rozporządzenia. Premier posiadał wiedzę o tym, że Rada Naukowa ŚPN, Państwowa Rada Ochrony Przyrody, Polska Akademia Nauk oraz dziesiątki tysięcy Polek i Polaków (petycje w tej sprawie złożono do ministra klimatu i środowiska Anny Moskwy) negatywnie oceniają projekt rozporządzenia i wskazują na jego niezgodność z prawem i faktami (raport z inwentaryzacji przyrodniczej działek zlecony przez Stowarzyszenie MOST wykazał wysokie wartości przyrodnicze i kulturowe działek – premier otrzymał ten raport). Mimo to w dniu happeningu, czyli 18 stycznia 2022 r., Morawiecki podpisał projekt rozporządzenia co pociągnęło skutki w postaci kolejnego naruszenia prawa, czyli wyłączenia 1,35 ha terenu z granic ŚPN oraz kolejne skutki prawne i ekonomiczne o czym piszę poniżej.
Na wniosek złożony za pośrednictwem kancelarii prawnej przez Stowarzyszenie MOST w omawianej sprawie, Najwyższa Izba Kontroli podjęła działania kontrolne. Na raport NIK trzeba było czekać rok. 30 września 2022 r. NIK ogłosił swój raport, w którym stwierdza, że rządowe prace legislacyjne nad projektem rozporządzenia są „nieuprawnione” i wzywa premiera polskiego rządu do przywrócenia stanu zgodnego z prawem. NIK wskazuje, że proces legislacyjny związany z projektem rozporządzenia przebiegał z naruszeniem prawa, między innymi zorganizowane przez Michała Wosia konsultacje społeczne były niezgodne z prawem, nie istnieją przesłanki pozwalające stwierdzić, że teren utracił swoje wartości. NIK wezwał Morawieckiego do nowelizacji rozporządzenia w taki sposób aby 1,35 ha na Łyścu nadal były częścią ŚPN. Jednocześnie NIK nie nakazał usunięcia z granic ŚPN enklawy ponad 62 ha pod Grzegorzowicami.
Do dziś premier Morawiecki nie zastosował się do wskazań NIK. Stowarzyszenie MOST zwróciło się z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej do Kancelarii Premiera, nawiązując do raportu NIK: „wskazania terminu lub ram czasowych przywrócenia nieruchomości o nr ewid. 2039/1, 2039/2 oraz 2039/3 obręb Nowa Słupia o łącznej powierzchni 1,35 ha w granice Świętokrzyskiego Parku Narodowego; przedstawienia zasad postępowania w ww. sprawie”. Odpowiedź przyszła z datą 8 marca 2023 r. W piśmie czytamy: „[…] do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nie wpłynęły dokumenty w przedmiotowej sprawie, do rozpatrzenia przez Stały Komitet Rady Ministrów czy przez Radę Ministrów”. W tym samym piśmie jest też następująca informacja: „[…] kwestie poruszone we wniosku (Stowarzyszenia MOST – moje wyjaśnienie) dotyczącą spraw, w których właściwym organem jest Minister Klimatu i Środowiska. Aby uzyskać wnioskowane informacje sugeruję zwrócić się bezpośrednio do ww. resortu”.
W związku z taką odpowiedzą, reprezentując Stowarzyszenie MOST, zwróciłem się bezpośrednio do minister Anny Moskwy z wnioskiem o udostępnienie tych samych informacji, o które wystąpiłem do Kancelarii Premiera.
W odpowiedzi Ministerstwa Klimatu i Środowiska z 26.05.2023 czytamy: „[…] informuję, że załatwienie przedmiotowej sprawy nie nastąpi w terminie, o którym mowa w art. 13 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. z 2022 r. poz. 902 ze zm.). Ze względu na szczególnie skomplikowany charakter sprawy, na podstawie art. 13 ust. 2 wyżej cytowanej ustawy, termin udzielenia odpowiedzi zostaje przedłużony do dnia 12 czerwca 2023 r.”.
