DZIKIE ŻYCIE

Tajemniczy nieznajomy

Nikałaj Czerkas

Zgodnie z dalekowschodnim kalendarzem, rok 2005 był rokiem koguta. Jednak białoruscy ornitolodzy zdecydowali, że nie jest nam potrzebny ani obskubany chiński kogut, ani brojler amerykański. Mamy swojego godnego ptaka – to puszczyk mszarny. Zgodnie z propozycją naszej organizacji [Ochrona Ptaków Ojczyzny – APB – przyp. tłumacza] właśnie on był ptakiem roku 2005 na Białorusi. Kim jest ten tajemniczy nieznajomy? Proponuję zajrzeć do jego dossier i bardziej szczegółowo zapoznać się z „prywatnym życiem” tego ptaka.

Ze wszystkich puszczyków, mszarny osiąga największe rozmiary. Jednak jego duży rozmiar to nic innego, jak tylko pozory. Pod upierzeniem ukrywa się bowiem szczupły tułów. Przy rozpiętości skrzydeł 1,35-1,6 m samce ważą przeciętnie raptem 845 g, a samice – 1140 g. Swoją białoruską nazwę (baradataja kuhakałka) sowa otrzymała z powodu ciemno obrysowanego klina piór pod dziobem – „brody”.


Pisklę puszczyka mszarnego. Fot. Nikałaj Czerkas
Pisklę puszczyka mszarnego. Fot. Nikałaj Czerkas

Puszczyk mszarny nie jest wielkim miłośnikiem podróży. Wiedzie raczej osiadły tryb życia. Do czasu osiągnięcia pełnej dojrzałości (4-5 lat) zwykle stara się znaleźć przytułek niedaleko miejsca urodzenia.

Ulubionym miejscem jego pobytu są fragmenty lasu, które graniczą z otwartymi obszarami bagien, pustek i pożarzysk. Chociaż sezon miłosny u puszczyka mszarnego zaczyna się z nastaniem stycznia, ptaki zaczynają gniazdować dopiero w końcu marca. Samiec stara się podbić serce przedstawicielki płci pięknej swoim lotem godowym. Wykonuje go, latając powoli po krętej trajektorii. Czasami również przyszła partnerka nie powstrzymuje się od udziału w nim. Kawaler, któremu szczególnie zależy, może zrobić swojej wybrance prezent w postaci dopiero co upolowanej zdobyczy. W połowie lutego samiec zabiera się do poszukiwania gniazda. Siada koło upatrzonego miejsca przyszłego zamieszkania i zaczyna śpiewać. Jego głos nie jest taki donośny, jak u innych sów. Głos godowy puszczyka mszarnego jest słyszalny nie dalej niż 100 m i składa się z tuzina monotonnych, niskich dźwięków „u-u-u”. Ich rytm przyśpiesza z jednoczesnym obniżeniem częstotliwości. Kiedy samica jest zainteresowana, to niekiedy dołącza do samca. Jeżeli jednak okazuje ona obojętność, to samiec musi kontynuować poszukiwania.

Ślubne pary puszczyka mszarnego tworzą długotrwały związek, ale czy zachowują przy tym wierność jedno drugiemu – nie wiadomo. Jaja składają z reguły w miejscach odkrytych, np. w starym gnieździe ptaka drapieżnego. Najczęściej puszczyk mszarny wykorzystuje stare gniazda myszołowa, czasami pszczołojada, rzadko – orlika i rybołowa, a jeszcze rzadziej jastrzębia gołębiarza. Puszczyk mszarny jako miejscami lęgów nie gardzi również wysokimi pniami z częściowo wygniłym wnętrzem, gdzie tworzą się półdziuple i zagłębienia.

W kwietniu u puszczyka mszarnego ma miejsce pełne zniesienie. Znosi 3-4, rzadziej 5 jajek. Do wysiadywania samica przystępuje od momentu zniesienia pierwszego jajka. Pisklęta zaczynają się wykluwać po 28-30 dniach. Jednak w związku z tym, że złożenie jaj rozciąga się w czasie (nawet do 12 dni), a samica zaczyna wysiadywanie po pierwszym złożonym jajku, pisklęta z jednego gniazda znacznie różnią się wielkością.

Samica siedzi bardzo cierpliwie i nie odlatuje z gniazda nawet wtedy, gdy obok zjawia się człowiek. Trzeba zaznaczyć, że puszczyki mszarne są bardzo troskliwymi rodzicami. Samiec bacznie chroni rewir lęgowy i regularnie przynosi samicy pokarm, dopóki ta wysiaduje jaja. Kiedy w gnieździe pojawią się pisklęta, role rodziców trochę się zmieniają. Teraz samiec na ogół poluje, a ochroną piskląt zajmuje się niemal wyłącznie samica. Rzadko zachowuje się ona agresywnie, a zbliżającego się człowieka dostrzega już z kilkudziesięciu metrów. Na jej wzburzony krzyk szybko przylatuje samiec. Kiedy człowiek spróbowałby wspiąć się na drzewo z gniazdem, to gniew sów nie ma granic. Śmiało pikują na wroga, starając się mocno uderzyć go w plecy albo w głowę. Żadne zwierzę nie ośmiela się zniszczyć gniazda puszczyka mszarnego.

