Grunt to podstawa. O glebie. Część 2
Permakultura nadziei
W poprzednim artykule („Dzikie Życie”, nr 6/2025) starałem się przedstawić uzasadnienie dla kilku stwierdzeń, które będą kluczowe w dalszym ciągu rozważań na temat gleby i jej znaczenia dla nas jako ludzi. Przede wszystkim omówiłem zagadnienie gleby jako relatywnie cienkiej warstwy skorupy ziemskiej, znajdującej się na samej górze, na styku z atmosferą. Jednocześnie istnienie gleby jest ściśle powiązane z istnieniem życia. Nie można mówić o glebie, jeśli nie znajduje się w niej życie. I na odwrót: gleba jest podstawą niemal wszystkich ekosystemów lądowych i większości morskich. W tym kontekście, bez gleby nie ma życia, a bez życia nie można mówić w ogóle o istnieniu gleby.
Na tej podstawie wysnułem wniosek, że dla ludzi, jako istot znajdujących się w szczytowych poziomach ekosystemów lądowych, nie ma możliwości istnienia bez gleby jako nośnika życia. Jest to zarówno istotne na poziomie ogólnym, jak i staje się bardziej oczywiste, gdy przejdziemy na poziom szczegółowy. Z kolei ten poziom najlepiej zobrazować na przykładzie rolnictwa.
W rolnictwie przemysłowym gleba jest wykorzystywana jak każdy inny surowiec, czyli na podobnej zasadzie jak paliwo do ciągnika. Poddanie rolnictwa bezpośrednim zasadom rynkowym i mechanizmom globalizacji powoduje, że celem działalności rolnej jest osiągnięcie jak najwyższego zysku w jak najkrótszym czasie, podobnie jak ma to miejsce w przypadku większości przedsięwzięć biznesowych.
W przypadku rolnictwa gleba, sprowadzona do poziomu zawartości poszczególnych pierwiastków najbardziej niezbędnych do rozwoju roślin, jest jedynie ich zasobem dostępnym bezkosztowo, w sensie ekonomicznym. Natomiast, gdy te pierwiastki zostaną wyczerpane lub okażą się nie wystarczające, należy je suplementować syntetycznymi nawozami, sprowadzając glebę coraz bardziej do formy fizycznego „stelaża” dla roślin.
Z punktu widzenia moralnego i środowiskowego powyższy sposób postępowania jest oczywiście niepożądany. Wytwarzanie sztucznych nawozów wiąże się z dużym wydatkiem energetycznym, dokonywanym za pomocą wykorzystania paliw kopalnych. W konsekwencji, produkcja nawozów sztucznych jest istotnym źródłem dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych. Jednocześnie sposób wykorzystania tych nawozów generuje blisko dwa razy większą emisję gazów cieplarnianych niż sama produkcja, a cały cykl wytwarzania nawozów sztucznych odpowiada za ponad 2% globalnej emisji gazów cieplarnianych, w tym niemal 11% całkowitych emisji globalnego sektora rolnego (a mowa tu tylko o nawozach azotowych)1. Ponadto coraz częściej wykazuje się, że jedną z przyczyn postępującej degradacji gleby, w tym jej kompresji, w sensie czysto fizycznym jest właśnie wykorzystywanie w rolnictwie nawozów sztucznych2.
Jednocześnie z praktycznego punktu widzenia należy zauważyć, że nawet na przestrzeni ostatnich niemal dwudziestu lat obserwuje się stały wzrost użycia nawozów sztucznych3. Ponadto w podobnym okresie produkcja zbóż, na przykładzie pszenicy, pozostaje na stabilnym poziomie4. Pierwszy wniosek, jaki się nasuwa z analizy tych dwóch zmiennych jest taki, że musimy wykorzystywać coraz więcej nawozów sztucznych tylko po to, aby utrzymać bieżący poziom produkcji. Niestety nie ma obecnie wystarczających badań aby w pełni potwierdzić tę zależność, więc na potrzeby tego artykułu potraktuję ją jako roboczą hipotezę.
