DZIKIE ŻYCIE

Między Parkiem a Towarzystwem

Stanisław Janocha

Mieszane i niestety w większości negatywne wrażenia wyniesione z VI Zjazdu Delegatów Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego spowodowały, że zacząłem się zastanawiać i zadawać sobie pytania na temat relacji i wzajemnych stosunków pomiędzy PTT a Tatrzańskim Parkiem Narodowym. Istotne wydaje się też pytanie o miejsce i rolę w odrodzonym PTT idei ekologicznych, bo te chyba nie są przejrzyście formułowane przez Zarząd Główny, że nie wspomnę już o Oddziałach PTT.

Prekursor polskiej ekologii, a zarazem jeden z głównych ideologów Towarzystwa w latach początkowej jego działalności, Jan Gwalbert Pawlikowski, pisał: „Towarzystwo Tatrzańskie winno się uważać za odpowiedzialnego stróża Tatr; cennego klejnotu w Koronie Rzeczpospolitej”. I Towarzystwo Tatrzańskie było w przeszłości takim odpowiedzialnym stróżem, udaremniając realizację wielu niemądrych pomysłów. Prawdopodobnie to ono zainspirowało hrabiego Władysława Zamoyskiego do kupna dóbr zakopiańskich celem ratowania lasów tatrzańskich. Pamiętać należy, że rok wcześniej, w 1888 r. na łamach „Pamiętnika TT” ks. Bogusław Królikowski przedstawił pomysł utworzenia na terenie Tatr parku narodowego, co zapewne było wynikiem pojawiających się w kręgach Towarzystwa już od dłuższego czasu głosów o ratowanie tatrzańskiej przyrody. Cytowany wcześniej J. G. Pawlikowski w swojej rozprawie „O prawie ochrony przyrody” twierdził, iż przyrodę należy chronić„bez względu na jej wartości użytkowe i gospodarcze”, słusznie stawiając wartości duchowe wyżej niż materialne.


Fot. Paweł Klimek
Fot. Paweł Klimek

Z tak pojmowanej idei ochrony przyrody wywodziła się ideologia turystyki górskiej, jaka miała być i przez wiele lat była krzewiona przez Towarzystwo Tatrzańskie, a później, po roku 1920 przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Taka ideologia jest również i mnie bliska, choć przyszło mi żyć 100 lat po Janie Gwalbercie Pawlikowskim. W poszukiwaniu możliwości realizacji takiej ideologii trafiłem do odrodzonego na fali przemian lat 80. ubiegłego już wieku, Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, w nadziei na znalezienie tam swojego miejsca. Choć obecnemu odrodzonemu Towarzystwu daleko do klasy i kondycji tego z czasów Pawlikowskiego, Sokołowskich, Witkiewicza, Karłowicza, Klemensiewicza, Zamoyskiego, Goetla i wielu innych, to jednak deklaruje ono wolę kontynuowania tamtych idei i często się do nich odwołuje.

Statut obecnie działającego Towarzystwa zawiera jednak, podobnie jak kiedyś, zapis o uprzystępnianiu gór, który wydaje się być w sprzeczności z ideą ochrony przyrody. Ta sprzeczność uwidacznia się szczególnie wyraźnie, gdy człowiek zbyt brutalnie ingeruje w naturalne środowisko, budując liczne drogi, kolejki, hotele, przekształca górskie szczyty w lunaparki. Ten niszczący cywilizacyjny potop, wraz z grupą przekupniów nastawionych na szybki zysk i zaspokajanie sztucznych potrzeb, jest w stanie zniszczyć świątynię, jaką Tatry były dla wielu pokoleń. Właśnie w przypadku takich działań Towarzystwo powinno zajmować przejrzyste i jednoznaczne stanowisko, nie oglądając się na opinię tych, którzy powołani zostali, by chronić, a robią coś zupełnie innego. Również nie powinna mieć tu żadnego znaczenia obawa przed krytyką ze strony samorządów lokalnych. Jeżeli już na początku XX w., kiedy turystów w Tatrach liczono w dziesiątkach tysięcy, Towarzystwo Tatrzańskie wnioskowało o ograniczenie czy nawet zaprzestanie uprzystępniania Tatr, to tym bardziej dzisiaj (ponad 3 miliony turystów rocznie) warto chyba też o tym pomyśleć. Czy zadaniem parku narodowego jest powiększanie liczby turystów? Tatry to dziedzictwo, które ma trwać nie przez kilka sezonów turystycznych. Przemilczanie, udawanie, że problem nie istnieje, albo istnieje w innym wymiarze, powoduje, że postrzegani jesteśmy (PTT) jako jeszcze jedna, niczym niewyróżniająca się organizacja turystyczna. Raz zabieramy głos jak stowarzyszenie rozumiejące konieczność ochrony przyrody, a innym razem spolegliwie przychylamy się do niejednoznacznych metod działania, jakimi posługuje się choćby obecna dyrekcja TPN.

