Co się stanie, gdy umrze ostatni nietoperz?
Mówi się, że jeśli zginie ostatnia pszczoła na Ziemi, ludzkości pozostaną tylko cztery lata życia. To chyba najsłynniejsza, anegdotyczna próba podkreślenia wagi złożoności ekosystemów, w których żyjemy. Najnowsze badania opublikowane w prestiżowym „Science” pokazuje, w jaką stronę zmierza świat, w którym może zginąć ostatni nietoperz.
Naukowcy alarmują, że człowiek systematycznie niszczy złożony ziemski ekosystem eliminując kolejne gatunki roślin i zwierząt. Według raportu Fundacji WWF „Living Planet” straciliśmy 69% zwierząt w porównaniu do roku 1970. W tym momencie na planecie mamy więcej betonu niż roślin i więcej plastiku niż zwierząt. Przekroczyliśmy też planetarną granicę bezpieczeństwa w zakresie utraty bioróżnorodności, ale ponieważ trudno jest zbadać konsekwencje tego masowego wymierania roślin i zwierząt na życie społeczno-gospodarcze człowieka, politycy nie zajmują się nim z wystarczającą uwagą.
Najnowsze badanie naukowe opublikowane we wrześniu tego roku może uświadomić nam, z jak złożonym systemem igra człowiek, i jakie negatywne konsekwencje może mieć dla niego zanikanie owadożernych nietoperzy. Badanie pokazuje bowiem, jak wysoka śmiertelność tych zwierząt w Stanach Zjednoczonych spowodowana chorobą określaną jako „syndrom białego nosa” przełożyła się na spadek populacji owadów. A następnie jak ten spadek spowodował wzrost zużycia pestycydów w rolnictwie, co z kolei przyczyniło się do zwiększonej śmiertelności ludzkich niemowląt. Kolejną negatywną konsekwencją utraty nietoperzy był także spadek przychodów gospodarstw rolnych.
Skutki masowego wymierania nietoperzy
Eyal G. Frank w badaniu „Ekonomiczne skutki zakłóceń ekosystemu” pokazał, że ludzkie działania (np. pestycydy), które są stosowane z powodu kryzysu bioróżnorodności w miejsce rozwiązań naturalnych powodują szereg negatywnych konsekwencji dla dobrostanu człowieka. Punktem wyjścia analizy badacza jest założenie, że wiele gatunków nietoperzy jest owadożerna i od dawna podejrzewa się je o naturalną kontrolę populacji owadów, która ma z kolei znaczenie dla rolnictwa.
Badacz przeanalizował skutki, jakie dla nietoperzy ma „syndrom białego nosa” (ang. white nose syndrome, w skrócie WNS). Chorobę wywołuje grzyb, który atakuje nietoperze w trakcie hibernacji. Zwierzęta umierają we śnie z powodu porastającego ich nosy, uszy i błonie skrzydeł białego, grzybiczego nalotu. WNS pojawił się w Ameryce Północnej, konkretnie w stanie Nowy Jork w 2006 r. i szybko rozprzestrzenił na cały kraj powodując spadek populacji nietoperzy w monitorowanych jaskiniach o 90 procent.
Porównując hrabstwa, w których obecny jest WNS z tymi bez tej choroby, przed i po jej pojawieniu się, Frank wykazał, że tam, gdzie odnotowano spadek nietoperzy, rolnicy zwiększyli zużycie pestycydów zabójczych dla owadów o 31%, a śmiertelność niemowląt wzrosła o 8%. To, że zanieczyszczenie środowiska pestycydami przekłada się negatywnie na wyniki urodzeń ludzi było przedmiotem wielu badań, praca Franka jest jednak pierwszą, która łączy śmiertelność ludzi z utratą bioróżnorodności.
Naturalnych ekosystemów nie da się zastąpić
Ważnym wnioskiem z pracy Franka jest podkreślenie skuteczności naturalnych ekosystemów w zakresie usług, jakie świadczą dla ludzi (chodzi np. o pochłanianie zanieczyszczeń czy prawidłowy obieg wody i węgla w przyrodzie). Złożone interakcje, które zachodzą między poszczególnymi gatunkami są trudne do zastąpienia przez ludzkie wynalazki. Pestycydy nie funkcjonują w ekosystemie tak jak owadożerne zwierzęta. Rozwiązania techniczne są też kosztowne i mają dalsze konsekwencje, np. w postaci presji selekcyjnej, która prowadzi do uodporniania się roślin na herbicydy czy zanieczyszczeń wód i gleby.
