DZIKIE ŻYCIE

Kilka głosów w sprawie kłusownictwa

Miesięcznik Dzikie Życie

Rajmund Starzyk (Kłusownictwo w Tatrach, w: Ochrona Tatr w obliczu zagrożeń, Zakopane 1993 – wydanej w „mikroskopijnym” nakładzie publikacji referatów z konferencji naukowej) podaje wiele bulwersujących informacji, które powinny koniecznie być szeroko znane. Oto skrótowe omówienie najważniejszych informacji:

Historia

Staszic opisuje niezwykłą zachłanność Podhalan polujących na kozice (300 szt. wymordował jeden Jan Budz – tzw. Łysy Janek z Jurgowa) i prawie całkowite wytępienie świstaków po polskiej stronie w pierwszej połowie XIX w.

Polowace […] nie spotykali się bynajmniej z dezaprobatą okolicznych mieszkańców, wprost przeciwnie, byli zawsze podziwiani, wychwalani, ‘otoczeni hyrem’. Wiele się do tego przyczyniła pewna część literatury, dodająca sławy i rozgłosu akurat tym, którzy tak krzywdzili przyrodę. […] Najlepsi przewodnicy wywodzili się z kłusowników […] Do kozic często strzelano metodą „strzału w kupę” loftkami […] wiele poranionych kozic ginęło w męczarniach, nie odnalezionych przez strzelca […] Na świstaki zakładano oklepce (żel. szczęki) przy podejściach do nor, strzelano także, a gdy już ułożyły się do snu zimowego wykopywano je całymi rodzinami. Na orły zakładano oklepce, czatowano z bronią przy przynęcie lub przy gnieździe z młodymi. Niedźwiedzie, których polując legalnie i nielegalnie sławny Jan Krzeptowski Sabała ubił aż 13, strzelano […] Zakładano także samopały i potężne oklepce. Na wilki kopano doły i wykładano truciznę – ten gatunek był pozbawiony wszelkich praw i wytępiony został prawie w zupełności. (RS.)

Od drugiej połowy XIX w. rozpoczęła się ochrona kozic i świstaków. Ustawa o zupełnej ochronie kozicy i świstaka miała swoich przeciwników, w tym wielu myśliwych, którzy twierdzili, że zupełna ochrona przyniesie skutek odwrotny, doprowadzając do wzmożenia kłusownictwa. (RS.)

Teraźniejszość

Kłusownictwo w Tatrach ma miejsce i się nasila. Jest przy tym praktycznie bezkarne ponieważ prokuratura w Polsce toleruje przestępstwa dot. przyrody. RS. podaje przykłady typowych i „ciekawych” spraw:

1977 – na Czerwonych Wierchach dwaj kłusownicy zastrzelili 2 kozice – przy świadkach. Były poszlaki zabrakło dowodów, nikogo nie ukarano.

1980 – w rejonie Łysej Polany znaleziono w ogromnym oklepcu jeszcze żywego rysia. Trzeba go było dobić.

1982 – podczas kontroli samochodu w Zakopanem znaleziono u pewnej kobiety 50 skór świstaczych i 2 kozie. Wspólnik tej kobiety został sfotografowany przez turystów podczas zastawiania sideł przy norach. Prokuratura nie znalazła podstaw do oskarżenia tych osób.

1987 – u wylotu Doliny Lejowej zastrzelono byka jelenia. Sprawcy poruszali się na nartach, potem odjechali samochodem. W domu sprawcy w Kościelisku ujawniono dowody także innych skłusowań i nielegalną broń. Sprawca odsiedział niewielki wyrok i zapłacił grzywnę.

1988 – w okolicach Zazadniej ujęto osobnika z bronią. Mieszkaniec Murzasichla miał w domu drugi karabinek, amunicję, skóry jelenia i kozicy i 44 szt. racic (m.in. z kozic). Prokuratura oskarżyła go tylko o nielegalne posiadania broni. Zdeponowane skóry i racice sąd nakazał zwrócić właścicielowi!

Posiadanie trofeów ze zwierząt chronionych nie jest zabronione. Można je nabyć, przywieźć… dlatego jest szczególnie wstrętne.

1990 – na Czerwonych Wierchach zamordowana kozica – matka karmiąca młode.

