DZIKIE ŻYCIE

Zajeżowa (Tacy jesteśmy delikatni)

Ryszard Kulik

Migawka

Idąc za tym chłopakiem czułem wstyd. To była już któraś godzina naszej wędrówki po łąkach, leśnych ścieżkach i kamienistych zboczach, a on ciągle szedł boso. Było mi wstyd, bo moje stopy przy jego wyglądały przeraźliwie pancernie: byłem obuty w nieprzemakalne, sztywne, na wibramowej podeszwie doskonałe trapery, które chroniły mnie przed skaleczeniem, bólem, chłodem i Bóg wie jeszcze czym. Szedłem więc dość topornie, spoglądając trochę zazdrośnie na jego zwinne stopy dotykające w każdej kolejnej sekundzie ziemi. I myślałem. Tak, mogłem sobie pozwolić na komfort myślenia, bo przecież niemal wcale nie musiałem zwracać uwagi na to, co znajduje się pod moimi podeszwami. On natomiast cały był chodzeniem. W jego sytuacji dumanie o niebieskich migdałach było ryzykowne; każdy moment nieuwagi, dekoncentracji przy stawianiu kolejnego kroku, mógł skończyć się nieprzyjemnie. Dlatego właśnie on cały teraz był swoimi stopami, które dotykały podłoża. Ja zaś cały byłem głową, która myślała. I po prawdzie byłem gdzieś indziej, w jakichś dywagacjach, skojarzeniach, chaotycznych myślach i uczuciach. A on właśnie tu, w tym momencie, w kolejnym kroku. Tak, podziwiałem co jakiś czas wiekowe drzewa i zachwycające widoki, ale on poznawał tę okolicę całym sobą. Dobrze wiedział, gdzie było bardziej wilgotno, gdzie zmieniał się podszyt lasu, gdzie było twardo, a gdzie miękko. Oczywiście ja też to mogłem ocenić wzrokiem, ale ja tylko o tym wiedziałem – on tego doświadczał.


Fot. Ryś Kulik
Fot. Ryś Kulik

Może to zabrzmi dość banalnie, ale wszystkie zwierzęta, oprócz kota w butach, poruszają się bosymi kończynami. Ich „stopy”, jakkolwiek są wrażliwe na dotyk, to doskonale radzą sobie w każdym terenie, pozwalając zwierzęciu na pewny krok i stabilne poruszanie się. Człowiek jako jedyna bodaj istota chroni swoje stopy przed kontaktem z ziemią. Jakież to symboliczne i jak dobrze pokazuje różnicę między nami a innymi zwierzętami żyjącymi na tej planecie. Czyż nasze buty nie są najbardziej dosadnym i widocznym przejawem oddzielenia od Ziemi?

Na prowadzonych przeze mnie warsztatach, gdy jesteśmy na łące w suchy i ciepły dzień, często proszę uczestników o zdejmowanie butów i przechadzanie się na bosaka po trawie. Spora część ludzi nie jest w stanie tego zrobić. Gdy dzień jest chłodny lub mokry, w ogóle tego nie proponuję, bo pewnie tylko ja pozostałbym bez butów.

Ludzi trzeba zrozumieć. Są tacy delikatni i tak łatwo można ich zranić. Dosłownie! Zdejmując buty, narażamy się na stąpanie po nierównej czy chłodnej powierzchni, nie wspominając o innych przykrych konsekwencjach. To w końcu dlatego wymyśliliśmy buty. One mają nas chronić, bo przecież my ciągle robimy coś, żeby się chronić przed tym, co na zewnątrz. Tak oto nasze stopy niemal zawsze znajdują się w komfortowym, „butowym”, by nie powiedzieć „butnym”, położeniu. I degenerują się. Stają się podatne na zranienie, nadmiernie delikatne i wrażliwe na ból, kapryśnie czułe na każdą niewygodę. To, co przez tysiące lat kontaktowało się z Ziemią bezpośrednio, nagle nie jest w stanie spełnić swoich funkcji: delikatne, wypieszczone i bezbronne stopy są jak królewna na ziarnku grochu. Każdy kamyczek, każde zadraśnięcie czy chłód podłoża, boleśnie zniechęcają nas do chodzenia boso.

