DZIKIE ŻYCIE
Wiersze
We trzech raźniej
już wczesny ranek
zdziczały pies
bezdomny człowiek
oraz wilk
uciekają co tchu
przed watahą psów gończych
i dobrze wyglądającymi mężczyznami
którzy od czasu do czasu
pochylają głowy
nad lśniącym metalem
swoich strzelb
nie słychać odgłosu wystrzałów
a wschodzące słońce
czyni obraz jeszcze bardziej malowniczym
z oddali niesie się głos trąbki
ani śladu trwogi
Jerzy Oszelda
Ze zbioru „Modlitwa do drzewa”, wyd: Zielone Brygady, Kraków 1994
***
Gdzieś w głębi starego pnia
rodzi się oddech.
Wilgotny, pachnący grzybami.
Nabierz go w płuca, nie pytaj więcej
czemu szanuję stare drzewa.
Gdzieś w głębi starego pnia …
Rodzi się oddech
i mój i twój
i wilcza łza.
Piotr Stefański
Białowieża, kwiecień 1995
Lipiec 1995
(7/14 1995)
Nakład wyczerpany