Obrazki
Zaproponowałem redakcji „Dzikiego Życia”, że będę pisał krótkie impresje, obserwacje, małe ujęcia poetyckie codziennej rzeczywistości. Tej bliskiej, dookolnej oraz geograficznie odległej (najczęściej dostępnej medialnie), jednak przez solidarność i współczucie bliskiej. Rzecz nie będzie dotyczyła wyłącznie przyrody, jednak przekaz słowny nasycony będzie naturą, która jest w nas. Jesteśmy przecież w gronie innych istot jej przedstawicielami. Sprawy mają się więc podobnie, jak w wypadku dalekowschodniej konstatacji mówiącej, iż „jeżeli można zabrać słonia z dżungli, to nie można zabrać dżungli ze słonia”. Podobnie, lecz nie tak samo, gdy człowiek robiąc fałszywy użytek z dobrej woli zatraca często swoje człowieczeństwo. Zwierzęta natomiast pozostają wierne swojej dzikiej naturze. Ile w nas zostało dżungli, przyrody, którą często czynimy sobie poddaną?
Jeleń. Było tam 27 lat temu. Pamiętam jak przyprowadziłem do domu na powrocie jelenia. Był ranny w nogę. Mieszkał niedługo w stajni. Karmiliśmy go między m.in. owsem i burakami, ale zmarł niestety na skutek zatrucia, spowodowanego okaleczeniem.
Zwierzęta. Kiedyś zwierzęta podchodziły pod dom – na przykład dziki. Czasami pojawiają się niedźwiedź. Za mojej pamięci rozszarpał kilka jałówek. Czasami widywaliśmy także rysia a wilki można było zauważyć stosunkowo często. W lutym, gdy były wilcze gody, dały się słyszeć głosy tych zwierząt. Cóż za przejmująca pieśń, gdy wyły do księżyca.
Rykowisko. Kilka dni temu nasłuchiwałem głosów z rykowiska jeleni. Jednak to nie to, co przed kilkoma laty. Teraz poszły dalej. Modernizujemy się. Wdzierany z cywilizacją w dzikie, często ostatnie ostępy przyrody. Jelenie to czują i odchodzą dalej. To był już odległy głosy, jakby natura oddalała się od nas.
Jerzy Oszelda
Puławy 2000 (na podstawie opowieści Daniela Bruzdy)