DZIKIE ŻYCIE

Dzieci i polowania – nie ma zgody na przemoc w żadnej postaci

Monika Stasiak

Polskie prawodawstwo jest zgodne co do tego, że najmłodszych obywateli należy chronić przed przemocą – zarówno tą, której mogliby doświadczać osobiście, jak też tą obserwowaną z pozycji świadków. Na potwierdzenie tego stanu rzeczy warto przytoczyć dwa zapisy prawne.

Pierwszym z nich jest art. 72 Konstytucji, który stwierdza: „Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją”.


Daria Gosek-Popiołek z Razem podczas protestu przeciwko dzieciom na polowaniu, 22 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk
Daria Gosek-Popiołek z Razem podczas protestu przeciwko dzieciom na polowaniu, 22 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk

O obserwowaniu przez dzieci przemocy (w tym przypadku wobec innych gatunków) mówi z kolei art. 34 ust. 4 pkt 2 Ustawy o ochronie zwierząt w tych słowach: „Zabrania się uboju lub uśmiercania zwierząt kręgowych przy udziale dzieci lub w ich obecności”.

W obliczu powyższego zaskakujący jest fakt, że przez dziesiątki lat spod tych przepisów wyjęta była Ustawa Prawo łowieckie. Dlaczego? Nie jest to do końca jasne. Choć zaprowadzenie nieletnich do rzeźni oznaczałoby w myśl tych przepisów ścigane prawem przestępstwo, wzięcie ich na polowanie, gdzie patrzą na zabijanie i dobijanie zwierząt oraz na rytualne układanie ich ciał w czasie pokotu, nie było nawet wykroczeniem.

W 2015 r. razem z UNICEF Polska, Stowarzyszeniem „Niebieska Linia”, Komitetem Ochrony Praw Dziecka oraz Fundacją Dzieci Niczyje – Pracownia na rzecz Wszystkich Istot zaapelowała w tej sprawie do ówczesnego Prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego oraz do Rzecznika Praw Dziecka. Powołując się na prawodawstwo polskie i międzynarodowe, a także na względy bezpieczeństwa i argumenty psychologiczne, organizacje domagały się od prezydenta działań zmierzających do wprowadzenia całkowitego zakazu udziału dzieci w polowaniach. Zakaz udziału dzieci w polowaniach był również jednym z postulatów do projektu nowelizacji Ustawy Prawo łowieckie, które wysuwaliśmy wraz z koalicją Niech Żyją!.


Polowania nie dla dzieci, pikieta w Warszawie, 22 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk
Polowania nie dla dzieci, pikieta w Warszawie, 22 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk

„Dziecko jest człowiekiem, trzeba szanować jego rozwój i podmiotowość. Nie można sobie uzurpować prawa do bycia posiadaczem dziecka i robienia z nim, czego się zechce, bo taka jest tradycja w czyjejś rodzinie. Jeśli tradycja jest krzywdząca, to trzeba posłuchać psychologów, wychowawców, nauczycieli czy nawet ekologów. Tak jak słuchamy lekarzy, gdy dziecko jest chore na grypę lub katar, którzy doradzają nam, co zrobić, aby dziecko było zdrowe. Tutaj mamy do czynienia z podobną sytuacją – też należy kogoś posłuchać” – mówiła wówczas w wywiadzie dla „Dzikiego Życia” Mirosława Kątna1 – działaczka społeczna, współtwórczyni Komitetu Ochrony Prawa Dziecka.

Działania na poziomie legislacyjnym wspierane były przez akcje bezpośrednie, takie jak bezprecedensowe wystąpienie aktywistów i aktywistek z różnych środowisk w trakcie Hubertusa Spalskiego w 2016 r. Impreza przyciągająca corocznie środowiska myśliwskie z całego kraju, kończyła się publicznym pokotem, do obserwowania którego zapraszano również rodziny z dziećmi. Emocjonalna akcja, w czasie której aktywiści przytulali się do leżących na pokocie martwych zwierząt, odbiła się szerokim echem w mediach, pokazując dramatyczną rozbieżność między deklarowanym przez myśliwych uczeniem dzieci miłości do przyrody, a jego faktyczną realizacją poprzez celebrację zabijania.