Wcześniej (12.05.2023) w imieniu Stowarzyszenia MOST zwróciłem się z wnioskiem do NIK, zapytałem: „W związku z opublikowaniem przez Najwyższą Izbę kontroli Delegatura w Kielcach dnia 30.09.2022 dokumentu pod nazwą »Informacja o wynikach kontroli Przebieg procesu legislacyjnego dotyczącego projektu rozporządzenia w sprawie Świętokrzyskiego Parku Narodowego oraz sprawowanie nadzoru nad jego działalnością« zwracamy się z wnioskiem o udzielenie informacji czy Najwyższa Izba Kontroli przekazała wspomniany wyżej raport Prezesowi Rady Ministrów Mateuszowi Morawieckiemu? Jeśli tak, to kiedy i w jakiej formie oraz czy Kancelaria Premiera lub inny organ potwierdził otrzymanie dokumentu i czy odniósł się do niego w jakikolwiek sposób?”. NIK w swoim piśmie (datowanym 22.05.2023) informuje, że Morawiecki otrzymał raport drogą elektroniczną i tradycyjną. NIK informował premiera o sprawie zanim ten podpisał projekt rozporządzenia RD 162. W piśmie tym czytamy też: „[…] Prezes NIK wniósł o ponowne rozważenie wszystkich argumentów dotyczących wyłączenia ww. terenu z granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego […]”. Premier nie skorzystał z sugestii NIK.
Natomiast 29.05.2023 z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przyszło do Stowarzyszenia MOST pismo z odpowiedzią na pytania, czy premier Morawiecki otrzymał z NIK raport w omawianej sprawie. W odpowiedzi przesłanej e-mail-em czytamy: „[…] w odpowiedzi na załączony wniosek informuję, że Prezes Najwyższej Izby Kontroli przesłał pocztą tradycyjną pismo wraz z załącznikiem: Informacja o wynikach kontroli NIK pn. Przebieg procesu legislacyjnego dotyczącego projektu rozporządzenia w sprawie Świętokrzyskiego Parku Narodowego oraz sprawowanie nadzoru nad jego działalnością. Pismo datowane jest na 4 sierpnia 2022 r., wpływ do KPRM 29 sierpnia 2022 r.” (podpisano: Agnieszka Kowalska, radca Centrum Informacyjnego Rządu). Dalej w piśmie tym czytamy, że ani Ministerstwo Klimatu i Środowiska, ani Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie będą podejmować działań związanych z nowelizacją rozporządzenia w kierunku przywrócenia prawa w ŚPN. Decyzję uzasadnia się tym, że teren bezpowrotnie utracił swoje wartości przyrodnicze i podlega wieloletnim wpływom antropogenicznym.
07.06.2023 do Stowarzyszenia MOST wpłynęło kolejne pismo z Ministerstwa Klimatu i Środowiska z następującą informacją: „[…] informuję, że nie są prowadzone prace zmierzające do zmiany granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Tym samym nie jest możliwe udzielenie żądanych informacji, tj. wskazanie terminu lub ram czasowych przywrócenia nieruchomości o nr ewid. 2039/1, 2039/2 oraz 2039/3 obręb Nowa Słupia o łącznej powierzchni 1,35 ha w granice Świętokrzyskiego Parku Narodowego oraz przedstawienie zasad postępowania w ww. sprawie”.
