Co ma Pan Bóg do Puszczy Białowieskiej
Okruchy ekozoficzne
Podczas konferencji zorganizowanej przez Ministerstwo Środowisko w sprawie Puszczy Białowieskiej w marcu br., mogliśmy usłyszeć wypowiedzi wielu przedstawicieli hierarchii kościelnej – zarówno katolickiej, jak i prawosławnej. Okazało się, że gradacja kornika drukarza powodująca zanikanie świerczyn jest problemem teologicznym, a Pan Bóg wydaje się żywo zainteresowany tym, co człowiek robi lub nie robi w tej sprawie.
W związku z tym księża przypomnieli, że mamy sobie czynić ziemię poddaną i dlatego nie możemy biernie przyglądać się temu, co robi jakiś szkodnik z cennymi drzewami. Pojawiały się głosy o marnotrawstwie, chorobie, którą trzeba leczyć chirurgicznie czy wręcz o sabotażu wymierzonym w lokalną społeczność pragnącą pozyskać cenny surowiec, który póki co gnije.
Gdy księża zabierają głos w sprawie procesów przyrodniczych, to robi się naprawdę poważnie. To prawie tak, jakby sam Pan Bóg interesował się Puszczą. Można wyobrazić sobie, że patrzy na nas z góry i załamuje ręce nad kondycją tego cennego lasu. I nie może wyjść z osłupienia, że pozwalamy, by jakiś kornik drukarz bezwzględnie niszczył świerki.
Zaraz, zaraz, ale czy to jednak nie Pan Bóg stworzył tego kornika drukarza i wyposażył go w apetyt na świerki? Dlaczego Pan Bóg miałby bardziej lubić stworzone przez siebie świerki od stworzonego przez siebie kornika? Te pytania obnażają próbę zawłaszczenia Pana Boga do naszych ludzkich rozgrywek. Krótko mówiąc, obnażają uzurpację hierarchów, którzy pragną uzasadnić ludzkie działania w Puszczy sankcją religijną.
Jak duże jest to nadużycie mogą świadczyć słowa encykliki Centesimus annus Jana Pawła II, który przestrzegał przed nadmierną ingerencją w naturalne procesy:
„U korzeni bezmyślnego niszczenia środowiska naturalnego tkwi błąd antropologiczny, niestety rozpowszechniony w naszych czasach. Człowiek, który odkrywa swą zdolność przekształcania i w pewnym sensie stwarzania świata własną pracą, zapomina, że zawsze dzieje się to w oparciu o pierwszy dar, otrzymany od Boga na początku w postaci rzeczy przezeń stworzonych. Człowiek mniema, że samowolnie może rozporządzać ziemią, podporządkowując ją bezwzględnie własnej woli, tak jakby nie miała ona własnego kształtu i wcześniejszego, wyznaczonego jej przez Boga, przeznaczenia, które człowiek, owszem, może rozwijać, lecz któremu nie może się sprzeniewierzać. Zamiast pełnić rolę współpracownika Boga w dziele stworzenia, człowiek zajmuje Jego miejsce i w końcu prowokuje bunt natury, raczej przez niego tyranizowanej, niż rządzonej”.
Przyroda zatem ma swój własny kształt i wyznaczone przez Boga przeznaczenie. W wymiarze teologicznym naturalne procesy przyrodnicze są więc manifestacją stwórcy. Mamy oczywiście prawo w nie ingerować, ale takie działania powinny cechować się znaczną powściągliwością, aby nie wchodzić w boskie kompetencje. W końcu w najważniejszej modlitwie chrześcijan powtarzamy: „Bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na Ziemi”. Ta krótka fraza jest w istocie zwięzłym manifestem ochrony biernej.
Prawdziwym paradoksem tej sytuacji jest to, że wielu ludzi związanych z Kościołem nawołuje do walki z kornikiem (co można rozumieć jako akt przeciwstawienia się Stwórcy), a znaczna liczba osób znajdujących się poza Kościołem skłonna jest zaufać naturalnym procesom przyrodniczym, które w wymiarze teologicznym mogą być spostrzegane jako działanie samego Boga.
Tak czy owak, spór o Puszczę Białowieską ma wymiar nie tylko naukowy. Z pozycji merytorycznych można go dość szybko rozstrzygnąć odwołując się do badań i obserwacji z wielu innych miejsc, gdzie zdarzały się podobne gradacje kornika. Te argumenty jednak nie są rozstrzygające. Żonglowanie nimi nie przynosi oczekiwanych rezultatów, co może dziwić i frustrować tych, którzy w nauce pokładają szczególną nadzieję. Wszystko wskazuje na to, że istotą sporu o Puszczę są wartości. To one właśnie każą nam w odmienny sposób spostrzegać i interpretować rzeczywistość oraz podejmować w związku z tym odpowiednie decyzje.
Jeżeli mówimy o wartościach, to dla niektórych aż się prosi, żeby wmieszać Pana Boga w problem. I co na to Pan Bóg? Ech, gdybym wiedział, to pewnie niczym nie różniłbym się od uzurpatorów, którzy zawsze wszystko lepiej wiedzą. Zamiast tego wolę pozostać cicho i pozwolić, by rzeczy działy się tak, jak chcą. Bo to w końcu ma być nie moja wola…
Ryszard Kulik