Podobny obraz skuteczności rozwiązań naturalnych vs ludzkich ingerencji daje gospodarka łowiecka. Myślistwo nie może być substytutem dla reintrodukcji wilka ponieważ nie odtwarza zachowań unikania wilków przed ssaki, które wilki zjadają. Porównując np. obszary, gdzie reintrodukowano wilki do terenów bez tych drapieżników badacze wykazali, że wilki zmniejszają liczbę kolizji z jeleniami. Łowiectwo nie jest w stanie przynieść takich korzyści, a generuje inne problemy. Ponadto, korzyści finansowe z uniknięcia tych wypadków znacznie przewyższają koszty szkód jakie wiążą się ze stratami hodowców związanymi z atakami wilków na zwierzęta gospodarskie.
Aby lepiej zrozumieć wpływ spadku bioróżnorodności na ludzi powinniśmy monitorować większą ilość gatunków. Kluczowe znaczenia dla lepszej ochrony bioróżnorodności mają też takie polityczne projekty jak prawo o odbudowie przyrody (ang. Nature Restoration Law, w skrócie NRL). Przyjęcie tej regulacji było jednak obarczone szeregiem protestów i brakiem zrozumienia problemu. Finalna skuteczność NRL zależy też od jego udanego wdrożenia. Więcej badań takich jak to opisywane w niniejszym artykule pomogłoby w motywowaniu decydentów do inwestowania w ochronę przyrody ponad politycznymi podziałami i na każdym szczeblu – unijnym, krajowym czy samorządowym.
Czy prawo ochroni zwierzęta przed zagrożeniami ze strony człowieka?
Warto pamiętać, że choroby takie jak „syndrom białego nosa” jest tylko jednym z wielu zagrożeń, przed którymi stoją nietoperze. Czynniki takie jak utrata siedlisk oraz zmiana klimatu negatywnie wpływa na wszystkie gatunki pogłębiając kryzys bioróżnorodności. Zwierzęta giną też w sposób bezpośrednio związany z działalnością człowieka – w kolizjach z samochodami, budynkami czy liniami wysokiego napięcia. W przypadku nienaturalnej śmiertelności nietoperzy jej najważniejszym źródłem pozostają turbiny wiatrowe. Lepsze zrozumienie skutków kryzysu bioróżnorodności jest kluczowe dla projektowania i wdrażania polityk ochrony przyrody.
Inwestycje da się pogodzić z ochroną przyrody czy to budując przejścia nad drogami dla zwierząt czy unikając budowania wiatraków w rejonie tras przelotowych ptaków, ich siedlisk i żerowisk. Ponieważ trwają prace nad nowelizacją tzw. „ustawy wiatrakowej” a także prace dotyczące wdrożenia prawa o odbudowie przyrody już niedługo przekonamy się czy Polska stanie na wysokości zadania i uda się jej przeciwdziałać dwóm pilnym kryzysom: kryzysowi klimatycznemu i kryzysowi bioróżnorodności. Czy nasz kraj wdroży wysokie standardy prawne ochrony przyrody, czy będzie liderem ochrony przyrody, czy jak zwykle postawi na interes inwestorów kosztem przyrody i ludzi? Stawką w tej grze, jest nieprawdopodobne bogactwo oraz piękno świata przyrody i nasze, ludzkie życie.
Przy opracowaniu artykułu korzystałam z następujących publikacji:
- Eyal G. Frank „The economic impacts of ecosystem disruptions: Costs from substituting biological pest control”
- Ashley E. Larsen, Dennis Engist, Frederick Noack „The long shadow of biodiversity loss. Technological substitutes are poor proxies for functioning ecosystems”
- Jennifer L.Raynor, Corbett A. Grainger, Dominic P. parker „Wolves make roadways safer, generating large economic returns to predator conservation”
- Thomas J. O’Shea, Paul M. Cryan, David T.S. hayman, Raina K. Plowright, Daniel G. Streicker „Multiple mortality events in bats: a global review”