Jeśli założymy, że istotnie jest tak, że zwiększone wykorzystanie nawozów sztucznych powoduje zubożenie gleby (m.in. poprzez zwiększoną erozję, podatność na kompresję oraz likwidację życia glebowego), to coraz większe wykorzystywanie tych nawozów tylko po to, aby utrzymać obecny poziom produkcji prowadzi do zależności w rodzaju błędnego koła. W dodatku ze ślepym zaułkiem, którym jest globalne załamanie żyzności gleby i produkcji żywności. Chciałbym tutaj zaproponować to potencjalne ryzyko jako bardzo silny powód natury czysto praktycznej, aby zająć się glebą w stopniu szerszym niż tylko wykorzystywanie i uzupełnianie kilku podstawowych pierwiastków.
Trzeba podkreślić, że wykorzystywanie nawozów sztucznych nie jest jedynym zagrożeniem dla żyzności gleby, kolejnym mogą być orka i ogólnie pojęte przewracanie gleby po zbiorach, co w istotny sposób zwiększa jej erozję5. Kwestia gospodarki orkowej nie tylko powoduje erozję i przesuszanie gleby, co staje się szczególnie istotne na obszarach narażonych na suszę wskutek zmian klimatu, jak na przykład w Polsce. Dodatkowo zabiegi orkowe są wysoce energochłonne zarówno jeśli chodzi o pracę ludzką, jak i wykorzystywanie maszyn i paliw kopalnych. Z tego względu coraz częściej przechodzi się na gospodarkę bezorkową, niemniej wciąż w zbyt małym stopniu.
Jednocześnie zmiana metody gospodarowania pociąga za sobą szereg konsekwencji, na które należy się przygotować. Jednym z powodów, dla których stosowano orkę była możliwość kontroli zachwaszczenia. Szczególnie w przypadku zubożonych gleb, gdzie równowaga biologiczna została już zaburzona m.in. przez wykorzystywanie nawozów sztucznych i wiele lat gospodarki orkowej, chwasty pojawiają się szybciej i mogą niwelować zbiory pożądanych przez rolnika upraw. Z tego powodu, często rolnicy przechodzący na gospodarkę bezorkową albo szybko od niej odchodzą, albo uzupełniają ją o zwiększone stosowanie herbicydów, jak również pestycydów, które często idą w parze6. Takie praktyki są w oczywisty sposób szkodliwe, ponieważ zaburzają biologię gleby i w istotny sposób obniżają jej potencjał w zakresie utrzymywania życia glebowego7.
Na tym przykładzie widać, w jaki sposób stosowanie poszczególnych technik, jak na przykład gospodarki bezorkowej, bez holistycznego podejścia do zagadnienia żyzności gleby może być przeciwskuteczne. W takim wypadku istnieje bowiem duże ryzyko, że likwidując poszczególne objawy (np. zwiększona erozja gleby przy gospodarce orkowej), a jednocześnie nie biorąc pod uwagę tego, co leży u podstaw problemu spadku żyzności gleby (tj. malejący poziom i zróżnicowanie życia glebowego), możemy doprowadzić do jeszcze większego pogłębienia problemu (np. poprzez zwiększone użycie pestycydów niwelujemy życie glebowe i w efekcie zwiększamy ryzyko erozji mimo braku orki).
Odpowiedź wydaje się prosta: wystarczy dbać o życie glebowe, a wtedy nie powinno być problemu. Niemniej ta prosta odpowiedź może być trudna w implementacji w praktyce z uwagi na to, że cały nasz model gospodarczy, włącznie z rolnictwem, działają w sposób redukcjonistyczny i liniowy. Inaczej mówiąc: identyfikujemy poszczególne, jak najbardziej zawężone problemy, a następnie stosujemy metody, aby te problemy rozwiązywać. Natomiast chciałbym pokusić się o stwierdzenie, że takie podejście nie rozwiąże problemu z żyznością gleby, ponieważ zwyczajnie jest ona zależna od wielu różnych elementów (tj. zróżnicowane formy życia, skład chemiczny i fizyczny gleby, warunki klimatyczne itd.), więc zajmowanie się tylko jednym niczego nie zmieni. Może natomiast jeszcze bardziej wytrącić system glebowy z równowagi.
