DZIKIE ŻYCIE

Kofola

Juraj Lukáč

Wróciłem z pracy. Włączyłem komputer i sprawdziłem dane GPS. Janina dziś poruszała się po całym mieście jakoś dziwnie. W kawiarni zatrzymała się o godzinę dłużej niż zwykle, zaś znacznie krócej w banku. Nie miało to sensu, tak samo jak i wycieczki do 400 km na zachód i północ. Nie pasowały one do typowego obszaru dla idealnej żony. Program na pewno znajdzie uzasadnienie statystyczne, pomyślałem.

W poczcie elektronicznej miałem już analizę jej kału. Janina w końcu rozpoczęła dietę wiosenną, złożoną z warzyw i produktów mlecznych. Bardzo dobrze wygląda to w tabelkach. Byłem zadowolony.

Wyciągnąłem notes i zrobiłem ostatnią uwagę przed snem. Jutro muszę jeszcze pobrać próbkę włosów Janiny do analizy DNA, zebrać zdjęcia fotopułapek umieszczonych w WC i pod prysznicem – i zaczynam naukowy wybór żony. Janina jest sto dziewięćdziesiątą kobietą, której dane gromadzę systematycznie i przechowuję w programie. Jest to bardzo ważne, bo żona to nie zabawka, jej wybór musi być naukowo uzasadniony, wybieram przecież kobietę na całe życie. Kobietę, która będzie przy mnie na dobre i na złe i którą będę chronił całe życie.


Fot. Juraj Lukáč
Fot. Juraj Lukáč

A kogo chcemy chronić, tego musimy dobrze znać. Naukowo poznać. To przecież jasne.

Poznać i chronić – to nasze credo.

Cały następny tydzień statystycznie analizowałem wyniki. Nie było to łatwe. Odchody, parametry fizyczne ciała, DNA i inne analizy najlepsze były w przypadku Janiny. Ale ten nietypowy obszar, po którym się poruszała… Nie dawałem sobie z tym rady. Życie zwyczajnej kobiety odbywa się na powierzchni od około 50 do 77 km2. Obszar Janiny to było 101,7 km2. Radziłem się wielu ekspertów od badań kobiet. Niektórzy odradzali mi porównywanie zależności od średniej, ale według mediany. Jeszcze inni zalecali powtórzyć pomiar. Z kilkoma naukowcami pokłóciłem się na śmierć.

W końcu zdałem się na radę jednego eksperta i wybrałem Dianę. Nie miała takich dobrych parametrów DNA i kału, ale fizjonomię miała na poziomie Janiny, a przede wszystkim miała optymalny obszar życia, wynoszący 66,6 km2. Ale ostatecznie wszystko okazało się inne.

Małżeństwo to było piekłem i po roku wzięliśmy rozwód. Diana w ogóle nie potrzebowała mojej naukowej opieki, odeszła z jakimś niewykształconym instalatorem.

Teraz pracuję nad poprawą metodologii badań kobiet nadających się do małżeństwa. Ze wstępnym projektem odnoszę sukcesy na wielu konferencjach naukowych od Nowego Jorku po Tokio.

Po konsultacji z ekspertami, zdecydowałem się na przeprowadzenie praktycznych testów w pierwszym etapie nie dla kobiet, lecz dla drugiego z zagrożonych gatunków ssaków. Na konferencji naukowej w Krakowie wybór padł na wilka.

Stworzyłem międzynarodowy zespół naukowców o nazwie „Poznaj i chroń bestie!”. Ważne jest, aby zespół był międzynarodowy, ułatwia to uzyskanie międzynarodowej forsy. Nawet nazwa jest bardzo ważna. Dobra nazwa pozwoli uzyskać wsparcie społeczeństwa. W Polsce, na Słowacji i w Czechach zamieściliśmy setki fotopułapek, dziesiątki wilków wyposażyliśmy w radiotelemetryczne obroże z połączeniem satelitarnym. Sto wilków zastrzeliliśmy, bo dzięki analizie zawartości żołądków lepiej da się określić, co jedzą. Przeanalizowaliśmy ponad trzy tysiące próbek kału. W bazie danych mamy 60 terabajtów danych, które program STATISTICA przetwarzał przez trzy tygodnie.

Szczególnie dumny jestem z wielkich prezentacji w programie PowerPoint 2010, które oglądały dziesiątki naukowców na konferencjach naukowych w Pradze, Warszawie i Bratysławie. Zgodziliśmy się, że w przyszłym roku zorganizujemy dwadzieścia konferencji naukowych pod hasłem „Poznaj i chroń bestie!”. Do tego czasu założymy tysiące fotopułapek, ilość wilków z czujnikami telemetrycznymi zwiększymy do 1600, rozpracujemy i przeanalizujemy wszystkie odchody, które można znaleźć i dodamy analizy DNA sierści.

Poszło jednak coś nie tak.

Fotopułapki przestały dostarczać fotografie wilków. Obroże telemetryczne zostały niewykorzystane, ponieważ do metalowych pułapek złapaliśmy tylko pięć marnych wilków. Odchody znajdywane w górach okazały się być ludzkimi, zaś sierści po prostu nie było żadnej.

Wilki zniknęły. Dlaczego? Na litość boską, dlaczego? Gdzie popełniłem błąd? Wiedzieliśmy o nich prawie wszystko. A te piękne konferencje naukowe i prezentacje…! Na dodatek wszyscy ode mnie odeszli, nawet Irena, członek zespołu naukowego „Poznaj i chroń bestie!”, która miała wszystkie parametry idealne.

Kariera naukowa została zaprzepaszczona. Życie osobiste legło w ruinie. Wszystko wokół mnie straciło sens.

Zdecydowałem się w końcu odejść. Przygotowałem odpowiednią dawkę barbituranów i Kofolę do popicia. Gdy wybierałem brązową butelkę napoju, spadła z niej etykietka.

Pochyliłem się i podniosłem ją. Był tam napis: „Miłość nie jest nauką! Kofola wie to już od 50 lat! Jeśli ją kochasz, nie ma co kombinować!”.

Juraj Lukáč

Tłumaczenie: Anna Patejuk

Tekst pochodzi z internetowego bloga, który autor prowadzi pod adresem jurajlukac.blog.sme.sk na zaproszenie słowackiego dziennika „SME” (sme.sk). Przedruk za zgodą redakcji „SME”.

Czerwiec 2011 (6/204 2011) Nakład wyczerpany