DZIKIE ŻYCIE 02.07.2024

Puszcza na deski, a Wawel na cegły. A może jednak rozwój na bazie marki UNESCO?

DSCN3256

To kluczowy moment dla Puszczy Białowieskiej. Z jednej strony niespotykana skala dewastacji w ostatniej dekadzie – od rzezi w 2017 r., przez tragiczne konsekwencje budowy muru na granicy polsko-białoruskiej, po niebezpieczne i nieracjonalne pomysły lokalnych samorządów i Lasów Państwowych, by kontynuować przerabianie Puszczy na deski. Władze centralne zapowiadają z kolei „Konstytucję dla Puszczy”, planując równocześnie rozbudowę umocnień granicznych jako Tarczę Wschód.  Gotowy jest też projekt ustawy puszczańskiej przedstawiony w Senacie w lutym br., oddalający widmo wpisania Puszczy Białowieskiej na Listę Obiektów Światowego Dziedzictwa UNESCO w Zagrożeniu i dający realną szansę na rozwój znajdującego się w zapaści regionu. 

Pierwsze ćwierćwiecze po obaleniu komunizmu w 1989 r. wydawało się obiecujące dla Puszczy. W 1994 r. pod presją społeczną wprowadzono moratorium na wycinkę ponadstuletnich drzew. Rok później Białowieski Park Narodowy został poszerzony i obejmował już nie 7, a 16% Puszczy.

Następnie kolejne rządy różnych odcieni politycznych postulowały dalsze poszerzenia, a nawet objęcie całej Puszczy Białowieskiej ochroną. Tak było pod koniec lat 90. w czasie rządu Jerzego Buzka, kiedy ideę tę próbował wdrożyć – w co trudno dziś uwierzyć – późniejszy rzeźnik Puszczy, Jan Szyszko, w swojej pierwszej kadencji jako Minister (jeszcze wówczas) Ochrony Środowiska. Kilka lat później prezydent Lech Kaczyński powołał w tym celu specjalny zespół. Następnie dwaj Ministrowie (mimo że już tylko) Środowiska w czasie rządów Platformy Obywatelskiej też zapewniali, że wkrótce Puszcza będzie lepiej chroniona. Były gotowe plany i budżety. Wszystkie te próby skończyły się jednak fiaskiem. Minister Szyszko został za pomysł poszerzenia ochrony Puszczy Białowieskiej w 2000 r. obrzucony w Białowieży jajkami, a pozostałe zapowiedzi rozmywały się i o nich zapominano.

Członkowie Pracowni na rzecz Wszystkich Istot w Ministerstwie Środowiska. Fot. Janusz Rubisz
Członkowie Pracowni na rzecz Wszystkich Istot w Ministerstwie Środowiska. Fot. Janusz Rubisz

W końcu społeczeństwo wzięło sprawę w swoje ręce. Zebrano ponad 250 tys. podpisów pod obywatelską inicjatywą ustawodawczą „Oddajcie parki narodowi”, mającą uniezależnić tworzenie parków narodowych od zgody samorządów, ale projekt ustawy utknął w sejmowej zamrażarce.

Z kolei w 2014 i to z inicjatywy Lasów Państwowych granice Obiektu Światowego Dziedzictwa UNESCO Puszcza Białowieska zostały rozszerzone na całą polską część Puszczy (w momencie wpisania Puszczy na Listę UNESCO w 1979 r. było to 5 tys. ze 62 tys. ha znajdujących się po polskiej stronie). 

Puszczańska kładka z Warszawy do Pekinu

Co ciekawe raptem trzy lata później na mocy niesławnej decyzji numer 51 (byłego już) Generalnego Dyrektora Lasów Państwowych, Konrada Tomaszewskiego, doszło do masowych wycinek cennych drzewostanów w wszystkich klasach wieku, również w strefie III, którą sami leśnicy zobowiązali się przed UNESCO wyłączyć z gospodarki leśnej, by chronić procesy naturalne. W roku 2017 wycięto ponad 200 tys. m3 drzew, z tego połowę z chronionych dotychczas drzewostanów ponadstuletnich. Pośrednia i bezpośrednia dewastacja objęła ponad 4 tys. hektarów Puszczy.

