DZIKIE ŻYCIE

Dzikość

Danuta Učníková

Chłodny, jesienny poranek. Wilgotne mgły podnoszą się znad ziemi i zasłaniają niebo. Tylko od czasu do czasu przebłyskuje błękit. Jeszcze nie wiadomo czy wiatr rozwieje mgłę i zaświeci jasno słońce, czy też wodą nasiąknięty welon zasnuje niebo mżawką.

Nagle słyszę ich głosy. Podnoszę głowę. Tak, to one. Lecą! Lecą w dwóch kluczach i krzyczą. Wzywają mnie: siostrzyczko, leć z nami! Biegnę, rozpościeram skrzydła, jeszcze mgnienie oka i unoszę się nad ziemią. Lecę! Zaczekajcie chwilkę! Chociaż chwilę. Już lecę! Lecę!

Ryms. Zarywam dziobem w ziemię. Niemrawe ciało przewala się z boku na bok. Jestem zbyt ciężka, a moje mięśnie są za słabe. Skrzydła nie utrzymają wykarmionego ciała. Ludzie hodują mnie na pierze, tłuszcz i na mięso. Mam być ciężka. Jak najcięższa. Jaka ociężała i niezgrabna jestem w porównaniu z moimi śmigłymi, silnymi dzikimi siostrzycami. Jaka ślamazarna i bezkształtna! Jaka zniewolona…

Odleciały. Płaczę z dziobem przy ziemi. Muszą się śpieszyć, żeby zdążyć przed śniegiem i mrozem. Odleciały, a z nimi moje serce. Nie to, które znasz – człowieku – kiedy kupujesz gęsie podroby. To jest tylko mięsień. Odleciała część mojej istoty. Ta część, która mi została po dzikich przodkach.

Ty sobie wyobrażasz człowieku, że smutek i tęsknota są mi obce. Twierdzisz, że tylko ty masz duszę. Popatrz na mnie! Z każdym kluczem dzikich gęsi odlatuję, chociaż tobie się wydaje, że wciąż drepczę po twoim podwórku. Popatrz, co z nami zrobiłeś! Tłuste, niemrawe ptaki, które służą wyłącznie twoim zachciankom.

A przecież moje życie jest jeszcze w miarę szczęśliwe – wolno mi chodzić po podwórku, pływać w bajorze. Nawet czasami pozwolisz mi wysiedzieć gąsięta. Tymczasem moje siostry w fermach hodowlanych spędzają cały krótki, smutny żywot bez możliwości ruchu, zamknięte w ciasnych klatkach. Nigdy nie zobaczą swych dzieci. Gąsięta nie znają swoich matek. Uważasz, że nie są im potrzebne – i tak za kilka miesięcy znajdą się w olbrzymich chłodniach. Nie ma potrzeby, żeby uczyły się czegokolwiek od swoich rodziców. Ale to tylko ty sobie tak wyobrażasz, człowieku. Każdemu maleństwu potrzebna jest matka! Nawet głupiej gęsi…

Oswoiłeś nas, i wiele innych zwierząt, udomowiłeś, żebyśmy ci służyły. Stałyśmy się drobiem. Ale i ty upodobniłeś się do zwierzęcia domowego. Popatrz na siebie. Popatrz na swoje grube, bezkształtne ciało. W dzikiej Przyrodzie już byś nie przeżył. Nie potrafiłbyś sobie znaleźć pożywienia. Zamarzłbyś. Otaczają cię wygody i już nie potrafisz nawet przejść kilku kroków na piechotę. Nie potrafisz już swobodnie biegać, tak jak ja nie potrafię latać. Jak bardzo jesteś zniewolony! Jaki spętany, oswojony, udomowiony! Jaki jesteś posłuszny i obłaskawiony… Na swoim małym podwórku jesteś jednak panem życia i śmierci.

Posłuchaj! Przelatują dzikie gęsi. Czy nie masz ochoty wzbić się do góry? Rozwinąć skrzydła? Uwolnić się? Czy za ich krzykiem nie podąża część twego jestestwa? Ta cząstka, która nieokiełznana pozostała ci po twoich dzikich przodkach? Ta cząstka, która podziwia piękno ciała i ruchu dzikich zwierząt? Ta cząstka, która przeczuwa, że człowiek i jego dusza tęskni do dzikiej, nieposkromionej natury. Cząstka, która kocha Dzikość!

Słuchaj! Czas dojrzewa. Wzbij się w górę człowieku! Porzuć wszystko, co cię zniewala. Porzuć swoje mieszkanie z opancerzonymi drzwiami. Porzuć samochód, o który drżysz, ponieważ jeszcze nie zdążyłeś podłączyć alarmu. Porzuć reklamy, które przyprawiają cię o stresy na myśl czego jeszcze nie posiadasz. Porzuć telewizor z całym balastem krwawych wiadomości, aroganckich wypowiedzi, wstrętnych filmów. Porzuć walkmany, które deformują chrząstki w twoich uszach, aż do ogłuchnięcia. Porzuć dyskoteki, hałas, alkohol, narkotyki, które zmieniają twój mózg w szarą galaretę. Porzuć gonitwę za szczęściem – nie dościgniesz go. Ono jest w tobie. Spróbuj go odnaleźć, tylko w sobie.

Wzbij się w górę! Tam się spotkamy…

Danuta Učníková

Danuta Učníková mieszka w Bratysławie. Jest działaczką pozarządowych słowackich i zagranicznych organizacji ekologicznych i członkinią Rady Programowej Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Kwiecień 1995 (4/11 1995) Nakład wyczerpany