Dania (na marginesie szczytu klimatycznego w Kopenhadze)
Migawka
Aż serce rośnie, gdy widać jak mały kraj i naród radzą sobie skutecznie z problemami środowiskowymi. Podobno 20% energii Duńczycy pozyskują ze źródeł odnawialnych, w tym z ogromnych farm wiatraków na płytkich wodach przybrzeżnych.
20 lat temu, gdy byłem młodym doktorantem, zaproszono mnie na kilkutygodniowy pobyt w tym kraju, by z bliska przyjrzeć się duńskiej polityce ekologicznej. Już wtedy Dania była postrzegana jako wiodący kraj, który wprowadza różne proekologiczne rozwiązania. My – Polacy, dopiero co po transformacji ustrojowej, szukaliśmy inspiracji, która przyszłym elitom pozwoliłaby na tworzenie właściwego modelu rozwoju. Tak oto miałem okazję z bliska przyjrzeć się, jak powinien wyglądać kraj dbający o środowisko.
Odwiedziliśmy wiele miejsc. Widziałem z bliska wiatraki, których widok wtedy był prawdziwie egzotycznym obrazem; małe elektrownie zasilane biogazem; samochody na gaz, które dopiero wchodziły na rynek; ogromne spalarnie, które oczywiście w sposób czysty pozbywały się śmieci, dając jednocześnie względnie tanią energię.
![Las doświadczalny w okolicach Arhus. Fot. Ryszard Kulik](/uploads/media/310x/08/10858-dz_03-2010_50.webp?v=1-0)
Szczególne jednak wrażenie zrobił na mnie las, który okazał się prawdziwym biologicznym laboratorium. Spory kawałek tego lasu był zadaszony, aby móc kontrolować różnego rodzaju parametry decydujące o biologicznych procesach zachodzących na tej powierzchni badawczej. Mądry pan, który opowiadał nam o różnych zawiłościach tego laboratorium, często powtarzał, że cała zdobyta wiedza służy temu, by lepiej pomagać lasowi. By wiedzieć, czym go nawozić, czym zwalczać szkodniki, kiedy sadzić drzewa i kiedy je wycinać. Chodzi przecież o to, by w sposób nowoczesny zarządzać środowiskiem i pozyskiwać z niego różnego rodzaju dobra, dbając jednocześnie o jego wysoką jakość.
Tak, to wszystko robiło wrażenie. Dania była bogatym, nowoczesnym państwem, które bardzo troszczy się o przyrodę. I tylko zastanawiające było to, dlaczego dwa bociany, które tam widzieliśmy, były zamknięte w wolierze, jako przykład skrajnie rzadkiego gatunku ptaka…
Dzisiaj na tym nowoczesnym, ekologicznym obrazie kraju znajduje się coraz więcej rys. Duńczycy produkują najwięcej śmieci (800 kg w przeliczeniu na mieszkańca) w Europie, a nawet na świecie. Produkują ich nawet więcej niż znajdujący się również w czołówce śmiecących Amerykanie. Śmieci te w większości są spalane, dając złudne poczucie, że nie ma problemu. Tak wygląda nowoczesna gospodarka odpadami.
Ekologiczni Duńczycy charakteryzują się też jednym z największych na świecie wskaźników spożycia mięsa. Zjadają 145 kg, podczas gdy Polacy ok. 80 kg, a Amerykanie 124 kg. Dzisiaj wiemy, że między spożyciem mięsa a problemami środowiskowymi, głównie klimatycznymi, zachodzi ścisły związek, bowiem hodowla zwierząt odpowiedzialna jest za 18% emisji gazów cieplarnianych (to więcej niż produkuje np. transport).
No i w końcu Duńczycy mają jeden z najwyższych w Europie wskaźników śladu ekologicznego (7,2 gha/os.). Gdybyśmy wszyscy chcieli żyć tak, jak żyją ekologicznie i technologicznie rozwinięci Duńczycy, to potrzebowalibyśmy dokładnie 4 takich planet jak Ziemia.
Broń nas Panie Boże przed taką ekologią.
Ryszard Kulik