Co to wszystko oznacza? Przede wszystkim w jednym można się zgodzić z Ministerstwem Klimatu i Środowiska: sprawa ma wyjątkowy i złożony charakter. Ale tylko wtedy jeśli się przyjmie, że za wszelką cenę, naruszając kolejne procedury brnie się w bezprawną procedurę. Imponuje z jaką determinacją politycy, głównie z Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry, którzy wzięli całą polską przyrodę w swoje ręce, angażują kolejne państwowe instytucje aby, uznany przez siebie za pozbawiony wartości, malutki fragment własności Skarbu Państwa, o bezcennym znaczeniu dla historii Polski, przekazać Oblatom. Bo to Oblaci rozpoczęli cały ten proces niefortunnych, skandalicznych i bezprawnych procesów uważając, że ta ziemia należy się im i jest „dziejową sprawiedliwością” oddanie im działek na Łyścu. Przypomnę, że w 1819 r. na mocy bulli papieskiej klasztor na Łyścu został skasowany i sprzedany Królestwu Polskiemu. Przez kolejne dziesiątki lat aż do 2019 r. nikt nie kwestionował tego, że to własność państwa polskiego i że ma szczególną wartość zarówno jako unikalne dziedzictwo przyrodnicze oraz jako dziedzictwo kulturowe.
W każdym razie Mateusz Morawiecki mając wiedzę o tym jaką wartość ma ten teren, jaki jest jego status prawny, znając opinię najważniejszych instytucji zajmujących się ochroną przyrody, znając opinię Polek i Polaków oraz mając w ręku raport NIK uznał, że zamknie oczy i skoczy za „ziobrystami” w precedensową, mającą znaczenie dla całego systemu ochrony przyrody w Polsce, aferę.
Pozbawiony wartości Skarb Państwa
Na skutek decyzji Morawieckiego o usankcjonowaniu bezprawia na Łyścu ruszyła machina mająca na celu przekazanie działek Oblatom. Po usunięciu 1,35 ha na Łyścu z granic ŚPN teren ten wszedł w zarząd starosty kieleckiego Mirosława Gębskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Nadal pozostając własnością Skarbu Państwa. Oblatom przysługuje możliwość zakupu tych działek z bonifikatą 99%. Czyli mogą ją zakupić za 1% realnej wartości. Jaka jest zatem wartość działek na Łyścu? Jeszcze w 2021 r. Stowarzyszenie MOST wystąpiło do dyrektora ŚPN Jana Reklewskiego o udostępnienie informacji na temat wartości przeznaczonego do usunięcia z ŚPN terenu. Według uzyskanego operatu wartość dwóch z trzech działek (około 1 ha) miała wynosić 5 mln 447 tysięcy złotych. Tymczasem starosta kielecki wszystkie trzy działki (1,35 ha) wycenia obecnie na 3 mln 268 tysięcy złotych. Zastanawiająca jest ta różnica ponad 2 milionów złotych, szczególnie w czasach gdy ceny nieruchomości rosną, nie maleją. Oba operaty oczekują na weryfikację przez niezależnych specjalistów.
W tym miejscu dość nieoczekiwanie dzieją się dwie rzeczy: Rodzimowierczy Kościół Polski zwraca się do starosty kieleckiego o dopuszczenie do przetargu z możliwością zakupu działek na Łyścu na takich prawach jak Oblaci. W tym celu Rodzimowiercy i Stowarzyszenie MOST wspólnie ogłosili zbiórkę publiczną chcąc zgromadzić środki w wysokości 1% z tych ponad 3 milionów złotych, które Gębski wskazał jako wartość nieruchomości. Gdyby udało się wykupić ziemię na Łyścu, Rodzimowiercy i Stowarzyszenie MOST ogłosili, że będą czynić starania żeby działki ponownie włączyć w granice ŚPN. Jednocześnie Stowarzyszenie MOST już drugi raz zwróciło się do Mirosława Gębskiego z pismem i otwartym apelem o to, aby zrezygnował ze sprzedaży tego terenu i aby zachował go jako własność Skarbu Państwa. Starosta Gębski zażądał dokumentów potwierdzających, że Rodzimowiercy są legalnym związkiem religijnym posiadającym swoją legalną reprezentację. Stowarzyszenie MOST zwróciło się do Gębskiego w trybie dostępu do informacji publicznej z pytaniem, jakie dokumenty potwierdzające, że Oblaci są legalnym związkiem religijnym znajdują się w posiadaniu starosty? Gębski odmówił odpowiedzi twierdząc, że nie jest to informacja publiczna.