Jak mówił w senacie prof. Michał Żmihorski, obecny dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży – z wyciętych w Puszczy drzew owego 2017 r. można by ułożyć kładkę z Warszawy do Pekinu. 

DSCN3251

Słuszność ogromnego sprzeciwu społecznego, protestów i blokad przeciwko działaniom Lasów Państwowych w Puszczy Białowieskiej, potwierdził wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 2018 r., stwierdzający, że wycinki były nielegalne.

Zaś wynikiem specjalnej misji UNESCO w Puszczy Białowieskiej w 2018 r. był raport, który wzywał Polskę do przygotowania planu naprawczego i stworzenia „Zintegrowanego planu zarządzania dla obiektu światowego dziedzictwa UNESCO Puszcza Białowieska”. 

Podczas rządów Zjednoczonej Prawicy nie było mowy o jakimkolwiek racjonalnym planie naprawczym dla Puszczy Białowieskiej. Żeby uchronić Puszczę przed kolejnymi dewastacjami Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, z uwagi na na nielegalną wycinkę Puszczy Białowieskiej, skierowała w 2017 r. przeciwko Skarbowi Państwa, Dyrekcji Lasów Państwowych oraz nadleśniczym puszczańskich nadleśnictw – pozew cywilny. W ramach zabezpieczenia sąd dwukrotnie – w 2018 i 2021 r. – zakazał leśnikom wycinki i wywozu drzew z najcenniejszych fragmentów Puszczy – m.in. z drzewostanów ponadstuletnich i siedlisk takich gatunków jak sóweczka, włochatka, dzięcioł białogrzbiety i trójpalczasty. Przyroda Puszczy jest więc bezpieczna. Ale jest to rozwiązanie tymczasowe. Zabezpieczenie obowiązuje  tylko do czasu rozstrzygnięcia procesu.

Leśnicy zresztą próbowali się odwoływać, wskazując na rzekome zwiększające się zagrożenie pożarowe spowodowane przez zalegające w Puszczy martwe drewno. Paradoksalnie materiał przez nich przygotowany świadczył o czymś wręcz przeciwnym. Oto bowiem na terenie Puszczy Białowieskiej w okresie obowiązywania zabezpieczenia liczba pożarów spada: w 2018 r. było 10 pożarów; 2019 r. – 11 pożarów; 2020 r. – 12 pożarów; 2021 r. – 6 pożarów). Tym samym Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek Lasów Państwowych o zmianę zabezpieczenia powództwa ws. Puszczy Białowieskiej. 

DSCF4501

A mury rosną

Tymczasem pojawiło się kolejne i tym razem bardzo realne zagrożenie dla Puszczy Białowieskiej. W czasie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy, jeszcze w czasie rządów PiS, wybudowano zaporę.  

Inwestycja wiązała się ze zniszczeniami i degradacją jakościową siedlisk przyrodniczych oraz siedlisk gatunków. W obrębie inwestycji i dróg dojazdowych prowadzona była wycinka. Szacuje się, że pod topór poszły setki drzew. Do tego trzeba doliczyć: wykopy, przesuwanie mas ziemnych, ruch ciężkiego sprzętu, na terenie Puszczy uruchomiono skład kruszywa i innych materiałów budowlanych, poszerzono i utwardzono drogi dojazdowe do zapory.
W związku z tym raport UNESCO dla Puszczy Białowieskiej z grudnia 2023 r. wyrażał „najwyższe zaniepokojenie” ze względu na wybudowanie bariery na granicy polsko-białoruskiej „bez uprzedniego przedłożenia do Centrum Światowego Dziedzictwa oceny oddziaływania na środowisko i potencjalnego wpływu na wyjątkową wartość (OUV/Outstanding Universal Value) obiektu światowego dziedzictwa”.

W najcenniejszym obiekcie przyrodniczym w Polsce i Europie zapora tworzy barierę dla przemieszczania się zwierząt  na przebiegu głównego korytarza ekologicznego łączącego lasy wschodniej i zachodniej Europy w paneuropejskiej skali, a w skali krajowej odpowiedzialne za łączność głównego, północnego korytarza ekologicznego.

