Wspinamy się szlakiem przez piękny bukowy las. Korzenie oplatają wielkie kamienie, gdzieniegdzie rosną sosny o pokroju koron świerków – zaskakujące na tej wysokości. Nieco cieplejszy klimat robi swoje. W tle panorama najwyższych szczytów rumuńskich Karpat. Na szlaku raczej pustawo. Mijamy po drodze myśliwską karczmę, na drewnianej tablicy na zewnątrz wywieszone menu dnia, rzucam okiem i mój wzrok przykuwa napis: „pieczeń z niedźwiedzia”. Niemożliwe! – myślę i idę dalej w przeświadczeniu, że to jakaś wymyślna nazwa zwykłego dania. Niedźwiedzie są przecież w Rumunii pod ścisłą ochroną...
Przy drodze prowadzącej do zamku Peleş, niegdysiejszej letniej siedziby rumuńskich królów, przypięty do ogrodzenia grubym łańcuchem siedzi miś i kołysze się chorobliwie. Za około 20 zł można na zdjęciu uwiecznić obraz zniewolenia tego pięknego władcy Karpat.
Fot. Dariusz Matusiak
Wieczorem przeglądamy gazetę „Academia Caţavencu” i znajdujemy w niej artykuł, w którym czarno na białym stoi, że w hipermarketach Metro sprzedaje się mięso niedźwiedzie – po około 30 zł za kilogram. Zafrapowany ulotką informacyjną, dziennikarz zadzwonił do sklepu i zapytał, czy nie byłoby problemem, gdyby zamówił 600 kg karkówki niedźwiedziej. Usłyszał, że nie sprawiłoby to dostawcy najmniejszego kłopotu. Dorosły niedźwiedź ma około 3 kg mięsa na karku, teoretycznie więc takie zamówienie obejmowałoby zabicie 200 niedźwiedzi. Następnego dnia zadzwoniły tam kolejne, podstawione osoby i zapytały o możliwość kupienia mięsa z kolejnych 300 niedźwiedzi. Pracownik sklepu uprzedził jednak, że na dostawę trzeba byłoby troszkę poczekać. Wiadomo – miśków nie hoduje się na farmach, tylko trzeba je wytropić w górach...
I tu z pomocą przychodzą co roku premier i minister środowiska – obaj zapaleni myśliwi. Choć, jak już wspomniałam, niedźwiedzie są w Rumunii pod ścisłą ochroną, a kraj ten w 1993 r. podpisał Konwencję Berneńską, to jednak co roku wyznacza się limity odstrzału, coraz większe. Jak podaje Fundacja AVES w swoim raporcie*, w latach 2001-2002 zaplanowano zabicie 567 niedźwiedzi, w latach 2002-2003 - 604, w 2003-2004 – 658. Tegoroczny sezon rozpoczął się 15 marca, więc gdy to czytacie, w rumuńskich górach trwa rzeź.
Co na to opinia publiczna? Ano na ogół nic, ponieważ jest karmiona fałszywymi raportami, w których trzykrotnie zawyża się liczbę niedźwiedzi i podkreśla konieczność ich odstrzału. Próby protestów są pacyfikowane w „subtelny” sposób, np. przy pomocy telefonów do członków organizacji ekologicznych, kiedy to podczas rozmowy można usłyszeć pogróżki dotyczące utraty życia.
Dlaczego decydentom tak zależy na eksterminacji niedźwiedzi? Z dwóch przyczyn – po pierwsze, wielu wysoko postawionych oficjeli lubi polować, po drugie natomiast, połowa limitu do odstrzału przydzielana jest obcokrajowcom, którzy za trofeum płacą od 5 do 10 tysięcy euro. Jak się poluje na niedźwiedzie? Ano, najlepiej z betonowej, ogrzewanej, luksusowej budowli w lesie. Pochodzą one jeszcze z czasów reżimu Nicolae Ceauşescu. Przed taką czatownię wyrzuca się padlinę i spokojnie czeka na ofiarę, która nie ma w tym przypadku najmniejszych szans, gdyż nie czuje zamkniętego w szczelnym domku myśliwego. Miśki w dodatku przyzwyczaja się do tego miejsca wcześniej, wykładając tam jedzenie. Padlina jest często nieprzebadana, co spowodowało, że obecnie 40-50% populacji niedźwiedzia to osobniki chore na różne infekcje. Przez ostatnie trzy dekady z takich czatowni zabito w Rumunii 9 tysięcy niedźwiedzi. Zwierzęta te morduje się też w gawrach podczas snu zimowego. Wspomniana wyżej fundacja sformułowała w swoim raporcie 38 zarzutów wobec działań Ministerstwa Rolnictwa, Lasów i Środowiska, a także Związku Łowieckiego. Są wśród nich m.in.:
Ktoś mógłby zapytać, skąd ten raban? Odstrzeli się 600 czy 700 niedźwiedzi, za rok urodzą się nowe i po problemie. Pomijając względy etyczne, sęk w tym, że limity odstrzału ustala się w oparciu o oficjalne, fikcyjne, mocno zawyżone dane. Rządowe statystyki podają liczbę około 6 tys. niedźwiedzi, w rzeczywistości jest ich prawdopodobnie nieco powyżej 2 tysięcy. Nie trzeba być biologiem, żeby się domyślić, iż populacja przetrzebiona o 1/3, znajduje się w tarapatach. Tylko w ostatniej dekadzie liczba niedźwiedzi w Rumunii zmniejszyła się o 40-60%, w zależności od regionu. W Europie Zachodniej tych pięknych zwierząt na wolności praktycznie się nie uświadczy. W Polsce żyje ich około 100 i też nie mają się najlepiej. Jeśli odstrzał w Rumunii będzie postępował w obecnym tempie, za 10 lat niedźwiedzia będziemy tam mogli zobaczyć w ZOO, cyrku albo przypiętego łańcuchem przy zamku Peleş.
Joanna Matusiak
* Więcej informacji (w jęz. angielskim) wraz z pełną wersją raportu na temat niedźwiedzi w Rumunii znajduje się w Internecie: proact-campaigns.net/localcampaigns/id27.html.
Przy pisaniu artykułu korzystałam z tekstu Nicolae R. Dărămuşa, Kark niedźwiedzia ważony w kilogramach i mierzony w METRO, „Academia Caţavencu” nr 26, 29 czerwca – 5 lipca 2004, a także z raportu dotyczącego ochrony niedźwiedzia brunatnego w Rumunii, opublikowanego przez Fundację AVES.