Taiga Rescue Network - spotkanie w Estonii
Tajga Rescue Network - spotkanie w Estonii
Tajga, lasy borealne ciągnące się szerokim pasem po półkuli północnej od Alaski i Kanady, przez Rosję, aż po Skandynawię, obejmuje 1,3 - 1,5 milionów km2 , co stanowi 1/3 lasów świata. Dominują tu drzewa iglaste - różne gatunki świerków, jodeł, sosen i modrzewi. Drzewa liściaste są reprezentowane tylko przez nieliczne, najodporniejsze, jak brzozy, jarzębiny czy wierzby. Typowymi mieszkańcami tajgi są rosomaki, wilki, niedźwiedzie, łosie, rysie, kuny, sobole, borsuki. Tajga ginie w tempie przewyższającym wymieranie lasów deszczowych. Uboższa gatunkowo i mniej barwna słabiej przyciąga uwagę światowej opinii publicznej i mało kto wie, że wyczerpana została tu już znacznie większa część zasobów leśnych niż w krajach tropikalnych. Kraje Północy sięgają obecnie po najcenniejsze pozostałości prastarych lasów. Duże obszary nietkniętej tajgi pozostały jeszcze jedynie w Kanadzie, Rosji oraz na Alasce. W Skandynawii to już tylko ostatnie enklawy obejmujące nie więcej niż 5 procent powierzchni lasów zachowanych w Norwegii, Szwecji i Finlandii.
Granica dostępności lasów dla przemysłowej eksploatacji stale się przesuwa. Ustawy okazują się niewystarczające. Prawa lokalnych społeczności są notorycznie naruszane przez potężne firmy drzewne. W większości krajów główną siłą stojącą za niszczeniem lasów są międzynarodowe korporacje. Przemysł drzewny zdominowany jest przez kitka potężnych firm. Przykładowo UPM-Kymmene jest największym producentem papieru na świecie. Firmie tej zarzuca się korzystanie z drewna pochodzącego z naturalnych lasów tak z rodzimej Finlandii, jak i importowanego z Rosji. Stora, Enso, APRIL to nazwy firm, z którymi kłopoty są we wszystkich krajach. Obecnie większość z nich inwestuje w Azji Południowo-Wschodniej. Drzewa przyrastają tam o wiele szybciej niż w tajdze, poziom płac jest znacząco niższy, regulacje w zakresie ochrony środowiska nie istnieją lub nie są egzekwowane. Równocześnie stale rośnie konsumpcja drewna i artykułów pochodnych. W porównaniu z rokiem 1990 prognozuje się 70-80 procentowy wzrost zużycia papieru w roku 2010. Główni importerzy drewna - USA, Niemcy i Japonia - stale wymuszają coraz większą produkcję.
Sieć Taiga Rescue Network powstała w 1992 roku. Łączy 130 organizacji i osób prywatnych współpracujących na rzecz ochrony lasów Północy. TRN działa zarówno prowadząc starania o prawną ochronę pozostałości pierwotnej tajgi, jak i poprzez kampanie konsumenckie mające na celu zmuszenie przemysłu drzewnego do wycofania się z wycinania najcenniejszych obszarów. Grupy TRN stosują różne metody działania - od pisania petycji, nagłaśniania problemów w mediach, opracowywania map najdzikszych obszarów, monitorowania sposobu prowadzenia gospodarki leśnej, po i bezpośrednie akcje i protesty. Wszystkie organizacje działają samodzielnie. W Szwecji pracuje biuro koordynacyjne ułatwiające przepływ informacji, wydające pismo Taiga News oraz organizujące co dwa lata spotkania uczestników sieci. W tym roku takie spotkanie odbyło się w Estonii.