Do tego, jak się okazuje, mur nie działa. Nie jest w stanie zatrzymać migrujących ludzi. Za to na drucie żyletkowym giną liczne zwierzęta. Wbrew zapewnieniom poprzedniego rządu drut został położony również w dolinach rzecznych i jest niewidoczny dla zwierząt – poprzerastany trawą. Łatwo się w niego wplątać, co kończy się okrutną śmiercią w męczarniach. Poważnym skutkiem jest także odcięcie zwierząt od wodopoju w dolinach rzek Naukowcy alarmują, że jednym ze skutków powstania bariery będzie całkowite zniknięcie rysi z Puszczy Białowieskiej. 
 

IMG_20170926_084234

Po trupie Puszczy do celu

Poprzednia ekipa rządząca oraz Lasy Państwowe przygotowały projekt „Zintegrowanego planu zarządzania dla obiektu światowego dziedzictwa UNESCO Puszcza Białowieska”, który zakłada wyłączenie z ochrony części starodrzewów (np. dzewostanów w wieku 254 lat w okolicy Białowieży) oraz siedlisk rzadkich i zagrożonych gatunków. Obecnie są one objęte ochroną w ramach strefy III, ale projekt zakładał włączenie ich do strefy IV, dopuszczającej wycinki oraz sztuczne nasadzenia. Zmiana dotyczyłaby ponad 62 km², czyli około 10% polskiej części Puszczy Białowieskiej.

Zintegrowany plan zarządzania według Konwencji UNESCO to obowiązkowy dokument, który reguluje działalność na terenie obiektu światowego dziedzictwa. Priorytetem każdego planu jest ochrona tzw. „uniwersalnej wartości obiektu”. W przypadku polskiej części Puszczy Białowieskiej, wartości, które ma chronić obiekt UNESCO, to siedliska kluczowe dla ochrony różnorodności biologicznej oraz niezakłócone trwanie naturalnych procesów. Tej ochronie podyktowane są strefy I i II (park narodowy i rezerwaty przyrody) oraz strefa III (drzewostany ponadstuletnie oraz siedliska cennych gatunków). W strefach I-III prowadzenie gospodarki leśnej jest zakazane. Obszary, na których można prowadzić niekomercyjną gospodarkę leśną włączono do strefy IV. Dlatego to co zostało przygotowane za poprzednich rządów było wbrew zasadom i wartościom UNESCO.

To kolejny wybieg leśników, by tnąc najcenniejszy las europejski, na siłę utrzymywać trwale deficytowe nadleśnictwa puszczańskie. Koszty ich utrzymania w latach 2014-2019 wyniosły 153 mln zł. Zatrudnienie znajduje w nich 120 osób. W 2021 roku dopłaty do funkcjonowania puszczańskich nadleśnictw z Funduszu Leśnego wyniosły 29,7 mln zł, czyli niemal trzykrotnie więcej niż całkowity przychód Białowieskiego Parku Narodowego (11 mln zł), a także więcej niż suma wszystkich dopłat do działalności parków narodowych ze środków Funduszu Leśnego w tym samym roku.

Lasy Państwowe długo mamiły opinię publiczną próbując udowodnić swój sens obecności na terenie Puszczy Białowieskiej. Jednak zakaz cięć nałożony w 2018 r. w wyniku pozwu cywilnego pokazał, że nie są one w Puszczy potrzebne. Puszcza się odrodziła po masowych wycinkach z 2017 r., mamy naturalne odnowienie prawie wszystkich puszczańskich gatunków drzew. Nie widać też negatywnych skutków społecznych zaprzestania gospodarki leśnej 

– mówił Radosław Ślusarczyk, prezes Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.

Jeszcze będzie przepięknie?

Duże nadzieje wiązano z wyborem nowej władzy w Polsce. Kwestia lasów i Puszczy była podnoszona przez kandydatów i kandydatki do polskiego parlamentu. Nowa Ministra Klimatu i Środowiska, Paulina Hennig-Kloska oraz wiceminister, Mikołaj Dorożała, wizytowali Puszczę i zapowiadali powstanie „Konstytucji dla Puszczy”. Póki co jednak taki dokument nie ujrzał światła dziennego.

O naprawienie szkód wyrządzonych przez masowe wycinki z 2017 r. czy budowę zapory granicznej apelują aktywiści i naukowcy. Z kolei Komitet UNESCO wezwał rząd Donalda Tuska do wprowadzenia pilnych działań naprawczych. Polska do lutego br. musiała odpowiedzieć, w jaki sposób zamierza wypełnić zobowiązania konwencji UNESCO  i naprawić szkody wyrządzone Puszczy przez poprzedników.
 

