DZIKIE ŻYCIE

Donosy

Resurgence, 3,4/99, nr 193
Przed laty obiecywano, że zastosowanie sztucznych nawozów w rolnictwie rozwiąże problemy żywieniowe świata. Potem duże nadzieje wiązano z tzw. zieloną rewolucją. Dziś promowana jest inżynieria genetyczna, której owocem ma być zwiększenie wydajności rolnictwa. Okazuje się jednak, że przyczyną głodu na świecie nie jest wcale zbyt mała produkcja żywności - przeciwnie, według danych ONZ wytwarzane jest obecnie 1,5 raza więcej niż wystarczyłoby dla całej populacji ludzkiej. 800 mln ludzi (jedna siódma ludzkości) głoduje, gdyż brakuje dla nich ziemi i pracy, za co winą należy obarczać niesprawiedliwy system ekonomiczny. Inżynieria genetyczna może się przyczynić do utrwalenia i pogłębienia takiego stanu rzeczy. Jeszcze bardziej przyspieszy proces upadku małych, samowystarczalnych gospodarstw. Obecnie ok. 1,4 miliarda rolników używa nasion zachowanych z poprzednich żniw. Lobby związane z inżynierią genetyczną stara się temu zapobiec: w USA wynajmowani są detektywi sprawdzający, czy farmerzy, którzy podpisali kontrakt z Monsanto nie zachowują nasion (przed wprowadzeniem modyfikowanej genetycznie soi z własnych nasion uprawiało ją 20-30% rolników). Korporacja ta planuje także wprowadzenie genów hamujących rozwój „potomnego” nasienia. Tak jak w przypadku zielonej rewolucji, nieuchronnym skutkiem wprowadzania zmodyfikowanych roślin będzie dalsza koncentracja ziemi w rękach posiadaczy wielkich majątków. Dla przykładu, w Korei Płd. zielona rewolucja zwiększyła odsetek zadłużonych gospodarstw z 76% w 1971 r. do 98% w 1985 r. W latach 1986, 1987, 1988 do miast zmuszone było migrować odpowiednio 34, 41 i 50 tys. ludzi.
Na Filipinach trzy czwarte mieszkańców wsi nie posiada ziemi. W Gwatemali leży odłogiem 1 ,2 mln ha gruntów rolnych będących w posiadaniu największych właścicieli (ponieważ np. ceny eksportowanych produktów są zbyt niskie), gdy tymczasem 310 tys. ludzi nie ma gdzie się zatrudnić. W latach 80. środkową Afrykę nawiedziła klęska głodu, mimo to państwa te wyprodukowały wtedy rekordową ilość bawełny. Zamiast „rewolucji genetycznej” konieczna jest więc zmiana polityki rolnej. Priorytetem powinna się stać samowystarczalność poszczególnych społeczności, a nie zyski międzynarodowych korporacji.

PrzeKa

People and the Planet, vol. 8, nr 2
Numer poświęcony jest pozyskiwaniu energii odnawialnych. W październiku br. ludność świata osiągnie liczbę 6 miliardów. Ostatnio zaobserwowano pewne spowolnienie przyrostu naturalnego, a to wskutek obniżenia płodności (z 2,9 do 2,7 narodzin na 1 kobietę) oraz wyższej śmiertelności wywołanej przez AIDS. Przybywa nas 78 mln rocznie i w połowie przyszłego stulecia wielkość populacji osiągnie 7,3 do 10,7 mld osób. Wzrost liczby ludności oznacza m.in. zwiększenie zapotrzebowania na energię i obecnie trwają poszukiwania nowych jej źródeł, poza surowcami kopalnymi. I tak w latach '90. generowanie energii wiatrowej wzrastało o 25% rocznie, zaś energii solarnej o 17% (podczas gdy zużycie ropy naftowej tylko o 1,4%). Obecnie dostarczają one mniej niż 1% globalnej energii, i przewiduje się szybki wzrost ich udziału w energetyce. Będzie się je pozyskiwać na obszarach zasobnych (np. słoneczną na pustyniach, zaś wiatrową na takich obszarach jak Patagonia, a także nad powierzchnią mórz) i przesyłać na duże odległości. Będzie się pobierać energię z biomasy, geotermalną, energię ruchów morza – ­jego pływów, prądów i falowania. Zaczyna się wprowadzając proste paliwo: wodór z metanolem jako jego źródłem. Wodór utleniając się w procesie spalania daje tylko parę wodną. Używa się go już w wahadłowcach kosmicznych i przygotowuje się model samochodu o napędzie wodorowym (w Chicago już kursują takie autobusy). Biomasę wykorzystuje się rozmaicie: w Brazylii wytwarza się etanol z trzciny cukrowej i zakłada plantacje węgla drzewnego, w Chinach ekstrahuje się biogaz, w Stanach Zjednoczonych rozmaite odpady służą jako źródło elektryczności. W Wielkiej Brytanii pewna spalarnia nawozu drobiowego dostarcza 38,5 MW prądu. Do wykorzystania energii słonecznej służą komórki krzemowe, które przemieniają ją bezpośrednio w prąd elektryczny. W roku 1994 dostarczyły one 70 MW, w ub. roku już 160 MW. Na przykład w Kenii korzysta z nich 150 tys. gospodarstw domowych, zaś w Zimbabwe 80 tys. Energię z prądów i pływów morskich można uzyskać poprzez turbiny, układane stosami na dnie. Mają one tę dodatkową zaletę, że wielkość otrzymanej energii jest przewidywalna. Opatentowano urządzenie z wirnikiem o średnicy 15 m; w przyszłym roku zostanie ono zainstalowane u południowo-zachodnich wybrzeży Anglii. Natomiast energia falowania jest trudna do wychwycenia, gdyż odpowiednie urządzenia trzeba by umieścić na niestabilnej i narażonej na sztormy powierzchni morza; prace nad tym zagadnieniem trwają już 20 lat. Próbuje się również ująć siłę pływów- aktualnie trwają eksperymenty nad pomysłem wykorzystania różnicy temperatury między głębszymi warstwami wody, a jej powierzchnią w strefie tropikalnej.

HaDo

The Sun, 3.07.99
Bielik amerykański, wspaniały drapieżnik spełniający ważną funkcję ekologiczną w Ameryce Północnej, od 1782 roku jest narodowym symbolem Stanów Zjednoczonych. Wkrótce, po 30 latach walki o ochronę gatunku przed szkodliwym wpływem pestycydów i niszczeniem jego siedlisk, bielik zostanie wykreślony z listy gatunków zagrożonych. Gdy w 1782 roku ustanawiano go godłem kraju, pół miliona bielików amerykańskich zamieszkiwało kontynent. Później, w wyniku stosowania DDT, polowań, ograniczenia możliwości zdobyczy i siedlisk, w roku 1963 doliczono się jedynie 417 par (USA bez Alaski). Podjęto środki zmierzające do odnowy populacji. W 1972 r. zabroniono stosowania DDT, a w 1973 r. uchwalono Ustawę o Zagrożonych Gatunkach. Dzisiaj Stany Zjednoczone mogą poszczycić się 5800 parami bielika amerykańskiego. Oficjalne wykreślenie gatunku z listy zagrożonych planowane jest na lipiec 2000. Dwie inne ustawy, chroniące również orły przednie, będą stać na straży tych wspaniałych drapieżników.

PB

Wrzesień 1999 (9/63 1999) Nakład wyczerpany