9 na 10 wyborców koalicji popiera zmianę. Tusk się ociąga
Blisko 90 proc. zwolenników Koalicji Obywatelskiej uważa za ważną obietnicę realizacji przedwyborczych obietnic w zakresie ochrony i odbudowy przyrody w Polsce. W skali społeczeństwa poparcie dla tego postulatu wynosi 77 proc. - wynika z raportu Instytutu Spraw Publicznych. Tymczasem przyszłość kluczowego w tym kontekście unijnego prawa zależy od stanowiska Polski.
Przepisy dotyczące odbudowy zasobów przyrodniczych (Nature Restoration Law — NRL) zostaną poddane pod głosowanie 17 czerwca na Radzie Unii Europejskiej. Nowe prawo ma wspierać działania zmierzające do odbudowy ekosystemów leśnych, rzecznych czy rolniczych. Ułatwi również odtworzenie mokradeł, a także odbudowę populacji owadów zapylających.
Prawo konieczne dla lasów i rzek
Przyjęcie rozporządzenia jest bardzo ważne dla ochrony lasów. Aż połowa siedlisk leśnych Natura 2000 w Polsce znajduje się w złym stanie ochrony, a stan co niemal co trzeciego siedliska uległ w ostatnich latach pogorszeniu. Odbudowa kondycji polskich lasów, co nowy rząd obiecywał przed wyborami, nie odbędzie się bez rozwiązań systemowych
— uważa Augustyn Mikos z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Konkretne cele zawarte w rozporządzeniu dotyczące rzek mają natomiast złagodzić nachodzące po sobie fale susz i powodzi. Do 2030 roku oznaczałoby to przywrócenie 25 tys. km rzek w UE do stanu swobodnego przepływu. Dr hab. Ewa Jabłońska z Uniwersytetu Warszawskiego podkreślała w komentarzu do nowego rozporządzenia, że uwodnienia mokradeł i renaturyzacja rzek należą również do najpilniejszych i kluczowych działań dla ochrony cennych siedlisk przyrodniczych.
Wszystko to ma na celu powstrzymanie skutków zmiany klimatu. A to od stanu przyrody, według wyliczeń Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), zależy ponad połowa światowego PKB. Dodatkowo, choć inwestycje oznaczają nowe koszty, szacunki Komisji Europejskiej pokazują, że odbudowa zasobów przyrodniczych zwróci się nawet 10-krotnie.
Polski głos na wagę złota
Na poziomie unijnym rozporządzenie popiera aż 19 z 27 państw członkowskich. Przeciwne są między innymi Szwecja, Belgia, Włochy, Austria i Węgry. Głos Polski na "tak" oznaczałby przekroczenie progu 65 proc. mieszkańców Unii i wejście w życie nowych przepisów.
Czy to nastąpi? Nadal nie wiadomo. Choć rozporządzenie w obecnej formie jest wynikiem długich negocjacji, w ramach których uwzględniono obawy wszystkich środowisk, Europejska Partia Ludowa, w skład w której wchodzą politycy PO i PSL jest głównym przeciwnikiem projektu. A ostatnia deklaracja premiera Donalda Tuska w tej sprawie pochodzi z marca i można z niej wywnioskować, że Polska należeć będzie raczej do blokujących przepisy:
Prawdopodobnie uda nam się w ogóle zablokować ten projekt. Będziemy działali na zasadzie pełnej dobrowolności. To jest oczywiście potrzebne ze względu na gospodarkę wodną i na ochronę środowiska. Długoterminowo też w interesie samych rolników. Ale będziemy robili to bez przymusu europejskiego. Wyłącznie tam, gdzie będzie na to zgoda, ochota i pieniądze
— mówił Donald Tusk na konferencji prasowej
"Nie chcemy żyć na kontynencie targanym suszami, powodziami albo falami upałów"
Tak postawiona sprawa spotyka się ze zdziwieniem po stronie organizacji zajmujących się przyrodą.
Skoro sam premier przyznaje, że są to działania w interesie rolników i zapowiada podejmowanie podobnych kroków na własną rękę, dlaczego nie poprze prawa, które w założeniu daje każdemu państwu możliwość samodzielnego doboru rozwiązań?
— pyta Mikos.
Podkreśla również, że proponowany system jest oparty nie o przymus, a zachęty dla rolników. Poza finansowym wymiarem zachęt rolnicy zyskają dzięki odbudowie populacji zapylaczy, bo będą mieli większe plony, a dzięki odbudowie mokradeł gospodarka wodna na polach będzie lepiej zbilansowana.
Podobną perspektywę prezentuje 215 naukowców z największych uczelni i instytucji naukowych w Polsce. W maju, w otwartym liście do Donalda Tuska podkreślili oni, że przywracanie przyrody jest nie tylko potrzebne dla ochrony dzikich gatunków, ale jest też konieczne dla podtrzymania dobrobytu ludzi.
Odtwarzanie funkcjonujących ekosystemów w krajobrazie rolniczym przyniesie konkretne korzyści, takie jak zwiększenie żyzności gleby, poprawa retencji wody, ochrona przed erozją oraz zapobieganie spadkowi różnorodności biologicznej. Te działania, obejmujące m.in. odtwarzanie populacji owadów zapylających, ochronę zasobów węgla w ekosystemach, restytucję torfowisk i krajobrazu, są kluczowe dla przyszłości polskiego rolnictwa
– czytamy w apelu naukowców.
To nie jedyne głosy zachęcające Polski rząd do zmiany decyzji. Do zmiany stanowiska namawiali Donalda Tuska we wspólnym liście ministrowie z 11 państw (m.in. z Czech, Niemiec, Francji, Litwy, Irlandii czy Hiszpanii). A w czwartek 229 polskich organizacji pozarządowych podpisało się pod wspólnym apelem o przyjęcie nowego prawa.
Polscy naukowcy oraz Polki i Polacy mówią jednym głosem – nie chcemy żyć na kontynencie targanym suszami, powodziami, falami upałów, szalejącymi cenami żywności, niedoborami wody, przerwami w dostawach prądu, gdzie latem w miastach ludzie przedwcześnie umierają z gorąca, a rolnictwo każdego roku ponosi wielomiliardowe straty
– mówią wspólnym głosem organizacje