Ze strony UNESCO padają ostrzeżenia, że puszcza może zostać wpisana na listę obiektów światowego dziedzictwa w zagrożeniu. To również byłaby fatalna wiadomość dla pozycji Polski na forum międzynarodowym. Przecież obiekty w zagrożeniu występują w krajach, w których toczą się poważne konflikty. Lub w krajach, których nie stać, żeby utrzymać tak zwaną wyjątkową uniwersalną wartość obiektu. Dołączenie do takiej grupy krajów byłoby kompromitacją 

– komentował dla Onetu prof. Bogdan Jaroszewicz, były zastępca dyrektora Białowieskiego Parku Narodowego, później dyrektor Białowieskiej Stacji Geobotanicznej Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, a obecnie wicedyrektor Lasów Państwowych ds. ochrony przyrody.

Jak pokazały badania opinii publicznej, przeprowadzone przez Ipsos w styczniu 2024 r., zdecydowana większość Polek i Polaków (89%) opowiada się za objęciem ochroną całego obszaru Puszczy Białowieskiej. Respondenci w wieku 15 lat i więcej, na pytanie „Czy jest Pan(i) za objęciem ochroną całego obszaru Puszczy Białowieskiej?” odpowiedź „zdecydowanie tak” wskazało 50% a „raczej tak” – 39%. Zaledwie 1,9% odpowiedziało „zdecydowanie nie” a „raczej nie” – 4%. Odpowiedź „trudno powiedzieć” wskazało 5,1%.

Dzięcioł trójpalczasty w Puszczy Białowieskiej Fot. Adam Wajrak
Dzięcioł trójpalczasty w Puszczy Białowieskiej Fot. Adam Wajrak

Ustawa puszczańska

Emanacją głosu społeczeństwa jest projekt ustawy chroniącej całą Puszczę Białowieską jako Obiekt Światowego Dziedzictwa UNESCO, przygotowany przez zespół naukowców, przyrodników, prawników, który został złożony i przedstawiony w senacie w połowie lutego 2024 r. Projekt proponuje wprowadzenie rozwiązań prawnych trwale chroniących najcenniejszy skarb przyrodniczy w Polsce i gwarantuje, że do Puszczy nie powrócą harwestery.

Oczekiwania polskiego społeczeństwa są zbieżne z oczekiwaniami mieszkańców regionu, którzy żyją z turystyki. W liście do premiera na początku lutego br. apelowali oni o ochronę całej Puszczy. Projekt ustawy zapewnia wysokie wpływy do budżetów puszczańskich samorządów, subwencję przyrodniczą większą niż podatek leśny i możliwość rozwijania całego regionu w oparciu o markę UNESCO. Źródło trwałego finansowania nowego Obiektu miałoby być zapewnione z Funduszu Leśnego Lasów Państwowych.

To realna szansa dla regionu, który przez COVID19, a następnie kryzys na granicy polsko-białoruskiej jest w zapaści. Wdrożenie ustawy puszczańskiej daje w tym wypadku konkretne rozwiązania, umożliwiające stworzenie z Puszczy prężnie działający ośrodek turystyczny w oparciu o jej wyjątkowe walory. Gwarantuje także duże pieniądze: 225 mln rocznie na funkcjonowanie Puszczy jako obiektu UNESCO (łączny budżet puszczańskich gmin to 124 mln); większe pieniądze dla parkowców, większe wpływy do kas samorządów z tytułu podatku leśnego i wpływów za sprzedaż biletów (mieszkańcy powiatu będą zwolnieni z tych opłat), zapewnia także gwarancję zatrudnienia leśnikom i utrzymania pensji. Projekt jest trampoliną do odbicia dla branży turystycznej.
 

DSCN2713

Kontrofensywa samorządowców

Projekt ustawy puszczańskiej miał być procedowany z zachowaniem wszystkich zasad konsultacji społecznych. Do stołu miały zasiąść wszystkie zainteresowane strony: mieszkańcy, samorządowcy, leśnicy i przyrodnicy.