Mimo zaangażowania wielu środowisk, zmiany w Prawie łowieckim nastąpiły nie w 2015 r., a dopiero w kilka lat później, wraz z planowaną przez rząd nowelizacją ustawy. I tu nie obyło się jednak bez zażartych bojów. Rządowy projekt stworzony był bez konsultacji ze stroną społeczną, a legislatorzy przez długi czas odżegnywali się od tego, by uwzględnić jakiekolwiek poprawki wnoszone przez naukowców i organizacje pozarządowe. Oprócz zakazu udziału dzieci w polowaniach, postulowaliśmy wówczas m.in.: zakaz dokarmiania dzikich zwierząt, odsunięcie polowań od zabudowań mieszkalnych o co najmniej 500 metrów, zakaz polowań zbiorowych i zabezpieczenie konstytucyjnego prawa własności, umożliwiającego wyrażenie sprzeciwu właścicieli działek na polowania na ich ziemi. Pod apelem do posłów w sprawie poparcia społecznych poprawek do ustawy podpisało się wówczas ponad 10 tysięcy obywatelek i obywateli.

Wszystkie te działania przyniosły skutek dopiero w 2018 r., gdy Sejm poparł nowelizację prawa łowieckiego, a wraz z nią przepis o zakazie udziału dzieci w polowaniach.


Polowania nie dla dzieci, pikieta w Warszawie, 22 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk
Polowania nie dla dzieci, pikieta w Warszawie, 22 lipca 2020 r. Fot. Radosław Ślusarczyk

Wówczas wydawało się, że to koniec batalii. Jednak od wprowadzenia nowelizacji, lobby myśliwskie już kilkakrotnie próbowało, tylnymi drzwiami, zmienić przepisy dotyczące polowań w obecności dzieci m.in. za pośrednictwem: przedłożonego przez Polski Związek Łowiecki Ministerstwu Środowiska projektu nowelizacji oraz (usprawiedliwianego walką z ASF) ministerialnego projektu rozporządzenia w sprawie zmiany regulaminu polowań.

To, czego nie udało się w pełni osiągnąć myśliwym przez ostatnie dwa lata, może się udać teraz. W kwietniu tego roku Sejm zajął się projektem obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej, którego celem jest przywrócenie udziału dzieci w polowaniu. Jak dotąd projektem zajmowała się sejmowa Komisja Ochrony Środowiska, która po burzliwych dyskusjach zarekomendowała rezygnację z dalszego procedowania ustawy. Teraz wynik głosowania w komisji trafi na plenum sejmowe, gdzie rozstrzygną się dalsze losy myśliwskiego projektu. Z jakim skutkiem? Czas pokaże.

Tym, co budzi w całej sytuacji niepokój, jest upór, z jakim myśliwskie lobby walczy o możliwość wystawiania dzieci na przemoc, pod pretekstem budowania więzi rodzicielskich oraz pielęgnowania tradycji. Raz odebrane przywileje są myśliwym solą w oku, zaś aparat legislacyjny państwa chętnie daje posłuch absurdalnym argumentom o wychowawczych prawach rodziców. Dlatego warto wciąż od nowa przypominać za mec. Karoliną Kuszlewicz (tekst dla „Gazety Wyborczej”2): „Trzeba stanowczo przypomnieć, że władza rodzicielska to przede wszystkim obowiązki rodziców i ich odpowiedzialność wobec dziecka, a nie prawo do dowolnego zarządzania jego życiem. […] Państwo, szanując władzę rodzicielską, ma jednocześnie kierować się poszanowaniem praw dzieci, które powinny być nadrzędną wartością. Dlaczego? Bo dzieci się same nie obronią!”.

Monika Stasiak

Przypisy:
1. Wywiad z Mirosławą Kątną, Polowania krzywdzą dzieci, „Miesięcznik Dzikie Życie”, 2015, nr 5.
2. Karolina Kuszlewicz, Zakaz zabierania dzieci na polowania narusza prawa konstytucyjne rodziców – myśliwych? To interpretacja nie do przyjęcia, wyborcza.pl, 25 lipca 2020 r.