DZIKIE ŻYCIE

Najrzadszy z największych

Lech Trokowicz

Polskę zamieszkują trzy gatunki dużych ssaków drapieżnych: ryś, wilk i największy z nich - nie­dźwiedź.


Zrodzona w XVIII wieku w Niemczech i rozpowszechniona na całym świecie idea całkowitego wy­niszczeniaImage wszelkich mięsożernych doprowadziła do wytępienia wielu z nich, inne stoją na granicy wymar­cia. Dopiero niedawno zdano sobie sprawę z pozytywnej roli spełnianej przez te zwierzęta. Jeszcze w okre­sie międzywojennym byli u nas my­śliwi mający każdy ponad 50 ubitych własnoręcznie niedźwiedzi. Kres temu położyła ustawa ochronna z 1938 r. Niedźwiedzi pozostało wte­dy ok. 250 osobników. Niewiele z nich przeżyło wojnę, jeszcze mniej w nowych granicach. Obecnie w Ta­trach, Bieszczadach, paśmie Babiej Góry, Policy oraz Beskidzie Niskim i Sądeckim żyje łącznie tylko kilka osobników. Przykładowo w Biesz­czadach piętnaście lat temu było ich trzydzieści, inwentaryzacja przepro­wadzona przez poszczególne nadle­śnictwa w 1990 r. wykazała już tylko dwa. Niektóre przeszły na słowacką stronę, inne wyginęły. Zniknęły też z puszczy Białowieskiej. W warun­kach izolacji grupowej dochodziło do genetycznego zwyrodnienia w wyni­ku braku dopływu świeżej krwi. Pró­by ponownego osiedlania tego gatunku w nizinnych puszczach nie udają się. Jednocześnie, mimo ochrony, zwierzęta te stale są zagro­żone przez kłusowników, a przypad­kowe straty w inwentarzu mogą przyczynić się do legalnego odstrza­łu. Mogą przetrwać tylko w górach, wszędzie jednak dociera człowiek.

W 1980 r. młodego pół oswojone­go misia zabił strażnik Tatrzańskie­go Parku Narodowego...

Niedźwiedź syty, nie drażniony przez ludzi czy psy, unika spotkania z człowiekiem, nawet niedźwiedzica z młodymi stara się wycofać w głąb lasu. Wypasione, po nadejściu pierw­szych śniegów szukają jaskiń, bądź wykrotów na legowiska, zwanych gawrami, gdzie zapadają w stan ocię­żałości i ospałości, śpią jednak czuj­nie. Niedożywione, chore lub ranne nie gawrują i mogą być groźne. Mają doskonały węch i niezły słuch, polu­ją najczęściej w nocy, w czasie mgły. Chód mają kołyszący, unoszą bo­wiem na przemian raz prawe, raz lewe kończyny. Mimo sporej wagi dochodzącej do 150-300 kg, potra­fią w galopie przegonić człowieka, a w kopnym śniegu sarnę lub łanię. Są wszystkożerne, odżywiają się ro­ślinami, leśnymi owocami, jagodami, malinami, grzybami, żołędziami, śli­makami, drobnymi kręgowcami, ptakami, jajami i owadami. Rza­dziej jedzą padlinę bądź polują na większe ofiary. Poza krótkim okre­sem godowym prowadzą samotny tryb życia. Jedynie samica przez dwa lata zajmuje się młodymi, które na czas rui są odganiane.

Wiosna jest krytycznym okresem w ich życiu, w górach jest jeszcze mało pokarmu roślinnego, a upolować sarnę lub kozicę nie jest im łatwo. Do wrogów naturalnych niedźwiedzia można zaliczyć tylko wilki. Wygło­dzone potrafią czasami powalić tego olbrzyma, jak to miało miejsce w 1989 r. na Słowacji.

Niedźwiedź znalazł stałe miejsce w heraldyce, malarstwie, literaturze, obyczajach i legendach ludowych, szczególnie góralskich. Oswojone mi­sie spotykano w rezydencjach królew­skich i magnackich. Niedźwiednicy, zwani też skomorochami, wędrowali po kraju popisując się umiejętnościa­mi tresowanych przez siebie zwierząt. Najsłynniejsza szkoła takiej tresury znajdowała się w Smorgoniach koło Mińska Litewskiego.

Lech Trokowicz

Czerwiec 2001 (6/84 2001) Nakład wyczerpany