Wiersze
Wyżęli pole
Wyżęli pole. W cichej męce
Kona zieloność. Przez zagony
Wicher z jesienią popod ręce
Chodzą i czarne gonią wrony.
Słońce pożółkło, jak ścierniska,
I obłokami się nakrywa;
W bruzdach gdzieniegdzie z nagła błyska
Kałuża ślepa i nieżywa.
I – wiecie – idąc tak po łanie
Umierającym w pustej ciszy,
Dobrze jest spostrzec niespodzianie
W jamce radosny pyszczek myszy.
Leśna dziupla
Kto nas nie zdradził? Górski las,
Gęstwinna paproć, ziemia śliska
I stare drzewa, w których czas
Jak sowa szuka przytuliska.
Topniały śniegi, wiosna szła,
Wody pędziły dniem i nocą,
Patrzyliśmy, jak rośnie mgła
I wiatry jak się z nią szamocą.
Ptaki ze starych trzęsły piór
Przetarte lotki w głąb zarośli
I słychać było czułość gór:
Lisy szczekały o miłości.
O świcie w krzakach tłukł się mrok:
To jeleń stado swoje wierne
Prowadził z lasu – potem skok
I z gąszcza wpadał na lucernę.
I dzień powstawał, świecił, gasł
I w ciemność leciał sowią drogą:
W dziuplach spał tylko ludzki czas,
Czas niepotrzebny dla nikogo.
Kazimierz Wierzyński
***
Świt
W porannej mgle wiatr niesie płacz Amora
Myśliwi zabrali
jego łuk
i zabawiają się
strzelając z niego
strzałami zaspokojenia
swej człowieczej próżności
Stracili wzrok (patrzą ale nie widzą)
i słuch (słuchają ale nie słyszą)
a ich serca zastygły betonem (biją ale nie czują)
więc trafiają tylko w żywe cele
I nie łudź się jeśli tylko będziesz atrakcyjnym
trofeum
trafią również w Ciebie
Świt
W porannej mgle Przeraźliwie realna jest zimna
kolba sztucera
a wiatr niesie daleko huk wystrzału
Y.T. Sun (R. Borowski), 22.08.95
***
Kształt wszelki wybrnął z cienia,
Lecz nie chce mieć imienia.
Chce snom się jeszcze przydać:
Nie widać nic, a – widać.
Bolesław Leśmian, „Przed świtem” – fragm.