DZIKIE ŻYCIE

Walka z wiatrakami

Dariusz Matusiak

Na terenie gminy Bukowsko (Beskid Niski) oraz Szamocin i Chodzież (Dolina Noteci) mają powstać nowe fermy wiatrowe. Wcześniej takie inwestycje można było spotkać głównie na Pomorzu – w okolicach Szczecina i Darłowa. Teraz inwestorzy wchodzą w głąb kraju ku radości włodarzy tych gmin, gdzie wiatru jest pod dostatkiem, a kasa publiczna świeci pustkami. Wydawałoby się, że wszyscy powinni być w związku z tym zadowoleni. Również ekolodzy. Tak jednak nie jest. Przyczyną tego są ptaki.

Łap wiatr

W Beskidzie Niskim wiatraki nie są wcale nowością. Oprócz tych drewnianych, obecnych już tylko w skansenach, od kilku lat można spotkać wiatraki nowej generacji. Ich wysokie maszty, dominujące nad okolicą, przyciągają swoimi turbinami nie tylko wiatr, ale również wzrok i uwagę ludzi. Kiedy kilka lat temu zbudowano pierwsze turbiny wiatrowe w okolicach Rymanowa, okazało się, że tutejsze tereny, odkryte wzgórza i ciągły, silny wiatr, doskonale nadają się do tego celu. Duńska firma Vestas, potentat w tej branży, nie zwlekała więc długo z decyzją i jako kolejne miejsce pod inwestycję upatrzyła sobie gminę Bukowsko, gdzie na okolicznych wzgórzach miałoby stanąć 9 turbin wiatrowych. Pomysł ten bardzo spodobał się władzom gminnym. Podatek od wartości inwestycji, który zasiliłby świecącą pustkami kasę gminną nie jest bez znaczenia. Może przekonać do inwestycji nawet największego malkontenta. Jedyne obawy, jakie nachodziły urzędników, to stan tutejszych dróg i mostów. Bowiem dowieźć na miejsce z odległych Niemiec trzeba turbiny, maszty i wszelkie mechanizmy dla beskidzkich wiatraków.


Na tych wzgórzach w gminie Bukowska staną wiatraki. Fot. Dariusz Matusiak
Na tych wzgórzach w gminie Bukowska staną wiatraki. Fot. Dariusz Matusiak

Komu ptaków żal?

Wiadomość o budowie ok. 130 metrowych masztów wiatrowych zaniepokoiła ornitologów z Komitetu Ochrony Orłów, którzy zajmują się badaniem populacji ptaków na tym obszarze. Do Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie dr Marian Stój – koordynator KOO na Małopolskę, przesłał pismo, w którym wskazał na konieczność ochrony par lęgowych orlika krzykliwego, dla którego na terenie gminy Bukowsko Wojewoda Podkarpacki ustanowił cztery strefy ochronne. W paśmie Pogórza Bukowskiego gniazduje kolejnych pięć par orlika, a z innych gatunków objętych ochroną strefową można spotkać tam także dwie pary bociana czarnego, parę orła przedniego oraz puchacza, a także całą listę ptaków wpisanych do Dyrektywy Ptasiej UE.

Z uwagi więc na fakt, że jest to Obszar Chronionego Krajobrazu Beskidu Niskiego, a wybudowanie wież wiatrowych zdegradowałoby siedliska tych ptaków i ich tereny łowne, KOO Region Małopolska powyższą inwestycję zaopiniował negatywnie. Cóż z tego, gdy ta opinia nie została wzięta pod uwagę przez władze regionalne. Dlaczego? Posłużono się opinią innego naukowca-ornitologa (z tytułem profesorskim) z... Gdańska, który nie widział żadnych przeciwwskazań dla tej lokalizacji.

Poważny problem wystąpił również w Dolinie Noteci, gdzie farma wiatrowa ma składać się łącznie aż ze 104 wiatraków. Batalię o ochronę tego obszaru podjęło Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”. Tamtejszy teren ma bardzo duże znaczenie dla ptaków i to zarówno w okresie lęgowym, jak i w czasie przelotów i zimowania. O jego randze niech świadczy choćby fakt zlokalizowania tu trzech z dziewięciu znajdujących się na terenie Wielkopolski ostoi ptaków o randze europejskiej. Łącznie stwierdzono tu występowanie ok. 240 gatunków ptaków, a w przypadku kilku z nich – kulika wielkiego, rycyka, kszyka, podróżniczka, dziwonii i remiza – populacje nadnoteckie należą do największych w Polsce. Dolina ta, z uwagi na jej równoleżnikowy przebieg oraz sporą rozległość, co roku gości setki tysięcy ptaków z wielu gatunków, które przelatują wzdłuż niej z lęgowisk położonych w północnej Europie i Azji na zachodnioeuropejskie i afrykańskie zimowiska.