Drugą rzeczą, która wydarzyła się nieco wcześniej, było wystąpienie dyrektora ŚPN Jana Reklewskiego z żądaniem zapłaty 3,5 mln złotych przez starostę w związku z jego decyzją o sprzedaży działek Oblatom. W artykule Angeliny Kosiek z kieleckiej „Gazety Wyborczej”, który opisuje sprawę od jej początku, czytamy: „22 listopada 2022 r. ŚPN wystąpił z wezwaniem przedsądowym, które opiewało na 3545386,28 zł. Kwota żądana jest tytułem zwrotu nakładów poniesionych przez ŚPN na nieruchomości gruntowe zabudowane, oznaczone jako działki nr 2039/2 i 2039/3 położone w Nowej Słupi, w okresie, w którym znajdowały się w zarządzie oraz użytkowaniu wieczystym Parku. [...]. ŚPN zaznaczył, że kwota powinna wpłynąć na wskazane konto w ciągu 14 dni od otrzymania wezwania. Reklewski tak komentował swoje roszczenia: »Niezapłacenie ww. kwoty w terminie wskazanym skutkować będzie skierowaniem sprawy przez Świętokrzyski Park Narodowy z siedzibą w Bodzentynie na drogę postępowania sądowego, co narazi Skarb Państwa na dodatkowe, zbędne koszty tego postępowania«”. Ostatecznie dyrektor ŚPN domaga się kwoty 2889743,34 zł.
Finalnie starosta Gębski odmówił Oblatom możliwości zakupu działek na Łyścu za 1% ich wartości. Oto jego uzasadnienie, które może być ciekawe z punktu widzenia dyskusji na temat wartości tego terenu: „W niniejszym przypadku należało w szczególności uwzględnić unikatowy charakter nieruchomości, o sprzedaż której wnioskowano. Należy mieć bowiem na uwadze, że pobenedyktyński zespół klasztorny na Świętym Krzyżu, w skład którego wchodzą wnioskowane do sprzedaży nieruchomości, posiada szczególną wartość i znaczenie dla polskiego dziedzictwa kulturowego”. Słowa te znalazły się w piśmie skierowanym do Rodzimowierców.
Można spekulować czy wystraszył się odpowiedzialności karnej i zarzutów niegospodarności czy też zdecydowały jakieś zakulisowe naciski. Tak czy inaczej Gębski wzbudził w środowisku kieleckich polityków PiS i Suwerennej Polski zdumienie i pojawiły się pogłoski o politycznych konsekwencjach jakie mają go spotkać. Gębski ogłaszając odmowę możliwości sprzedaży działek Oblatom wyjechał na parę tygodni – nie było go w pracy. Co nie przeszkodziło mu zaskoczyć wszystkich ponownie. Będąc na zwolnieniu lekarskim w sanatorium Gębski ogłosił na stronach starostwa powiatowego w Kielcach, że… wydzierżawi Oblatom działki na Łyścu. Starosta, który udał się na 3 tygodnie do sanatorium ogłosił, że wydzierżawi Oblatom 1,35 ha na Łyścu na 50 lat za kwotę 73000 zł rocznie, czyli około 6000 zł miesięcznie. Rodzimy Kościół Polski nie otrzymał takiej samej propozycji choć zgłaszał zainteresowanie bycia potraktowanym równo z Oblatami.
Z ostrożnych obliczeń, że powierzchnia użytkowa w budynkach na Łyścu to jakieś 2000 m2, więc nawet gdyby czynsz przeliczać tylko na część „mieszkalną”, to wychodzi około 3 zł/m2. Dzierżawa mieszkań o powierzchni) powiedzmy 40 m2 w proporcjonalnej cenie to 120 zł/miesiąc. Suwerenna Polska i PiS rzeczywiście wdrożyły na Łyścu program „mieszkanie plus”. Tyle, że wyłącznie dla Oblatów i finansując go własnością Skarbu Państwa, czyli nas wszystkich. Twierdząc jednocześnie, że teren ten bezpowrotnie utracił swoje wartości.
