DZIKIE ŻYCIE

Kredyty węglowe a ludy tubylcze, czyli ślepa uliczka ochrony przyrody

Tomasz Nakonieczny

Idea parków narodowych jest bardzo ważną i pożądaną formą ochrony przyrody. Dobrze sprawdza się w Europie, także w Polsce, gdzie mamy znaczący ich niedomiar, a pilność podwojenia ich liczby oraz powiększenia powierzchni wielu już istniejących parków narodowych (jak np. Białowieski czy Bieszczadzki) jest wręcz paląca.

Jednak są miejsca na świecie, gdzie obszary chronione tworzone są z pogwałceniem elementarnych praw człowieka, ponieważ wiąże się to brutalną eksmisją ludności tubylczej żyjącej na danym terenie, zwykle od wielu stuleci. Bardzo często te społeczności żyły w sposób zrównoważony, bo oparty na tradycyjnej ekologicznej wiedzy danej grupy etnicznej. Ich styl życia przyczynił się do zachowania wysokiej różnorodności ekologicznej zamieszkiwanego terenu oraz wysokich walorów przyrodniczych, które później stają się przedmiotem ochrony w nowo powstających obszarach chronionych.

Kobieta z plemienia Ogiek Elisabeth Tabinoy siedzi przed pozostałościami swojego podpalonego i zniszczonego domu. Ngongeri, Njoro, Kenia. Fot. Lewis Davis © Survival International
Kobieta z plemienia Ogiek Elisabeth Tabinoy siedzi przed pozostałościami swojego podpalonego i zniszczonego domu. Ngongeri, Njoro, Kenia. Fot. Lewis Davis © Survival International

Już pierwszy powstały przed 150 laty park narodowy – amerykański Yellowstone National Park został powołany po wypędzeniu z jego terytorium lokalnej ludności indiańskiej. Zapoczątkował tym samym nie tylko potrzebną ideę konserwatorskiej ochrony przyrody, ale niestety również kolonizację poprzez konserwatorską ochronę przyrody, która ma miejsce po dzień dzisiejszy w krajach Azji i Afryki. Nota bene nowo powstały Yellowstone stosował na początku takie sposoby ochrony przyrody, które wydają się obecnie szokujące, na przykład wybijanie dużych drapieżników po to, aby zwiększyć liczebność jeleni, którymi turyści mogliby się zachwycać. Celem parku narodowego była bowiem wówczas przede wszystkim rekreacja. Później to się zmieniło i Yellowstone National Park poszedł w kierunku ochrony naturalnych procesów przyrodniczych, w tym w regenerację ekosystemów, aż po przywrócenie po wieloletniej nieobecności gatunków kluczowych, np. wilka szarego.

Jednak obecnie celem wielu nowo powstających na terenach tubylczych parków narodowych są tzw. kredyty węglowe, które w ocenie zwolenników ich tworzenia mają chronić klimat. O tym, dlaczego to fałszywe rozwiązanie, napiszę w dalszej części artykułu.

O ile słusznie twierdzi się, że obszary chronione mogą chronić przed wylesianiem i innymi działaniami powodującymi emisję CO2, o tyle wykorzystywanie tego faktu do kompensacji emisji przez przemysł, zwłaszcza, gdy tworzy się takie obszary kosztem ludności rdzennej jest błędną drogą. Zanieczyszczające przedsiębiorstwa, rządy lub osoby fizyczne mogą kupić na rynkach kredyty węglowe w celu „zrównoważenia” swoich emisji. Teoretycznie ma to być korzystne: więcej obszarów chronionych, więcej łagodzenia zmian klimatycznych, a różnorodność biologiczna i klimat zostaną uratowane! Jednak rzeczywistość jest inna.

Sprzedaż kredytów węglowych z obszarów chronionych staje się bowiem katastrofą dla ludzi, ale też... dla klimatu. Łączy bowiem w sobie wszystkie naruszenia praw człowieka spowodowane konserwatorską ochroną przyrody typu „twierdza” (fortress conservation) ze wszystkimi problemami ekologicznymi powiązanymi z procederem tzw. greenwashingu.