Samorządowcy jednak od razu podnieśli larum i odrzucili dyskusję. Straszyli mieszkańców rzekomymi wywłaszczeniami, podczas gdy przygotowana ustawa dotyczy wyłącznie gruntów Skarbu Państwa. Zgodnie z projektem Obiekt powoływany jest w granicach Białowieskiego Parku Narodowego i trzech puszczańskich nadleśnictw. Ustawa nie ingeruje we własność prywatną i gminną. Podobne przepisy funkcjonują już obecnie dla Białowieskiego Parku Narodowego i wynikają z przepisów ustawy o ochronie przyrody (art. 7 ustęp 2). Nie powoduje to żadnych wywłaszczeń.

To jednak nie przekonało lokalnych włodarzy. Na fali wyborów samorządowych powstała też inicjatywa związana ze środowiskiem polityków PiSu, by przeprowadzić referendum wśród mieszkańców gmin puszczańskich przeciwko przygotowanej ustawie. Warto dodać, że idea ta od początku skazana była na niepowodzenie ponieważ o kwestiach ustawowych nie mogą decydować samorządy lokalne. Na tę kwestię, jak i na inne błędy proceduralne wskazał w swoim piśmie Wojewoda Podlaski, stwierdzając nieważność uchwały referendalnej w całości.

Referendum było więc pozorowaniem działań na potrzeby kampanii wyborczej, obnażającym brak pomysłu samorządowców na rozwój regionu. Podobny głos wybrzmiał wśród radnych sejmiku województwa podlaskiego, którzy w przyjętym pod koniec marca stanowisku domagali się wycofania senackiego projektu ustawy puszczańskiej. Potępianie w czambuł ustawy puszczańskiej to brak zrozumienia dla szansy, jaką niesie marka UNESCO.

To zresztą nie pierwsza sytuacja, kiedy partykularne interesy przesłaniają samorządowcom potrzebę ochrony przyrody Puszczy Białowieskiej. Podobnie było z powracającym pomysłem zabudowania cennej przyrodniczo Polany Białowieskiej wygrodzoną farmą fotowoltaiczną. Poza względami przyrodniczymi sprawa była skandaliczna również dlatego, że Wójt Gminy Białowieża, Albert Litwinowicz, wydał pozytywną decyzję dla przedsięwzięcia, pomimo odmowy uzgodnienia warunków realizacji inwestycji przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Było to także działanie bezprawne na korzyść inwestora, który – co ważne – był pracownikiem Urzędu Gminy Białowieża, kierowanego przez Wójta.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku wyrokiem z 30 kwietnia br. uchylił decyzję środowiskową Wójta Gminy Białowieża dla farmy fotowoltaicznej na Polanie Białowieskiej. Tym samym turyści odwiedzający Białowieżę wciąż będą mieli okazję oglądać żerowisko orlika krzykliwego, a nie krajobraz z panelami fotowoltaicznymi.

Analogicznie krótkowzroczne perspektywy mieli samorządowcy, którzy forsowali powstanie ścieżki rowerowej. Pod topór miałoby pójść ponad 4,4 tys. drzew, w tym dwieście olbrzymów o obwodzie ponad 200 cm z Krajobrazowego Rezerwatu im. Władysława Szafera, czyli jednego z najstarszych polskich obszarów chronionych. A przecież możliwy jest alternatywny przebieg tej ścieżki, czego nie rozważono.  

Niedawno też radni z Białowieży podjęli uchwałę „w sprawie zabezpieczenia podstawowej ilości drewna opałowego liściastego i użytkowego na potrzeby mieszkańców Gminy Białowieża przez jednostki Lasów Państwowych na terenie Puszczy Białowieskiej”. Samorządowcy zażądali od Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Lasów Państwowych wznowienia pozyskiwania drewna w Puszczy Białowieskiej na cele opałowe, choć w rejonie Białowieży tego surowca i to w dobrych cenach nie brakuje. Stanowisko radnych z Białowieży kierowane do Ministerstwa, podobnie jak pomysł dotyczący referendum, zawiera poważne błędy merytoryczne i jest żądaniem łamania prawa.

