Dlaczego w Puszczy Białowieskiej nie ma turystów?
Mogłoby się wydawać, że najcenniejszy las Europy, Obiekt z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO, to koło zamachowe dla turystyki regionu. Niemal samograj. Tymczasem mamy do czynienia z pogłębiającym się kryzysem społeczno-gospodarczym i wizerunkowym tego miejsca. Czy wszystko można wytłumaczyć sytuacją na granicy polsko-białoruskiej? Niestety nie. Działania poprzedniego rządu, ale także obecnych władz lokalnych potęgują ryzyko wpisania Puszczy Białowieskiej na Listę Obiektów Światowego Dziedzictwa UNESCO w Zagrożeniu, a w konsekwencji całkowitej utraty marki UNESCO. I choć rząd promuje Puszczę Białowieską by przyciągnąć turystów, samorządy idą w odwrotnym kierunku.
Wartości, które ma chronić obiekt UNESCO, to siedliska kluczowe dla ochrony różnorodności biologicznej oraz niezakłócone trwanie naturalnych procesów. Puszczę podzielono na cztery strefy ochronne: w strefach I i II (park narodowy i rezerwaty przyrody) oraz strefie III (drzewostany ponadstuletnie oraz siedliska cennych gatunków) prowadzenie gospodarki leśnej jest zakazane. Obszary, na których można prowadzić niekomercyjną gospodarkę leśną, ale tylko taką, która służy przywracaniu naturalności lasu, włączono do strefy IV.
Największa zbrodnia przyrodnicza
Trzy lata po tym, jak cała polska część Puszczy Białowieskiej stała się Obiektem Światowego Dziedzictwa UNESCO do najcenniejszego europejskiego ekosystemu leśnego wjechały harwestery. Decyzja numer 51 (byłego już) Generalnego Dyrektora Lasów Państwowych, Konrada Tomaszewskiego, doprowadziła do masowych wycinek cennych drzewostanów we wszystkich klasach wieku, również w strefie III, którą sami leśnicy zobowiązali się przed UNESCO wyłączyć z gospodarki leśnej, by chronić procesy naturalne. W roku 2017 wycięto ponad 200 tys. m³ drzew, z tego połowę z chronionych dotychczas drzewostanów ponadstuletnich. Pośrednia i bezpośrednia dewastacja objęła ponad 4 tys. hektarów Puszczy.
Działania ówczesnego ministra środowiska, Jana Szyszki, oraz Lasów Państwowych popierały lokalne władze. Trudno powiedzieć, żeby broniły w ten sposób interesu mieszkańców. Wycinane drzewa wyjeżdżały poza granicę regionu, a nawet poza granice Polski. Firmy pracujące przy wycinkach również w większości pochodziły z innych części kraju (np. z Giżycka). Dodając do tego konsekwencje, czyli wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, uznający wycinki za nielegalne, mamy wizerunkowy blamaż i zniechęcanie turystów do odwiedzania Puszczy Białowieskiej, a co za tym idzie – działanie na szkodę lokalnej społeczności, która przede wszystkim utrzymuje się właśnie z turystyki. Bez wątpienia rzeź Puszczy Białowieskiej z 2017 r. to największa zbrodnia przyrodnicza w Polsce od 1989 r.
Pomimo wstrzymania wycinek Puszczy Białowieskiej w 2018 r., dzięki zabezpieczeniu sądu cywilnego, uzyskanego przez Pracownię na rzecz Wszystkich Istot, ten unikatowy las nadal jest zagrożony. Źródło tego zagrożenia bije w lokalnych samorządach i puszczańskich nadleśnictwach. Te pierwsze nie mają żadnego pomysłu na rozwój swojego regionu, te drugie chcą utrzymania swojego statusu quo w Puszczy. Wspólnym mianownikiem obu są pomysły przerabiania Obiektu Światowego Dziedzictwa UNESCO na opał i deski.
Sojusz leśnika z urzędnikiem
Wpływy Lasów Państwowych na podejmowane przez lokalne władze decyzje są bardzo wyraźne. Widać to w uchwałach Rady Gminy, które zamiast chronić Puszczę, domagają się jej dewastacji. 21 maja 2024 r. Rada Gminy Białowieża przyjęła uchwałę, która żąda od Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Lasów Państwowych wznowienia pozyskiwania drewna w Puszczy Białowieskiej na cele opałowe (w tym na obszarach wyłączonych z wycinek), choć w rejonie Białowieży tego surowca i to w dobrych cenach nie brakuje. A co ważniejsze stanowisko radnych zawiera poważne błędy merytoryczne i jest żądaniem łamania prawa.