Statut Towarzystwa zawiera również zapisy o wychowaniu społeczeństwa, a zwłaszcza młodzieży w duchu poznawania, umiłowania i ochrony gór – i zapis ten do czegoś przecież powinien nas zobowiązywać. Wychowywać, znaczy również budować pewien model turystyki, w którym góry, a dla PTT Tatry w szczególności, powinny być ponad biznesem i konsumpcją. Wytwory cywilizacji nie mogą niszczyć natury i kultury prawdziwej. Kiedy zaczniemy bardziej donośnym głosem protestować przeciwko masowej turystyce, szczególnie w parkach narodowych? Kiedy Oddziały PTT przestaną organizować taką turystykę i domagać się za jej organizację wyróżnień?

Idea parku narodowego to ochrona wszystkich gatunków od urodzenia do naturalnej śmierci. Myśl tworzenia parków nie zrodziła się z chęci dokuczania społeczności lokalnej czy też ogółowi obywateli, lecz z chęci uratowania dla nich tego, co najcenniejsze ze skarbów przyrody. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie organizując wspólnie z Tatrzańskim Parkiem Narodowym różne akcje, jak choćby Dni Gór PTT czy swoje Zjazdy Delegatów, powinno podkreślać nadrzędny cel tych działań, jakim jest ochrona tatrzańskiej przyrody. Po ostatnim Zjeździe PTT odniosłem jednak wrażenie, że niedawno dalece zmieniła się „polityka” TPN w stosunku do PTT.

Nie pierwszy raz byłem obecny na imprezie wspólnej TPN i PTT, ale pierwszy raz poczułem się tam, delikatnie mówiąc, niezręcznie. Takie odczucia, jak mi wiadomo, mieli i inni członkowie PTT obecni w „gościnnych” salach TPN w przeddzień VI Zjazdu. Przyczyną takiego stanu rzeczy stała się książka Tomasza Boruckiego „Prawda w sporze o Tatry”, wydana przez Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, a zaprezentowana na łamach jednego z ubiegłorocznych numerów PTT-owskiego informatora „Co słychać”. Pozycja ta poświęcona jest toczącemu się od wielu lat sporowi o tatrzańską przyrodę i stosunek człowieka wobec niej. Historia przeplata się w niej z teraźniejszością, stanowiska ekologów z kuriozalnymi pomysłami samorządowców i inwestorów, polityka poprzedniej dyrekcji TPN z jakże kontrowersyjną polityką obecnej dyrekcji. Ponadto książka ukazała się w 50-tą rocznicę utworzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego, zakłócając sielankę obchodów tej rocznicy.

