DZIKIE ŻYCIE

Posiadanie dziecka psuje klimat, czy to jednak oznacza, że mamy zrezygnować z dzieci?

Ryszard Kulik

Okruchy ekozoficzne

Mieć dziecko czy nie mieć dziecka – oto jest pytanie. W decyzji o posiadaniu potomka coraz więcej osób bierze pod uwagę kontekst środowiskowy, w tym szczególnie konsekwencje dla klimatu. Nieprzypadkowo. Z danych opublikowanych w 2017 r. wynika, że decyzja o nieposiadaniu dziecka redukuje potencjalne emisje gazów cieplarnianych o około 58 ton. Dla porównania decyzja o przejściu na dietę roślinną ogranicza emisje o ponad siedemdziesiąt razy! Wniosek jest jeden: chcesz dbać o przyszłość planety – zrezygnuj z posiadania dzieci.

Dziecko. Fot. Ryszard Kulik
Dziecko. Fot. Ryszard Kulik

Badanie z 2021 r., opublikowane w „The Lancet” wskazuje, że aż 40% osób odpowiedziało, że ze względu na zmiany klimatu wahają się, czy zdecydować się dziecko. Tak oto powoływanie na świat kolejnych ludzkich istot stało się kwestią moralną. Od razu jednak budzą się wątpliwości co do wiarygodności tych ekologicznych motywów u osób badanych. Gdyby rzeczywiście powodem decyzji o nieposiadaniu dzieci była troska o klimat, to te same osoby skłonne byłyby również do innych wyrzeczeń w imię lepszej przyszłości. Tak się jednak najczęściej nie dzieje. Młodzi ludzie w tak zwanym wieku prokreacyjnym w znaczącym odsetku preferują styl życia, który delikatnie można określić mianem mało ekologicznego. Przykładowo, przeciętny Amerykanin emituje rocznie 16 t CO2. Podróże samolotami, jazda SUV-ami, dieta oparta na mięsie, kupowanie niepotrzebnych rzeczy – to wciąż znak rozpoznawczy bogatych społeczeństw, w tym również młodych ludzi. Ten styl życia, w którym afirmuje się wolność osobistą i idącą za nią rozpasaną konsumpcję z definicji nie toleruje żadnych ograniczeń i limitów. A posiadanie dziecka jest decyzją, która wywraca do góry nogami ten konsumpcyjny raj. Nagle najmniejsza istota w rodzinie staje się centrum świata, której niemal wszystko trzeba podporządkować. To zdecydowanie zapowiada koniec festiwalu wolności i swobody. Może więc to właśnie jest zasadniczy powód, dla którego młodzi ludzie w bogatych społeczeństwach nie chcą decydować się na dzieci? Troska o klimat może być w tym przypadku dodatkowym argumentem, w dużym stopniu jednak maskującym dużo ważniejsze motywy. Na taki mechanizm wskazują badania  przeprowadzone przez Pew Reaserch w 2021 r.1 Wynika z nich, że 44% bezdzietnych nie planuje posiadania dzieci, natomiast aż 74% par z co najmniej jednym dzieckiem nie zamierza już powiększać rodziny. Jeśli chodzi o powód, jedynie 5% ankietowanych bezdzietnych odwołało się do argumentu ekologicznego, czyli kryzysu klimatycznego i kosztów środowiskowych wywołanych rodzeniem dzieci. Najczęściej pojawiająca się odpowiedź brzmiała: „po prostu nie chcę dzieci” (56%).

Tak czy owak otwartą pozostaje kwestia wpływu posiadania dzieci na klimat. Nie ma wątpliwości, że jest on znaczący i może warto byłoby np. w modelach edukacyjnych zachęcać ludzi do nieposiadania dzieci. Wyobraźmy więc sobie świat, w którym nie ma dzieci. Oczywiście jest to tylko eksperyment myślowy, bo przecież nikt nie ma takiej władzy, by to zadekretować. Niemniej gdyby nie było dzieci, to emisje gazów cieplarnianych znacząco by spadły. Przyszłość nie rysowałaby się w tak dramatycznie czarnych barwach. Ale natrafiamy tutaj na ciekawy paradoks. Dzisiaj mówimy bowiem zatroskani, że obawiamy się, jak będzie wyglądał świat, w którym będą żyły nasze dzieci i wnuki. Możemy więc w imię lepszego świata dla przyszłych pokoleń ograniczyć liczbę dzieci. Gdyby zatem nie było dzieci, to świat byłby bezpieczniejszym miejscem dla naszych… No właśnie, dla kogo?

Dotykamy tutaj zasadniczej kwestii. Bez dzieci nie będzie ludzkiego świata. To bardzo poważny problem, z którym borykają się szczególnie bogate kraje. Starzejącym się społeczeństwom grozi demograficzna katastrofa, jeśli młodzi nie zastąpią starszego pokolenia. Jeśli więc patrzymy na dzietność społeczeństw, to dobrze byłoby, gdybyśmy widzieli cały obraz, a nie tylko jeden jego aspekt, w tym przypadku związany z emisjami gazów cieplarnianych. Tym bardziej, że postulat ograniczenia przyrostu naturalnego nie dotyczy bogatej Europy. Np. w Polsce mamy ujemne tempo wzrostu liczby ludzi. Tam, gdzie ten postulat może mieć znaczenie – w krajach Globalnego Południa – ślad węglowy poszczególnych ludzi jest bardzo niski. Zatem posiadanie dzieci nie wiąże się z poważnym ryzykiem dla klimatu.

Koniec końców największe znaczenie dla przyszłości ma to, jaki stworzymy świat i czy zdołamy systemowo rozwiązać nasze problemy środowiskowe. Fundamentalne znaczenie ma również to, jaki styl życia preferujemy i jakiego życia uczymy nasze dzieci. Te dwa elementy tworzą komplementarny układ, od którego zależy nasza przyszłość. Dzieci są ważne. Ich pojawienie się zawsze wiąże się z korzyściami i kosztami. Od nas zależy, by te drugie były możliwie niewielkie.

Ryszard Kulik

Przypisy:
1. pewresearch.org/short-reads/2021/11/19/growing-share-of-childless-adults-in-u-s-dont-expect-to-ever-have-children/