Histeryczną wręcz reakcję władz lokalnych wywołał z kolei projekt Ustawy dla Puszczy Białowieskiej, który został przedstawiony w Senacie w połowie lutego 2024 r. Projekt proponuje wprowadzenie rozwiązań prawnych trwale chroniących najcenniejszy skarb przyrodniczy w Polsce i gwarantuje, że do Puszczy nie powrócą harwestery. Byłoby to możliwe dzięki m.in. likwidacji nadleśnictw, ale projekt przewidywał gwarancję pracy dla leśników. Równocześnie Ustawa zapewnia wysokie wpływy do budżetów puszczańskich samorządów, subwencję przyrodniczą większą niż podatek leśny i możliwość rozwijania całego regionu w oparciu o markę UNESCO. Źródło trwałego finansowania Obiektu miałoby być zapewnione z Funduszu Leśnego Lasów Państwowych. Lokalne samorządy odrzuciły ten projekt, uznając, że ważniejsze niż rozwój regionu jest utrzymanie funkcjonowania trzech puszczańskich nadleśnictw: Nadleśnictwa Białowieża, Nadleśnictwa Browsk i Nadleśnictwa Hajnówka.
Obojętna jest im przy tym chociażby kwestia trwałej nierentowności, jaką wykazują te nadleśnictwa. Przynajmniej od 2005 r. każdego roku muszą być one dofinansowywane ze środków Funduszu Leśnego. Tylko w latach 2005–2017 łączna suma dopłat dla tych trzech nadleśnictw wyniosła 157 mln zł. W 2021 roku dopłaty wyniosły 29,7 mln zł, czyli niemal trzykrotnie więcej niż całkowity przychód Białowieskiego Parku Narodowego (11 mln zł), a także więcej niż suma wszystkich dopłat do działalności parków narodowych ze środków Funduszu Leśnego w tym samym roku. W ostatnich latach się to nie zmieniło. Łącznie do funkcjonowania trzech nadleśnictw w 2022 dopłacono 35,6 mln zł, a w 2023 – 44,1 mln zł. Kto płaci za utrzymanie Lasów Państwowych w Puszczy Białowieskiej? Polska przyroda, a więc drzewa wycinane w innych częściach kraju.
Charakterystyczne dla działań lokalnych władz są działania pozorowane szczególnie na potrzeby kampanii politycznych. Tak też na fali ostatnich wyborów samorządowych powstała inicjatywa związana ze środowiskiem polityków PiSu, by przeprowadzić referendum wśród mieszkańców gmin puszczańskich przeciwko ustawie zakładającej objęciem ochroną całej Puszczy Białowieskiej.
Warto dodać, że idea ta od początku skazana była na niepowodzenie, ponieważ o kwestiach ustawowych nie mogą decydować samorządy lokalne. Na to – mówiąc delikatnie – niedopatrzenie, jak i na inne błędy proceduralne wskazał w swoim piśmie Wojewoda Podlaski, stwierdzając nieważność uchwały referendalnej w całości. To kolejny dowód na to, że samorządy patrzą na Puszczę Białowieską wyłącznie przez pryzmat swoich doraźnych interesów politycznych (miesięczne uposażenie wójta to ponad 19 tys. zł), lekceważąc troskę o dobrobyt mieszkańców i rozwój regionu.
Zmiana?
Ci, którzy liczyli na radykalną zmianę podejścia do Puszczy Białowieskiej po wyborach z października 2023 r., mogą czuć się zawiedzeni. Najjaskrawszym tego przykładem są projekty nowego strefowania Puszczy Białowieskiej
Chodzi o zintegrowany plan zarządzania, który według Konwencji UNESCO jest obowiązkowym dokumentem, regulującym działalność na terenie obiektu światowego dziedzictwa. Priorytetem każdego planu jest ochrona tzw. „uniwersalnej wartości obiektu”.
