Książki o chodzeniu
Polecam dwie książki o chodzeniu i wędrowaniu. Obie są dobrą inspiracją, aby inaczej spojrzeć na prostą czynność chodzenia.
Autorka pierwszej książki to Rebecca Solnit (ur. 1961 r.), amerykańska historyczka i eseistka. „Zew Włóczęgi. Opowieści wędrowne” („Wanderlust. A History of Walking”) to obszerna opowieść o marszu, chodzeniu i wędrowaniu. Solnit przechodzi przez całą historię ludzkości, daje wiele odniesień literackich, prezentuje znaczenie chodzenia w kulturze i działaniach społecznych, które wpływają na ważne decyzje społeczno-polityczne, oraz o tym jak postrzegano piechura. Wiele miejsca poświęca Williamowi Wordsworthowi, przytacza słowa Henrego Davida Thoreau, Johna Muira, Garego Snydera, a więc tych, w którzy mocno kształtowali kręgosłup ruchu ekologicznego. Chociaż Solnit już we wstępie książki pisze, iż „chodzenie jako takie nie zmieniło świata, jednak kiedy ludzie idą razem, chodzenie może stać się rytuałem, narzędziem i czynnikami wzmocnienia społeczeństwa obywatelskiego, które jest w stanie dać odbiór przemocy i uciskowi”. Daje wiele przykładów, gdy marsze skutecznie wpłynęły na świat. Przywołuje nawet Polskę jako przykład zmian dokonanych rewolucyjnie, ale bezkrwawo.
Wiele miejsca poświęca też miastom, historii ich rozrastania, plątaninom ulic, przedmieściom, a także fragmentacji miast.
Chodzeniu określa „gatunkiem wskaźnikowym”, nawiązując tym samym do terminu ekologicznego, gdyż jego obecność jest oznaką zdrowego ekosystemu, zdrowia człowieka i społeczeństwa. Chodzenie jest gatunkiem wskaźnikowym różnego rodzaju swobód i przyjemności: wolnego czasu, wolnej i pociągającej przestrzeni, swobodnych, nieskrępowanych ciał.
To nie jest książka, którą można nazwać przewodnikiem czy też instrukcją obsługi chodzenia i wędrowania, ale czymś co pozwala spojrzeć na chodzenie, piesze podróżowanie z szerszej, nie zawsze uświadomionej perspektywy.
Druga książka, skromniejszych rozmiarów, bardziej przypomina zbiór przemyśleń i krótkich wspomnień autora. Erling Kagge (ur. 1963 r.) to norweski podróżnik, znany choćby z samotnego pieszego przejścia na biegun południowy. „Idź krok po kroku” („Å GÅ – elt skritt av gangen”) to pochwała chodzenia podbudowana osobistymi i rodzinnymi historiami. Kagge doświadczył spotkań i wędrówek z Arnym Naessem, odbył z nim wyprawę do Mikronezji. Przywołuje kilka celnych przemyśleń Naessa o chodzeniu.
Kagge, podobnie jak Solnit, też dostrzega wartość marszów w działalności społecznej. „Wspólną cechą walki o lepsze prawa dla pracowników, kobiet i mniejszości są pochody i demonstracje”. Pisze o wędrowaniu także po mieście, wspominając wędrówkę po Los Angeles, po którym odbył czterodniową podróż pieszą. Trochę prowokacyjnie napisał: „szliśmy z prędkością nieco poniżej dwóch kilometrów na godzinę. Może innym razem powinniśmy spróbować jeszcze trochę zwolnić”. Tempo wędrówek nie ma żadnych reguł.
Przytoczę dwa przemyślenia autora z „Idź krok po kroku”. Chodzenie według Kagge wydłuża życie, ale w sensie nabrania kontaktów z podłożem, otoczeniem i krajobrazem, jest też strefą wolności. Czy maszerowanie może być przyjemne? Tak – „cała przyjemność kryje się w mozolnym poruszaniu się we właściwym kierunku”.
Na koniec głębokoekologiczny fragment, który zacytuję w całości: „Kiedy jestem na wycieczce w lesie, czuję, jak całe moje jestestwo stopniowo staje się częścią otoczenia. Odczuwa się to tak, jakby ciało nie zatrzymywało się na końcach palców. W miarę upływu godzin coraz bardziej wychodzi w trawę, wrzosy, drzewa i powietrze. Jeśli ptak uszkodził skrzydło albo zwierzę chodzi głodne, czuję część jego bólu. Jest wtedy tak, jakbym był częścią czegoś, co jest nieskończenie obszerniejsze niż w codzienne życie pracownika, podatnika i członka rodziny. Nie pragnę porzucić tych ostatnich, mam jednak potrzebę stanowienia części tych pierwszych”.
Grzegorz Bożek
Rebecca Solnit, Zew włóczęgi. Opowieści wędrowne, przekład Anna Dzierzgowska i Sławomir Królak, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2018
Erling Kagge, Idź krok po kroku, przekład Witold Biliński, Muza SA, Warszawa 2020