DZIKIE ŻYCIE

Obóz w Dolinie

Radosław Ślusarczyk

Kilkunastoosobowa grupa obrońców Doliny Rospudy była na miejscu od 12 lutego. Najpierw przybyli kilkunastoosobową grupą aktywiści Greenpeace, którzy w otoczeniu zasp śnieżnych i zmarzniętych drzew rozbili pierwsze namioty.


Obóz nad Rospudą. Fot. Radosław Ślusarczyk
Obóz nad Rospudą. Fot. Radosław Ślusarczyk

Potem dołączyli inni, w tym znany dziennikarz „Gazety Wyborczej” Adam Wajrak, który zapewniał, że nie wyjedzie, dopóki dolina nie zostanie obroniona. Na blokadzie z ramienia Pracowni na rzecz Wszystkich Istot pojawiło się wielu Strażników Miejsc Przyrodniczo Cennych, członków oddziału Podlaskiego i Sudeckiego.

W niedzielę 18 lutego do obozu dzwonił Stanisław Tym, pozdrowił wszystkich uczestników i życzył wytrwałości. Tego dnia także minister środowiska Jan Szyszko przyjechał do Doliny Rospudy, gdzie spotkał się z ekologami. Powtarzał on, że Rospudzie nic się nie stanie, że została ona stworzona przez człowieka, więc nie zmieni swojej decyzji w kwestii przebiegu trasy.

Obóz odwiedzili później także Janusz Korbel, były lider Pracowni, a także Jacek Kleyff i Jacek Podsiadło.

Przez cały czas do protestujących zgłaszali się ludzie oferujący swą pomoc oraz chęć przyjazdu. Mieszkańcy regionu dostarczali jedzenie, ciepłe ubrania i koce oraz inne potrzebne przedmioty.

Codziennie odbywały się szkolenia dla aktywistów, w zakresie obrony przyrody bez użycia przemocy oraz technik negocjacji z policją, ochroniarzami oraz miejscową ludnością. Nikt z obozowiczów nie pił alkoholu, nikogo też nie trzeba było upominać co do przestrzegania obozowego regulaminu.

Pomimo ciągłej ochrony policji, wydzielono patrole do trzymania warty przez całą dobę. Policjanci byli mili i nie stwarzali problemów.

Obóz wzbudzał stałe zainteresowania mediów, a konflikt o obwodnicę Augustowa zagościł w ogólnopolskich mediach na kilka tygodni.

Radosław Ślusarczyk, Suchy

20.02.2007, Dolina Rospudy

Marzec 2007 (3/153 2007) Nakład wyczerpany