DZIKIE ŻYCIE

Brzost, Kłokoczka, Smotrawa...

Edward Marszałek

Nazwy roślin brzmią często dziwnie dla ucha, zwłaszcza gdy chodzi o gatunki rzadko spotykane. Bywa, że przechodząc tuż obok pięknej rośliny, zastanawiamy się nad jej nazwą, pochodzeniem i właściwościami. W tym materiale chciałbym przybliżyć kilka gatunków, które w skali kraju są rzadkością, zaś w Beskidzie Niskim można się na nie natknąć dość często.

Brzost to ludowa nazwa wiązu górskiego (Ulmus glabra Huds.), drzewa dorastającego do 40 metrów wysokości, stanowiącego domieszkę lasów liściastych na pogórzu i w górach. Niegdyś występował licznie w lasach łęgowych, o czym świadczą takie nazwy terenowe, jak Brzostek czy Wiązownica. Charakterystyczną cechą liści brzostu są ich trójwierzchołkowe zakończenia. Liście te osiągają długość do 16 cm. Drzewo znakomicie przystosowane jest do górskich warunków, odporne na mrozy i późne przymrozki. Dawniej miało znaczący udział w składzie gatunkowym lasów, zwłaszcza lasów łęgowych w dolinach górskich rzek.

To piękne drzewo w naszych czasach stanęło w obliczu zagłady jako gatunek. Od kilkudziesięciu lat ogromne spustoszenie wśród wiązów sieje „grafioza”, czyli holenderska choroba wiązów, którą zaobserwowano już w latach 20. poprzedniego stulecia właśnie w Holandii. Powoduje ją grzyb Ceratycystis ulmi, który zatykając naczynia przewodzące, doprowadza do śmierci drzewa. W wielu rejonach Polski wiąz stał się już bardzo rzadki. Choćby z tego względu na ochronę zasługują pomnikowe egzemplarze brzostu, takie jak ten rosnący w Iwli k. Dukli. Kolos mierzący 620 cm obwodu w pierśnicy, mimo że liczy już kilkaset lat, cieszy się pełną, zdrową koroną. W jego pniu znajdują się dziuple dzięciołów i owocniki grzybów. Drzewo oczekuje na pilną konserwację. Uznany niedawno za pomnik przyrody „Brzost w Iwli” zaczyna być turystyczną atrakcją, coraz częściej zajeżdżają tu wycieczki. Jest to przecież obecnie największy okaz tego gatunku w Polsce! Dzierżący jeszcze niedawno palmę pierwszeństwa „Wiąz Łokietka” w Porębie Wielkiej, złamał się przed kilku laty i tylko kikut pnia wskazuje, gdzie rosło drzewo. Oby iwelski brzost nie podzielił tego losu.


Kwiat smotrawy okazałej. Fot. Edward Marszałek
Kwiat smotrawy okazałej. Fot. Edward Marszałek

Turyści wędrujący przez rezerwat „Tysiąclecia na górze Cergowej” (716 m.) muszą spotkać kłokoczkę południową (Staphylea pinnata). Krzew kwitnący wiosną przypomina z daleka bez biały, jednak posiada charakterystyczne pierzaste liście. Wyróżnia się z otoczenia szczególnie jesienią, kiedy na opadłych z liści gałązkach pozostają tylko charakterystyczne torebki nasienne, „kłokoczące” swymi nasionami na wietrze. Stąd właśnie pochodzi pierwsza część polskiej nazwy, drugi człon wskazuje na pochodzenie krzewu, którego naturalny zwarty zasięg wyznacza łańcuch Karpat. Uważa się, że w Beskid Niski przywędrowała kłokoczka wraz z dawnymi ludami, które uprawiały ją jako roślinę kultową. Z jej tłustych nasion wyciskano cenny olej, wytwarzano ozdoby i koraliki. Bardzo twarde drewno służyło do wyrobu narzędzi, trzonków, ozdób. Wiele wskazuje na to, że archeologiczna hipoteza jest słuszna – kłokoczka rośnie tylko w zwartych łanach i w pobliżu udokumentowanych lub domniemanych grodzisk wczesnośredniowiecznych. Ten krzew pochodzący z Niziny Węgierskiej znajduje się w Polsce pod całkowitą ochroną.


Torebki nasienne kłokoczki południowej. Fot. Edward Marszałek
Torebki nasienne kłokoczki południowej. Fot. Edward Marszałek

Smotrawa okazała (Telekia speciosa) to wspaniała bylina osiągająca prawie 2 metry wysokości, jest rośliną wschodniokarpacką i wg botaników jej zasięg kończy się na Bieszczadach. Tymczasem właśnie w Beskidzie Niskim spotkać ją można w kilku dolinach. Największy chyba, prawie 2-hektarowy, łan smotrawy porasta brzegi Jasiołki tuż przy jej przełomowym odcinku za Tylawą. Zakwitająca w lipcu wielokwiatowymi „słoneczkami” roślina zachwyca przyjeżdżających tutaj turystów. Jej urodę dostrzegł też w XIX w. węgierski arystokrata Teleki von Szek, od którego nazwiska pochodzi pierwszy człon łacińskiej nazwy. Samo zaś łacińskie określenie „speciosa” oznacza właśnie „piękna”, „nadobna”.

Języcznik zwyczajny (Phyllitis scolopendrium) jest rośliną niezwykłą. Jako jedyny gatunek paproci ma liście pełne, podobne właśnie do języka, czemu zawdzięcza swą nazwę. Te „jelenia języki”, jak nazywano roślinę w tradycji ludowej mogą osiągać 75 cm długości i są zielone aż do wiosny. Rośnie najczęściej w środowisku pozbawionym większej ilości światła. Lubi miejsca, w których występuje efekt „zimy polarnej”, a więc strome północne stoki, gdzie przez kilka miesięcy nie dociera słońce. Występuje w zespołach leśnych jaworzyny karpackiej, tworząc w runie zazwyczaj kolonie kilkudziesięciu do kilkuset osobników. Nie tak dawno uważano, że Beskid Niski jest niemal pozbawiony tej przyrodniczej osobliwości. Niedawno dopiero odkryto kilkanaście stanowisk języcznika, które tę „dysjunkcję” wypełniły.

Pokrzyk wilcza jagoda (Atropa belladonna) - okazała roślina wieloletnia dorastająca do 2 metrów wysokości. Jej łacińska nazwa tłumaczy się jako „piękna pani” i jest związana z zawartą w roślinie atropiną – alkaloidem używanym dawniej przez wielkie damy do rozszerzania źrenic ocznych, albowiem tylko źrenice mocno powiększone były uważane za piękne. Roślina ta występuje tylko na południu kraju na zrębach, przydrożach i zaroślach. Jest silnie trująca.

To tylko kilka z wielu botanicznych osobliwości Beskidu Niskiego, który zupełnie niesłusznie – ze względu na niskość swych wzniesień – uważany jest za obszar mało interesujący przyrodniczo.

Edward Marszałek

Powyższy tekst jest fragmentem książki Leśne opowieści z Beskidu. Przedruk za zgodą autora.

Wrzesień 2002 (9/99 2002) Nakład wyczerpany