PuszczaB_Depositphotos_66860221_ds

Tarcza (nie)bezpieczeństwa

Budowa muru na granicy nie była konsultowana ani z UNESCO, ani z przyrodnikami. Dlatego w momencie ogłoszenia przez Donalda Tuska powstania „Tarczy Wschód”, jako bliżej nieokreślonego przedsięwzięcia obronnego dla Polski, środowiska naukowe wystosowały list do premiera, w którym apelują o współpracę przy tym projekcie. Szczególnie, że podczas zorganizowanej później prezentacji szczegółów Tarczy Wschód, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz i wiceminister Cezary Tomczyk mówili obszernie o wzmocnieniu zapory wzdłuż granicy i budowie infrastruktury fortyfikacyjnej, o bazach operacyjnych i węzłach logistycznych. O przyrodzie nie padło choćby jedno słowo. Tymczasem jak zauważają w swoim liście naukowcy:

– Chcemy zwrócić uwagę, że odpowiednie zarządzanie środowiskiem przyrodniczym w rejonach przygranicznych niesie duży potencjał istotnego zabezpieczenia granicy państwa i zredukowania zagrożenia ze strony agresji o charakterze militarnym, przy jednoczesnym zachowaniu, a nawet wzmocnieniu walorów środowiskowych i przyrodniczych tych terenów. Podniesienie poziomu wód gruntowych, poszerzenie rozlewisk rzek, odtwarzanie naturalnych mokradeł, czy zalesianie i renaturalizacja przekształconych środowisk leśnych to rozwiązania, które mogą stanowić istotną barierę dla agresji militarnej.

Zarówno tocząca się wojna w Ukrainie, jak i historia innych militarnych konfliktów, pokazały wielokrotnie, że dzika przyroda, podmokłe, bagienne tereny potrafią skutecznie zatrzymać wojska agresora. Dodatkowo, poza wzmocnieniem bezpieczeństwa narodowego, rozwiązania wspierające zachowanie dzikich obszarów i renaturalizację terenów leśnych poddawanych dotąd działaniom gospodarki leśnej, pomogą wypełniać zobowiązania Polski w kwestii ochrony bioróżnorodności. Ta strategia zdecydowanie zmniejszyłaby również koszty powstania Tarczy Wschód.


Momentum Puszczy Białowieskiej

W marcu tego roku w polskiej części Puszczy Białowieskiej odbyła się kolejna Misja Kontrolna UNESCO i IUCN (Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody) do Obiektu Światowego Dziedzictwa „Białowieża Forest”. Przedstawiciele zwracali uwagę na degradację Puszczy – poszerzenie leśnych dróg czy wyasfaltowanie Drogi Narewkowskiej, a także kwestie hydrologiczne – na terenie zarządzanym przez Lasy Państwowe nie realizuje się żadnego systemowego programu retencji i zatrzymywania wody w Puszczy, zamiast tego czyszczone i pogłębiane są rowy odwodnieniowe przy leśnych duktach, którymi woda spływa i ucieka z Puszczy. Największym zagrożeniem jest niewątpliwie zapora na granicy polsko-białoruskiej oraz niesprecyzowane jeszcze plany jej rozbudowy w ramach „Tarczy Wschód”.

Dlatego konieczne jest pilne procedowanie ustawy puszczańskiej w porozumieniu ze wszystkimi stronami. Nie stać nas na dalsze dewastowanie Puszczy zarówno ze względu na unikatową przyrodę, jak i mieszkańców. Musimy zacząć doceniać  nasze dziedzictwo przyrodnicze, co obrazowo przedstawił w wywiadzie dla Dziennika Gazety Prawnej [22-26 grudnia 2023, nr 248 (6162), s. 45] prof. Bogdan Jaroszewicz:
 

Jako ludzie mamy tendencję do tego, żeby czerpać profity natychmiastowe, nie wybiegając w przyszłość, więc z punktu widzenia dochodu tu i teraz moglibyśmy puszczę czy inny las ciąć. No ale jeżeli ten sam schemat myślenia przełożymy do innej rzeczywistości, to [...] rozbiórka Wawelu też opłaciłaby się ekonomicznie. Iluś ludzi miałoby pracę, a i cegłę dałoby się sprzedać do wtórnego użytku. Nie rozumiem tylko, dlaczego obiekty stworzone przez człowieka uważamy za ważniejsze dziedzictwo niż obiekty przyrodnicze. Tym bardziej że dysponując odpowiednimi funduszami, moglibyśmy odtworzyć rozebrany Wawel w każdej wsi. Jeśli wytniemy Puszczę Białowieską, to nigdy jej nie odtworzymy. Za żadne pieniądze.