DZIKIE ŻYCIE

Wieści ze świata

Monika A. Gorzelańska, Halina Dobrucka

Reuters – z Balatonu, największego jeziora słodkowodnego w Europie Środkowej, wyparowało niedawno najwięcej wody w ostatnim stuleciu. Cztery z rzędu upalne lata oraz mała ilość deszczu spowodowała, że jezioro straciło ponad połowę swych wód, a linia brzegowa skurczyła się o 100 metrów. Balaton jest nie tylko jedną z największych węgierskich atrakcji turystycznych, ale i ekosystemem podtrzymującym życie licznych ptaków wędrownych. Naukowcy zgodnie twierdzą, że stan Balatonu to efekt ocieplenia klimatycznego. Średnia temperatura letnia nad Balatonem wzrosła o 4oC w ostatnim stuleciu. Najtańszym rozwiązaniem problemu byłoby pompowanie wody z rzek. Niemniej jednak naukowcy zgodnie twierdzą, że to zaburzyłoby wodny ekosystem. Balaton jest jeziorem, którego powierzchnia wody pokrywa prawie 400 km2. Powstało jako rezultat zmian klimatu pod koniec epoki lodowcowej i obecnie czerpie wodę z opadów deszczowych oraz z rzeki Zala. Jako jezioro bardzo płytkie, gdzie średnia głębokość nie przekracza trzech metrów, jest łatwym „łupem” dla obecnych zmian klimatycznych.

„Planet Ark” – przywódcy 10 krajów afrykańskich oraz południowoamerykańskich uczestniczyli we wrześniu w stolicy Kuby Hawanie w obradach poświęconych Konwencji ds. Zwalczania Pustynnienia, firmowanej przez ONZ. Podpisali porozumienie o wspólnym finansowaniu projektów mających na celu zatrzymanie pustynnienia terenów rolnych. Konwencja powstała w 1991 r. i była pierwszym wyrazem niepokoju związanego z powiększaniem się pustyń. Podpisały ją wówczas 34 państwa. Konwencja ma do rozdysponowania 500 milionów dolarów w postaci dotacji na najbliższe trzy lata. Susze oraz pustynnienie powodowane wycinaniem lasów na wielką skalę oraz masowym wypasaniem mogą wywołać wielki głód oraz utratę miejsc zarobkowania przez ludzi, którzy żyją z upraw na tych terenach. Jak się można domyśleć, większość z nich to najbiedniejsze państwa świata położone na terenie Sahary. Pustynnienie jest efektem stopniowego niszczenia terenów znajdujących się w suchych regionach, będącym wynikiem degradacji górnej warstwy gleby.

„WWF Bulletin” – światowe metropolie mogą znacznie zmniejszyć koszty dostarczania wody mieszkańcom poprzez proste zabiegi ochronne oraz zwiększenie pobliskich obszarów leśnych – ogłosił w swoim najnowszym raporcie World Wildlife Fund. Organizacja analizowała sytuację w 105 największych metropoliach świata, zarówno w biednych, jak i w bogatych krajach, m.in. Nowy Jork, Tokio, Bombaj czy Rio de Janeiro. „Las naturalny jest kluczowym narzędziem w oczyszczaniu wody” – powiedział na konferencji prasowej dr Chris Elliot, dyrektor Projektu Leśnego przy WWF. Korzenie drzew pełnią rolę wstępnego filtra zanieczyszczeń i ułatwiają zadanie oczyszczalniom ścieków. Wymagają też mniejszych nakładów finansowych. W Nowym Jorku w 1997 r. nie wyrażono zgody na wybudowanie nowej części filtrującej do oczyszczalni ścieków, co miałoby kosztować ok. 6-8 miliardów dolarów, a eksploatacja 300 milionów dolarów rocznie. Zamiast tego władze powiększyły tereny leśne. „Zielony plan” kosztuje 1,5 miliarda dolarów rocznie przez 10 lat, ale jego efekty będą znacznie trwalsze i niewymagające później dużych nakładów finansowych. Najlepszym miastem pod względem ekologicznych rozwiązań wodnych jest Melbourne w Australii, gdzie ponad 90% wody jest filtrowane przez lasy naturalne. Obecnie na całym świecie 5 milionów ludzi umiera rocznie w wyniku spożywania zanieczyszczonej wody.

