330 tys. zł za wycięcie drzew i więzienie w zawieszeniu. Znamy powody wyroku w sprawie „rzezi drzew” w Mieście-Ogrodzie
Nielegalna wycinka kilkudziesięciu zdrowych dębów, lip i klonów w centrum Milanówka w lutym 2021 r. wstrząsnęła miastem. Po czterech latach Sąd Rejonowy w Grodzisku Mazowieckim skazał sprawcę na rok więzienia w zawieszeniu i ponad 330 tys. zł kar. Uzasadnienie wyroku, doręczone stronom dopiero w listopadzie, ujawnia kulisy decyzji sądu i wagę szkody, którą biegła oszacowała na blisko 4 mln zł.
Do wycinki doszło w sobotę, 20 lutego 2021 r. w centrum podwarszawskiego Milanówka. Tego dnia, gdy urzędy nie pracują, Łukasz M., syn właścicielki półhektarowej działki leśnej objętej ochroną konserwatorską, przywiózł pilarzy. W ciągu kilku godzin, mimo protestów mieszkańców oraz wezwań służb, wycięto około 70 drzew.
Spór o znakowanie drzew
Kilka dni przed wycinką na niemal wszystkich drzewach pojawiły się świeże, pomarańczowe oznaczenia. Nie ustalono, kto je naniósł, jednak – jak zauważył sąd – jedyną stroną potencjalnie zainteresowaną takim zabiegiem był oskarżony.
Leśnik Jacek Malowaniec, który wcześniej wskazał do cięć jedynie dwadzieścia kilka chorych drzew, po wizji terenowej zamazał fałszywe oznaczenia niebieską farbą. Miało to jednoznacznie wskazać, których drzew nie wolno ruszać.
To właśnie wycinanie drzew oznaczonych na niebiesko zaalarmowało mieszkańców. Interwencja policji nie zatrzymała prac – funkcjonariusze, jak później uznał sąd, zostali wprowadzeni w błąd przez oskarżonego.
Śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez służby umorzono. Bierna postawa policji, ich zagubienie na miejscu zdarzenia pokazało, że problemem nie jest brak przepisów, ale ich nieznajomość i lekceważenie przyrody, również przez straż miejską
– ocenia Joanna Miś-Skrzypczak z lokalnej fundacji Musszelka, która w procesie występowała na prawach strony społecznej.
Proces ciągnął się latami
W trakcie postępowania oskarżony składał liczne wnioski o odroczenia i powołanie kolejnych biegłych, które sąd uznał za niezasadne. 2 czerwca 2025 r. przewód sądowy został zamknięty.
Prokurator żąda więzienia, miasto – 4 mln zł
Prokurator wniósł o rok więzienia w zawieszeniu i 100 tys. zł nawiązki. Miasto Milanówek, występujące jako oskarżyciel posiłkowy, domagało się znacznie więcej.
Powołując się na opinię dr hab. inż. arch. kraj. Marzeny Suchockiej, która oszacowała wartość zniszczonego drzewostanu i utraconych usług ekosystemowych (takich jak retencja wody, produkcja tlenu, ochładzanie, oczyszczanie powietrza) na blisko 4 mln zł, pełnomocnik miasta przekonywał, że w tej sprawie nie chodzi o „kilka drzew”, lecz o trwałe zniszczenie ekosystemu ważnego dla miasta.
Wycięcie kilkudziesięciu drzew w mieście jest nieodwracalną, znaczącą szkodą w środowisku, nie do odtworzenia przez dziesięciolecia. To strata dla obecnych i przyszłych mieszkańców Milanówka. Oskarżony rażąco zlekceważył zalecenia leśników, zrobił rębnię zupełną mimo jasnych wskazówek cięć chorych drzew. Działał celowo, na szkodę środowiska i zdrowia publicznego. To dramatyczne, nieodwracalne niszczenie środowiska w centrum miasta.
– argumentował podczas procesu mec. Mariusz Solarz.
Pełnomocnik miasta wnosił o rozszerzenie kwalifikacji prawnej czynu, bezwzględną karę pozbawienia wolności oraz pełne naprawienie szkody. Podkreślał premedytację, ignorowanie zaleceń leśników i wprowadzanie służb w błąd, wskazując, że kara proponowana przez prokuratora była rażąco niewspółmierna do skali strat.
Stanowisko obrony: wniosek o uniewinnienie
Oskarżony utrzymywał, że prowadził gospodarkę leśną i działał na prośbę matki – właścicielki terenu. Deklarował zamiar nasadzeń i podnosił, że miasto nie było zainteresowane zakupem działki. Wskazywał także na zgłaszane mu przez mieszkańców prośby o usunięcie drzew rzekomo zagrażających bezpieczeństwu.
Nie mieliśmy zamiaru popełniać przestępstwa, bo naszym zdaniem to nie jest przestępstwo
– mówił Łukasz M.
Obrona wnosiła o uniewinnienie, argumentując, że wycinka nie spowodowała „istotnej szkody” w rozumieniu kodeksu karnego, a szacunki strat mają charakter teoretyczny.
