DZIKIE ŻYCIE 31.07.2024

„Musimy chronić rodzimą przyrodę” – eksperci zabierają głos w sprawie bizona

21_Zubry_fot.M.M_Tracz

Myśliwi nie chcą podjąć się odstrzału agresywnego, zdziczałego bizona, który stanowi zagrożenie dla rodzimej populacji żubrów. „To hipokryzja, bo eliminacja inwazyjnych gatunków obcych jest ich ustawowym obowiązkiem” komentuje Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i podkreśla potrzebę powołania w miejsce Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ) profesjonalnej, państwowej służby do rozwiązywania konfliktów na linii człowiek–dziko żyjące zwierzęta. 

Grupa złożona z 3 bizonów, które prawdopodobnie uciekły z prywatnej hodowli, przez kilka tygodni błąkała się po Polsce. W sprawie ustalenia ich właściciela policja prowadzi śledztwo. Próbę odłowienia bizoniego byka, krowy i cielaka, za zgodą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi, gdzie zwierzęta były widziane, podjął się prywatny hodowca ze świętokrzyskiego. Jego hodowla jest udostępniana turystom, a restauracja serwuje bizonie mięso. Właściciel hodowli za pokrycie kosztów odłowienia oczekiwał, że zwierzęta staną się jego własnością. 

Odłowiony bizon uciekł

Najsilniejszy osobnik, po drugim, skutecznym odłowieniu ponownie uciekł. Obecnie nie wiadomo, gdzie przebywa bizon, ale ze względu na dużą ilość podanych środków farmakologicznych mógł ulec wypadkowi. Regionalny konserwator przyrody w Kielcach ze względu na zagrożenie, jakie bizon stanowi dla rodzimych żubrów oraz braku miejsc, które mogłyby przyjąć zwierzę, zadecydował o odstrzale.

Prywatny hodowca nie chce podejmować się kolejnej próby odłowienia bizona, także ze względu na jego agresywność. Zyskał krowę i cielaka, ale byk pokazał mu rogi. Zwierzę jest po prostu niebezpieczne. W opinii weterynarza stanowi także sanitarne zagrożenie dla hodowli bizonów. Kluczowe jest w tej sprawie jednak zagrożenie, jakie bizon stanowi dla rodzimej populacji żubra. Eliminacja w drodze odstrzału wydaje się w tej sytuacji koniecznością, choć z pewnością lepsze byłoby mniej radykalne postępowanie, gdyby było, bo aktualnie nie jest, możliwe do zrealizowania

– mówi Lech Buchholz, Regionalny Konserwator Przyrody w Kielcach.

Myśliwi odmawiają odstrzału

Myśliwi z Tarnobrzeskiego Okręgu Polskiego Związku Łowieckiego 29 lipca w odpowiedzi na polecenie regionalnego konserwatora podjęli się wytropienia bizona, ale odmówili odstrzału. Łowczy Okręgowy Robert Bąk powiedział „Tygodnikowi Nadwiślańskiemu”: – Podjęliśmy decyzję, że odmawiamy udziału w odstrzale bizona. Taką decyzję podjął zarząd okręgu, została ona przekazana wszystkim Kołom Łowieckim należącym do tarnobrzeskiego okręgu. Żaden nasz myśliwy nie będzie strzelał do tego zwierzęcia

Prawo o obcych gatunkach jest jednoznaczne 

W Polsce są trzy akty prawne, które regulują kwestie inwazyjnych gatunków obcych. Są to ustawa o gatunkach obcych, rozporządzenie z 2022 r. w sprawie inwazyjnych gatunków obcych, a także Prawo Łowieckie. Bizon znajduje się na liście 5-ciu ssaków „stanowiących zagrożenie” i „podlegających szybkiej eliminacji”.

Przypadek bizona jest najgroźniejszy. Wieloletnia mozolna praca naukowców nad odbudową populacji żubra i wprowadzeniem go do wolnej przyrody, mogłaby pójść na marne, gdyby doszło do krzyżowania się gatunków. Inne obce gatunki ssaków, np. obce jelenie, co do odstrzału których myśliwi nie mają prawdopodobnie żadnych zastrzeżeń, nie stanowią tak wysokiego zagrożenia, bo nasz polski jeleń nie jest gatunkiem zagrożonym i podlega odstrzałowi w ramach prowadzonej gospodarki łowieckiej a żubr to gatunek uratowany od wymarcia! Musimy go chronić bezwzględnie

– wyjaśnia Buchholz.

Potrzebna jest państwowa służba ochrony dzikich zwierząt

Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, komentuję sprawę: – Myśliwi nie chcą strzelać do bizona stanowiącego inwazyjny gatunek obcy, ale nie mają problemu, by nielegalnie zabijać wilki, gatunek ściśle chroniony. W sześciu na siedem przypadków, w których osoba została skazana za zabicie wilka, sprawcą był właśnie myśliwy.

Odmowa realizacji polecenia konserwatora przyrody wskazuje, że myśliwi nie traktują swojej funkcji odpowiedzialnie i de facto wypowiedzieli posłuszeństwo organom państwa. Polski Związek Łowiecki jako grupa hobbystyczna powinien zostać rozwiązany i w jego miejscu powinna powstać profesjonalna, państwowa służba zajmująca się ochroną i zarządzaniem populacjami dziko żyjących zwierząt oraz rozwiązywaniem, a nie generowaniem konfliktów na linii człowiek-dzikie zwierzęta.

– dodaje Ślusarczyk.

Bizon to także zwierzę hodowlane

Regionalny konserwator zwraca uwagą na systemowy konflikt między traktowaniem bizonów jako dzikich zwierząt, kiedy są na wolności i jako zwierząt hodowlanych (także o charakterze „bydła mięsnego”), gdy są w specjalnych ośrodkach. – Ryzyko ucieczki bizonów z hodowli istnieje i nie zniknie. Zgody na hodowanie bizonów wydają jednostki podległe resortowi rolnictwa. Ministerstwo Klimatu i Środowiska natomiast rozwiązuje problemy związane z gatunkami obcymi – wyjaśnia Buchholz.   

Eksperci zajmujący się ochroną żubrów podkreślają potrzebę wygaszania hodowli bizonów w Polsce. 

W jaki sposób obce gatunki szkodzą przyrodzie

Mechanizmy negatywnego wpływu obcych gatunków na rodzimą przyrodę są bardzo różne i często bardzo skomplikowane.

Jenot, nutria, szop pracz, choć nie krzyżują się z żadnym z rodzimych gatunków, stanowią poważne zagrożenie, ponieważ łatwo się rozmnażają i zajmują ich nisze ekologiczne, stając się istotną konkurencją – choćby w odniesieniu do pożywienia, czy zajmowanych siedlisk. Problemem jest także drapieżnictwo, np. zjadanie jaj i piskląt ptaków przez szopy pracze

– wyjaśnia Buchholz.

Inwazyjne gatunki obce (IGO) stanowią istotne zagrożenie dla przyrody i gospodarki.

Ochrona rodzimej przyrody musi pozostać priorytetem dla wszystkich organizacji i instytucji, które zarządzają środowiskiem przyrodniczym. Nie dajmy się zwieść populizmowi myśliwych. Nadanie imienia bizonowi to nie ochrona przyrody. W przypadku bizona-uciekiniera zrobiono wszystko, by znaleźć mu schronienie. To jest ekstremalny przypadek, ale dziś od losu tego jednego zwierzęcia może zależeć dobro całej populacji żubrów

– podsumowuje Ślusarczyk.