Po pierwsze, model ochrony typu „twierdza” przyczynia się do śmierci ludzi

Organizacje praw człowieka, niezależne dochodzenia i w coraz większym stopniu dochodzenia rządowe wyraźnie udokumentowały na przestrzeni wielu lat, w jaki sposób tworzeniu obszarów chronionych w Afryce i Azji towarzyszy zwiększona militaryzacja i przemoc1. Są one zakładane bez zgody pierwotnych mieszkańców, którzy tracą ziemie swoich przodków, od których zależy ich biologiczne przetrwanie. Stają się oni nierzadko ofiarami tortur, gwałtów i morderstw jeśli spróbują odzyskać dostęp do swoich ziem. Paradoksalnie tak powoływane obszary chronione niszczą najlepszych strażników świata przyrody – ludność tubylczą, na której ziemiach występuje 80% różnorodności biologicznej.

Doświadczenie znane chociażby z Demokratycznej Republiki Kongo pokazuje jednak, że miliony zarobione na kredytach węglowych nie trafią do społeczności, na których ziemiach węgiel jest pochłaniany lub magazynowany2. Za to znacznie zwiększa finansowanie samej ochrony przyrody, która w opisywanych przypadkach polega na ogromnej ekspansji i militaryzacji obszarów chronionych. W praktyce pieniądze rzekomo przeznaczone na „łagodzenie klimatu” zostaną wykorzystane do eksmisji ludzi z ich ziem oraz sfinansowania wynagrodzeń strażników i sprzętu wojskowego wykorzystywanego do łamania praw człowieka wobec rdzennej ludności.

Po drugie przyczynia się do śmierci środowiska przyrodniczego

Jednocześnie, co paradoksalne, może przyczyniać się do pogorszenia klimatu. Dzieje się tak dlatego, ponieważ większość programów opartych na przyrodzie (Nature-based schemes) mających na celu zrównoważenie emisji gazów cieplarnianych to po prostu oszustwa bazujące na ekologicznym dyskursie3. Liczne badania projektów offsetowych, które mają chronić lasy lub inne ekosystemy wykazały, że w rzeczywistości robią one niewiele albo nic, aby zapobiec emisji dwutlenku węgla lub magazynować dodatkowy węgiel4. Kompensaty sprzedawane w ramach takich programów powstają w wyniku oszukańczego „księgowania emisji dwutlenku węgla”, na przykład poprzez twierdzenie, że bez projektu oszczędzania emisji dany obszar zostałby bardzo szybko zniszczony, podczas gdy w praktyce nie był zagrożony.

Dom rodziny z plemienia Ogiek spłonął doszczętnie w 2023 r. podczas nielegalnych i brutalnych eksmisji przeprowadzonych przez władze Kenii. Źródło: Anon. Survival International
Dom rodziny z plemienia Ogiek spłonął doszczętnie w 2023 r. podczas nielegalnych i brutalnych eksmisji przeprowadzonych przez władze Kenii. Źródło: Anon. Survival International

Z niedawnego badania naukowego (przeprowadzonego przez badaczy z Uniwersytetu w Cambridge i przez dziennikarzy „The Gaurdian”, niemieckiego tygodnika „Die Zeit” i organizacji non-profit „SourceMaterial” zrzeszającej dziennikarzy śledczych) wynika, że ponad 90% kredytów kompensujących lasy deszczowe nie przyczynia się do ograniczenia emisji dwutlenku węgla5. W innych przypadkach projekty, które rzekomo miały zapobiegać wylesianiu na jednym obszarze, skutkowały po prostu wycinaniem drzew i uwalnianiem dwutlenku węgla w innym miejscu, przy zerowych korzyściach dla klimatu. Podobnie jak w przypadku obszarów chronionych typu „forteca”, najłatwiejszymi celami projektów węglowych są ziemie społeczności tubylczych i lokalnych, których obwinia się, że ich sposób życia pogłębia zmiany klimatyczne. Firmy zanieczyszczające, które kupują bezwartościowe kredyty na „gorące powietrze” w ramach takich projektów, twierdzą, że są „neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla”, podczas gdy nadal emitują CO2 do atmosfery. Społeczeństwu zaś wmawia się, że problem został rozwiązany, stała nadmierna konsumpcja może być przyjazna dla klimatu i że żadne zmiany nie są konieczne. Tymczasem globalne ocieplenie pogłębia się, rozprzestrzeniają się pożary lasów i pustynnienie.

