Pułapki na zmotoryzowanych
Pod koniec maja br. w Beskidzie Niskim, na szlaku turystycznym biegnącym przez górę Tokarnia znaleziono metalowe pułapki zamontowane przez nieznane osoby. Jedna z nich była przyczyną zranienia stopy przez turystę.
Pułapki mają postać stalowych, zaostrzonych prętów przyspawanych do metalowej podstawy. Spośród 10 znalezionych w okolicy, część miała tylko jeden kolec, część natomiast po kilka. Po okaleczeniu turysty przez jedną z nich sprawą zajęła się policja.
W ocenie funkcjonariuszy, pułapki prawdopodobnie zamontował ktoś, komu przeszkadzają rajdy samochodowe i motocyklowe urządzane właśnie w okolicach Tokarni. Konstruktor pułapek wpadł prawdopodobnie na pomysł, aby amatorzy przejażdżek poprzebijali sobie opony i w efekcie zrezygnowali z rajdów po tym terenie. Niestety, nie pomyślał, że oprócz opon mogą zostać pokiereszowane stopy miłośników pieszych wędrówek.
My też nie lubimy rajdów motokrosowych po cennych przyrodniczo ostępach. Nie pochwalamy jednak takiej formy walki z nimi, która może prowadzić do narażenia czyjegoś zdrowia. Inna rzecz, że nielegalne rajdy odbywają się bezkarnie i z coraz większą bezczelnością, a policja, która tak intensywnie zajęła się poszukiwaniem konstruktora pułapek, jakoś nie może się uporać z tym procederem. Nie może czy po prostu nie chce?
Tam, gdzie postępuje presja niszczycieli przyrody, tam pojawiają się różne formy obrony. Nie zawsze przemyślane, jak to niestety stało się w przypadku opisanych pułapek. Niemniej jednak, jeśli chce się uniknąć takich przypadków, to warto walczyć nie ze skutkami, lecz z przyczynami. A przyczyną jest tu łamanie prawa przez motokrosowców – i to nimi czym prędzej powinna się zająć policja. I to skutecznie.
(rem)