Rodzimowierczy Kościół Polski wystosował pismo do starosty kieleckiego zadając kilka istotnych pytań, ale póki co nie doczekał się odpowiedzi. Rodzimowiercy pytają między innymi: „Dlaczego wymienione w Zarządzeniu oddanie w odpłatne użytkowanie nieruchomości podjęto na drodze bezprzetargowej i dlaczego z postępowania wykluczono Rodzimy Kościół Polski , naruszając tym samym zasadę równego traktowania […]?”. Pozostałe pytania są równie ważne i w zasadzie obnażają kolejną odsłonę bezprawia w tej sprawie.
W związku z zamieszaniem i poszukiwaniem sposobu na to, żeby przekonać opinię publiczną, że zrobiono wszystko co się dało, starosta kielecki Mirosław Gębski zwrócił się do ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego aby ten przejął działki na Łyścu z zabytkową zabudową i stworzył tam państwową instytucję kultury. Gliński tłumaczył, że ministerstwo ma ograniczenia finansowe i jak należy rozumieć, nie jest w stanie udźwignąć takiego wydatku w swoim budżecie. Minister Piotr Gliński odmówił wzięcia pod swoją opiekę zabytku archeologicznego będącego Pomnikiem Historii ustanowionym przez Prezydenta Polski. Jeszcze w 2021 r. jako Stowarzyszenie MOST pisałem do ministra Glińskiego w sprawie prób bezprawnego usunięcia z granic ŚPN trzech działek o powierzchni 1,35 ha na Łyścu. Wówczas minister Gliński odpowiedział, że nie jest organem właściwym do zajmowania się tą sprawą. Okazało się, że jednak jest. Poprzez swoją bezczynność podjął ważną decyzję, która ma dalekosiężne skutki.
Kolejny raz okazało się, że ta pozbawiona wartości ziemia jednak trochę kosztuje, a jedynym podmiotem, który w Polsce stać na jej utrzymanie są Oblaci, którzy ustami swojego superiora Mariana Puchały ogłaszali, że żyją w biedzie i nie stać ich na remont nieruchomości na Łyścu. Ale może jest inaczej? Może Oblaci nie żyją w biedzie i nie kultywują ubóstwa? Już w 2016 r. na łamach kieleckiej „Gazety Wyborczej” redaktor Grzegorz Walczak pisał: „Potężnego mecenasa zyskali ojcowie oblaci ze Świętego Krzyża. Polska Grupa Zbrojeniowa zadeklarowała, że otoczy tamtejszy klasztor »opieką finansową«. Holding tłumaczy, że dba o historie, tradycje i polskość”. Dodam, że Polska Grupa Zbrojeniowa została utworzona przez Skarb Państwa w 2015 r. Celem istnienia spółki jest modernizacja wojska, zwiększenie siły obronnej kraju i zwiększenie znaczenia polskich sił zbrojnych na świecie.
Ostatecznie na początku czerwca 2023 r. starosta kielecki Mirosław Gębski podpisał umowę 50-letniej dzierżawy działek na Świętym Krzyżu na rzecz Domu Zakonnego Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.
