W trosce o zachowanie natury
Jeśli ktoś, przynajmniej pobieżnie śledzi zmagania autentycznych obrońców ziemi z urzędami, których regulaminowym i statutowym zadaniem jest administrowanie jej zasobami, zauważy nieprzejednane najczęściej tendencje tych instytucji do zachowania ich dotychczasowego, wrogiego naturze stylu postępowania. Jestem przekonany, że w tej generalizacji ryzyko błędnej oceny jest minimalne. Dzieje się tak z oczywistego powodu: po prostu światopogląd pracowników odpowiednich ministerstw, z tym mającym chronić środowisko przyrodnicze na czele, oraz pośrednich i podległych im ogniw streszcza się w zdaniu: „To my wiemy lepiej niż natura, co jest dla niej dobre”.
Kontynuując ten sposób myślenia można dodać: „Korzystamy przecież z rad mądrych ekspertów, których zatrudniamy, niektórzy z nas dokształcają się z inteligentnie napisanych książek, więc z czystym sumieniem możemy realizować różne wytyczne, dyrektywy i wcielać w życie błyskotliwe projekty”. Niestety, poza nielicznymi jeszcze wyjątkami (to nie arbitralny sąd, tylko impresja), postawa taka jest wybitnie skażona antropocentryzmem, który sytuuje człowieka w centrum wszelkich zdarzeń na ziemi i daje mu nad nimi władzę. Ignorancja nie pozwala myśleć inaczej. Jakże to pracownik ministerstwa miałby zamiast szefa lub ekspertyzy posłuchać lasu, starożytnej skały, poruszeń wichru bądź dyskretnych rad babiego lata? Decydujący głos i tak najczęściej będzie miał zwierzchnik.
Daleki jestem od antagonizowania ludzi na myślących „właściwie” i „niewłaściwie”, chcę tylko uprzytomnić fakt, że bez zdecydowanej aktywności w obronie życia na ziemi, politycy przekonani o nieomylności własnych rozwiązań (podpowiedzi ekspertów wspierają najczęściej ich własne interesy) będą, jak uczy doświadczenie, przyjmowali antyekologiczny punkt widzenia. Jak zatem wytrącać z ich rąk technokratyczną broń połyskującą złowieszczą ignorancją? Istnieją różne formy presji społecznej, uświadamiające decydentom inne punkty widzenia i działania. Eksponują one postawę, kiedy to „człowiek jest syty i natura cała”. Przeciętny obywatel, niezaangażowany czynnie w proces ocalania przyrody, może na przykład pisać petycje do różnych władnych osób oraz instytucji. Akcje podejmowane od święta zdecydowanie nie wystarczają, chociażby przybierały skalę corocznego sprzątania świata. Uczestniczą w nich ochoczo różne niszczycielskie natury, co żywo nasuwa skojarzenie z chrześcijańskiego podwórka: „modli się pod figurą, a diabła ma pod skórą”.
W moim regionie cieszyńskim tegoroczne porządkowanie przyrody posiadało urozmaicony charakter, pozostawiło jednak niedosyt. Jaki? Myślę po prostu, że gdyby w tych dniach zrobiono spektakularną akcję na pięknej polanie Stecówki, którą zniszczyć chce jakiś bezwzględny inwestor i stojące za nim lobby, wówczas czyszczenie świata w cieszyńskim wydałoby owoc niewspółmiernie większy niż tony zebranych śmieci. Dlaczego? To proste, pokazałoby niebezpieczny mechanizm utrwalania bezkarności (sojusz polityki z finansjerą) ludzi, którzy niszczą przyrodę często wbrew prawu i niejednokrotnie w asyście osób, które z urzędu winny pilnować przestrzegania tego prawa. Dlatego mnożenie bezpośrednich akcji i zjednywanie do nich opinii publicznej jest sprawą pierwszorzędnej wagi.
Na łamach „Głosu Ziemi Cieszyńskiej” przetoczyła się dyskusja na temat zagrożonego stoku Stecówki.
Niestety, dyskusja ta urwała się zbyt szybko dzięki mglistemu i bałamutnemu głosowi wójta gminy Istebna, będącej rzeczniczką tej chybionej w tym miejscu inwestycji (stacji turystycznej). Ponieważ więc czytelnicy Głosu nie znają aktualnej sytuacji, ja swoje rozważania zakończę konkretną petycją, która pozwoli zainteresowanym osobom wyrazić swój protest:
Protestujemy przeciwko budowie na stoku góry Stecówka (Beskid Śląski), tuż obok pięknego drewnianego góralskiego kościółka, gmachu stacji turystycznej. Inwestycja ta narusza w drastyczny sposób urodę miejsca, godząc w bogactwa natury nieskażonej jeszcze tutaj przez zachłanność cywilizacji technicznej. Budowa w tym rejonie obiektu dysharmonijnego wobec otoczenia pociągnie za sobą uzbrojenie terenu w wielofunkcyjną infrastrukturę, co pozostaje w sprzeczności z dziedzictwem kulturowym tego pięknego zakątka Ziemi Cieszyńskiej – Stecówka winna pozostać uroczyskiem, przynosząc mieszkańcom i turystom czas wytchnienia od stresorodnego trybu życia i czas kontemplacji natury.
Podpisy: (należy podać imię, nazwisko, adres zamieszkania i złożyć podpis). Apel ten proszę wysyłać na adres: Urząd Gminy Istebna, Wójt Gminy Istebna, Danuta Rabin, 43-470 Istebna.
Jerzy Oszelda