DZIKIE ŻYCIE

W obliczu zagłady

Rafał Kownacki

Oglądając wielogodzinne relacje z pól bitewnych współczesności, zapominamy o milionach niewinnych ofiar bezmyślnej wojny człowieka z przyrodą – zwierzętach. Pisząc to nie mam zamiaru deprecjonować wartości ludzkiego życia stawiając je na równi z istnieniem innych stworzeń. Nie jest to z mojej strony manifest w obronie zwierzęcego prawa do życia, a swoisty apel o zachowanie gatunków.

Ostatnie wydarzenia w Gabonie i Kongo ukazują z całą brutalnością destruktywne oblicze hegemonii homo sapiens. Jej ofiarą padli dwaj nasi najbliżsi kuzyni w świecie zwierząt – goryle i szympansy. Gęste dżungle Republiki Kongo i Gabonu uchodziły do niedawna za bezpieczny azyl dla małp człekokształtnych jako region najmniej narażony na karczunek drogocennych lasów Afryki Równikowej. Niestety opublikowane ostatnio wyniki badań z lat 1998-2002 wykazały alarmujący spadek populacji goryli i szympansów we wspomnianych krajach. Przyczyn tego stanu rzeczy należy upatrywać we wzroście polowań na małpy, których mięso stało się w ostatnim czasie lokalnym sposobem walki z deficytem żywności, a także w śmiercionośnej sile epidemii wirusa Ebola. Biorąc pod uwagę, że 80% światowej populacji goryli i szympansów zamieszkuje dżungle Gabonu i Kongo oraz to, że w przeciągu 20 ostatnich lat liczba osobników tych gatunków na świecie zmniejszyła się o ponad połowę, stoimy w obliczu zagłady naszych bliskich krewnych.

Szeroko zakrojone międzynarodowe badania nad tym problemem, których rezultaty opublikował magazyn „Nature”, każą nam przypuszczać, że w przypadku braku intensywnej akcji prewencyjnej szympansy i goryle wyginą w naturalnym środowisku w przeciągu najbliższych 10-20 lat. Prawdopodobnie już za kilka lat opisywane gatunki będą zamieszkiwały niewielkie obszary lasów równikowych w małych grupach (10-50 osobników), a wtedy ich ochrona przed kłusownictwem może okazać się niemożliwa.

Opinie naukowców z całego świata wskazują dwie drogi zapobiegania zagładzie, z których każda powinna być realizowana niezależnie od drugiej. Po pierwsze należy dołożyć wszelkich starań, by powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa Ebola na terenie dżungli równikowej. Rządy bogatych państw Zachodu powinny dołożyć wszelkich starań, by zapewnić niezbędne środki finansowe i techniczne, w celu ratowania ludzi, a przy okazji szympansów i goryli przed „eboliczną” śmiercią. Z drugiej strony, państwa wysoko rozwinięte powinny wywierać realny nacisk na rządy Gabonu i Konga, by z całą surowością karały organizatorów i uczestników kłusownictwa. Mając na uwadze, że uprzemysłowienie zabijania małp, które doprowadziło do umieszczenia naszych najbliższych krewnych na żywieniowej linii produkcyjnej jest rezultatem ciężkiej sytuacji materialnej mieszkańców Afryki Równikowej, należy zintensyfikować dostawy pomocy humanitarnej dla tego regionu oraz umiejętnie dystrybuować dostarczaną tą drogą żywność.

Programy pomocowe światowych organizacji finansowych powinny kłaść większy nacisk na rozwój indywidualnej wytwórczości, małej i średniej przedsiębiorczości w krajach Afryki, a nie stanowić zasilanie prywatnego budżetu satrapów Czarnego Lądu.

Nikt nie może spać spokojnie w obliczu zagłady najbliższych nam ewolucyjnie gatunków. Unicestwiając szympansy i goryle, podpisujemy wyrok śmierci na nas samych. Wyrok z odroczonym terminem wykonania, którego dopełni kiedyś Natura.

Rafał Kownacki

Czerwiec 2003 (6/108 2003) Nakład wyczerpany