Protest przeciwko poprowadzeniu autostrady A4 przez Górę św. Anny
W. Pan Wojewoda Opolski
Urząd Wojewódzki w Opolu
ul. Piastowska 15
Szanowny Panie Wojewodo!
Protestuję osobiście oraz w imieniu Sekcji Zielonego Krzyża Towarzystwa Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie przeciwko projektowi budowy autostrady A 4 przez park krajobrazowy „Góra św. Anny”. Powinna ona pozostać nienaruszonym symbolem wydarzeń historycznych w życiu narodów polskiego i niemieckiego. Nie należy go niszczyć nieprzemyślaną inwestycją. Chyba zdaje Pan sobie sprawę z konsekwencji ekologicznych i społecznych tego typu inwestycji. A w przypadku „Góry św. Anny” będą to konsekwencje groźne, zubożające nasz kraj i dziedzictwo Europy. Oby rozsądek zwyciężył!
Z.T. Wierzbicki, (prof. dr hab. UMK Toruń, PAN Warszawa)
***
Od redakcji: Jak czytamy w odpowiedzi wojewódzkiego konserwatora przyrody w Opolu w uchwale WRN w Opolu z maja 1988 r. po szczegółowym przeanalizowaniu uwzględniono przebieg autostrady przez obszar parku. Ocenę oddziaływania na środowisko wykonał Transprojekt Kraków. Wojewódzki konserwator przyrody analizował funkcjonalność obiektów, a społeczność lokalna akceptuje jedynie przebieg trasy autostrady przez park. Trasę tę zaakceptowała również Wojewódzka Komisja Ochrony Przyrody i sam minister.
Czy droga przetnie park narodowy?
W dniu 08.07.96, ok. godziny 18.00 w Rzeszowie, na antenie Regionalnej Telewizji Rzeszów, w programie „Aktualności” miała miejsce oburzająca wypowiedź dyrektora Magurskiego Parku Narodowego, Jana Szafrańskiego. Ów pan opowiedział się za budową drogi dzielącej Magurski Park Narodowy na dwie części i budową przejścia granicznego ze Słowacją w miejscowości Ożenna. To wszystko ma powstać już w 1997 roku. Głównymi argumentami w ustach pana dyrektora przemawiającymi „za” inwestycją są: małe zaludnienie terenu, duże bezrobocie, pieniądze dla gminy Krempna. Takie argumenty padły z ust przyrodnika i głównego orędownika parku narodowego.
Z zawodu jestem leśnikiem i przypominam, że Magurski Park Narodowy utworzony został jako enklawa dla ginącej przyrody, nie dla ludzi. Jest to teren nie skażony silnie działalnością ludzką – „dziewiczy”. Utworzony został dla ochrony zlewni rzeki Wisłoki, a w przyszłości wody pitnej w zbiorniku w Myscowej (Kąty). Żyją tu wymierające niedźwiedzie brunatne, rysie, żbiki, wilki, wydry, orły, puchacze itp. Byłoby skandalem coś takiego zniszczyć. Proszę o interwencję i ratunek.
Ireneusz Kucab, Rzeszów