Po trzecie zabija sprawiedliwość

Duże organizacje pozarządowe zajmujące się ochroną środowiska, a które czerpią korzyści z projektów kredytów węglowych, współpracują z najbardziej zanieczyszczającymi przedsiębiorstwami na świecie. Przedsiębiorstwa te korzystają z tych rekompensat, aby uniknąć konieczności zmniejszania swoich emisji. Na szczęście pod wpływem nacisków międzynarodowych znaczna część środków publicznych trafiających do branży ochrony przyrody jest obecnie poddawana analizie. W Stanach Zjednoczonych wprowadzane jest nowe ustawodawstwo, które ma powstrzymać finansowanie z pieniędzy podatników łamania praw człowieka w imię ochrony przyrody. Jednak nowe środki pochodzące z kompensacji emisji dwutlenku węgla nie będą objęte tymi nowymi standardami legislacyjnymi. Umożliwi to branży ochrony przyrody dalsze nadużywanie praw ludności tubylczej i społeczności lokalnych.

„Przyroda jest przedmiotem handlu. Obecnie sprzedaje się wodę, podobnie jak las, powietrze i ziemię”, Ninawa Huni Kui z indiańskiego plemienia Huni Kui, Brazylia

Kompensacje kredytów węglowych stanowią część nowego dążenia do utowarowienia przyrody. Projekty te ustalają cenę za przyrodę, traktując ziemie społeczności tubylczych jako zasoby węgla, które można wymieniać na rynku, aby podmioty emitujące mogły w dalszym ciągu zanieczyszczać środowisko, zaś „przemysł ochrony przyrody” mógł zdobyć miliardy dolarów, a spekulanci mogli osiągać zyski. W rezultacie tubylcza ludność i społeczności lokalne zostają wywłaszczone i pozbawione środków do życia. Programy offsetowe teoretycznie mające wspierać rozwiązania oparte na naturze („Nature-Based Solutions”) okazują się nowym kolonializmem węglowym, który nie powstrzyma kryzysu klimatycznego.

Najlepszym sposobem ochrony naszej planety jest uznanie i poszanowanie praw ludności tubylczej do ich ziemi.

W północnej Kenii pod pretekstem utworzenia nowego typu obszaru chronionego zwanego „rezerwatem” (conservancy) organizacja o nazwie NRT przejęła kontrolę nad milionami hektarów ziemi zamieszkanej przez liczne rdzenne ludy pasterskie, takie jak Samburu, Borana i Rendille. NRT to inicjatywa Iana Craiga, którego własne ranczo, obecnie zamienione w „rezerwat” dla bogatych turystów, znajduje się na ziemi skradzionej pasterzom. Ziemia ta została przekazana jego rodzinie, której związki z brytyjską rodziną królewską są dobrze udokumentowane przez dawną administrację kolonialną.

Domy plemienia Ogiek zniszczone w 2023 r. w imię ochrony przyrody przez władze Kenii w celu przymusowej eksmisji z powodu zawłaszczenia ich ziem. Źródło: Anon. Survival International
Domy plemienia Ogiek zniszczone w 2023 r. w imię ochrony przyrody przez władze Kenii w celu przymusowej eksmisji z powodu zawłaszczenia ich ziem. Źródło: Anon. Survival International

NRT twierdzi, że na tym obszarze w ramach projektu offsetowego rozpoczętego w 2013 r., przy wsparciu amerykańskiej organizacji Nature Conservancy, magazynuje miliony dodatkowych ton węgla w glebie, zmniejszając presję wypasu stad pasterzy. Chodzi o to, że jak twierdzi NRT powstrzymuje to pasterzy przed „nadmiernym wypasem”, ale pomaga im wypasać bydło w „zrównoważony sposób”, dzięki czemu roślinność może rosnąć i magazynować więcej węgla. Powstałe w ten sposób kredyty węglowe są sprzedawane dużym firmom, m.in. Meta (np. Facebook) i Netflix.

Stan faktyczny jest taki, że pasterze wypasają zwierzęta w sposób zrównoważony od pokoleń. Nowe praktyki pasterskie narzucone w ramach projektu są zwykle gorsze niż tradycyjny wypas. Nie ma też dowodów na to, że w glebie odkładany jest jakikolwiek dodatkowy węgiel. W rzeczywistości projekt polega na zniszczeniu bliskiego związku między społecznościami tubylczymi, ich stadami i środowiskiem, tego samego związku, który pozwolił im rozwijać się i odżywiać bogaty w dziką przyrodę krajobraz pastwisk. Uzbrojeni strażnicy NRT patrolujący rezerwaty, ograniczają dostęp obszaru dla pastwisk pasterzy podważając ich odporność na skutki zmian klimatu. Strażnicy byli już odpowiedzialni za dziesiątki naruszeń praw człowieka, w tym morderstwa. Ze strony lokalnych społeczności nie było żadnej wyraźnej zgody na projekt węglowy. Z kolei miliony dolarów zarobionych na sprzedaży kredytów węglowych zostaną wykorzystane do wzmocnienia kontroli NRT nad tym obszarem kosztem dziesiątek tysięcy rdzennych ludzi, którzy są najmniej odpowiedzialni za zmiany klimatyczne.