No i robi się błędne koło: chodzimy w butach, żeby chronić stopy i siebie, ale im bardziej chodzimy w butach, tym bardziej stopy stają się wrażliwe na dyskomfort i tym bardziej musimy zdawać się na buty. To, co miało pomagać, ostatecznie jest źródłem naszych kłopotów, ponieważ upośledza naturalne funkcje stopy.

Bardziej ogólnie można powiedzieć, że zabiegając o komfort, przyjemność i zadowolenie prowokujemy to, co znajduje się po drugiej stronie, czyli coraz większą podatność na to, co nieprzyjemne. Dążenie do komfortu sankcjonuje i wzmacnia dyskomfort i napędza niebezpieczną spiralę, na końcu której jest całkowita degeneracja naturalnych funkcji i całkowite uzależnienie od zewnętrznych wspomagaczy. To bardzo interesujący paradoks, obecny właściwie w każdej sferze naszego życia, a szczególnie mocno jest widoczny w relacji ze światem naturalnym. To błędne koło pozwala czuć się nam pozornie coraz lepiej i w sposób rzeczywisty degeneruje nas, czyniąc nasze ciała szczególnie podatnymi na przeciwności losu. Tak oto stajemy się coraz słabsi i bezbronni wobec niewinnych wpływów zewnętrznego świata. Deszcz, upał, niewygoda, wysiłek fizyczny i setki innych oddziaływań stają się dla nas rzeczywistymi problemami, a przecież wcześniej traktowane były jako naturalne sytuacje, z którymi dobrze sobie radziliśmy bez żadnych specjalnych zabiegów.

Dlatego w dzisiejszych czasach, kiedy mamy niemal wszystko i potrafimy podpierać się techniką w kłopotliwych momentach, potrzebujemy prawdziwie heroicznych decyzji, które tak naprawdę są małymi kroczkami stawianymi codziennie w kierunku bycia na powrót istotą w pełnym, zrównoważonym i harmonijnym kontakcie ze światem.

Heroiczną decyzją podjętą przez wspomnianego chłopaka było zdjęcie butów i wystawienie się na różnego rodzaju zagrożenia. Przecież jego stopy od zawsze niemal były pieszczone w cieplarnianych warunkach, a teraz miały zmagać się z tyloma wrażeniami, nie zawsze przyjemnymi. Cała ta sytuacja z dosadnością pokazuje to, co mamy do zrobienia.

Nie bronić się aż tak bardzo! Nie przesadzać z dążeniem do komfortu! Zaufać swojemu ciału i jego mądrości, która jest wynikiem tylu lat ewolucji. I znaleźć punkt równowagi między prawdziwym, poważnym zagrożeniem, a kapryśnym unikaniem tego, co nieprzyjemne. Zatem nie uciekać przed deszczem, doświadczać chłodu czy gorąca, chodzić boso, nocować w lesie pod płachtą, pozwalać sobie na naturalny wysiłek fizyczny, zakasać rękawy i pracować, no i żyć skromniej. Tak właśnie, jak żyją ludzie w niewielkiej wiosce na Słowacji, w Zajeżowej. To tutaj spotkałem tego niezwykłego-zwykłego chłopaka. To tutaj ludzie próbują na swój sposób złapać punkt równowagi i nie przesadzać z pragnieniem komfortu i luksusu. Ta społeczność symbolizuje prawdziwie bose stopy naszej rozkapryszonej, ciągle marudzącej i niezadowolonej nowoczesnej kultury.

Ta prostota bosych stóp jest heroicznym wyzwaniem naszych czasów!

Ryszard Kulik