Samice starannie opiekują się potomstwem, przez pierwsze dni nawet na chwilę go nie opuszczając. Obowiązkiem samca jest aprowizacja rodziny i musi on wciąż przylatywać do gniazda i odlatywać, żeby zaspokoić apetyt piskląt. Na początku otrzymują one kawałeczki mięsa, które samica odrywa od zdobyczy przyniesionej przez ojca.

W okresie karmienia piskląt, samiec jest aktywny nie tylko o zmroku, ale i w dzień. Czasami można go zobaczyć nawet przy świetle słonecznym. Niby statek, który płynie w morzu rozgrzanego powietrza, jakie unosi się nad bagnem, ptak powoli machając skrzydłami, leci nisko nad samą ziemią. Czasem lot penetrujący zmienia się w czatowanie. Wówczas sowa siedzi na kępie albo pniu i długo wsłuchuje się w szmer i wpatruje w trawę pod sobą. Kiedy ptaki nie są jeszcze upierzone, samica prawie nie poluje. Zwykle samica widząc samca, który wraca z pokarmem, kieruje się ku niemu i odbiera zdobycz. Usiadłszy na gnieździe i rozglądnąwszy się, zaczyna karmić pisklęta odrywając od ofiary małe kawałeczki. Głodne pisklęta lgną do matki, wydając przy tym chrypliwe syczenie. Kiedy sowięta osiągną wiek dwóch tygodni, mogą już same połykać przyniesioną przez rodziców zdobycz – np. norniki – w całości.

Młode puszczyki opuszczają gniazdo przed uzyskaniem zdolności do lotu. W wieku ok. 3 tygodni (ciemną nocą, z wysokości kilku metrów) nie wahając się, odważnie zeskakują na ziemię. W większości wypadków ich upadek amortyzuje ściółka leśna. Nie wiedzą, co je czeka – są całkiem bezbronne. Pisklęta dwie doby siedzą na najbliższych gałęziach lub w trawach i ciągle wołają o pokarm. W kolejnym tygodniu, z tym samym krzykiem, pisklę oddala się od gniazdowego drzewa na 100-200 metrów. Dzieje się to zwykle w końcu czerwca. Od tej chwili sygnalizują dorosłym ptakom swoje miejsce położenia, wydając żałosne krzyki – żebrzące.

W następne dni podloty starają się aktywnie machać skrzydłami oraz przelatywać z miejsca na miejsce. Już w wieku jednego miesiąca młode puszczyki potrafią latać, ale jednak są uzależnione od rodziców do 4-5 miesiąca. Jeszcze do połowy września ptaki będą trzymać się razem.

Jak wszystkie ptaki drapieżne, puszczyk mszarny karmi się żywą zdobyczą. Poluje on w większości na ssaki, głównie na norniki – jedne z najmniejszych zwierząt. Nie pogardzi i innym gryzoniem – może upolować i mysz leśną.

Jego ofiarami mogą być przypadkowo spotkane młode zające i krety. Czasami zdarzy się sowie złapać wiewiórkę. Jadłospis może być uzupełniony ptakami – wróblowatymi i kurakami, jak jarząbek i kuropatwa.

Kiedy mówimy o korzyściach żywienia się leśnych sów gryzoniami, to ze wszystkich naszych puszczyków, mszarny jest najbardziej wydajny. W ciągu sześciu letnich miesięcy, jak dowodzą obserwacje fińskich ornitologów, jeden puszczyk mszarny zjada ok. 700 myszy i norników.

Podobnie jak u wszystkich wyspecjalizowanych myszojadów, jego liczebność jest uzależniona od obecności ofiar. W latach ubogich w gryzonie myszowate, wiele par w ogóle nie przystępuje do rozmnażania. Jednak nie tylko głodne lata są szkodliwe dla liczebności puszczyka mszarnego – to w końcu problem naturalny, do którego gatunek przez długi czas swego istnienia się przystosował. Inaczej niż do człowieka ze strzelbą... Dość często ptak płaci za swoją ufność. Blisko dopuszczając do siebie człowieka, staje się jego ofiarą. Kłusownicze, niczym nieusprawiedliwione tępienie puszczyka mszarnego, destruktywnie wpływa na zachowanie tego gatunku. Nielegalne preparowanie okazów może doprowadzić ten wielce interesujący gatunek na skraj wyginięcia.

Właśnie z tego powodu wybraliśmy puszczyka mszarnego ptakiem roku 2005. Dlatego też w ciągu roku organizowaliśmy konkursy dla dzieci, interesująco opowiadaliśmy o naszych sowach w radiu, w prasie, w telewizji, prowadziliśmy akcję zamiany wypchanych ptaków na zdjęcia – „Ja nie chcę być wypchany, a ty?”. Mam nadzieję, że na Białorusi wiele osób to zrozumiało...

Nikałaj Czerkas

Tłumaczenie: Marina Demeszko

Artykuł pierwotnie ukazał się w czasopiśmie białoruskiej organizacji ornitologicznej Ochrona Ptaków Ojczyzny, pt. „Ptaki i my” nr 7/2005.