Pierwsze dwa dni spotkania miały nieco oficjalny, i konferencyjny charakter. Brali w nich udział również i przedstawiciele leśnictwa i branży drzewnej. Wygłaszane były referaty związane z wiodącym tematem spotkania związkami między kulturą a lokalnymi i globalnymi działaniami na rzecz lasów. Kolejne dni poświęcone były na spotkania jedynie w gronie przedstawicieli organizacji pozarządowych. Kilka tematów wielokrotnie przewijało się przez dyskusje i warsztaty - przykładowo certyfikacja gospodarki leśnej. Kilka lat temu organizacja Forest Stewardship Council opracowała szereg kryteriów mających świadczyć o prowadzeniu prawidłowej gospodarki leśnej. Już ponad 10 milionów hektarów lasów otrzymało świadectwo zgodności z zasadami FSC. W pierwszym etapie jest to jedynie certyfikat pochodzenia drewna, uzyskiwany po kontroli działalności gospodarza terenu i konsultacjach z zainteresowanymi stronami. Aby końcowy produkt oferowany konsumentom mógł pochwalić się nalepką FSC, musi przejść kolejny etap zwany „chain of custody”, który zapewnia kontrolę całego procesu produkcji. FSC, jako organizacja pozarządowa, akredytuje kilka instytucji przeprowadzających proces certyfikacji. W Polsce jest to SGS Forestry z Wielkiej Brytanii. Aktywiści ekologiczni nie uznają certyfikacji za metodę pozwalającą uratować lasy. Jednak dość powszechnie uważa się, że można wykorzystać FSC do kontroli i doskonalenia gospodarki leśnej, choć i tu nie brak wątpliwości - szczególnie wobec faktu, iż certyfikowane są ogromne obszary leśne i organizacje-ekologiczne praktycznie nie mają możliwości stałego monitorowania poczynań właścicieli czy leśników. Tak właśnie wygląda sytuacja w Polsce, gdzie certyfikat otrzymało aż pięć spośród 17 Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych. Tymczasem do tej pory nie powstała w Polsce grupa robocza FSC, której zadaniem byłoby opracowanie standardów krajowych. Jest to długi i trudny proces, w którym oprócz organizacji pozarządowych biorą udział samorządy, leśnicy i przedstawiciele przemysłu drzewnego. Tylko kilka spośród 25 krajów posiadających lasy z certyfikatem zakończyło opracowanie krajowych standardów. W Szwecji zakładają one przykładowo pozostawienie 5% certyfikowanego lasu w rękach natury, bez jakiejkolwiek działalności człowieka. Taki sam procent zawarty jest w projekcie standardów niemieckich. Są to tak zwane „obszary referencyjne”, służące jako modele do prowadzenia zrównoważonej gospodarki leśnej. Może kiedyś Dolina Wapienicy doczeka się takiego statusu w certyfikowanej RDLP Katowice?
Kontrowersje wzbudza również proces globalizacji ruchu ekologicznego, a przynajmniej jego części. Prowadząc kampanie o międzynarodowym zasięgu nie sposób rozpoznać specyficznych warunków w zagrożonych regionach.
Przedstawiciele lokalnych społeczności z Kanady zarzucali międzynarodowym organizacjom ekologicznym działanie bez porozumienia z ludnością i bez rozeznania sytuacji. Mieszkańcy. dowiadywali się z mediów o kampaniach ekologów. Podobne przypadki miały miejsce w Rosji. Po mrożącej krew w żyłach akcji bezpośredniej międzynarodowa grupa aktywistów odleciała helikopterem do domu, a lokalna społeczność, nie do końca wiedząc o co chodzi, pozostała ze swoimi problemami. Według najnowszego raportu UNDP 20 procent najbiedniejszych na Ziemi musi dzielić między siebie nędzną cząstkę 1,1 proc. rocznych dochodów świata. 20 procent najbogatszych konsumuje tymczasem już 85 proc. zasobów (jeszcze niedawno liczba ta wynosiła 80%). Dla żyjących swoim życiem lasów brak przestrzeni. Cudowny las pierwotny, który widziałam w Estonii miał powierzchnię zaledwie 18 hektarów. W Beskidzie Śląskim potężne jodły ostały się już tylko w kilku malutkich rezerwatach, które jak nic innego bezlitośnie ukazują nijakość, tandetę i grubiaństwo ludzkiego świata. 24-hektarowy rezerwat „Śrubita” zajmuje obszar mniejszy od niejednego zakładu przemysłowego. Nieruchome drzewa spędzają tu całe swe życie stojąc w jednym miejscu, wydają się jednak być bardziej wolne niż niejeden z nas. „Ma w sobie coś magicznego. Feeria barw. Stajesz u jej stóp. Czujesz się jak dziecko. Wystarczy jednak rzut oka w górę i poważniejesz. Czujesz respekt przed gigantem.” Czyżby autorka tego cytatu też tam była? Nie, takie wrażenie zrobiła na niej nowa, trzypiętrowa maszyna w drukarni „Gazety Wyborczej”, mająca z lasem tyle wspólnego, że zużywa 30 ton papieru dziennie.
Lila Dawidziuk