„The Associated Press” – Front Wyzwolenia Ziemi (Earth Liberation Front – ELF), radykalna organizacja ekologiczna, wciąż prowadzi działania sabotażowe. W ostatnich latach jest oskarżana o liczne podpalenia luksusowych prywatnych domów na przedmieściach Los Angeles, Detroit czy Filadelfii, co ma zniechęcić ludzi i inwestorów budowlanych do wdzierania się z zabudową na podmiejskie dzikie tereny. ELF niszczy także samochody terenowe. Jak do tej pory nikomu nie postawiono aktu oskarżenia i nie udowodniono, że brał udział w takich działaniach. Niektóre z tych ataków były jednymi z najkosztowniejszych w historii. Rod Coronado, legendarna postać w amerykańskim ruchu radykalnej ekologii, pełniący rolę rzecznika prasowego ELF, twierdzi, że obecne pokolenie działaczy to wojownicy prowadzący walkę na śmierć i życie. „Kiedy ja zaczynałem działać w ruchu ekologicznym, to wbijanie gwoździ w drzewa było wielką sprawą [gwoździe miały uniemożliwiać wycinkę drzew – przyp. M.G.]. Obecnie spalenie domu wartego kilka milionów dolarów jest czymś powszechnym w tych kręgach”. Coronado uczestniczył w zatopieniu dwóch statków rybackich polujących na wieloryby w Islandii, za co odsiadywał wyrok. Aktywiści ELF znajdują się wśród najbardziej poszukiwanych przez FBI przestępców. Organizacja ta spowodowała ponad 100 milionów strat, ale nie zrobiła krzywdy cielesnej żadnemu człowiekowi. Jednak ostatnio na jej stronie internetowej pojawiło się oświadczenie mówiące, iż „podczas gdy niewinne życie nie zostanie nigdy zabrane, to aktywiści ELF nie będą się wahali przed wymierzeniem sprawiedliwości przy pomocy pistoletu, jeśli ktoś na to zasłuży”. Działania ELF potępiają prawie wszystkie amerykańskie organizacje ekologiczne. Carl Pope, szef Sierra Club, największej amerykańskiej organizacji ekologicznej, powiedział: „Działacze ELF to nie ekolodzy – to podpalacze”.

„Tortington Common” – latem odbyły się liczne antyautostradowe protesty w West Sussex w Wielkiej Brytanii. Część planowanej autostrady A27 przez południowe wybrzeże stanowi bardzo poważne zagrożenie dla ekosystemu. Przebieg trasy wiedzie bowiem przez rozlewiska rzeki Arun, tworzące unikatowe tereny podmokłe oraz przez okoliczne stare lasy, gdzie drzewa mają często ponad 30 metrów wysokości. Poza tym protesty antyautostradowe były także prowadzone w Utrechcie w Holandii. Według rządowych planistów, obecna autostrada A28 ma niewystarczającą przepustowość i trzeba ją powiększyć. Sama autostrada została wybudowana w latach 80. i prowadzi przez lokalne lasy, wbrew ówczesnym protestom okolicznych mieszkańców i ekologów.