Tymczasem pierwszy przygotowany jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy projekt przewidywał drastyczne zwiększenie (o ponad 50%!) powierzchni strefy IV dopuszczającej pozyskanie drewna. Projekt ten kosztował polskiego podatnika 2,1 miliona zł i był rażąco niezgodny w wytycznymi UNESCO. Przygotował go Instytut Ochrony Środowiska, państwowy instytut badawczy, który na swojej stronie internetowej deklaruje, że tworzy naukowe podstawy ochrony środowiska.
Jest to o tyle zastanawiające, że po zmianie władzy kolejny projekt przygotowała ta sama jednostka. W projekcie z sierpnia 2024 r. powierzchnia strefy IV miałaby zostać wprawdzie zmniejszona, ale z ochrony wyłączono by szereg bardzo cennych fragmentów Puszczy – drzewostanów ponadstuletnich, planując w nich gospodarkę leśną. Pod piły mogłyby trafić np. wydzielenia ze 160-letnimi grabami i dębami.
Strefowanie Puszczy pod dyktando Lasów Państwowych
Przy pierwszej wersji projektu zakładającej zniesienie ochrony z części drzewostanów ponadstuletnich pracowała m.in. prof. Bogumiła Jędrzejewska z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, która wcześniej popierała działania ministra Szyszki. Sugerowała także odejście od systemu obszarów Natura 2000, a procedowanie sprawy Puszczy Białowieskiej na poziomie Unii Europejskiej komentowała następująco: „Nie do zaakceptowania jest fakt skarżenia na Polskę za granicą. To jest hańba dla nas wszystkich. Życzę panu ministrowi [Szyszce – przyp. red.], aby wybrnął pan z tych zarzutów” [za: Gazeta Wyborcza Białystok, 8. 12. 2017 r.]. Minister Szyszko nie wybrnął z zarzutów i wyrok był jednoznaczny: wycinki w Puszczy Białowieskiej w 2017 r. były nielegalne.
Wbrew twierdzeniom prof. Jędrzejewskiej, projekt strefowania zwiększającego strefę IV nie był sukcesem kończącym spory o Puszczę Białowieską. Zespół roboczy miał się teoretycznie składać się z przedstawicieli różnych środowisk: leśników, naukowców, samorządowców a nawet organizacji przyrodniczych. Szybko się jednak okazało, że był to zespół z góry założoną tezą, dlatego zaproszenia nie przyjęły organizacje, a większość naukowców wycofała się po pierwszych posiedzeniach.
Teraz, przy okazji kolejnej wersji strefowania, w liście z 2 września br. prof. Jędrzejewska pisze m.in. do Premiera Donalda Tuska i Ministerstwa Klimatu i Środowiska, że „zniesienie lub ograniczenie strefy IV grozi także zaburzeniem ustalonego i zaakceptowanego przez UNESCO systemu zarządzania Obiektem Światowego Dziedzictwa Puszcza Białowieska (...) Pozbawi bowiem nadleśnictwa możliwości działania (...)”.
To wprowadzające w błąd opinię publiczną i decydentów informacje. Jak można było usłyszeć od przedstawicieli Misji Kontrolnej UNESCO i IUCN (Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody) do Obiektu Światowego Dziedzictwa „Białowieża Forest” w marcu 2024 r., celem ustanowienia strefy IV była naturalizacja tych obszarów, aby docelowo stały się one strefą III, w której prowadzenie gospodarki leśnej jest zakazane. Aktywna gospodarka leśna staje się bowiem zbędna (jako szkodliwa dla przyrody) wraz ze wzrostem naturalności ekosystemów. Jest więc dokładnie odwrotnie niż twierdzi prof. Jędrzejewska – UNESCO oczekuje przeniesienia zrenaturalizowanych fragmentów lasu do strefy o wyższym reżimie ochronnym. Zmniejszenie powierzchni strefy IV jest więc naturalne i nieuniknione.
Wszak zgodnie z założeniami, w przypadku polskiej części Puszczy Białowieskiej, wartości, które ma chronić obiekt UNESCO, to siedliska kluczowe dla ochrony różnorodności biologicznej oraz niezakłócone trwanie naturalnych procesów. Pozyskiwanie drewna, które postuluje prof. Jędrzejewska, prowadzi wręcz do zniszczenia „uniwersalnych wartości Obiektu”.