Otóż dyrekcja TPN, a w szczególności obecny dyrektor Paweł Skawiński, poczuli się bardzo dotknięci tym, że książka T. Boruckiego została przedstawiona i polecona przez redakcję informatora PTT. Pewnie jeszcze i inna kwestia bardzo Panu Dyrektorowi nie w smak – jak to możliwe, żeby Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, stawiające sobie za cel wspólne z Parkiem działanie na rzecz ochrony przyrody Tatr, mogło na tym samym polu porozumiewać się ze Stowarzyszeniem Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, czyli grupą ortodoksów i oszołomów, co zostało jednoznacznie zasugerowane? Pan Skawiński w swoim wystąpieniu, głosem pełnym pretensji, niczym obrażona panienka, wypomniał redakcji „Co słychać” i władzom PTT tolerowanie takiego stanu rzeczy. Mówiąc z rozczarowaniem o wspólnych działaniach TPN i PTT, miał na myśli zapewne również wydawanie „Pamiętnika PTT”, finansowanego częściowo przez TPN, w którym też recenzja tej książki ukazała się, choć pewnie jej jeszcze nie przeczytał, bo XII tom Pamiętnika był na Zjeździe zupełnie świeżą nowością wydawniczą (w ulotce dostępnej na stoisku z wydawnictwami przeczytałem, że „Pamiętnik PTT” jest wydawnictwem TPN). Jak się bierze od kogoś pieniądze, to trzeba być lojalnym wobec niego, droga redakcjo „Co słychać” i „Pamiętnika PTT”, a nie prezentować takie rzeczy, jak jakaś tam „Prawda w sporze...”.

O tym sporze ukazało się wiele publikacji, jak choćby praca Tadeusza Burgera z 2002 r. („Wirtualna i prawdziwa wojna o Tatry i Zakopane”), stawiająca pod znakiem zapytania kompetencje ekologów oraz tych wszystkich, którym nie podoba się traktowanie Tatr jak prywatnego poletka gminy, Zakopanego czy grupy zachłannych biznesmenów. Czy taka prawda jest bliższa Dyrekcji TPN? Gdy znalazł się ktoś, kto podjął dyskusję ze wspomnianą publikacją, odebrano to jak zamach na władze Parku, do którego przykłada jeszcze rękę i PTT, polecając książkę do czytania swoim członkom. Należało najpierw zapytać Pana Dyrektora Skawińskiego o opinię – jako profesjonalista w tematyce tatrzańskiej, wypełniający ponadto (tak przynajmniej mu się wydaje) dziejową misję wobec Tatr, pewnie by coś polecił czytelnikom z PTT.

W każdym razie na wspomnianym zjeździe Prezes PTT pośpieszył z przeprosinami za nielojalne stanowisko redakcji, cichutko wspomniał nawet o wolności i niezależności poglądów prezentowanych na łamach wydawnictw PTT, po czym wyraził nadzieję, że to się już nie powtórzy. Jednak porównanie „Prawdy...” T. Boruckiego z pracą T. Burgera, którego dokonuje Antonina Sebesta w XII tomie „Pamiętnika PTT”, jednoznacznie wskazuje, jakie podejście do tematu jest bliższe Polskiemu Towarzystwu Tatrzańskiemu. Myślę, że takie traktowanie Tatr i tatrzańskiej przyrody zadecydowało również o promowaniu książki Boruckiego przez redakcję „Co słychać”. To nie była żadna nieuwaga redaktora, jak to usiłowano przedstawiać. Wcześniej książka była sprzedawana w czasie Dni Gór PTT w Przemyślu i wiem, że wielu członków PTT nabyło tę pozycję jako cenny przyczynek do historii spraw tatrzańskich. Rodzą się w związku z tym pytania kierowane do odrodzonego PTT, do nowo wybranego Zarządu Głównego i do starego/nowego Prezesa. Jakie jest stanowisko PTT, jako członka Koalicji „Ratujmy Karpaty” w kwestii ochrony przyrody Karpat, a Tatr w szczególności? Gdzie deklarowany przez PTT polski patriotyzm, gdzie szacunek do prawdy? Jaka jest przyszłość naszych stosunków z TPN i czy mamy opracowaną strategię działania na następne lata wobec zmieniającej się strategii parku narodowego w stosunku do Tatr?

Pytam o to jako członek PTT, patrzący z troską, ale i z niepokojem na to wszystko, co dzieje się w PTT w dziedzinie ochrony przyrody, w dziedzinie toczonych sporów z PTTK, oraz wewnętrznych sporów i intryg w łonie tej organizacji. Przede wszystkim jednak pytam dlatego, że droga jest mi przyroda i kultura Karpat.

Stanisław Janocha