Pozytywne rozwiązania

Istnieją jednak pozytywne przykłady działań na rzecz rozwiązywania wszechkryzysu (kryzysu klimatycznego, spadku różnorodności biologicznej, konfliktów i masowych migracji) bez uciekania się do eksmisji lokalnej ludności z odwiecznych ziem. To przykłady ścisłej współpracy z ludnością rdzenną jako podmiotem z wykorzystaniem ich wypracowanych przez wieki doświadczeń w postaci tradycyjnej ekologicznej wiedzy. Metody te są też dużo tańsze niż wykupione za pieniądze wielkiego emisyjnego biznesu „chronione obszary” strzeżone przez uzbrojonych strażników. Są skuteczne i co bardzo ważne etyczne.

1. Fundacja Home Planet Fund mimo, że finansowana, oprócz prywatnych darczyńców, dzięki pieniądzom firmy odzieżowej Patagonia, której też można zarzucić pewne nieprawidłowości, robi bardzo wiele dobrego dla przyrody, klimatu i ludności tubylczej w różnych zakątkach ziemi6.

Misją fundacji jest bezpośrednie wspieranie ludności tubylczej i lokalnej, która żyje na pierwszej linii frontu walki o przyrodę i posiada potencjał rozwiązania wszechkryzysu. Fundacja współpracuje m.in. z ludami pasterskimi ze wschodniej Afryki (Uganda, Kenia, Tanzania), tymi samymi, które w innych częściach regionu padają ofiarą błędnej polityki klimatycznej i środowiskowej.

Pasterstwo praktykowane przez Masajów, Samburu, Karamojong i inne ludy w Afryce Wschodniej jest tam uprawiane od 10 tysięcy lat. Mimo to przyczynia się do utrzymywania obszarów o dużej bioróżnorodności i wiązania dwutlenku węgla.

Na prawie połowie powierzchni Afryki ponad ćwierć miliarda pasterzy angażuje się w strategiczną mobilność w wielu różnych krajobrazach, aby uzyskać dostęp do transgranicznych zasobów naturalnych.

Jak wykazały regionalne agencje badawcze, jednym z najlepszych sposobów zapobiegania głodowi w regionach suchych jest zapewnienie społecznościom pasterskim w porze suchej dostępu do kluczowych obszarów wypasu i terenów z wodą.

„Przez ponad 100 lat Masajowie byli supermocarstwem w Afryce Wschodniej, z rządem, systemem sądowniczym i potężną armią” – mówi Kimaren Riamit, szef Indigenous Livelihoods Enhancement Partners (ILEPA), jednego z partnerów Home Planet Fund w Kenii. Ale potem przybyła Imperial British East Africa Company, a Korona Brytyjska narzuciła rządy kolonialne. Niedługo później Brytyjczycy wypchnęli Masajów na południe do dzisiejszej Kenii i północnej Tanzanii – dzieląc ich ziemię na pół, aby zrobić miejsce na własne osady. Ziemia, na której pasterze Masajów wypasali swoje zwierzęta w porze suchej, została przekształcona w grunty rolne pod uprawy kolonialne. Poważny wpływ kolonializmu na pasterstwo, kulturę, użytkowanie ziemi i struktury rządowe trwa do dziś.

Pomimo udowodnionego wkładu w ochronę różnorodności biologicznej, zarządzanie pastwiskami, wspieranie lokalnych źródeł utrzymania, a także skuteczności w łagodzeniu i dostosowywaniu się do kryzysu klimatycznego, pasterstwo pozostaje słabo rozumiane i niedoceniane przez rządy. Podczas gdy społeczności pasterskie w Kenii, Ugandzie i Tanzanii roszczą sobie prawa do co najmniej połowy ziemi w swoich krajach, legalnie posiadają mniej niż 11%.