„Globe” – według ostatnich badań przeprowadzonych przez biologów w Parku Narodowym Yellowstone, wilki, które zostały wprowadzone ponownie do ekosystemu w 1995 r. mają bardzo pozytywny wpływ na jego stan. Odkąd w Yellowstone żyją wilki, na tereny te powróciły lokalne rodzaje wierzb, będące siedliskiem dla licznych ptaków wędrownych oraz bobrów. Do tej pory młode wierzby rosnące na granicy lasów i łąk były zjadane przez niemające naturalnych wrogów jelenie. Po reintrodukcji wilków, jelenie przebywające zbyt długo na skraju lasów stały się łatwą ofiarą. Tak więc jelenie nie przebywające zbyt długo na polach i łąkach umożliwiły pojawienie się wierzb, a te z kolei umożliwiły powrót na dawne tereny innych przedstawicieli flory. Osoby odpowiedzialne za wdrożenie projektu mówią, że ich nadzieje co do powrotu wilka do Yellowstone przeszły wszelkie oczekiwania. Natomiast obawy hodowców bydła nie potwierdziły się. Wilki nie tylko nie polują na bydło, ale i zmniejszają populację kojotów, które są większym zagrożeniem dla hodowli niż wilki. Po raz kolejny potwierdza się głoszona przez ekologów zasada, że mechanizmy samej przyrody są najlepszym sposobem na rozwiązanie problemów ekologicznych.

Monika A. Gorzelańska

„Russian Environmental Digest” vol. 5 nr 31 – w Moskwie w dalszym ciągu kwitnie nielegalny handel dzikimi zwierzętami, sprzedaje się m.in. osobniki gatunków zagrożonych, jak lemury, rzadkie ptaki, kajmany. Dawniej odbywało się to na Pticzym Rynku – targowisko to zamknięto, lecz po pewnym czasie otwarto je w innym miejscu miasta. Transakcji dokonuje się również przez Internet. Na lotnisku Szeremetiewo wykryto partię uśpionych papug oraz sokoły; ptaki szmugluje się do krajów arabskich po cenach sięgających tysięcy dolarów. W Ussuryjsku natomiast przyłapano dwóch Rosjan na próbie przemytu do Chin 18 niedźwiedzi.

Jeszcze groźniejszy – i bardziej dochodowy – jest handel częściami ciał zwierząt. Z Rosji wysyła się skóry i kości tygrysów oraz woreczki żółciowe niedźwiedzi – te używane są w medycynie ludowej krajów azjatyckich. Na trasie do Chin przechwycono także 26 zamrożonych paszczy niedźwiedzich. W wielkich ilościach przemyca się kawior – według szacunków, nielegalnie pozyskuje się go dziesięciokrotnie więcej niż legalnie. Jesiotr (źródło kawioru) w czasach carskich był chroniony, zwłaszcza w okresie tarła. Obecnie zagraża mu nie tylko kłusownictwo, lecz i skażenie środowiska wskutek wydobycia ropy i gazu na Morzu Kaspijskim.

Handel dzikimi zwierzętami i częściami ich ciał to, według Interpolu, biznes najbardziej dochodowy po narkotykach.

„Russian Environmental Digest” vol. 5 nr 32 – w Sankt Petersburgu działa Dziecięce Centrum Środowiska, gdzie młodzież szkolna bierze udział w programie Wspólne Ratowanie Wody. Ideą programu jest wykazanie, jak cenna jest dla nas wszystkich czysta woda i jakie problemy przynosi jej oczyszczanie i dostarczanie. Uczniowie dowiadują się, ile wynosi dzienne zużycie wody przez każdego mieszkańca miasta, ile litrów potrzeba na przykład na prysznic; demonstruje się im całą drogę, jaką odbywa woda od ujęcia do domowego kranu; widzą, ile wysiłku i kosztów wymaga oczyszczanie. Jest to nowy system edukacji. Uczniowie sami przeprowadzają badania bakteriologiczne okolicznych wód, mierzą stopień zanieczyszczenia chemicznego i biologicznego, obserwują, jak skażona woda zatruwa zwierzęta. Potrafią sami przeprowadzić oczyszczenie próbki wody np. z ropy. W domach stosują oszczędzanie wody i rozgrywają między sobą konkursy na skuteczne oszczędzanie. To chyba dobry pomysł do naśladowania.