Nieprawdą jest także, że nadleśnictwa zostaną pozbawione działania. W Puszczy Białowieskiej jest wiele pracy związanej z ochroną przyrody, zwalczaniem gatunków obcych, edukacją czy zabezpieczeniem przeciwpożarowym. A przy rozwoju ruchu turystycznego z prawdziwego zdarzenia – także w zakresie usług i bazy turystycznej.
Stanowisko puszczańskich gmin, jak się można było spodziewać, jest analogiczne. Opublikowane 6 września pismo Wójtów Narewki, Białowieży i Hajnówki wyraża oburzenie pomysłem likwidacji czy choćby zmniejszenia strefy IV. Podobnie jak prof. Jędrzejewska podnoszoną argument o „niszczeniu ciężko wypracowanego kompromisu”. Podczas, gdy żadnego kompromisu nie było. Organizacje przyrodnicze nie przystąpiły do prac, widząc, że jest to dyktat Lasów Państwowych. Później wycofała się część naukowców. Mówił o tym w wywiadzie dla Miesięcznika Dzikie Życie prof. Bogdan Jaroszewicz:
Sugerowanie, że ten projekt jest jakimś konsensusem wypracowanym w szerszym kontekście społecznym jest nadużyciem. Sam projekt został przygotowany na zlecenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku przez Biuro Urządzania Lasów, przy współudziale prof. Jędrzejewskiej, a zespół został wykorzystany jedynie do „punktowej wyceny” znaczenia różnych czynników wykorzystanych do uzasadnienia zmian i potem przyjął wyniki prac do wiadomości. Nie było to konsultowane z kimkolwiek spoza grupy kilkunastu osób.
Profesor Jaroszewicz, leśnik z wykształcenia, od 2005 r. kierownik Białowieskiej Stacji Geobotanicznej Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, a w latach 1992-2005 pracownik Białowieskiego Parku Narodowego, gdzie w okresie 2001-2005 pełnił funkcję zastępcy dyrektora parku, obecnie jest jednym z wicedyrektorów Lasów Państwowych. O zakończeniu współpracy z zespołem teoretycznie tylko pracującym nad nad projektem, w listopadzie 2022 r., mówił tak:
(...) serce do pracy w tym zespole straciłem po propozycji, która została przesłana przed trzecim posiedzeniem. Lasy Państwowe zaproponowały naukowcom przygotowanie listy projektów badawczych na terenie Puszczy Białowieskiej, które Lasy Państwowe ewentualnie sfinansują. Większość z nas podziękowała. Mamy własne środki, granty i nie jesteśmy zainteresowani tego typu współpracą. Aczkolwiek nie da się ukryć, że odebraliśmy to jako próbę miękkiego przekupstwa. Wciągnięcia nas w krąg ludzi czy instytucji zależnych od Lasów Państwowych. Dlatego wraz z innymi naukowcami stwierdziliśmy, że nie warto inwestować w to czasu i naszego wysiłku. Przygotowanie tych spotkań, sposób ich prowadzenia były na tyle nie w porządku, że doszedłem do wniosku, że jest to bardziej manipulacja niż próba wypracowania obiektywnego, wspólnego, kompromisowego stanowiska.
Ustawa dla Puszczy
Wspomniana wyżej Ustawa dla Puszczy Białowieskiej zakłada wyprowadzenie gospodarki leśnej z najcenniejszego lasu Europy. Przygotowany projekt ustawy puszczańskiej zakłada, że tutejsze nadleśnictwa przestają pełnić swoją funkcję, ale leśnicy zyskują gwarancję zatrudnienia w Obiekcie UNESCO lub w pobliskich nadleśnictwach. Finansowanie nie zmieniałoby się – pieniądze pochodziłby, jak dotąd z Funduszu Leśnego, tyle że zmieniłby się ich cel – z wycinania najcenniejszego lasu na jego skuteczną ochronę.
Jak pokazują masowe wycinki z 2017 r., to właśnie funkcjonowanie na terenie Puszczy różnych zarządców o przeciwstawnych interesach komplikuje zarządzanie tym terenem i uniemożliwia ochronę naturalnych procesów przyrodniczych na terenie całej Puszczy Białowieskiej. Ustawa upraszcza tę sytuację wprowadzając jednego zarządcę i jeden nadrzędny cel funkcjonowania obiektu – ochronę wyjątkowej uniwersalnej wartości Puszczy, przy gwarancji dostępności obiektu dla ludzi.