Jedynym sposobem na pełne wykorzystanie korzyści środowiskowych i społecznych pasterstwa jest pełne uznanie tych społeczności – w tym kobiet pasterskich – i wzmocnienie ich zwyczajowych terytoriów. Ochrona i utrzymanie otwartych pastwisk w celu zapewnienia wystarczającego i zrównoważonego dostępu do wypasu i wody muszą być kontynuowane.

Dlatego Home Planet Fund uważa, że wspieranie i zabezpieczanie praw do użytkowania gruntów przez pasterzy, zwłaszcza kobiety, jest jednym z najważniejszych priorytetów w łagodzeniu skutków kryzysu klimatycznego i różnorodności biologicznej, a także we wspieraniu powszechnej adaptacji w całej Afryce Wschodniej.

Home Planet Fund za pośrednictwem lokalnych partnerów wspiera lokalne działania pasterzy na rzecz ochrony różnorodności biologicznej, odporności na zmiany klimatu i zrównoważonego rozwoju gospodarczego w Afryce Wschodniej, m.in. poprzez:

  • prowadzanie pisemnych roszczeń dotyczących własności ziemi przez pasterzy;
  • rozpowszechnianie wiedzy na temat unikalnej wiedzy pasterzy na temat ochrony przyrody w Kenii, Ugandzie, Tanzanii i na całym świecie;
  • zaoferowanie pomocy technicznej społecznościom pasterskim, w tym w zakresie ich planów biznesowych, usług weterynaryjnych i zwiększonych możliwości wniesienia wkładu w przemysł wyrobów skórzanych;
  • umożliwienie kobietom ze społeczności pasterskich w odgrywaniu aktywnej roli w swoich społecznościach – od promowania i przekazywania tradycyjnej wiedzy po dbanie o zwierzęta gospodarskie i planowanie użytkowania gruntów;
  • zabezpieczenie regionalnych polityk i praktyk w Afryce Wschodniej, które będą promować pasterstwo poza granicami państwowymi, dając pasterzom miejsce przy stole na każdym szczeblu rządu.

2. Zarządzane plemiennie obszary chronione w Kenii7.

Jeden z takich obszarów chronionych znajduje się na płaskowyżu Laikipia w pobliżu Mount Kenya. Prowadzony jest przez Masajów z plemienia Il Ngwesi. Rezerwat i związany z nim ośrodek turystyczny zarządzany jest kolektywnie przez siedem wiosek.

Prawdziwym testem odporności tego typu ochrony dzikiej przyrody była pandemia Covid-19. Na jej skutek mocno ucierpiała turystyka, która jest głównym źródłem utrzymania dla rządowych rezerwatów przyrody w kraju. Spowodowało to zubożenie ludności, kłopoty finansowe parków narodowych i wzrost kłusownictwa na terenach chronionych. Tymczasem zarządzany plemiennie rezerwat okazał się nad wyraz odporny na te perturbacje. Nie zaobserwowano znacznego wzrostu kłusownictwa w masajskim rezerwacie przyrody. Tajemnica tej odporności kryje się prastarym stylu życia pasterskiego, który zależy od dobrego zarządzania otwartymi użytkami zielonymi, z korzyścią zarówno dla dzikiej przyrody, jak i dla bydła.

Około 40% przychodów z turystyki zostało zawczasu wydanych na projekty rozwojowe, opiekę zdrowotną i opłacanie edukacji dzieci pasterzy bydła. Praca ośrodka turystycznego i rezerwatu przyczyniła się do poprawy sytuacji ekonomicznej mieszkańców oraz stanu populacji dzikich zwierząt.

3. Tubylcze obszary chronione w Kanadzie8.

Jednym z pierwszych tego typu był utworzony pod koniec 2020 r. obszar w Arktyce na Zatoce Hudsona obejmujący Wyspy Ottawa. Jest to ważna ostoja niedźwiedzia polarnego, ważnego totemu dla miejscowych Inuitów. To właśnie ta społeczność jest gospodarzem tego obszaru.

Oprócz niedźwiedzi chroniony tutaj jest podgatunek biegusa rdzawego, mors atlantycki oraz kaczki arlekin i edredon. Docelowo rząd Kanady ma wesprzeć powstanie 27 tubylczych obszarów chronionych. Tego typu forma ochrony obszarów dzikiej przyrody może urealnić cel rządu kanadyjskiego objęcia ochroną 30% terenów lądowych i morskich do 2030 r. Dodatkowo wpisuje się w proces pojednawczy z ludami tubylczymi, które do tej pory boleśnie doświadczają skutków kolonializmu.