Koniec
Zajmując się tą sprawą przez ponad 4 lata zderzyłem się z cynicznym i wyrachowanym aparatem państwa kierowanym przez ludzi pozbawionych skrupułów. Przeszedłem całą procedurę legislacyjną. Napisałem kilkadziesiąt pism, współtworzyłem interpelacje poselskie, brałem udział w posiedzeniach sejmowych komisji, współorganizowałem manifestacje, pisałem listy otwarte, apele, petycje, byłem ze sprawą w Komisji Europejskiej i składałem wniosek o kontrolę do NIK, wysyłałem list do papieża Franciszka, napisałem kilkanaście artykułów, brałem udział w konferencjach prasowych, występowałem w mediach, prowadziłem badania naukowe, współorganizowałem konferencję naukową, byłem na spotkaniu z Puchałą i Reklewskim na Łyścu skąd mam ciekawy materiał czekający na lepsze czasy. Występowałem w wielu rolach, nieraz będąc stroną w sprawie. Byłem też oskarżony przez dyrektora Reklewskiego o naruszenie prawa. Bezskutecznie. Współpracowałem z setkami wspaniałych ludzi, naukowcami, działaczami, prawnikami, dziennikarzami, politykami opozycji (poza Konfederacją i Polskim Stronnictwem Ludowym bo nie podjęli sprawy). Mnóstwo pracy i bezmiar doświadczeń.
Trudno jednak spierać się z Mariuszem Goskiem z Suwerennej Polski, Polakiem-katolikiem (jak sam o sobie napisał w piśmie do mnie), który w oficjalnym piśmie twierdzi, że nie musi się nikomu tłumaczyć ze swoich spotkań z Oblatami w czasie pracy w sprawie ich lobbingu na rzecz złamania prawa. Trudno polemizować z ministrem Michałem Wosiem, który ogłasza konsultacje społeczne niezgodnie z prawem albo wydaje zgodę na 2 lata badań naukowych na Łyścu a po 2 miesiącach ogłasza projekt rozporządzenia, nie czekając na wyniki badań, bo i tak go nie interesuje prawda o wartościach na Łyścu.
W każdym razie na skutek polityczno-kościelnego lobbingu kilku osób, ŚPN został pozbawiony swojego serca, symbolu, części wierzchowiny na Łyścu z zabytkową, pobenedyktyńską zabudową. To jedno z najcenniejszych kulturowo i przyrodniczo miejsc w Polsce o znaczeniu europejskim. Nie utraciło żadnych swoich wartości co zostało potwierdzone badaniami naukowymi i opiniami najważniejszych instytucji państwowych. Ten teren nigdy nie należał do Oblatów i dlatego nie mógł być im „oddany” i nie jest to żadna „dziejowa sprawiedliwość” jak chce tego Marian Puchała, superior zakonu Oblatów.
Cała ta sprawa to przykład zmasowanej, systemowej instytucjonalnej przemocy zastosowanej przez kilka osób, które wykorzystały aparat państwa do tego, żeby uzyskać jakieś mizerne efekty polityczne. Oczywiście wygranymi są Oblaci. Teraz już mogą na Łyścu organizować zloty motocyklistów na 5000 maszyn czy pielgrzymki na 120 tysięcy osób, albo zawody na najgłośniejszy wydech tiuningowanego auta. To są zdarzenia, które miały miejsce na Łyścu lub miały mieć miejsce, ale udało się je powstrzymać. Teraz Muzeum Przyrodnicze ŚPN zlokalizowane w jednym z budynków, który tak chcieli Oblaci (dawne carskie, niemieckie i radzieckie więzienie, zabytek kultury), zniknie z Łyśca. W budynku znajdzie się hotel prowadzony przez Oblatów. Pieniądze popłyną już nie tylko na tacę.