„Russian Environmental Digest” vol. 5 nr 33 – raport WWF donosi, że odkąd w Afganistanie pojawili się zamożni członkowie międzynarodowych sił pokojowych, wzmogło się tam kłusownictwo jednego z najrzadszych dużych kotów, pantery śnieżnej (irbisa). Tych wspaniałych zwierząt, żyjących wzdłuż łańcucha Himalajów, teoretycznie znajdujących się pod ścisłą ochroną, pozostało zaledwie około 7 tys. osobników, zaś w handlu pojawiły się jego popielate, ciemno nakrapiane futra z puszystym ogonem – oczywiście bardzo kosztowne. Sprawa na tyle zaniepokoiła Europejczyków, że np. wojskowe radio brytyjskie w Afganistanie apeluje, by nie nabywać tych futer. Irbisa tępią również miejscowi hodowcy, gdyż poluje on na zwierzęta udomowione, a to z powodu przetrzebienia dzikiej zwierzyny. Kolejny powód zabijania tych zwierząt to, jak w przypadku innych gatunków, fakt, iż różne części ciała irbisa są wysoko cenione w tradycyjnej medycynie chińskiej.

„Global Response” – U.S. Export-Import Bank odrzucił projekt finansowania rurociągu Camisea w peruwiańskiej Amazonii. Stało się tak w efekcie nacisków grup ekologów oraz obrońców praw mieszkających tam ludzi. Budowa zagrażałaby rezerwatowi miejscowych Indian, tamtejszym lasom i ich bioróżnorodności, zaś jej terminal nad oceanem – Morskiemu Rezerwatowi Paracas.

„Taiga Info” – od kwietnia br. dwoje Kanadyjczyków wędruje pieszo wraz z ogromnym stadem karibu – około 123 tys. osobników – i obserwuje ich życie. Wędrówka zaczęła się na obszarze ich zimowania. Stamtąd zwierzęta ruszyły w kierunku Narodowego Rezerwatu Arktycznego, ich terenu cielenia się. Znajduje się on w dorzeczu Jukonu, już poza granicą z Alaską. Temu właśnie obszarowi zagraża wydobycie ropy i gazu, prowadzone od kilku miesięcy.

„Russian Environmental Digest” vol. 5 nr 34 – Wołga, od stuleci dostarczająca w obfitości wielu gatunków ryb, a na niektórych terenach używana jako woda pitna, obecnie zupełnie zmieniła swój charakter. Kiedyś łowiono w niej białego łososia, bieługę, jesiotra i sterleta, były śledzie i sumy. Teraz odławia się ryby-mutanty, bezokie, bez ogonów, ze skrzywionym kręgosłupem. Wylęgające się z jaj osobniki miewają zdeformowane głowy i narządy wewnętrzne, nawet są pozbawione skrzeli, niezdolne do życia. W pięciu miejscach wielkiej rzeki życie zanikło zupełnie. Ichtiolodzy wiążą te zmiany z kryzysem środowiska. W poprzednim wieku wybudowano na Wołdze dużą ilość zapór, wzdłuż brzegów wyrosły olbrzymie zakłady przemysłowe; jadłospis mieszkańców rzeki zmienił się całkowicie. Najbardziej wartościowe gatunki ryb zniknęły lub są bliskie wyginięcia. Znacznie skurczyły się tereny tarlisk. Natomiast pojawiły się nowe gatunki, znane z Morza Północnego i Barentsa, a także płaszczki z Morza Kaspijskiego.

Co roku do Wołgi zrzuca się 300 tys. ton substancji organicznych, 60 tys. ton produktów ropopochodnych, 120 tys. ton nawozów azotowych. Siedem milionów ton substancji stałych, emitowanych do atmosfery, w tym cząstki metali, opada na obszar dorzecza, przedostaje się do gleb i wód gruntowych. Woda podlega oczyszczaniu tylko w wielkich miastach. Oczywiście tak zaburzone życie rzeki wpływa także na zdrowie i życie ludzi: w wodzie pojawiły się robaki i pasożyty wywołujące choroby u ludzi spożywających ryby.

Dziesięć lat temu rząd Rosji ogłosił program Odrodzenie Wołgi – jak na razie nie wszedł on w życie.

Opracowanie: HaDo