Leśnik: „tu wycięto wszystko”
Kluczowe okazały się zeznania leśnika. Uproszczony plan urządzenia lasu dla tego terenu przewidywał wyłącznie cięcia sanitarne.
Tu wycięto wszystko. Wycinka była nielegalna, powiadomiliśmy służby
– zeznał Jacek Malowaniec.
Gdy oskarżony zapytał go, czy „prosił o zgodę na wycinkę”, leśnik odpowiedział: – Nie prosi się policjanta o zgodę na jazdę 200 km/h.
Leśnik jednoznacznie stwierdził, że Łukasz M. miał pełną świadomość, które drzewa należało zachować, a które ewentualnie można było usunąć. Nie mógł więc skutecznie powoływać się na nieświadomość.
Mieszkańcy: to my nie dopuściliśmy do zamiecenia sprawy pod dywan
Od pierwszego dnia lokalna społeczność mobilizowała się w obronie drzew: organizowano protesty, dokumentowano przebieg procesu, zbierano podpisy pod petycją o naprawienie szkód (blisko 700).
Państwo zawiodło, ale mieszkańcy nie. Gdyby nie ich reakcja, sprawa mogłaby przejść bez echa.
– mówił w sądzie prof. Zbigniew Karaczun z Polskiego Klubu Ekologicznego, mieszkaniec Milanówka i przedstawiciel strony społecznej w procesie.
Miasto-Ogród w obronie swoich drzew
Milanówek od dekad pielęgnuje tożsamość Miasta-Ogrodu. – Miasto ma w herbie liść dębu – przypominał prof. Karaczun wspominając postać Ignacego Winklera, Milanowianina, członka Ligi Ochrony Przyrody, inicjatora akcji „Ocalmy Zielony Milanówek”. – Ta wycinka podważyła wartości, jakie mieszkańcy wyznają od pokoleń.
Fundacja Musszelka zaznaczała, że Łukasz M. był już wcześniej ukarany administracyjnie za nielegalne wycięcie kilku dębów (20 tys. zł), czego do dnia wyroku nie uregulował.
Sąd: „Szkoda znacznych rozmiarów”. Pół hektara miejskiego lasu unicestwione
Wyrok ogłoszono 8 lipca 2025 r. Sąd przychylił się do kluczowych argumentów oskarżyciela posiłkowego. Rozszerzył kwalifikację prawną czynu, uznając Łukasza M. winnym zarówno zniszczenia środowiska w znacznych rozmiarach (art. 181 §1 k.k.), jak i wyrządzenia istotnej szkody na terenie chronionym (art. 181 §2 k.k. w zbiegu z art. 187 §1 k.k.).
Zamiast 100 tys. zł nawiązki zasądzono 150 tys. zł na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, 150 tys. zł na rzecz Gminy Milanówek oraz grzywnę – łącznie ponad 330 tys. zł. Choć sąd nie zdecydował się na bezwzględne pozbawienie wolności, wydłużył okres zawieszenia kary do trzech lat i oddał oskarżonego pod dozór kuratora. To jedna z najwyższych kar finansowych orzeczonych dotąd w Polsce za nielegalną wycinkę drzew w mieście.
Podczas ogłoszenia wyroku sędzia Rafał Paprzycki podkreślał: – Znaczny rozmiar może mieć coś o niewielkiej wartości majątkowej. W przypadku Milanówka chodziło o unikatowy las w środku miasta:
Zniszczenie tak stosunkowo niewielkiego obszaru należy uznać za zniszczenie w znacznym rozmiarze, bo to część miasta, a zniszczono niemal cały las
– uzasadniał sędzia.
Fundacja Musszelka zaznacza, że wycinka mogła naruszyć siedliska objętych ochroną nietoperzy i rzadkich ptaków takich jak dzięcioł czarny, wilga czy mysikrólik, ponieważ zwierzęta te gniazdują wśród starodrzewia Milanówka. Oskarżony nie przeprowadził inwentaryzacji przyrodniczej, a na powalonych drzewach znajdowały się budki lęgowe i gniazda. Ponadto naruszona została strefa ochronna pomnikowego dębu.
Wyrok nieprawomocny. Sprawa może być precedensem
Łukasz M. nie zgadza się z wyrokiem. Złożył apelację, którą Sąd Okręgowy w Warszawie rozpatrzy 20 lutego, dokładnie w piątą rocznicę wycinki.
Choć wyrok nie jest prawomocny, organizacje ekologiczne podkreślają jego rangę:
To jeden z najważniejszych procesów dotyczących wycinki drzew w polskich miastach. Pokazuje, że w mieście szkoda przyrodnicza ma inną wagę niż w lesie gospodarczym. I że prawo własności nie jest absolutne.
– mówi Joanna Miś-Skrzypczak.
Choć wycięto pół hektara, wyrok dotyczy znacznie więcej niż jednego lasu – dotyczy granic, jakie wspólnota stawia między prawem własnym a dobrem wspólnym. W Milanówku i w całej Polsce.