Udało się jednak kilka rzeczy uzyskać, choć nie to było moim celem. Jakie? Po pierwsze sprawę udało się nagłośnić i zdemaskować. Nie ma już możliwości żeby o niej zapomnieć i do niej nie wrócić, gdy będzie możliwość. Po drugie udało mi się poczuć, że jednak jest środowisko, duże grono wspaniałych ludzi, którzy chcą się angażować w tak trudne i niejasne sprawy. To było bezcenne doświadczenie na którym można budować. Po trzecie ŚPN utracił… tylko 1,35 ha, a pierwotnie ministerstwo chciało usunąć z granic parku ponad 5 ha. To sukces. Po czwarte w granice ŚPN włączono ponad 62 ha lasu pod Grzegorzowicami. Co do sensowności włączenia tego akurat kompleksu leśnego i okoliczności włączenia można jedynie wyrazić smutek. Jednak w czasach kiedy ministerstwo klimatu i środowiska jest w rękach ludzi traktujących przyrodę jako zasób a nie wartość, kiedy nie powstają nowe parki narodowe – można uznać to za ważną sprawę i korzystać z tej okoliczności w dyskusjach z ministerstwem. Mam nadzieję, że istotna jest też bezpowrotna kompromitacja polityków Zjednoczonej Prawicy. Po piąte Oblaci podpisując umowę dzierżawy stracili możliwość przejęcia tej ziemi przez zasiedzenie. Dotąd bowiem przebywają w klasztorze pobenedyktyńskim, który jest własnością Skarbu Państwa bez żadnej umowy ani innego aktu prawnego. Zwyczajnie tam weszli i siedzą „na dziko”. Teraz już nie. Teraz ich obecność została usankcjonowana i to rodzi określone skutki. Po szóste Oblaci nie stali się właścicielami 1,35 ha na Łyścu.
Jest jeszcze jedna sprawa, którą podnosiłem od początku. Pisałem, że sprawa Łyśca nie jest sprawą 1,35 ha w jakimś zapomnianym zakątku Polski. Próbowałem dotrzeć z przekazem, że jeśli pozwolimy na tego rodzaju precedens związany z naruszeniem prawa, to prędzej czy później zostanie on wykorzystany wobec innych obszarów chronionych w Polsce. Moje obawy znalazły uzasadnienie w nowym projekcie ustawy o parkach narodowych. Ministerstwo Klimatu i Środowiska nauczone przykładem Łyśca wykreśliło tak często przywoływany przeze mnie zapis o tym, że obszar parku narodowego można usunąć z granic parku gdy bezpowrotnie utraci on wartości przyrodnicze i kulturowe. Ten mały spójnik „i”, który wydawało się, można pominąć albo nie zwrócić na niego uwagi ma w obecnej ustawie kluczowe znaczenie i jest wielkim strażnikiem spójności prawa, spójności wartości przyrodniczych i kulturowych, których nie wolno rozrywać i który jest strażnikiem logiki, a nawet pewnego rodzaju mądrości, którą mieli dawniej ustawodawcy. A która dziś została tak strasznie i bezpowrotnie utracona.
Kończąc chcę podkreślić, że aparat państwa użyty rękami zakonników z Łyśca naruszył wielokrotnie i w rozmaity sposób polskie prawo. Ministrowie nigdy nie wykazali, że działki na Łyścu utraciły jakieś swoje wartości. Głos naukowców, przyrodników, społeczeństwa, instytucji, licznych organizacji pozarządowych (między innymi Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, PTOP Salamandra, Klub Przyrodników, Fota 4 Climate) nigdy nie został uwzględniony, a konsultacje społeczne były prowadzone w sposób niezgodny z prawem. Ministrowie, premier, wojewoda świętokrzyski, starosta kielecki forsowali finalizację bezprawnego dokumentu albo nadużywając swoich kompetencji albo ich nie dopełniając. W sprawie finansów doszło do kilku przypadków niegospodarności i narażania Skarbu Państwa na nieuzasadnione straty.
Czy powołując się na najmniejszy ze spójników można walczyć z bezprawiem, chciwością i arogancją? Tak.
Łukasz Misiuna
Sprawę Łyśca na łamach „Dzikiego Życia” opisywałem od lipca 2019 roku, wtedy w artykule „Zawał w sercu Łysogór” po raz pierwszy nakreśliłem zagrożenia dla przyrody ŚPN. Przez 4 lata w „DŻ” ukazało się 10 moich tekstów szczegółowo pokazujących o co chodzi w sprawie ŚPN. Ten artykuł jest 11 z kolei, być może nie ostatnim.