1992 – polowanie kłusowników podczas rykowiska jeleni w Dolinie Starej Roboty. Wracających nocą ciągnikiem zatrzymano. Trzej osobnicy (jeden członek PZŁ) mieli nielegalne sztucery, głowy jeleni z porożem, żywego świstaka w plecaku, a w domu czaszkę wilka, dwie skóry wilcze, 4 głowy sarnie, 4 szt. kłów z dzika, świeżą skórę ze świstaka, 4 skóry sarnie zasolone i 4 szt. racic. Wszyscy trzej sprawcy otrzymali niewielkie wyroki w zawieszeniu i grzywny. Sprawa skłusowania świstaka nie została zauważona.

1993 – w Dolinie Białego zamordowano cielną łanię. Ślady doprowadziły do domu przy wylocie Doliny Strążyskiej. Znaleziono sporo trofeów z saren i jeleni. Sprawę umorzono. Dwa tygodnie później prawdopodobnie ten sam bandyta postrzelił w Dolinie Białego kolejną łanię.

W latach 80. populacja świstaków została uszczuplona przez kłusowników o 1/3!

W. Cichocki podaje za Rodziewiczem, że do zagrożeń orła przedniego (i innych ptaków drapieżnych) doszła nowa metoda kłusowania: wykładanie padliny na transformatory by nadlatujące ptaki ginęły na liniach wysokiego napięcia.

Kłusownictwo ma się dobrze oczywiście nie tylko w Tatrach, lecz w całej Polsce. O metodach kłusowania w Puszczy Białowieskiej opowiadała nam niedawno Simona Kossak a Włodzimierz Jędrzejewski z Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży, w nadesłanych – nie publikowanych jeszcze materiałach pisze m.in.:

Ochrona wilka i rysia, których dzisiejszy ciągły zasięg ograniczony jest do wschodnich i południowych części kraju, powinna polegać na:

  1. ochronie gatunkowej rysia;
  2. ochronie wilka w całym kraju, z dopuszczeniem odstrzału osobników wyspecjalizowanych w zabijaniu zwierząt domowych;
  3. walce z kłusownictwem.

Obecne prawo chroni raczej kłusownika, niż zwierzęta. Aby skutecznie zapobiegać kłusownictwu, należy wprowadzić zasadę, że nie legalnie zabitych lub padłych zwierząt, nikomu poza specjalnymi służbami nie wolno zabierać ani dotykać. Dzisiaj proste stwierdzenie, że skłusowanq zwierzynę właśnie niesiono na policję, jest najczęstszym powodem uniewinniania kłusowników. Również kary za kłusownictwo powinny być surowsze, gdyż czarnorynkowa wartość skóry skłusowanego zwierzęcia jest często wyższa, niż grzywna. Ofiarami kłusowników stają się często zwierzęta z populacji lub gatunków zagrożonych, nawet wtedy, gdy wnyki lub potrzaski nastawione są na pospolitą zwierzynę płową. Tak dzieje się w Puszczy Białowieskiej, gdzie na wnyki zastawione na sarny i dziki wpadają rysie i wilki (Zub 1994). […]

Wśród ssaków są też gatunki, np. borsuk, o których nadchodzą sygnały o dramatycznym spadku liczebności w ostatnich latach. Jako przyczynę spadku liczebności borsuka podaje się nasilone kłusownictwo oraz rozprzestrzenianie się jenota. (Fragm. niepublikowanego artykułu Włodzimierza Jędrzejewskiego Gospodarka leśna a ochrona ssaków dla tomu poświęconemu ochronie przyrody na obszarach leśnych, który ma być wydany przez Komitet Ochrony Przyrody PAN).

To zaledwie muśnięcie problemu kłusownictwa w Polsce. Mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli napisać więcej – także o tym, co dla zwalczania kłusownictwa robią władze i o zmianie podejścia do kłusowników – i w ogóle zagadnień niszczenia przyrody – ze strony sądów i prokuratury. Przede wszystkim nie może być na kłusownictwo, posiadanie i handlowanie trofeami (skóry rysi wiszą w sklepach łowieckich) zgody społecznej. Prawo i jego respektowanie nie biorą się same z siebie. Często trzeba je wymuszać.

Red.

Czerwiec 1994 (1/1 1994) Nakład wyczerpany