Czy to jednak oznacza, że jesteśmy skazani na spadający poziom żyzności gleb i jej suplementację metodami syntetycznymi aby zachować poziom produkcji? Niekoniecznie. Rozwiązaniem jednak nie mogą być poszczególne techniki gospodarowania, ale zmiana podejścia. Podobnie jak w przypadku wody, omawianej w jednym z poprzednich tekstów z tej serii, również gleba powinna przestać być traktowana jako zasób lub surowiec. Jest ona bowiem żywym organizmem, który może nam zapewnić dużo korzyści, ale tylko wtedy, gdy będziemy z nią postępować tak, jak robi to Natura. Podstawą każdej aktywności rolniczej powinno być zwiększanie różnorodności biologicznej i wspieranie życia glebowego.
Jeśli zmienimy paradygmat myślenia w tym kierunku, techniki które będziemy stosować w gospodarstwie staną się zagadnieniem wtórnym. Skorzystają na tym natomiast wszyscy, włącznie z rolnikami, również w sensie finansowym, ponieważ nawet jeśli przyjmiemy, że celem rolnika jest zysk finansowy, to ma on dwie strony. Z jednej można zwiększać przychody, co w pewnym momencie nieuchronnie będzie się wiązać z coraz większymi kosztami (tj. zakupem paliwa, pestycydów, herbicydów, nawozów) i, co pokazuje obecny rynek rolny, w efekcie wartość pracy rolnika będzie transferowana do dużych korporacji zapewniających te wszystkie zasoby zewnętrzne. Z drugiej strony, można minimalizować koszty przy zachowaniu przychodów, podejmując działania w taki sposób, aby wspierać procesy naturalne. Może nie zapewni to rekordowych plonów, a już na pewno nie w okresie przejściowym, ale za to ograniczy koszty, przez co większa część wartości pracy rolnika zostanie w jego kieszeni. Już choćby ten ostatni efekt wydaje się być pożądany, również z perspektywy społecznej. W końcu godne wynagrodzenie za pracę jest tym, co zapewnia spokój i równowagę w społeczeństwie. A na tym skorzystamy wszyscy, nie tylko mikroorganizmy glebowe.
Adam Barcikowski
Adam Barcikowski – doktor nauk prawnych i ekonomista, projektant permakultury, prowadzi gospodarstwo w oparciu o zasady permakultury i rolnictwa regeneratywnego „Naturalna Farma”, autor powieści i opowiadań fantastycznych.
Przypisy:
1. Zob. Ledo A., Menegat S., Tirato R., Greenhouse gas emissions from global production and use of nitrogen synthetic fertilisers in agriculture, Sci Rep 12, 14490 (2022). doi.org/10.1038/s41598-022-18773-w.
2. Zob. Müller K., Oliver M.A., Siebe C., Overview chapter on soil degradation, Encyclopedia of Soils in the Environment (Second Edition), Academic Press, 2023, s. 165-171, doi.org/10.1016/B978-0-12-822974-3.00270-6.
3. Production of fertilizers worldwide from 2005 to 2022, by nutrient (in million metric tons), statista.com/statistics/1290786/global-fertilizer-production-by-nutrient.
4. Global wheat production from 1990/1991 to 2024/2025 (in million metric tons), statista.com/statistics/267268/production-of-wheat-worldwide-since-1990.
5. Coombs A., The Dirty Truth About Plowing. No-till agriculture lowers erosion rates, worldwide survey finds, 07.08.2007, science.org/content/article/dirty-truth-about-plowing.
6. New report reveals US no-till’s massive pesticide problem, 29.04.2025, organicresearchcentre.com/news-events/new-report-reveals-us-no-tills-massive-pesticide-problem.
7. M. T. Rose, T. R. Cavagnaro, C. A. Scanlan, T. J. Rose, T. Vancov, S. Kimber, I. R. Kennedy, R. S. Kookana, L. Van Zwieten, Impact of Herbicides on Soil Biology and Function, Advances in Agronomy, Academic Press, Tom 136, 2016, s. 133-220, doi.org/10.1016/bs.agron.2015.11.005.
Nowe rezerwaty – wspieram
Lipiec / sierpień 2025