Ostatnio w świecie nauki pojawiło się zalecenie, aby objąć co najmniej 20% lądów i 20% morskich wód ochroną w celu powstrzymania szóstego wielkiego wymierania gatunków. Tymczasem terytoria tubylcze same w sobie mają potencjał ochrony nawet 30% powierzchni lądów.

Według Raportu Konsorcjum ICCA (Indigenous and Community Conserved Area – Obszary Chronione przez Społeczności Rdzenne i Lokalne) – grupy opowiadającej się za ochroną przyrody przez rdzennych mieszkańców, około 21% wszystkich lądów na Ziemi zachowuje wysoką wartość przyrodniczą właśnie dzięki rdzennym wspólnotom9. Oznacza to, że ludy tubylcze i społeczności lokalne chronią znacznie więcej powierzchni Ziemi niż nadzorowane przez państwa parki narodowe i rezerwaty, które obejmują zaledwie 14% wszystkich gruntów na Ziemi. Według Konsorcjum jego raport jest pierwszą próbą zmierzenia zasięgu obszarów chronionych przez ludy tubylcze i społeczności lokalne, znane jako ICCA lub terytoria życia.

Zasadne wydaje się iść drogą współpracy ze społecznościami rdzennymi i tubylczymi w zakresie ochrony przyrody i różnorodności biologicznej. Z nimi, a nie ich kosztem.

Na koniec warto przytoczyć wnioski ponad 20 badaczy opublikowane w czasopiśmie „Ambio”10, mówiące, że różnorodność biologiczna spada wolniej właśnie na obszarach zarządzanych przez ludność rdzenną i społeczności lokalne.

Tomasz Nakonieczny

Niniejsze opracowanie powstało w oparciu o artykuły opublikowane przez organizację Survival International, w tym „Blood Carbon”, survivalinternational.org/campaigns/BloodCarbon.

Przypisy:
1. To Purge the Forest by Force: Organized violence against Batwa in Kahuzi-Biega National, minorityrights.org/resources/to-purge-the-forest-by-force-organized-violence-against-batwa-in-kahuzi-biega-national-park.
2. John Cannon, ‘That’s a scam’: Indian firm’s REDD+ carbon deal in the DRC raises concern, news.mongabay.com/2022/06/thats-a-scam-indian-firms-redd-carbon-deal-in-the-drc-raises-concern.
3. Simon Counsell, Anatomy of a ‘Nature-Based Solution’: Total oil, 40,000 hectares of disappearing African savannah, Emmanuel Macron, Norwegian and French ‘aid’ to an election-rigging dictator, trees to burn, secret contacts, and dumbstruck conservationists, redd-monitor.org/2021/04/16/anatomy-of-a-nature-based-solution-total-oil-40000-hectares-of-disappearing-african-savannah-emmanuel-macron-norwegian-and-french-aid-to-an-election-rigging-dictator-trees.
4. Report: How Shell is using Nature Based Solutions to continue its fossil fuel agenda, en.milieudefensie.nl/news/2486-f19b4682dbb1aaeeb1bff8680f75c70b-2.pdf.
5. Patrick Greenfield, Revealed: more than 90% of rainforest carbon offsets by biggest certifier are worthless, analysis shows, theguardian.com/environment/2023/jan/18/revealed-forest-carbon-offsets-biggest-provider-worthless-verra-aoe.
6. Supporting pastoralists’ tenure rights to save grasslands, homeplanetfund.org/program/africa.
7. Fred Pearce, Amid Pandemic, Tribal-Run Conservation in Africa Proves Resilient, e360.yale.edu/features/amid-pandemic-tribal-run-conservation-in-africa-proves-resilient.
8. Levon Svents, New Indigenous protected area created in the Canadian Arctic, rcinet.ca/en/2020/11/07/arqvilliit-indigenous-protected-area-created-in-the-canadian-arctic.
9. Territories of Life. 2021 Report, report.territoriesoflife.org.
10. Victoria Reyes-García i inni, Recognizing Indigenous peoples’ and local communities’ rights and agency in the post-2020 Biodiversity Agenda, maj 2021, link.springer.com/article/10.1007/s13280-021-01561-7.