Za dużo turystów w górskich parkach narodowych
Górskie parki narodowe są coraz liczniej odwiedzane przez turystów. W Tatrach rocznie po szlakach wędrują ok. 3 mln turystów. Najwięcej przybywa ich w lecie, gdy Giewont, Rysy i Orla Perć są dosłownie zakorkowane ludźmi maszerującymi w obie strony. Inne miejsca polskich Tatr też nie narzekają na brak odwiedzających.
Tylko przez cztery dni majowego „długiego weekendu”, mimo nienajlepszej pogody, w Tatry wybrało się ponad 70 tys. osób. Skutkiem tego jest coraz silniejsze oddziaływanie człowieka na środowisko przyrodnicze praktycznie każdego zakątka tych gór – większe zaśmiecenie, większy hałas i coraz mniej miejsca dla kozic, świstaków, niedźwiedzi i orłów.
Chłonność polskich górskich parków narodowych została przekroczona już kilkanaście lat temu. Konieczne jest jak najszybsze wprowadzenie ograniczeń ruchu turystycznego w najwyższych polskich górach.
Podobnie jak w Tatrach, sytuacja wygląda też w Karkonoszach. Tam park narodowy rocznie odwiedzają 2 mln turystów, park jest ponadto powszechnie dostępny komunikacyjnie dla przybyszy z Czech i Niemiec. W sierpniu 2007 r. okolice Domu Śląskiego w Karpaczu odwiedziło aż 100 tys. osób w ciągu zaledwie 9 dni badania, a Szrenicę w Szklarskiej Porębie – ok. 40 tys.
Na szczęście podczas konferencji „Nowoczesne zarządzanie turystyką – czyli jak optymalnie udostępniać obszary najcenniejsze przyrodniczo”, która odbyła się w Magurskim Parku Narodowym (21-23 kwietnia 2008 r.) bardzo zdecydowane stanowisko w kwestii ruchu turystycznego przedstawił dyrektor Karkonoskiego PN, dr inż. Andrzej Raj. Jego zdaniem, trzeba koniecznie wprowadzić system ograniczenia ruchu turystycznego w najbardziej oblężonych rejonach Karkonoszy, gdyż jest to jedyna skuteczna metoda ochrony przyrody gór. Chodzi tu o miejsca najczęściej odwiedzane przez turystów, np. rejon Śnieżki – górny odcinek czarnego szlaku (Śląska Droga), prowadzącego z górnej stacji kolei z Karpacza na Kopę pod Śnieżką do schroniska pod Śnieżką i dalej na szczyt oraz rejon szczytu Szrenicy. Miejsca te charakteryzuje fakt, że kończą się tam wyciągi, które w łatwy sposób transportują ludzi w najwyższe partie gór. Dyrektor KPN zapewnił, że będzie próbował wprowadzać rozwiązania ograniczające ruch już w tym sezonie. Jest to zadanie niełatwe tym bardziej, że wymaga akceptacji społecznej, a o nią w naszym kraju trudno.
Na pewno ważne byłoby wprowadzenie systemowego rozwiązania w sprawie ograniczeń ruchu we wszystkich górskich parkach narodowych. Ma to miejsce np. na Słowacji, gdzie społeczeństwo zaakceptowało, że zimą nie można wchodzić w najwyższe partie gór, a wszystkie szlaki turystyczne są zamknięte powyżej schronisk. Na pewno lokalnemu biznesowi czy samorządowcom nie spodoba się ten pomysł i już dziś możemy spodziewać się protestów. Miejmy jednak nadzieję, że społeczeństwo dostrzeże wagę problemu i zrozumie, że ograniczenie ruchu turystycznego to konieczność dla dobra przyrody i nas samych.
Również władze Tatrzańskiego Parku Narodowego powoli zaczynają otwarcie mówić, że decyzja o wprowadzeniu regulacji ruchu turystycznego w Tatrach jest nieuchronna, co podkreślał w maju br. Stanisław Czubernat, wicedyrektor TPN. Nieznany jednak jest termin ewentualnego wprowadzenia takich ograniczeń. Znając wstrzemięźliwość dyrekcji Parku w podejmowaniu szybkich decyzji i spodziewając się protestów lokalnego samorządu oraz regionalnego biznesu, o sensownej regulacji ruchu turystycznego w TPN należy zapewne zapomnieć na kilka najbliższych lat. Oby taki scenariusz nie miał racji bytu i nasze obawy jak najszybciej się rozwiały.
Pomysł wprowadzenia limitów dla turystów w TPN popiera ministerstwo środowiska. Przygotowuje ono nawet konferencję wszystkich dyrektorów parków narodowych, na której zostanie omówiona potrzeba wprowadzenia ograniczeń dla ruchu turystycznego na terenach cennych przyrodniczo.
Coraz więcej ułatwień we wchodzeniu w Tatry powoduje pojawianie się ludzi, którzy nie mają pojęcia, jak się zachować i być ubranym. To zjawisko nasila się m.in. dzięki nowej kolei linowej na Kasprowy Wierch. Ludzie na szlakach turystycznych – zresztą często zdarza im się z nich schodzić – zachowują się jak w parku rozrywki lub w ZOO. Żyjące w górach dzikie zwierzęta traktują często jak udomowione koty. Niedźwiedź staje się dla nich ładnym zwierzątkiem do głaskania.
Skutkiem takiego nieodpowiedzialnego podejścia do dzikiej przyrody było zabicie półtorarocznego niedźwiadka przez kilkoro turystów, którzy utopili go w potoku. Wydarzenie miało miejsce 21 października 2007 r. w rejonie Doliny Chochołowskiej. Kilka tygodni temu w tej sprawie rozpoczęła się rozprawa przed zakopiańskim sądem. Prokuratura zarzuca turystom „spowodowanie zniszczenia w świecie zwierzęcym w znacznych rozmiarach”. Grozi za to do dwóch lat więzienia. Oskarżeni to ludzie w wieku 24-33 lat z województwa warmińsko-mazurskiego. Według ich relacji, młody niedźwiedź zagrażał ich życiu i musieli go utopić. Jednak relacji tej zaprzeczył przed sądem Jarosław Rabiarz, komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego, który odkrył zwłoki niedźwiadka w potoku.
To zdarzenie tylko potwierdza zasadność argumentów mówiących, że Tatry muszą zostać odciążone od ogromnej ilości turystów. W wielu miejscach na świecie ograniczenia ruchu w parkach narodowych są elementem polityki ochrony środowiska naturalnego. Tak też musi stać się w Polsce w przypadku Tatrzańskiego PN oraz wszystkich górskich parków narodowych.
Bardzo duży ruch po polskiej stronie Tatr niepokoi również Słowaków, którzy w swojej części gór wprowadzają sezonowe ograniczenia w poruszaniu się po wysokogórskich szlakach. Dla dziennika „Polska” (12.05.2008) Paweł Skawiński, dyrektor TPN, powiedział: „Bardzo nas niepokoi ten wzrastający ruch. I może nadszedł czas, aby głośno powiedzieć, że mamy problem”. Niewątpliwie nadszedł czas, by wreszcie podjąć szybkie i sensowne działania.
Pracownia będzie wspierać działania zmierzające do ochrony gór, polegające na wprowadzaniu ograniczeń ruchu turystycznego.
Grzegorz Bożek