Lokalizacja w takim miejscu dużej elektrowni wiatrowej woła o pomstę do nieba, gdyż spowoduje powstanie fizycznej bariery na trasie wędrówek ptaków i rozbijanie się ich o metalowe części konstrukcji. Trudno sobie wyobrazić, w jakim slalomie pomiędzy setką wirujących olbrzymów musiałyby pokonywać tę przeszkodę ptaki zmierzające w zamorskie strony. Warto również wspomnieć, że Dolina Noteci to olbrzymi obszar torfowiskowy, o miąższości torfu dochodzącej do kilku metrów. Poziom wód gruntowych znajduje się około 40 cm pod powierzchnią ziemi, a w niektórych rejonach jeszcze mniej. Jeśli więc masa jednego wiatraka wynosi 200 ton (bez fundamentu), to postawienie tak olbrzymiej konstrukcji na glebach torfowych o bardzo niewielkiej nośności będzie musiało wiązać się z rozległymi i głębokimi pracami ziemnymi, niszczącymi strukturę torfowiska. Degradację torfowiska spowoduje także budowa utwardzonych dróg dojazdowych, których w dolinie Noteci jest bardzo niewiele.

Choć teren, na którym stać będą wiatraki ma zajmować łączną powierzchnię tylko ok. 43 ha, budowa ich będzie miała negatywny wpływ na obszar dużo rozleglejszy, który szacuje się na ok. 100 km2. Powstanie wysokich, ruchomych i hałasujących budowli nie pozostanie też bez wpływu na królów bagien – łosie, dla których Dolina Środkowej Noteci stanowi obecnie jedną z ważniejszych ostoi w zachodniej Polsce.

Powrót Don Kichota

Elektrownie wiatrowe uważane są powszechnie za budowle proekologiczne. Pomimo tych cech, wiele organizacji ekologicznych protestuje przeciwko ich budowie. Dlaczego dochodzi do takich paradoksów?

Jednym z głównych grzechów tych budowli jest emisja drgań, które negatywnie wpływały na zwierzęta mieszkające w ich pobliżu. Powodują one dyskomfort życia, a w rezultacie są powodem wysiedlenia zwierząt z terenów sąsiadujących z turbinami. Problem ten został zaobserwowany po stworzeniu pierwszych dużych parków wiatrowych. Drgania te spowodowane były pracą urządzeń mechanicznych umieszczonych w gondoli. Jednak przez wiele lat prac badawczych drgania zostały zredukowane i obecnie, jak zapewniają inwestorzy, są one znikome. Negatywne oddziaływanie siłowni wiatrowych wiąże się także z wytwarzanym przez nie hałasem. Poziom dźwięku, tzw. łopotanie wydawane przez pojedynczą siłownię, osiąga przy silniejszym wietrze wartość 103 dB (wystawienie człowieka na taki hałas przez ponad 15 minut może być szkodliwe dla zdrowia), a przypuszczalna wartość przeciętna dla pojedynczego wiatraka wynosi ponad 80 dB (porównywalne z klaksonem samochodu).


Takie wiatraki nie szkodzą przyrodzie... Fot. Dariusz Matusiak
Takie wiatraki nie szkodzą przyrodzie... Fot. Dariusz Matusiak

Innym ważnym problemem jest bezpośrednie zagrożenie życia ptaków. Jest to związane z turbinami przemysłowymi o bardzo dużych gabarytach. Podczas pracy elektrowni wiatrowej istnieje niebezpieczeństwo, że lecący ptak mając na kursie lotu turbinę, uderzy w nią. Dzieje się tak najczęściej podczas trudnych warunków pogodowych, tj. mgły. Problem ten został zaobserwowany po raz pierwszy po stworzeniu jednego z największych parków wiatrowych na świecie, w stanie Kalifornia w USA, w którego skład wchodzi około 6000 turbin o różnych kształtach i rozmiarach. Problem dotyczył głównie ich wpływu na życie ptaków drapieżnych, które licznie zamieszkują tereny przesmyku Altamont. W ciągu roku funkcjonowania tej inwestycji zginęły 184 ptaki. Faktycznym jednak problemem nie jest tylko ilość turbin, ale również ich lokalizacja. Przez przesmyk Altamont biegnie prąd wietrzny, z którego migrujące ptaki korzystają podczas swych wędrówek. W Europie problem ten pojawił się, gdy wybudowano parki wiatrowe na trasach migracyjnych ptaków. Największe zagrożenie stwarzały parki wiatrowe na morzu. Jednym z takich miejsc jest morski park wiatrowy wybudowany na duńskich wodach terytorialnych. Problem został spotęgowany przez fakt, iż 40% ptaków żyjących na Morzu Północnym zimuje w rejonie powstałego parku wiatrowego i stanowią 90% wszystkich ptaków zamieszkujących ten teren. Przeprowadzone badania wykazały, że populacja ptaków morskich zmniejszyła się o 75%. Dodatkowo stwierdzono, że populacja małż, które są podstawowym źródłem pożywienia dla ptactwa zamieszkującego te tereny, w okresie 3 lat zmieniała się diametralnie. Na podstawie badań stwierdzono, że zmiany ilości małż miały wpływ na zmniejszenie populacji ptaków.

Budowa elektrowni wiatrowych to dla środowiska nie tylko korzyści, o czym często zapominają informować ich piewcy. Choć wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii jest potrzebne i godne propagowania, to jednak nie każdy teren i miejsce są do tego odpowiednie. Jeśli chęć zysku stanie się głównym motorem dla inwestorów, to bardzo szybko lokalizacja farm wiatrowych doprowadzi do utraty innych cennych wartości, jakimi są piękno krajobrazu i królowie przestworzy – ptaki.

Dariusz Matusiak