Sprostowanie
Po przeczytaniu fragmentu artykułu „Ukarani za Puszczę” w „Dzikim Życiu” z marca 2008 r., dotyczącego fikcyjnej ochrony strefowej granicznika płucnika (Lobaria pulmonaria) na terenie Nadleśnictwa Białowieża, odniosłem wrażenie, że to ja jestem głównym winowajcą fikcyjności tej ochrony. W związku z powyższym informuję szanowną redakcję, że dokumentację dotyczącą ochrony granicznika płucnika przekazałem do Nadleśnictwa Białowieża, (dokumentacja ta zawierała uzgodnione granice stref ochronnych oraz zasady ich funkcjonowania). I dobrą wolą – a może jednak i obowiązkiem – ww. Nadleśnictwa było zgłoszenie ich do Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody w Białymstoku.
Wyżej opisywaną dokumentację wykonałem na zlecenie Północnopodlaskiego (obecnie Polskiego) Towarzystwa Ochrony Ptaków. Pragnę jednak podkreślić, że nigdy nie byłem, nie jestem i nie zamierzam być pracownikiem lub członkiem ww. organizacji. Z treści artykułu wynika jednak inaczej.
Nawiązując do istoty artykułu, osobiście uważam natomiast, że podobnie jak stosunkowo duża część funkcjonujących w Polsce form ochrony przyrody, również i certyfikat na drewno jest fikcją. Podobnie jak kolejne fikcje-hipokryzje: ekologiczne samochody, ekologiczna energia odnawialna, ekologiczne kosmetyki, ekologiczne gry komputerowe dla dzieci, ekologiczna mowa-trawa... czy w końcu – zgodnie z zasadami certyfikatu FSC – ekologicznie ścięte drzewo! Ścięte oczywiście pilarką napędzaną ekologicznym biopaliwem.
Skończmy wreszcie z fikcyjną ochroną przyrody, podwińmy przysłowiowe rękawy i nie oglądając się na innych, zabierzmy się wszyscy – dopóki jeszcze nie jest za późno – do rzetelnej roboty.
Wierny od pierwszego numeru czytelnik „Dzikiego Życia”
Andrzej Ryś