Spora część mieszkańców przypuszczańskich gmin również popiera projekt Ustawy o Puszczy Białowieskiej i objęcia najcenniejszego lasu Europy trwałą ochroną. Takie głosy pochodzą głównie od ludzi, żyjących z turystyki. Mówił o tym m.in. Sławomir Droń, prowadzący w Białowieży restaurację i agroturystykę:
Objęcie teraz ochroną całej Puszczy Białowieskiej pod marką UNESCO może być kołem zamachowym dla rozwoju całego regionu, nie tylko turystycznego. Są potrzebne odważne decyzje administracyjne i trzeba je podjąć.
Brak wizji
Władze lokalne od lat nie mają żadnego pomysłu na rozwój regionu. Nawet flagowy projekt turystyczny samorządów jakim jest projekt budowy ścieżki rowerowej pomiędzy Hajnówką a Białowieżą, skazuje turystów na podróż wzdłuż drogi wojewódzkiej, a więc wśród spalin samochodów i kolumn ciężkiego sprzętu wojskowego. To szokujące, bowiem istnieją alternatywne szybkie trasy, które dodatkowo umożliwiają podziwianie przyrody Puszczy, a przez obsługę ruchu turystycznego zapewniłyby rozwój puszczańskich miejscowości jak Teremiski, Pogorzelce i Budy. Przez ten brak wizji obserwujemy więc pogrążający się kryzys. Dowodem na to jest postępująca w szybkim tempie depopulacja regionu. Młodzi ludzie wyjeżdżają stąd, bo nie widzą tu dla siebie przyszłości.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że pięć najszybciej wyludniających się polskich gmin znajduje się w województwie podlaskim.W ciągu ostatnich lat najwięcej mieszkańców ubyło gminie Dubicze Cerkiewne, w której liczba ludności spadła o 27 procent. Średnia wieku tutaj to 51,6 lat, a emeryci stanowią 37,5 proc. mieszkańców. Konsekwencją tego jest brak inwestycji, a groźba wpisania Puszczy Białowieskiej na Listę Obiektów Światowego Dziedzictwa UNESCO w Zagrożeniu jeszcze bardziej odstrasza biznes.
Leśnicy, co już wielokrotnie udowodnili, nie są kompetentni do zarządzania i udostępniania tego wyjątkowego lasu - obecnie duża część terenu zarządzającego przez nadleśnictwa jest objęta zakazem wstępu. Lasy Państwowe patrzą na Puszczę jak na zwykły las gospodarczy - przez pryzmat surowca i kubików drewna do pozyskania. Mimo zmiany władzy i nowej dyrekcji Lasów Państwowych konsekwencje za działania z 2017 r. nie zostały wyciągnięte. Osoby, które popierały nielegalne wycinki Puszczy Białowieskiej powinny zostać odsunięte od decydowania o przyszłości tego lasu. Jeżeli mamy chronić nasz największy przyrodniczy skarb musimy zerwać z myśleniem o eksploatacji Puszczy rodem z głębokiej komuny.
Puszcza Białowieska jest unikatowa i tylko objęcie całej jej powierzchni trwałą ochroną zapewni temu miejscu i lokalnej społeczności bezpieczną przyszłość. Ochrona przyrody umożliwia rozwój usług sektora turystycznego, przyrodniczego, tworzy miejsca pracy w edukacji.
Tereny bez presji przemysłu i wysokim stopniu naturalności sprzyjają napływowi nowych mieszkańców. Ochrona przyrody umożliwia także pozyskiwanie funduszy zagranicznych i krajowych. Nie do przecenienia są także korzyści zdrowotne płynące z życia w czystym środowisku.
Puszcza potrzebuje odpowiedniego zarządzania i decydentów, którzy w końcu dostrzegą, że mają obok siebie przyrodniczy skarb, będący wartością samą w sobie, ale mogący także przynosić ogromne zyski.
Zatem zamiast protestowania przeciwko ochronie Puszczy Białowieskiej, zamiast kolejnych pomysłów niszczenia bezcennej przyrody czy zbijania kapitału politycznego przez organizowanie niezgodnego z prawem referendum, lokalni Wójtowie powinni wziąć się do roboty, by zatrzymać wyludnianie i oprzeć promocję regionu na wyjątkowej przyrodzie. Mają wszak asa w rękawie – markę UNESCO. Póki co robią jednak wszystko, by ją stracić.